Robert Zakrzewski
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,author,author-robert-zakrzewski,author-17,paged-48,author-paged-48,bridge-core-3.3.2,tribe-no-js,qode-optimizer-1.0.4,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,hide_top_bar_on_mobile_header,qode-smooth-scroll-enabled,qode-theme-ver-30.8.3,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-8.0.1,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Author: Robert Zakrzewski

Futsalistki AZS SGGW mają szansę zrekompensować sobie niezbyt udany sezon ligowy. Zawodniczki z Ursynowa awansowały do Final Four Pucharu Polski. Przepustkę do tego wąskiego grona dała im wygrana z Lady Grembach Łódź.

Budowana w tym roku praktycznie od nowa drużyna nie zdołała uchronić się przed zajęciem ostatniego miejsca w Ekstralidze. Jednak ambitnie walczący zespół AZS SGGW ma szansę osłodzić sobie gorycz degradacji.

Trudno było przewidzieć w jakiej dyspozycji azetesiaczki udają się do Zgierza, gdzie odbywał się mecz Pucharu Polski. Od ich ostatniego starcia ligowego minęły ponad dwa miesiące. W międzyczasie rozegrały one jeszcze pucharowy pojedynek w ramach 1/8 z Ząbkovią Ząbki, wygrany po dogrywce 4:2.

Rywalki Lady Grembach Łódź dobrze znane są z rozgrywek w piłce plażowej, ale także na parkiecie starają się udowadniać, że „nie grają piachu”. W drodze do poniedziałkowego spotkania w ramach 1/4 Pucharu Polski pokonały inną ekstraligową drużynę – AZS Uniwersytet Warszawski (5:3).

Na początku obie drużyny badały się wzajemnie i nikt nie chciał pierwszy stracić gola. Dopiero w 11 minucie meczu rezultat otworzyła Agata Pochroń dając prowadzenie AZS SGGW. Chociaż azetesiaczki mogły pójść za ciosem, to do przerwy na tablicy świetlnej utrzymywał się rezultat 1:1.

Zmiana stron przyniosła też lepszą grę stołecznej drużyny. W 25 minucie na listę strzelczyń wpisały się kolejno Marta Krukowska i Weronika Zasowska. Po chwili podwyższyła Marta Stawicka niemal przesądzając losy meczu.

W 32 minucie Diana Maciaszczyk zdobyła jeszcze bramkę dla łodzianek, a po kilku minutach rezultat na 5:2 ustaliła wspomniana Weronika Zasowska, mająca za sobą występy na trawiastym boisku w Koronie Kielce.

– Mecz był wyrównany zwłaszcza w pierwszej połowie. Rywalki nie chciały nam dać za wiele miejsca i nie atakowały „na hura”. Nam to pasowało, bo chcemy grać w futsal i budować akcje. W drugiej połowie sprawdziła się nasza skuteczność i to co trenujemy od dłuższego czasu. Dziewczyny pokazały, że nasza praca przynosi efekty. Jesteśmy świadomi, że spadliśmy i chcemy wrócić po roku do Ekstraligi. Znamy swoją wartość, bo nasza drużyna inaczej wygląda w porównaniu z początkiem sezonu. Jakby sezon zaczynał się teraz, to pewnie bylibyśmy w innym miejscu – powiedział Adrian Frankowski, II trener AZS SGGW.

W Final Four Pucharu Polski wystąpią też tegoroczne mistrzynie Polski w futsalu AZS UAM Poznań, które mają szansę na podwójną koronę. Poznanianki pokonały Rekord Bielsko Biała 4:0. Natomiast zawodniczki AZS UEK Kraków wygrały na wyjeździe z Respektem Myślenice 5:3. Stawkę uzupełnia LKS Rolnik Głogówek, który wyeliminował Pogoń Tczew 4:0.

– Chcemy pokazać, że robimy kawał dobrej roboty. Nie boimy się nikogo i chcemy grać z najlepszymi i dać znać, że jak wrócimy za rok do ekstraligi to będzie trzeba się nas bać. Jeśli uda nam się coś ugrać, to będzie super sprawa dla dziewczyn, klubu i nas trenerów – dodaje trener.

Turniej Final Four Pucharu Polski odbędzie pod koniec maja, choć nie jest jeszcze znane miejsce rozgrywania zawodów. O miano gospodarza mogą ubiegać się drużyny, który wywalczyły awans.

Autor: Robert Zakrzewski

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Po trzech sezonach siatkarki AZS AWF Warszawa wracają do pierwszej ligi. Zawodniczki z Bielan mają za sobą rewelacyjny sezon przypieczętowany zwycięstwem w turnieju finałowym rozgrywanym w Białymstoku.

Najbardziej utytułowana sekcja w historii żeńskiej siatkówki nie miała sobie równych na II ligowych parkietach. W rundzie zasadniczej siatkarki AZS AWF Warszawa zdominowały swoją grupę. Na 20 meczów wygrały aż 18 spotkań a straciły tylko siedem setów. Następnie pewnie przeszły przez półfinały rozgrywane w Tomaszowie Lubelskim.

W trzydniowym turnieju finałowym rozgrywanym w stolicy Podlasia spotkały się najlepsze ekipy walczące o awans. Na początek azetesiaczki nie dały szans zwyciężczyniom grupy 1 – Sokołowi Mogilno. Następnie, równie pewnie, pokonały najlepszy zespół grupy 4 – Tomasovię Tomaszów Lubelski. Wszystkie mecze wygrywały po 3:0. Już wtedy awans do 1 ligi AZS AWF Warszawa był przesądzony, choć do rozegrania pozostał jeszcze jeden mecz.

– Uważam, że nie było w tym przypadku, a każdym swoim meczem na przestrzeni nie tylko tego sezonu, ale kilku lat, zapracowaliśmy na ten awans. Mam nadzieję, że nikt nie wątpi, że awans jest zasłużony, bo byłyśmy zdecydowanie najlepszą drużyną na tym poziomie rozgrywek. Oczywiście były momenty, gdy musieliśmy się mocno spiąć i tu duże słowa uznania dla całej drużyny. Nie tylko dla szóstki która grała – powiedział Piotr Najmowicz, trener AZS AWF Warszawa.

Na zakończenie turnieju, czyli 2 maja, AZS AWF Warszawa spotkał się z gospodyniami zmagań – BAS Białystok. Oba zespoły dobrze znały się z ligowych parkietów, bo rywalizowały się ze sobą w rundzie zasadniczej i oba miały już zapewnioną promocję. Był to swoisty mecz przyjaźni pokazujący też która z grup była w tym sezonie najsilniejsza. Mecz zakończył się wygraną stołecznej drużyny 3:0 (25:19, 25:19, 25:21).

Teraz czas na świętowanie, ale też kreślenie planów na temat przyszłości drużyny. Nikt w klubie nie chce powtórzyć scenariusza z sezonu 2017/2018, gdy przygoda z 1 ligą trwał tylko sezon.

– Dziewczyny udowodniły, że są w stanie walczyć nie tylko na poziomie II ligi. Budowanie zespołu dopiero przed nami, ale trzonem będą zawodniczki które walczyły o awans. Sam fakt wygrania 14 meczów z rzędu bez straty seta, a później przejście przez fazy półfinałową i finałową w sposób szybki już pokazuje, że zasługują na to żeby grać wyżej – uważa trener.

Siatkarki AZS AWF Warszawa to 11-krotne mistrzynie Polski. Zespół z Bielan dominował na parkietach w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku. Obecna drużyna chce nawiązać do pięknych kart historii, a pierwszy krok właśnie został wykonany.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Selerski (archiwum)

AZS AWF Warszawa (skład) : Aleksandra Ryglewicz, Agata Lesiak, Wiktoria Rozbiewska, Ewa Krzysztoń, Marta Kosobucka, Marcela Trzcińska, Barbara Latos, Wiktoria Kowalczyk, Natalia Mierzejewska, Natalia Kierlewicz, Maja Nowakowska, Aleksandra Jedut, Joanna Waszyńska, Patrycja Stafecka, Patrycja Łabucka

Zostań częścią globalnego wyścigu i wspomóż badania urazów rdzenia kręgowego. Wszystko za sprawą charytatywnego biegu Wings For Life, który wystartuje 9 maja. W tym roku do akcji dołączył AZS Warszawa, który przygotował dla biegaczy aż pięć lokalizacji.

Unikalne zawody, w których nie ma linii mety, od lat cieszyły się dużym zainteresowaniem ze strony biegaczy. Ze względu na okoliczności już po raz drugi z rzędu pobiec lub pomaszerować będzie można dzięki specjalnej aplikacji na telefon. Same zasady rywalizacji nie uległy jednak zmianie. Pół godziny po starcie w pogoń ruszy Samochód Pościgowy – tym razem wirtualny i tylko od tempa przemieszczania uczestnika zależy kto ile kilometrów pokona.

– Bardzo podobają nam się takie niestandardowe rozwiązania i dlatego robimy m.in. Test Coopera, gdzie jest zadany czas i tylko od uczestnika zależy ile metrów pokona. Tu jest niemal to samo, bo tym czasem, który nas goni jest samochód. Sam jest ciekaw jak to będzie wyglądało w aplikacji. Wiem, że Adam Małysz podkładał głos, więc zapowiada się interesująco. Jednak najważniejsze jest to, żeby uprawiać aktywność fizyczną która nam służy, a dodatkowo jeszcze pomóc innym – powiedział Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa.

Można pobiec własną trasą, ale można też sprawić się na jednej z przygotowanych lokalizacji. Żeby poczuć namiastkę tradycyjnych zawodów AZS Warszawa przygotował dla biegaczy pięć tras w różnych dzielnicach miasta. Na terenie Akademii Wychowania Fizycznego czeka niemal 2 km pętla prowadząca przez kampus i częściowo Las Bielański. Jeszcze bardziej zróżnicowana trasa prowadzi przez teren Starego Kampusu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Płaska niemal 2 km runda wyczekuje w znanym i lubianym przez biegaczy parku Skaryszewskim. Równie dobre warunki do szybkiego biegania są w parku Szczęśliwickim. W obu tych lokalizacjach mogą wystartować osoby na wózkach. Natomiast miłośnicy przyrody odnajdą się też na leśnej trasie prowadzącej na terenie Choszczówki. Wszędzie przygotowane będą depozyty i punkty z wodą.

– Naszym celem jest to, żeby poczuć się jak na tradycyjnych biegach i pokazać że jesteśmy wspólnotą. W ten sposób pokazujemy też gdzie można biegać w Warszawie. Wszystko staramy się zrobić bezpiecznie, zachowując dystans i maseczki. Każdy może ruszyć z dowolnego miejsca na trasie, bo nie będzie startu wspólnego. Na pewno warto mieć dobrze naładowany telefon, albo wytrzymałą baterię jeśli ktoś planuje długo biec – mówi z uśmiechem Rafał.

Udział w biegu z aplikacją zapowiedziała maratonka i ultramaratonka Dominika Stelmach, która rok temu w Lesie Kabackim pokonała 51,2 km i była druga na świecie. Wielokrotna zwyciężczyni Wings For Life tym razem wystartować ma w rodzinnej Łodzi. Trzyma jednak kciuki za wszystkich, bo jak mówi ten bieg naprawdę dodaje skrzydeł.

– Za pierwszym razem, czyli 2015 roku na bieg zdecydowałam się w ostatniej chwili. Wracałam po kontuzji i czułam, że nie miałam formy. Wygrana dodała mi skrzydeł, naprawdę. Uważam, że WFL to szczególny bieg, gdzie nie chodzi tylko o Ciebie i Twój wynik – powiedziała Dominika Stelmach, która nie tak dawno ustanowiła rekord życiowy w maratonie (2:36:45).

Bieg charytatywny Wings For Life odbędzie się w sobotę 9 maja. Start o godzinie 13. Zapisy w cenie 69 zł trwają. Całość opłaty startowej wesprze badania nad rdzeniem kręgowym i pozwoli na znalezienie metody leczenia jego urazów.

Autor: Robert Zakrzewski

Lokalizacje: 

AWF
SGGW
PARK SKARYSZEWSKI
OCHOTA
CHOSZCZÓWKA

 

 

Czy można wygrać, że bez żadnego wspólnego treningu? Okazuje się, że tak. Udowodniły to koszykarki Akademii Wychowania Fizycznego, które pokonały zawodniczki Uniwersytetu Warszawskiego 52:49 w meczu Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza.

Po niemal miesięcznej przerwie do gry wróciły koszykarki rywalizujące w ramach ligi środowiskowej. We wtorkowe popołudnie w hali przy ul. Szturmowej faworytkami były gospodynie z UW, które w listopadzie zwyciężyły na parkiecie AWF (64:53). Teraz nadarzyła się okazja do rewanżu.

Początek meczu obfitował w kilka nieskutecznych prób z obu stron. Dopiero Zuzanna Wrzesień rzutem spod kosza dała prowadzenie uniwerkowi. Szybko jednak wyrównała Wiktoria Skuzińska – mająca za sobą kilka sezonów gry w 1 lidze, w drużynie AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Gdy za trzy dla AWF podwyższyła Weronika Nowakowska było pewne, że będzie to ciekawy mecz.

W ostatniej minucie pierwszej kwarty sygnał do odrabiania strat dała jedna z czołowych zawodniczek ligowej drużyny AZS UW – Weronika Preihs. Dzięki dwóm kolejnym trafieniom za trzy punkty ustaliła rezultat na 13:11. Przy ostatnim rzucie piłka wpadła do siatki niemal równo z syreną.

– Obecnie jesteśmy po ligowym sezonie, więcej czasu spędzamy na siłowni i nasze nogi solidnie dostały. Dodatkowo nasze koleżanki z Polonii po super sezonie mają teraz wolne i ich nie ma teraz z nami. Zabrakło sił w końcówce, zawiodła skuteczność i obrona, ale spokojnie na półfinały Akademickich Mistrzostw Polski zdążymy odpocząć – mówiła z uśmiechem Weronika Preihs.

Chociaż koszykarki Uniwersytetu Warszawskiego na przerwę schodziły prowadząc trzema punktami, a w trzeciej kwarcie w pewnym momencie prowadziły już 37:27, to zawodniczki w zielonych strojach nie dawały za wygraną. Na 4 minuty przed końcem Aleksandra Szostakiewicz doprowadziła do remisu 44:44. Co prawda koszykarki UW objęły jeszcze dwupunktową przewagę, ale z rzutów osobistych wyrównała Kaja Grygiel.

Końcówka meczu była bardzo zacięta. Zwłaszcza po tym jak wspomniana Kaja Grygiel dała prowadzenie AWF 50:49 na 20 sekund przed końcem meczu. Rozgrywająca drużyny z Bielan występująca na co dzień w 1 ligowym zespole MKS Pruszków ustaliła rezultat spotkania po rzutach osobistych. Co ciekawe, był to jej pierwszy mecz w barwach stołecznych akademiczek.

– Z pewnością nie jesteśmy jeszcze zgrane z dziewczynami, bo to był mój pierwszy mecz dla AWF. Zupełnie nie wiedziałam jak to będzie, ale wyszło dobrze. Każda z nas występuje w jakimś klubie ligowym i ma pewne doświadczenie. Taka liga akademicka, to jest też fajna odskocznia od takich rozgrywek ligowych. Faktycznie zespół UW już prowadził sporo, ale nie przestałyśmy wierzyć w zwycięstwo. Konsekwentnie grałyśmy swoje i oddawałyśmy rzuty z wypracowanych pozycji – mówiła po meczu Kaja Grygiel.

Dla obu drużyn mecz był dobrym sprawdzianem przed półfinałem Akademickich Mistrzostw Polski, które odbędą się w połowie maja w Warszawie. Przypomnijmy, że rok temu podczas finału odbywającego się w Łodzi koszykarki Uniwersytetu Warszawskiego zdobyły brązowy medal. Natomiast reprezentantki Akademii Wychowania Fizycznego zajęły miejsca 13-14.

W tabeli Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza prowadzą koszykarki AWF mając w dorobku sześć wygranych meczów. W środku tabeli plasuje się Uniwersytet Warszawski z trzema zwycięstwami na koncie, jednak mając mniej rozegranych spotkań.

Organizatorem Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza jest AZS Warszawa. Projekt współfinansowany przez m.st Warszawa oraz Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Autor: Robert Zakrzewski

Uniwersytet Warszawski – Akademia Wychowania Fizycznego

49:52

(13:11, 16:15,13:11,7:15)

Jedyny patent jaki jest potrzebny, to ten na wygrywanie. Ruszają zapisy do eSailing Ligii Akademickiej, która jak mówią organizatorzy, jest pierwszą tego typu na świecie. Wirtualne żeglowanie po e-wodach i światłowodach staje się coraz bardziej popularne.

Miłośnicy żeglarstwa mogą przystąpić do wirtualnej rywalizacji bez wychodzenia z domu. Nie potrzebny jest własny jacht, ani uprawnienia. Wystarczy posiadać komputer lub dowolne urządzenie przenośne typu smartfon i zagrać w grę Virtual Regatta. Czekają idealnie odtworzone akweny w Sydney, Ahus, czy Kilonii. Nie chodzi tylko o widoki, ale też o zachowanie wiatru.

– Widać olbrzymi wzrost zainteresowania e-sailingiem i moim zdaniem to nie jest wcale efekt pandemii. Nie jest tak, że odwołano wiele imprez żeglarskich, więc gramy teraz na komputerze. To jest po prostu kolejna dyscyplina e-sportowa. W 2018 roku odbyły się pierwsze mistrzostwa świata organizowane przez Międzynarodową Federację Żeglarską i wtedy zainteresowanie już znacznie się zwiększyło. W listopadzie wirtualne regaty jako pierwszy e-sport pojawiły się na kanale olimpijskim – opowiada Marek Słaby z eSailing Polska.

Pomysł stworzenia eSailing Ligi Akademickiej stał się naturalną odpowiedzią na rosnące zainteresowanie e-sportem wśród młodzieży, ale nie tylko. Co więcej symulator regat żeglarskich znalazł się wśród 5 dyscyplin wirtualnych, które nawiązały współpracę z MKOL w ramach Olympic Virtual Series i poprzedzić mają tradycyjne zmagania w Tokio.

Wielkie emocje poczuć będzie można już wkrótce biorąc w eSailing Lidze Akademickiej. Zgłoszenia ruszyć mają we wtorek 27 kwietnia po godzinie 16. Do rozgrywek przyjmowane będą pięcioosobowe drużyny reprezentujące uczelnie wyższe. Zawody toczone będę w systemie każdy z każdym.

– Jesteśmy otwarci na społeczność graczy i fanów, bo cała gra jest na tym zbudowana. Zresztą tak jak wszystko w AZS. Zdajemy sobie sprawę jaką mamy sytuację i część osób z roku akademickim pewnie się jeszcze nie spotkała na żywo. Widzimy już, że są w grze zawodnicy z tej samej uczelni którzy o sobie nie wiedzą. Nie trzeba tu podawać przecież, że jest się np. Janem Nowakiem z WAT. Dlatego można będzie się zapisać indywidualnie wybierając uczelnie, a drużyna się stworzy po rejestracji – wyjaśnia nasz rozmówca.

Udział w zawodach zadeklarowały już między innymi drużyny Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Szczecińskiego, Akademii Morskiej w Szczecinie czy Wojskowej Akademii Technicznej z Warszawy.

Biorący udział w rozgrywkach mają też możliwość skorzystania z Akademii eSailingu. Ma ona wspomagać graczy wywodzących się z różnych konkurencji e-sportowych w rozwinięciu wirtualnych żagli.

– Ma być to pomoc dla graczy i organizatorów. Chcemy mówić o tym jak dobrze organizować zawody, jakie są wyzwania i ciekawe wzorce. Jeśli chodzi o samą grę to będą różne samouczki, które pomogą trenować i pokażą jak grać by wygrywać. Uważam, że im więcej osób trenuje tym lepiej się, bo lepsze są wtedy wyniki – dodaje Marek Słaby.

Na uczestników wirtualnych regat czekają nagrody. Co więcej uczestnicy eSailing Ligi Akademickiej mogą zdobywać punkty do rankingu mistrzostw świata. Rozgrywki mają być też obserwowani przez przedstawicieli profesjonalnych drużyn, którzy mogą wyłowić utalentowanych graczy.

Przypomnijmy, że miłośnicy analogowego żeglowania w klasie omega będą mogli sprawdzić się podczas Akademickich Mistrzostw Polski rozgrywanych pod koniec maja. Już niemal tradycyjnie gospodarzem zawodów będzie ośrodek w Wilkasach. Po trzech dniach zmagań na jeziorze Niegocin wyłoniona zostanie najlepsza uczelnia w kraju.

Patronami i partnerami eSailing Ligi Akademickiej są Uniwersytet Szczeciński, Polski Związek Żeglarski, Akademicki Związek Sportowy, Polska Agencja Antydopingowa, eSailingTV, Polsat Games, Pentagon Research i Santander Universidades.

ZAPISY

Autor: Robert Zakrzewski

 

 

 

Medal mistrzostw Polski już jest. Teraz pytanie jakiego koloru. W weekend piłkarze wodni AZS Uniwersytetu Warszawskiego dwukrotnie zwyciężyli z drużyną ŁTSW OCMER Łódź i prowadzą w tabeli Ekstraklasy. W tym sezonie były to już ostatnie mecze rozgrywane w Warszawie.

Rewelacyjny beniaminek płynie od wygranej od wygranej. Tym razem za cel obrał sobie aktualnych wicemistrzów kraju zajmujących w grupie mistrzowskiej czwarte miejsce. Spotkania rozgrywane na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, to nie była jednak tylko formalność. Utytułowany rywal po raz pierwszy od lat może znaleźć się poza podium. Łodzianie umiejętnie wykorzystywali więc swoje doświadczenie, ale azetesiacy górowali przygotowaniem fizycznym.

Po wyrównanym spotkaniu rozgrywanym w sobotę AZS UW zwyciężył 15:13, do przerwy prowadząc 7:6. Losy meczu ważyły się do końca, a rezultat ustalił w ostatnich sekundach Mikita Czupryna. Graczami spotkania zostali wybrani Tomasz Durjasz w zespole uniwerku i bramkarz Jan Szabłowski w drużynie z Łodzi.

Przez długi czas równie zacięty był niedzielny pojedynek. Wynik dla AZS otworzył Aleksander Ozga kończąc szybki kontratak. Po chwili rezultat podwyższył walczący mocno w okolicach bramki rywali Aleksander Maciejewski. Gdy wydawało się, że gospodarze są na fali wznoszącej kontaktową bramkę zdobył Michał Diakonów. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się skromną przewagą 3:2 dla AZS.

Następne dwie partie kończyły się identycznym stanem po 3:3. Skutecznością popisywał się zwłaszcza zawodnik z numerem 12 na czepku czyli wspomniany Maciejewski, który w całym spotkaniu zdobył 4 bramki. Wszystko rozstrzygnęło się dopiero w czwartej części meczu.

Już na początku bramkę na 10:8 zdobył Bartosz Borkowski. Po chwili trafił Rafał Nerlewski, dla którego była to druga bramka w meczu. Coraz częściej dało się słyszeć apele wśród łodzian, żeby oszczędzali siły i czekali. Krótka ławka rezerwowych i dwa intensywne mecze w krótkim odstępie czasu musiały zrobić swoje.

Swoje zrobił też Przemysław Rudziński, który ostatniej minucie zdobył dwa trafienia ustalając rezultat na 14:9. Zawodnikami drugiego meczu zostali wybrani Bartosz Borkowski w drużynie AZS UW i Michał Diakonów wśród gości.

– Mecz był wyrównany, ale też nieco inny niż ten sobotni. Zmieniliśmy sporo jeśli chodzi o założenia taktyczne i to działało, ale traciliśmy bramki z niczego. Brakowało komunikacji i za późno zmienialiśmy się w obronie. Jestem zadowolony z wygranej i wykonanych zadań, ale nie z braku czujności i w obronie. To jednak napawa optymizmem, bo jest nad czym pracować i można zrobić jeszcze większy progres. Oczywiście fajnie jest odskoczyć, bo gra się wtedy lepiej, ale to też wymaga dojrzałości żeby cały czas trzymać ich na mniejszy lub większy dystans – powiedział po meczu Jakub Bednarek, trener AZS UW.

Do końca rozgrywek pozostały jeszcze tylko dwie kolejki. AZS Uniwersytet Warszawski zmierzy się na wyjeździe w dwumeczach z Box Logistics Waterpolo Poznań i WTS Polonią Bytom. Mistrza Polski poznamy pod koniec maja.

W tabeli Ekstraklasy piłki wodnej prowadzą zawodnicy uniwerku z dorobkiem 24 punktów, drugie miejsce zajmują obrońcy tytułu Polonia Bytom z 18 punktami na koncie, a trzecie jest Waterpolo Poznań ze stratą aż 20 punktów do AZS UW.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Paweł Małaczewski (Warszawa i Okolice)

Do finału jubileuszowej akcji „Od Młodzika do Olimpijczyka” pozostały jeszcze tylko ostatnie pociągnięcia ramion. Za nami czwarte i zarazem przedostatnie zawody eliminacyjne. Utalentowanych pływaków zagrzewali do walki zawodnicy AZS AWF Warszawa, w tym ambasador imprezy – Radosław Kawęcki.

Niemal przez całą sobotę na terenie Parku Wodnego Warszawianka trwał pływacki festiwal. Młodzi uczestnicy startowali w blokach podzieleni według roczników. Na dziewięciu torach toczyła się emocjonująca rywalizacja do ostatniej kropli wody. Były to pierwsze eliminacje akcji „Od Młodzika do Olimpijczyka” w tym sezonie rozgrywane na basenie olimpijskim. Takich warunków mogła pozazdrościć tylko 21-letnia Weronika Hallmann – srebrna medalistka ME juniorów na 50 m stylem klasycznym z 2017 roku.

– Ja przez długi czas nie miałam dostępu do 50 m basenu, bo w województwie pomorskim skąd pochodzę, dalej takiego nie ma. Najbliższe dostępne pływalnie olimpijskie były w Szczecinie, Olsztynie i od niedawna jest w Bydgoszczy. Teraz młodzi pływacy mają większy dostęp do pływalni olimpijskich i tym lepiej dla nich. To daje im już przetarcie przed startami w starszym wieku – mówiła utalentowana zawodniczka AZS AWF Warszawa.

Akcja „Od Młodzika do Olimpijczyka” zainaugurowana została w grudniu 2011 roku. Razem z imprezą rośnie kolejne pokolenie pływaków, a można było się o tym przekonać obserwując zmagania obecnych 10-latków. Wśród rówieśników jubileuszowej 10. edycji z bardzo dobrej strony zaprezentowała się Ewa Leciejewska zwyciężając na 50 m stylem dowolnym i klasycznym. Albert Borkowski był najlepszy na 50 m stylem dowolnym, a Miron Uszatkin triumfował na 50 m stylem klasycznym.

– Przed startem się stresowałem, ale jak wskoczyłem do wody to było już dobrze. Jestem zadowolony. Pływać zacząłem cztery lata temu, a namówił mnie tata. Mam nadzieję, że kiedyś pojadę na igrzyska – powiedział tuż po dekoracji Miron Uszatin z klubu UKS 8 Siedlce.

Początek rywalizacji śledził też olimpijczyk z Rio de Janeiro i mistrz świata na 200 m stylem grzbietowym Radosław Kawęcki, który wręczał medale oraz rozdawał autografy. Utytułowany zawodnik wspominał, że gdy zaczynał karierę to nie było takich akcji promujących pływanie. W innym razie pewnie stanąłby też na starcie.

– To bardzo dobrze, że są takie zawody, bo ja nie miałem możliwości brania udziału w takich imprezach. Za moich czasów w zawodach okręgowych było maksymalnie 40 osób. Tu natomiast mogą przyjechać osoby z całej Polski, żeby rywalizować i się sprawdzić z rówieśnikami. Super, że tyle osób interesuje się pływaniem, bo to samo zdrowie. Chociaż sam jestem parę dni przed mistrzostwami Polski, to chcę dodać uczestnikom energii. Mam nadzieję, że będą czuli moje wsparcie – mówił Radosław Kawęcki.

W zawodach wzięło udział kilkaset dzieci z ponad 70 klubów z całego kraju. Ostatni etap eliminacji planowany jest na 22 maja, a finał rozegrany zostanie na początku czerwca. Awansuje do niego najlepsza 16-tka w każdej konkurencji według punktów Światowej Federacji Pływackiej (FINA).

Organizatorem akcji jest AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu i m. st. Warszawa. Partnerami są Polski Związek Pływacki, Warszawsko-Mazowiecki Okręgowy Związek Pływacki, Wodny Park Warszawianka, Print Plus i TYR Polska.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

Która z drużyn będzie bliżej awansu do Superligi? Na to pytanie odpowiedź padła w środowy wieczór na warszawskich Bielanach. W pojedynku drużyn przewodzących w rozgrywkach 1 ligi grupy C szczypiornistki stołecznego AZS AWF przegrały z Suzuki Koroną Handball Kielce 25:32.

Początek meczu należał do kielczanek, które w ciągu sześciu minut wyszły na prowadzenie 4:0. Duża była w tym zasługa skrzydłowej Magdaleny Kędzior, która zdobyła aż trzy trafienia. To był jednak dopiero początek emocji.

Dopiero w ósmej minucie zawodniczki AZS AWF przełamały niemoc i zdołały pokonać dobrze broniącą bramkarkę rywalek. Pierwsze trafienie dla gospodyń zdobył Sara Szczukocka i dała tym sygnał do ataku. Po trzech minutach na tablicy świetlnej był już remis 4:4, a dzięki kolejnemu celnemu rzutowi Joanny Wójcik gospodynie wyszły na prowadzenie.

Pierwsza połowa była wyrównana i zakończyła skromną przewagą przyjezdnych 10:9. Przez większość czasu żadna z drużyn nie mogła zbudować przewagi wynoszącej więcej niż jedna bramka. W zespole AZS AWF punktowała co pewien czas skrzydłowa Julia Bilik. Dało się jednak wyczuć brak mającej problem ze ścięgnem achillesa Patrycji Kozak – najskuteczniejszej zawodniczki w drużynie z Marymonckiej. Niemal całe spotkanie oglądała ona z ławki rezerwowych i pojawiła dopiero w drugiej części na dwa rzuty karne.

Po zmianie stron od trafienia zaczęły przyjezdne powiększając przewagę, ale szybko Magdalena Chrapusta i wspomniana już Bilik doprowadziły do remisu po 11. Rezultat na styku utrzymywał się do 40 minuty, kiedy to kielczanki zdobyły cztery kolejne bramki (14:18). Jeśli tylko azetesiaczki zdołały trafić, to szybko traciły o dwie więcej.

Na dziesięć minut przed końcem zawodniczki z Marymonckiej przegrywały już ośmioma bramkami i za wszelką cenę chciały zmniejszyć straty. W pierwszej rundzie w Kielcach wygrały 25:19 i gdyby rywalki straciły punkty w następnych ligowych meczach, liczyć będzie się bezpośredni bilans spotkań.

Podjęte ryzyko i gra wysoką obroną nie przyniosły jednak skutku. Wynik meczu na 25:32 ustaliła tuż pod koniec Julita Jabłońska. Wielka radość zapanowała w drużynie z Kielc, a zawodniczki AZS AWF opuszczały parkiet w nastrojach czarnych jak ich koszulki.

– Wyszłyśmy na ten mecz bardzo zmotywowane, bo był to dla nas może nie najważniejszy mecz, ale najtrudniejszy. Uważam, że byłyśmy dobrze przygotowane choć w ostatnim czasie ja i Paulina Dąbrowska wypadłyśmy ze składu i pewnie nas zabrakło. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, choć schodząc do szatni miałyśmy 15 błędów technicznych, gdzie normalnie tyle powinno być w całym meczu. Mimo tego wynik nie był jeszcze zły. Ale w drugiej połowie pojawiło się to samo czyli błędy i nieskuteczne podania – mówiła po meczu Patrycja Kozak.

W tabeli 1 ligi gr. C prowadzi drużyna Suzuki Korona Handball Kielce z dorobkiem 42 punktów, drugie miejsce zajmują zawodniczki AZS AWF Warszawa z 36 punktami na koncie, ale mają o jeden rozegrany mecz mniej. Do końca rozgrywek postały już tylko trzy kolejki. Zwycięzcy grup o awans walczyć będą w Turnieju Mistrzów.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

 

Coraz bliżej rozstrzygnięcia jubileuszowej 10. edycji akcji „Od Młodzika do Olimpijczyka” skierowanej do młodych pływaków. Podczas czwartych zawodów eliminacyjnych, które odbędą się już w sobotę, uczestnicy przeniosą się na basen o długości 50 metrów. Zwycięzcy całych zawodów wyłowieni, a raczej wyłonieni zostaną na początku czerwca.

Po dwóch latach przerwy impreza wraca na teren Parku Wodnego Warszawianka – miejsca wiele znaczącego dla całej akcji Od Młodzika do Olimpijczyka. To właśnie tam w maju 2012 roku odbył się pierwszy finał rywalizacji, a później wyłaniano następnych zwycięzców. Teraz ponownie setki uczestników z całego kraju sprawdzą się na tym popularnym basenie olimpijskim.

– Park Wodny Warszawianka to bez wątpienia miejsce szczególne i mam nadzieję, że wielu uczestników naszej akcji ma z nim dobre wspomnienia. Z powodu pandemii ostatni raz rozgrywaliśmy tam zawody w 2019 roku, bo w kolejnym sezonie nie było możliwości dokończenia rywalizacji. W tym sezonie zawody odbywały się już na kilku stołecznych pływalniach, tak żeby uczestnicy mieli szansę startowania w różnych miejscach. Szykujemy się jednak do zorganizowania specjalnych zawodów w Lublinie. Być może też zagościmy w innych miastach, bo zależy nam na tym żeby działać, a dla niektórych uczestników barierą jest odległość – powiedział Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa.

Celem akcji jest promocja pływania wśród najmłodszych, a także stworzenie talentom pierwszej wody okazji do wspólnej rywalizacji. Do finału coraz bliżej, ale o tym kto okaże się prawdziwym zwycięzcą pokaże przyszłość. Przykładem może być tu lublinianka Laura Bernat, która w grudniu 2014 roku wzięła udział w udział w OMDO. Na 50 m stylem dowolnym zajęła 7. miejsce, a 50 m stylem klasycznym była dopiero 11-ta. W marcu 2021 roku wypełniła minimum olimpijskie w Tokio i uznano ją za nadzieję polskiego pływania.

– Cieszymy się, że dzieci i młodzież mogą trenować, bo rok temu pływanie przez długi czas było zamknięte. Widzimy bardzo duży głód rywalizacji i startów. Obecnie zdecydowaną większość startujących u nas stanowią kluby z Mazowsza, ale cały czas zgłaszają się uczestnicy z całego kraju: Białegostoku, Łodzi, Elbląga, Bielska Podlaskiego, Olsztyna i wielu mniejszych miejscowości, gdzie tylko są pływalnie. To znaczy, że mają tam możliwość podnoszenia swoich umiejętności i chcą się sprawdzać – dodaje organizator zawodów.

Czwarte zawody eliminacyjne odbędą się w sobotę 24 kwietnia. Uroczyste otwarcie nastąpi o godzinie 9:00. Impreza rozgrywana będzie w dwóch turach, według podziału na roczniki (2010-2012) i (2007-2009). Z uwagi na panujący stan epidemii wydarzenie przeprowadzone będzie bez udziału udziału publiczności. Dla kibiców planowana jest transmisja internetowa.

Organizatorem akcji jest AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu i m.st Warszawa. Partnerami są Polski Związek Pływacki, Wodny Park Warszawianka, Print Plus i TYR Polska.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Bart Andrzejewski (archiwum)

Nie wystrzał startera, ale całe celne serie rozpoczęły Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza w e-sporcie powered by Hyperbook. Za nami otwarcie ligowych zmagań w popularnej grze Counter-Strike:Global Offensive. Zwycięzcy wyłonieni zostaną za blisko sześć tygodni.

Wystartował debiutancki sezon e-sportowych zmagań przeznaczonych dla studentów warszawskich uczelni. W inauguracyjnym meczu ekipa st00denciaki z Uniwersytetu Warszawskiego – zdobywcy srebrnego medalu ubiegłorocznych e-Akademickich Mistrzostw Polski, wzięła na cel L4Gaming reprezentujących Akademię Leona Koźmińskiego. Mecz rozgrywany był na mapie de_nuke i zakończył się pewnym zwycięstwem uniwerku 2:0.

W kolejnym spotkaniu drużyna NINJA reprezentująca Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych postara się zadać serię ciosów formację ex-L4G. Pojedynek odbędzie się 22 kwietnia.

Niebawem do gry przystąpią uczelnie zgłoszone do rywalizacji w kultowej grze strategicznej – League of Legends. Zwycięzców wirtualnych pojedynków poznamy na początku czerwca, a czekają na nich realne nagrody finansowe.

Organizatorem wydarzenia są AZS Warszawa i Academic League of Games. Projekt współfinansowany jest przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, m.st Warszawa i Samorząd Województwa Mazowieckiego. Partnerem medialnym jest Studentmania. Sponsorem tytularnym jest Hyperbook.

Autor: Robert Zakrzewski
foto: e-AMPy (archiwum)