Robert Zakrzewski
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,author,author-robert-zakrzewski,author-17,paged-12,author-paged-12,bridge-core-3.1.5,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.3.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Author: Robert Zakrzewski

Własny parkiet w tym meczu nie okazał się atutem. W spotkaniu półfinałowym Akademickich Mistrzostw Warszawy siatkarze Politechniki ulegli zespołowi AWF-u 1:3. Tym samym drużyna z Bielan będzie miała szansę zagrać przed własną publicznością o złoto. Ich rywalami będzie Menedżerska Akademia Nauk Stosowanych w Warszawie.    

Runda zasadnicza I ligi siatkówki mężczyzn dobiegła końca i przyszedł czas na rundę finałową, która wyłoni medalistów obecnego sezonu. Zanim jednak rozegrane będą mecze o III i I miejsce trzeba było rozstrzygnąć było mecze półfinałowe.  We wtorek w hali przy ul. Waryńskiego Politechnika Warszawska zmierzyła się z zespołem Akademii Wychowania Fizycznego. Natomiast w drugim półfinale MANS zmierzył się z Uczelnią Łazarskiego. W obu przypadkach nie brakowało emocji.

W meczu między Politechniką a warszawskim AWF-em ciężko było wskazać, która z drużyn dominowała na parkiecie. Jednak to drużyna z Marymontu wykorzystała swoje szanse. Pierwszy set był pokazem siły Inżynierów, którzy w tej partii popełniali bardzo mało błędów. Dodatkowo dobra dyspozycja Przemysława Kowalskiego pozwoliła zbudować im przewagę punktową wynosząca aż 11:6.

Zawodnicy trenera Michała Chydzyńskiego prezentowali siatkówkę na dobrym poziomie co odzwierciedla wynik wynoszący 20:11. W końcówce seta siatkarze AWF-u skutecznie zaczęli grać blokiem, a po stronie zawodników Politechniki zaczęły wkradać się drobne błędy. Nie miały one jednak wpływu na końcowy rezultat tego seta. Politechnika wygrała go 25:19.

W drugą partię siatkarze Politechniki weszli na fali dobrej gry, którą prezentowali we wcześniejszej części. Gospodarzom udało się zbudować przewagę pięciopunktową. Trener siatkarzy AWF-u zdecydował się wziąć czas, który okazał się skuteczny. Druga partia była bardzo zacięta, Politechnika często budowała przewagę dwupunktową, jednakże nie udało się jej powiększyć. Przy stanie 14:14 mecz zaczął układać się po myśli zawodników AWF, a na ich twarzach pojawiły się pierwsze uśmiechy. Zespołowi gości udało się wyjść na prowadzenie (16:14). Politechnika nie dawała jednak za wygraną i w końcowej fazie seta wynik na tablicy wynosił 20:20. W niej to siatkarze AWF okazali się lepsi odnosząc zwycięstwo 25:23.

Z perspektywy całego meczu trzecia część wydaje się kluczowa. Siatkarze Politechniki często budowali przewagę trzypunktową, a nawet odskakiwali od rywali na cztery oczka. AWF nie dawał za wygraną i gonił rywali. Tak jak to miało miejsce we wcześniejszym secie, końcówka seta okazała się być rozstrzygająca. Przy korzystnym wyniku 19:16 dla gospodarzy trener gości postanowił wziąć czas i tym razem również okazał się on być skuteczny. Problem ze skończeniem ataku miał zawodnik Politechniki- Marcin Gnatowski. Na tablicy widniał wynik 21:21, a kiedy siatkarzom AWF udało się odskoczyć na dwa kolejne oczka, trener Michał Chydzyński poprosił o czas. Gra na przewagi rozstrzygnęła ostatecznego zwycięzcę seta jakim została drużyna AWF (26:24).

Czwarty set był ostatnim w całym spotkaniu, a AWF wszedł w niego najlepiej jak tylko mógł. Skuteczne ataki oraz dwie trudne zagrywki Szymona Janusa i drużyna z Marymontu prowadziła już 4:0. Zawodnicy Politechniki wydali się być przytłoczeni wydarzeniami z trzeciego seta, gdzie mimo prowadzenia nie udało dowieźć się zwycięstwa do końca. W pewnym momencie AWF prowadził 8:3, ale zawodnicy Michała Chydzyńskiego wciąż walczyli na parkiecie i zniwelowali stratę do wyniku 8:10. Niestety mimo doprowadzenia do wyrównania 14:14, siatkarzom Politechniki nie udało się przełamać. Trener AWF po raz kolejny wziął czas, który okazał się być dobrym rozwiązaniem. AWF prowadzenia do końca seta zbudowanej przewagi nie oddał i wynikiem 25:20 wygrali czwartego seta. W tym momencie było już jasne, że siatkarze z Marymontu zagrają w finale rozgrywek.

Obydwa zespoły pokazały w tym meczu najlepszą możliwą siatkówkę, jednak to AWF w ostatecznym rozrachunku okazał się lepszy.

– Wydaje mi się, że o wygranej zadecydowała siła całej drużyny.  Zespołowi Politechniki zabrakło składności pod koniec setów i zawodnika, który mógłby przysłowiowe dwie ostatnie piłki skończyć jak i podnieść całą drużynę na duchu. To funkcjonowało natomiast w naszym zespole i mogło okazać się kluczowe w odniesieniu zwycięstwa.  Pierwszy set był bardzo dobry ze strony Politechniki,  dobrze skakali od bloku. Mieli nas dobrze rozpisanych taktycznie, był to nasz trzeci pojedynek w tym sezonie. Wróciliśmy jednak na właściwe tory i na dobre weszliśmy w ten mecz od drugiego seta – powiedział w pomeczowym wywiadzie zawodnik warszawskiego AWF-u, Maksymilian Werpachowski

Siatkarze Politechniki w pierwszej partii grali rewelacyjnie, jednakże w kolejnych partiach zaczęły się pojawiać błędy, które mogły mieć wpływ na końcowy rezultat.

– W pierwszym secie zagraliśmy bardzo dobrą siatkówkę. Zagrywka, wystawa, atak wszystkie te elementy działały perfekcyjnie. W drugiej partii moim zdaniem spadła skuteczność w zagrywce, pojawiały się błędy po naszej stronie, lepiej piłki przyjmowali zawodnicy z AWF-u. Grali szybciej, dokładniej i celniej. Z seta na set spadaliśmy poziomem i graliśmy coraz słabiej. Siatkarzom AWF-u wychodziło dzisiaj dosłownie wszystko, na przykład mieli piłkę sytuacyjną na siódmym metrze, zagrali agresywnym plasem i to wpadło w nasze boisko. Takie małe rzeczy działały również niekorzystnie na naszą psychikę – powiedział po meczu kapitan Politechniki Warszawskiej, Krzysztof Stępień.

W drugim meczu potrzebnych było aż pięć setów do wyłonienia finalisty. Ostatecznie to zawodnicy Menedżerskiej Akademii Nauk Stosowanych w Warszawie pokonali reprezentantów Uczelni Łazarskiego 3:2. Sytuacja zmieniła się tam jak w kalejdoskopie i pierwszego seta wygrał Łazarski (25:20), w drugim lepszy był MANS (25:20), a trzecim znów górą była Uczelnia Łazarskiego (25:20) po czym do remisu znów doprowadził MANS (25:19). O wszystkim rozstrzygnął tie-break wygrany przez gospodarzy 15:10.

Turniej finałowy odbędzie się w środę 12 kwietnia w hali LA warszawskiego AWF przy ul. Marymonckiej 34. Spotkanie o 3 miejsce pomiędzy Politechniką Warszawską i Uczelnią Łazarskiego rozpocznie się o godzinie 18:00.  Natomiast finał z udziałem Akademii Wychowania Fizycznego i Menedżerskiej Akademii Nauk Stosowanych w Warszawie zaplanowany jest na godzinę 20:00. Zapraszamy.

Tekst/foto: Korneliusz Zieliński

Politechnika Warszawska – Akademia Wychowania Fizycznego 1:3 ( 25:19, 23:25, 24:26, 20:25)
Menedżerska Akademia Nauk Stosowanych w Warszawie – Uczelnia Łazarskiego 3:2 (20:25, 25:20,20:25. 25:19, 15:10)

W podziemiach biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego odbyły się ostatnie w sezonie Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza w  ergometrze wioślarskim. Pierwsze miejsca w osadach męskich oraz mieszanych padły łupem gospodarzy.   

W sobotę 1 kwietnia podsumowano Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza w ergometrze wioślarskim. Po trzech rzutach indywidualnych tym razem w szranki stanęły osady. Łącznie udział wzięło 13 ekip w tym pięć męskich i osiem mieszanych. Każda z osad składała się z czterech osób. Startujący do przepłynięcia mieli dystans 500 metrów.

Rywalizację osad męskich wygrała drużyna Uniwersytetu Warszawskiego w składzie: Wojciech Derentowicz, Jakub Domagała, Jakub  Szymański i Michał Wójcicki, którzy uzyskali czas 1:27,6. Drugie i trzecie miejsce zajęły drużyny Politechniki Warszawskiej z wynikami 1:27,9 oraz 1:33,3.

– Było ciężko jak zawsze, trzeba było dać z siebie wszystko, była mocna walka. Jestem bardzo zadowolony z postawy naszej drużyny. Dużo trenowaliśmy by wygrać. Bez drużyny nie ma dobrego  czasu, podkręcamy siebie nawzajem, wspieramy się. Bez dobrych relacji w drużynie nie mam mowy o  dobrym wyniku- Wojciech Derentowicz, powiedział zawodnik UW.

Po konkursie mężczyzn przyszedł czas na mixy. Liczba zgłoszonych osad mieszanych widać, że w  rywalizacji osad mieszanych jest spory potencjał i budzą wiele emocji. Zawodnicy co i rusz  powtarzali, że kluczową rolę w ergometrze wioślarskim odgrywają relacje między zawodnikami. To  one budują każdego z członków drużyny nawzajem by finalnie sięgać “szczytów”.

– Relacje są kluczowe, zachęcają do trenowania, do osiągania sukcesów w ergometrze wioślarskim,  dzięki wsparciu każdego z zawodników nasze wyniki są bardziej efektywne. Spędzamy ze sobą dużo  czasu na treningach, im dalej w sezon tym nasze relacje bardziej się zacieśniają. Dodaje to lepszej  atmosfery i motywacji – stwierdziła Olga Sokołowska, zawodniczka z Uniwersytetu Warszawskiego.

W mixach wystąpiły, aż 3 drużyny Uniwerku. Tym razem również gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Najlepsza okazała się osada w składzie: Jakub Kocerka, Hanna Krasuska, Dominika Kurczyna oraz Marcin Żołek z wynikiem 01:32,3. Drugie miejsce zajęła ekipa WAT-u z czasem 01:35,6,  podium zamknął AWF z czasem 01:36,3.

Po zawodach osad przyszedł czas na podsumowanie sezonu. Zwycięzcami klasyfikacji drużynowej kobiet i mężczyzn został Uniwersytet Warszawski. Triumfatorką AMWIM w kategorii wagi lekkiej została Michalina Ziendara z Uniwerku, która w trzech rzutach uzyskała łączny czas  7:42,6. Podium uzupełniły Dominika Srokosz oraz Olga Sokołowska również zawodniczki UW.

W kategorii Open było bardziej różnorodnie, jeśli chodzi o uczelnie. Najlepiej poszło zawodniczce AWF-u Katarzynie Witek z dorobkiem 7:04,1. Drugą lokatę zajęła Hanna Krasuska z UW,  a trzecią pozycję Klaudia Wacławek z SGGW.

Przechodząc do panów w finalnej klasyfikacji męskiej wagi lekkiej zwycięzcą został Patryk Golaska z  AWF, z łącznym czasem 6:18,20. Drugie miejsce zajął Patryk Szpak AWF, a trzeci był zawodnik Politechniki Warszawskiej  Jan Starachowski.

W kategorii open mężczyzn numerem jeden został Dawid Ponichtera z WAT-u z oszałamiającym wynikiem  5:53,90. Na podium weszli również Marcin Żołek i Jakub Kocerka z UW.

Teraz przed wioślarzami Akademickie Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim. Zawody rozegrane będą 16 kwietnia w hali sportowej  Studium WF Wojskowej Akademii Technicznej. Dzień wcześniej odbędzie się tam Puchar AZS osad wioślarskich.

Tekst: Paweł Pawlak
Foto: Marcin Selerski

Klasyfikacja drużynowa kobiet 2022/2023

1. Uniwersytet Warszawski
2. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie
3. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
4. Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie
5. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

Klasyfikacja drużynowa mężczyzn 2022/2023
1. Uniwersytet Warszawski
2. Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie
3. Politechnika Warszawska
4. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
5. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie
6. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
7. Szkoła Główna Służby Pożarniczej w Warszawie

 

 

 

Nie na żarty i zarazem zażarty był piąty etap eliminacyjny zawodów Od Młodzika do Olimpijczyka. Wydarzenie odbyło się 1 kwietnia i wszyscy dali się wkręcić, ale tylko w wir rywalizacji.

Po raz pierwszy w tym sezonie pływacy i pływaczki spotkali się na terenie Parku Wodnego Warszawianka. W sobotnich zawodach wzięło udział blisko 830 osób z 71 klubów. Oprócz stałych bywalców nie zabrakło też debiutantów i debiutantek. Przez kilka godzin o medale i dyplomy rywalizowali młodzi pływacy z roczników 2012-2014 i 2009-2011. Dla większości z nich był to pierwszy start na pływalni 50-metrowej w tym roku. Na uczestników i trenerów czekały pamiątkowe gadżety.

– Zabawa jest przednia i głos mam trochę zdarty. Najważniejsze jest to, że dzieci są zadowolone, bo wyjeżdżamy stąd z dyplomami i medalami. W tym sezonie to jest nasz pierwszy start na pływalni 50-metrowej. Na co dzień trenujemy na krótkim basenie, ale staramy się robić obozy na „pięćdziesiątkach”. Jest jednak ciężko. Dla nich, to jest takie zderzenie z rzeczywistością, bo inaczej się pływa na basenie 50 metrowym – powiedział trener Michał Sowiński, trener Delfin Kozienice.

W kategorii 9 lat na 50 metrów po raz kolejny zwyciężyła Zofia Lepa (MKS Piaseczno), która uzyskała czas 34.46. Młoda pływaczka wygrała też na 50 m stylem grzbietowym (40.24) i na 50 m stylem motylkowym (40.41). Z dobrej strony pokazał się też Stanisław Górka (Wodnik Radom) zwyciężając na 50 m stylem motylkowym (42.73) i 50 m stylem klasycznym (50.08) wśród 9 latków. Natomiast Ewa Leciejewska (UKS Fala Nieporęt) triumfowała wśród 12-latek na 100 m stylem dowolnym (1:04.15) i 100 m stylem grzbietowym (1:12.79). Wśród 14-latków formą imponował Paweł Wiraszka (UKS Gim 92 Ursynów), który na 100 m stylem dowolnym wygrał z wynikiem 55.66.

Uczestników cieszyła każda pojedyncza wygrana i każdy rekord życiowy.

– Bardzo cieszę się z wygranej. To mój pierwszy start w tej imprezie i poziom był wysoki. Płynęło mi się bardzo dobrze. Startowałem jeszcze na 50 m stylem motylkowym, ale już zabrakło sił i byłem piąty – mówił Filip Matys z Avii Świdnik, zwycięzca 100 m stylem grzbietowym w kategorii 11 lat.

Gościem zawodów był burmistrz Dzielnicy Mokotów Rafał Miastowski, który wręczył medale uczestnikom i otworzył drugi blok zmagań.

– Najlepszym świadectwem tego, że Mokotów żyje pływaniem jest fakt, że odbywa się tu piąty etap zawodów Od Młodzika do Olimpijczyka. To wydarzenie, które już na stałe wpisało się w krajobraz naszej dzielnicy i raz w sezonie mamy okazję się tu spotkać. Na Mokotowie istnieje wiele klubów pływackich i pewnie chciałoby się więcej, ale szanujmy to co mamy. Warszawianka to miejsce w którym zawsze możemy się spotkać i rywalizować – powiedział burmistrz Mokotowa.

Szóste i ostatnie zawody eliminacyjne w ramach akcji Od Młodzika do Olimpijczyka odbędą się 13 maja na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Finał rozegrany będzie 20 czerwca.W zawodach finałowych wezmą udział udział osoby, które uzyskały najlepsze wyniki według punktów FINA.

Organizatorem imprezy jest AZS Warszawa. Partnerem wydarzenia jest m.st Warszawa, PZU, Drużyna PZU, Park Wodny Warszawianka, Ministerstwo Sportu i Turystyki, Print Plus, Aqua-Sport.net

Organizator: https://omdo.pl/

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

W pojedynku między siatkarkami UW a zespołem Vistuli to drużyna gości okazała się lepsza odnosząc zwycięstwo 3:0. Tym samym podopieczne Jolanty Studziennej na jedną kolejkę przed końcem rundy zasadniczej mają sześć punktów przewagi nad Uniwerkiem i fotelu liderek nikt już im nie zabierze. 

Czwartkowy mecz rozgrywany w hali przy ul Banacha pomiędzy siatkarkami Vistuli oraz UW należał do najważniejszych starć w tym sezonie. Liderki tabeli jakimi są studentki Vistuli w przedostatnim meczu rundy zasadniczej stanęły w szranki z zawodniczkami UW zajmującymi 2. miejsce.  W tabeli obydwie drużyny dzieliła różnica trzech punktów więc była to walka o pierwsze miejsce.

Ostatecznie to zespół Vistuli okazał się lepszy odnosząc zwycięstwo 3:0. Siatkarki z Ursynowa znajdują się na pole position w wyścigu o zwycięstwo w Akademickich Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza. O wszystkim zdecyduje finałowy turniej z udziałem czterech najlepszych ekip.

W przeciągu trzech setów siatkarki Vistuli dominowały w każdym elemencie, lecz w mecz lepiej weszły zawodniczki UW. Od samego początku budowały przewagę nad rywalkami w pewnym momencie wynoszącą 8:3. Uniwerek  popełniał mało błędów. Dodatkowo dwa punkty bezpośrednio z serwisu zdobyła Kunikowska, dzięki czemu zawodniczki UW prowadziły już 14:7. Wydawało się, że pierwszy set padnie łupem gospodyń, jednakże przy stanie 18:12 Vistula zaczęła odrabiać straty.

Dwa bloki oraz atak w siatkę zawodniczki Uniwerku spowodowały, że siatkarki Jolanty Studziennej traciły już tylko trzy punkty przegrywając 17:20. Zespół gości szedł za ciosem i udało im się doprowadzić do wyrównania w samej końcówce seta 22:22. Kluczowym elementem, który doprowadził zespół Vistuli  do zwycięstwa były dwa asy serwisowe Natalii Dąbrowskiej. Tym samym pierwszy set zakończył się wynikiem 25:23 dla Vistuli.

W pierwszym secie, zawodniczki z Ursynowa musiały odrabiać straty, a to zespół UW lepiej wszedł w mecz. Trenerka siatkarek Vistuli Jolanta Studzienna wskazała powody, które mogły na to wpłynąć.

– Na sali UW bardzo trudno się gra i początki meczów zawsze są dla nas ciężkie i niestety teraz było tak samo. Natomiast dobra zagrywka, w szczególności Natalii Dąbrowskiej ustawiła nam  końcówce pierwszego seta. W następnym secie byłyśmy już mądrzejsze o błędy z pierwszej partii spotkania. Zawodniczki UW zagrały bardzo dobrze pierwszego seta, na małej ilości błędów- powiedziała Jolanta Studzienna, trenerka siatkarek Vistuli.

Początek drugiego seta był bardzo wyrównany, lecz od stanu 9:9 siatkarki Vistuli zaczęły odskakiwać rywalkom. Wypracowanej przewagi do końca drugiej partii już nie oddały, dzięki czemu były już o krok od zwycięstwa w całym meczu. Siatkarki UW miały problem ze skończeniem ataku, co skutecznie wykorzystywał zespół Vistuli. Drużyna gości dobrze obijały blok rywalek ale również same punktowały w tym elemencie. Przy stanie 14:10 dla zespołu gości trener siatkarek UW zdecydował się wziąć przerwę w grze. Niestety nie zdała się ona na zbyt wiele, a przy wyniku 18:11 ponownie o czas poprosił zespół Uniwerku. W tym secie zespół gospodyń nie był w stanie już nic więcej zrobić i druga partia zakończyła się wynikiem 25:16 dla Vistuli.

Podobnie sytuacja wyglądała w secie trzecim, jednakże to siatkarki UW wyszły jako pierwsze na prowadzenie. Gospodynie prowadziły 3:1, lecz dobry serwis Gerwińskiej jak i punkt zdobyty z zagrywki pozwolił doprowadzić do remisu 3:3. Mimo to zawodniczkom Uniwerku po raz kolejny udało się wyjść na prowadzenie, gdyż w zespole Vistuli pojawiła się pewna nieskuteczność. Wynik 6:4 dla siatkarek UW był jednak punktem zwrotnym w trzeciej partii i to zespół gości  po raz kolejny przejął kontrolę nad meczem. Paluszkiewicz wykorzystała przechodzącą piłkę, a następnie dołożyła punkt z ataku, dzięki czemu siatkarki Vistuli wróciły na prowadzenie. Siatkarki UW miały problem z przełamaniem się w ataku. Paluszkiewicz wykorzystała kolejną  kolejną przechodzącą piłkę i wynik spotkania wynosił już 13:7 dla siatkarek gości. Zawodniczki Vistuli nie miały słabego punktu w tym secie i zdominowały rywalki. Set zakończył się wynikiem 25:14, a całe spotkanie Vistula wygrała 3:0.

– Przyjechałyśmy na ten mecz z takim celem, że gramy z bezpośrednim przeciwnikiem, czyli zespołem UW, który zajmował drugie miejsce. Udało nam się wygrać i bardzo się cieszymy, że mamy pierwsze miejsce, a jeszcze nigdy nie miałyśmy pierwszego miejsca – powiedziała trenerka zespołu Vistuli.

Jej podopieczne  wygrywając z UW udowodniły, że w tym sezonie nie mają sobie równych. Na ten moment zespół Vistuli może pochwalić się bilansem 12 zwycięstw i tylko jedną porażką poniesioną z drużyną AWF na początku sezonu.  Natomiast siatkarki UW wygrały 10 meczów i trzy spotkania, w tym dwa z zawodniczkami Vistuli.

UW – Vistula 0:3 ( 23:25, 16:25, 14:25)

Tekst: Korneliusz Zieliński
Foto: Marcin Selerski

Dla jednych była to szansa, żeby rzutem na taśmę wywalczyć miejsce w finale Akademickich Mistrzostw Warszawy. Dla innych to był ostatni sprawdzian przed Akademickimi Mistrzostwami Polski w pływaniu. Każdy miał swój cel, ale ostatecznie i tak liczył się jak najlepszy czas.

W czwartkowy wieczór na pływalni CSiR UW przy ul. Banacha stawiło się 177 zawodniczek i zawodników z kilku stołecznych uczelni. Rywalizacja tradycyjnie odbywała się na basenie 25-metrowym, a w programie zawodów znalazły się takie konkurencje jak 50 m stylem dowolnym, grzbietowym, motylkowym, 100 m stylem klasycznym i zmiennym czy też sztafety 4×50 metrów.

Bardzo udany występ zaliczyła Maja Nowak z UKSW, która zwyciężyła na 50 m stylem dowolnym (27.20) i 50 m grzbietem (29.71). Z dubletu cieszyć mógł się też Bruno Kazimierczak (Łazarski) wygrywając na 50 m stylem dowolnym (23.65) i 50 m stylem motylkowym (25.89). Dwa pierwsze miejsca zgarnęła też Weronika Wos (SGH), która na 50 m stylem motylkowym zwyciężyła z wynikiem 29.88, a 100 m zmiennym uzyskała 1:07.72 znacznie wyprzedzając Anne Borys z WAT (1:12.16).

Wśród sztafet na 50 m stylem dowolnym najlepsza była Wojskowa Akademia Techniczna z czasem 1:44.92. Na 4×50 m zmiennym kobiet najlepszy był Uniwersytet Warszawski (2:07.08), a wśród mężczyzn SGGW (1:50.38).

– Zawody były bardzo fajne i sprawiły nam dużo frajdy. Niestety basen mieliśmy zamknięty przez ostatnie dwa tygodnie, ale i tak udało się uzyskać czasy w okolicach życiówek. Teraz już zaczynamy przygotowania do AMP na tyle na ile możemy. Jakaś siłownia, basen i będziemy tam startować oraz próbować coś zdobyć – mówił naszemu reporterowi Franek Gera z WAT-u.

– Na zawodach bawiłam się bardzo dobrze. Poziom rywalizacji był naprawdę wysoki i ze swoich czasów jestem zadowolona choć oczywiście zawsze może być lepiej. Przygotowania do AMP-ów wciąż trwają. Trzeba cisnąć, bo zostało jeszcze trochę czasu – dodała Ola Leszczyńska z SGGW.

Akademickie Mistrzostwa Polski w pływaniu odbędą się w dniach 14-16 kwietnia w Lublinie. Natomiast ninał Akademickich Mistrzostw Warszawy rozegrany będzie w maju.

Tekst: Robert Zakrzewski / reporter Janek Sobczak
Foto: Marcin Selerski

 

Piąte eliminacje zawodów pływackich Od Młodzika do Olimpijczyka wracają na Warszawiankę. Już 1 kwietnia uczestnicy powalczą o kwalifikacje do finału imprezy, który odbędzie się w czerwcu. 

Na datę 1 kwietnia wiele osób patrzy z przymrużeniem oka. Jednak młodych zawodników tego dnia czeka poważny sprawdzian z pływackich umiejętności. Piąty etap eliminacji ogólnopolskich zawodów pływackich ma wyłonić najzdolniejszych sportowców w kraju, którzy znajdą się w wielkim finale wydarzenia. Zawody, po raz pierwszy w tym sezonie, odbędą się na terenie Parku Wodnego Warszawianka przy ulicy Merliniego 4 w Warszawie.

Piąty, przedostatni etap eliminacji OMDO oznacza wejście w decydującą fazę zawodów. W odróżnieniu od poprzednich eliminacji startujący będą pokonywali wybrany dystans na torze 50-metrowym. Dla części zawodników będzie to pierwsza okazja do rywalizacji na basenie długim. Pływacy będą mogli sprawdzić swoją formę przed letnimi mistrzostwami Polski, które – tak jak finał OMDO – odbędą się w czerwcu.

Frekwencja – choć nie rekordowa jak podczas poprzedniego etapu – nadal bardzo cieszy. Do udziału w zawodach zgłosiło się aż 71 klubów i 830 zawodników z całej Polski, co jest drugim wynikiem pod względem liczby zgłoszeń. Uczestnicy będą ścigać się w dwóch turach, według roku urodzenia. Pierwsza tura obejmie osoby urodzone w latach 2012–2014, natomiast druga – roczniki 2009–2011. W programie zawodów znajdą się następujące konkurencje: 50 metrów oraz 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym i motylkowym oraz 200 metrów stylem zmiennym. Pierwsza tura wystartuje o godzinie 9:10, a druga rozpocznie rywalizację o godzinie 13:50.

Każde eliminacje OMDO to wygrana młodych pływaków. Wygrana z przeciwnikiem, czasem i własnymi słabościami. Jak wiadomo, zwycięstwo cieszy jeszcze bardziej, jeśli zostaniemy za nie nagrodzeni. Uczestnicy zawodów dostaną upominek w postaci kubka ceramicznego z logo zawodów. Praktyczna pamiątka umili niejeden zimny poranek ciepłą herbatą lub ochłodzi zimnym napojem w upalne dni. Tym razem nagrodzeni zostaną nie tylko pływacy, lecz także ich trenerzy. W końcu to oni czuwają nad rozwojem młodych talentów i szlifują ich formę na najważniejsze starty. Trenerzy będący podczas zawodów na pływalni otrzymają pamiątkowe koszulki polo.

Ostatni etap eliminacji OMDO zaplanowany jest na 13 maja – na szczęście w sobotę, nie w piątek! Finał wydarzenia odbędzie się 20 czerwca na pływalni CRS WUM.

Strona zawodów: https://omdo.pl/

Tekst: Katarzyna Kołat
Foto: Marcin Klimczak

Dla niektórych długi weekend majowy oznaczać może nawet dziewięć dni wolnego, ale to nie oznacza wcale przerwy od biegania. W sobotę 6 maja odbędzie się kolejna edycja przełajowego Biegu SGGW. Grunt to dobrze się bawić i nie zaliczyć gleby. Zgłoszenia wystartowały.

Przeważnie biegi przełajowe kojarzone są z jesienną pluchą i kapryśną aurą. Im większy trud na trasie tym większa satysfakcja, a na mecie uprawa… tzn. brawa. Podczas Biegu SGGW uczestnicy mogą poczuć czym są biegi przełajowe w nieco bardziej komfortowych warunkach, choć nie oznacza to, że w laboratoryjnych . Nie brakuje sieci zakrętów, podbiegów i sztucznych utrudnień.

Wydarzenie tradycyjnie odbywać będzie wśród pięknych zielonych terenów Starego Kampusu SGGW przy ul. Nowoursynowskiej 166. Znaczna część trasy prowadzić będzie po trawie za co z podziękują biegaczom nogi. Podczas, gdy dla większości amatorów biegania ruszył już sezon na rekordy życiowe, to będzie miła odmiana od zawodów „ulicznych”.

– Tereny SGGW są idealnym miejscem, żeby rodzinnie i na sportowo zakończyć majówkę. Bieg jest ciekawą propozycją dla osób, które spędzają czas w Warszawie i szukają planów na weekend. Dorośli mogą sprawdzić się w biegu głównym, a ich dzieci w biegach dla najmłodszych. Długo szukaliśmy odpowiedniej daty tegorocznej edycji, bo maj jest bardzo rozbiegany. Mamy nadzieję tylko, że pogoda dopisze – mówi Kacper Mitręga z AZS SGGW, jeden z organizatorów imprezy.

Na uczestników biegu głównego czekać będzie ok. 5 km trasa, składająca się z rund. Start i meta znajdować będą się na dużej polanie. Stali uczestnicy biegu lub uczestnicy Ursynaliów dobrze znają to miejsce. W programie znajdą się też biegi dla dzieci na dystansach od 200 m do ok. 1 km w zależności do rocznika. Opłata startowa wynosi 20 zł w biegach dzieci i 50 zł w biegu głównym. Zapisy internetowe trwają do 3 maja.

Przypomnijmy, że rok temu w wydarzeniu wzięło udział łącznie 237 osób. W biegu głównym zwyciężyli student SGGW – Adam Łukasiak (17:34) i studentka SGH – Zuzanna Bąk (20:04).

– Bieg wspominam bardzo dobrze. Pamiętam, że w dzień startu była świetna pogoda i biegało się z przyjemnością. Trasa była dość widowiskowa, bo biegło się pętle na otwartej przestrzeni. Ja generalnie lubię przełaje, bo są dla mnie świetnym urozmaiceniem sezonu. Uwielbiam uczucie, gdzie nie liczy się czas tylko to na ile zmęczysz się podczas biegu. Podczas takich zawodów nie myślisz o czasie, tylko skupiasz na samej rywalizacji – ze sobą lub z innymi. To dodaje adrenaliny – mówi Zuzanna Bąk, brązowa medalistka mistrzostw Polski do lat 23 w biegach przełajowych.

Bieg SGGW rozgrywany jest cyklicznie od 2017 roku, choć przełaje odbywające się na terenie uczelni mają dużo dłuższą historię. Na uczestników czekać będzie tematyczny medal, a w pakietach znajdzie się startowych sportowy gadżet. Oprócz klasyfikacji open kobiet i mężczyzn wyłonieni będą też najszybsi mieszkańcy Ursynowa oraz prowadzona będzie klasyfikacja SGGW dla studentów, pracowników i absolwentów uczelni.

Wydarzenie odbędzie się 6 maja. Początek biegu głównego o godzinie 13:30. Od godziny 12 rozgrywane będą biegi dzieci. Biuro zawodów czynne będzie od godziny 10.

Strona biegu: http://azs.sggw.pl/biegsggw/

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

Niedzielny poranek w Warszawie zaczął się na sportowo. Podczas gdy jedni rywalizowali o życiówki w 17. Półmaratonie Warszawskim – inni ścigali się z czasem, ale na parkiecie w ramach Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza w piłce ręcznej. W hali Uniwersytetu Warszawskiego o zwycięstwo walczyły m.in zespoły szczypiornistów WAT i WUM, które zajmowały dwa ostatnie miejsca w tabeli. 

Mecz wygrali zawodnicy WAT, którzy od początku dominowali na boisku. Po pierwszych dwóch bramkach zdobytych przez WUM  “wojskowi” potrzebowali zaledwie kilku minut by odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Przez pozostałą część spotkania to WUM gonił wynik, a zawodnicy WAT powiększali przewagę bramkową. Skuteczność w ataku i konsekwencja w obronie pozwoliła szczypiornistom WAT cieszyć się ze zwycięstwa.

W pierwszej połowie piłkarze WAT wykorzystywali błędy przeciwnika – odpowiadając szybką kontrą. Wojskowi – prowadząc 6:2 – aż trzy bramki zdobyli z ataku szybkiego po niedokładnych podaniach rywali. Zawodnicy WUM stawiali opór w postaci dobrej obrony, ale nawet ona nie zdołała zatrzymać rozpędzonych rywali. Pod koniec pierwszej połowy trener drużyny WAT – Marek Kubajka – poprosił o czas. Wówczas przekonywał swoich podopiecznych, by grali jeszcze szybciej. Końcówka pierwszej połowy, która zakończyła się ostatecznie wynikiem 10:6, pozostawała pod zdecydowaną kontrolą zawodników WAT.

Druga połowa była podobna do pierwszej części spotkania, ale dodatkowo obfitowała w czerwone kartki. Zespoły pracowały intensywnie w obronie, nie dając sobie chwili wytchnienia. Przy stanie 12:9 próba zatrzymania zawodnika WUM poskutkowała dla wojskowych czerwoną kartką. Atmosfera na boisku była naprawdę gorąca. Kilka minut później faworyci spotkania otrzymali drugą czerwoną kartkę. Mogłoby się wydawać, że w podwójnym osłabieniu o wygranej zawodnicy WAT mogą zapomnieć. Tak się jednak nie stało. Szczypiorniści utrzymali przewagę bramkową i wykorzystali rzut karny. Zespół WUM nie był w stanie odrobić strat, zwłaszcza że na dwie minuty przed końcem jeden z ich zawodników otrzymał czerwoną kartkę i opuścił boisko. Spotkanie zakończyło się wynikiem 21:16 dla drużyny Wojskowej Akademii Technicznej.

Po spotkaniu trener przegranych i środkowy rozgrywający – Paweł Krawczyk – wyjaśnił, co mogło przyczynić się do porażki:

-W pierwszej połowie popełnialiśmy wiele błędów, za co przeciwnicy dotkliwie nas skarcili – zdobyli wiele bramek w ataku szybkim. Drużyna WAT znana jest z szybkiej kontry i to właśnie pokazała w meczu. W drugiej połowie poprawiliśmy grę w ataku i w obronie, ale zabrakło nam skuteczności. Dochodziliśmy do sytuacji rzutowych, ale piłki nie wpadały do bramki. Mimo przegranej jesteśmy zmotywowani – bo sama gra jest dla nas motywacją. Chcemy walczyć i skupiamy się na tym, co robimy na parkiecie. Dzisiejsza rywalizacja była wyjątkowo siłowa, bo oba zespoły grają na wyrównanym poziomie – ocenił.

Trener zwycięzców – Marek Kubajka tak podsumował spotkanie:

– Mecz był pod naszą kontrolą, chociaż prawie całą drugą połowę graliśmy w osłabieniu – z powodu dwóch czerwonych kartek. Wiedzieliśmy, jak mamy grać w takiej sytuacji i zaplanowane wcześniej akcje mniej więcej się udały. Nasze założenia przedmeczowe nie zostały do końca zrealizowane w trakcie spotkania, ale cieszymy się ze zwycięstwa. Myślę, że ten mecz mógłby wyglądać inaczej, gdyby oba zespoły miały do dyspozycji więcej zawodników.

Liderem tabeli jest Politechnika Warszawska, która w niedzielnym meczu na szczycie pokonała Uniwersytet Warszawski 21:19.  Tego dnia rozegrano w sumie cztery pojedynki w których Inżynierowie pokonali SGH (26:19) i gracze Uniwerku zwyciężyli SGGW (23:19).  Zawodników czeka teraz chwila odpoczynku przed rozgrywkami, które zaplanowano na 2 kwietnia.

Tekst/foto: Katarzyna Kołat

Tabela i wyniki

Siatkarkom Samantix AZS Warszawa nie udało się podtrzymać dobrej passy i miłym akcentem zakończyć rywalizacji w II lidze. W ostatnim meczu rozgrywek przegrały z Gedanią Gdańsk 1:3. W zespole panuje jednak optymizm przed kolejnym sezonem.

Kolejny raz już azetesiaczki popisały się efektownym finiszem rozgrywek. Jeszcze pod koniec stycznia zajmowały przedostatnią pozycję w lidze, ale seria trzech wygranych meczów z rzędów sprawiła, że awansowały na 6. miejsce. Faworytkami sobotniego meczu rozgrywanego w hali przy ul. Tanecznej była jednak drużyna Gedanii, która znajdowała się na 3. pozycji i wciąż miała szansę na awans do pierwszej “dwójki”, która zagra w turniejach półfinałowych o 1 ligę.

Od samego początku spotkanie było bardzo wyrównane. Co prawda to zespół AZS Warszawa wyszedł na czteropunktowe prowadzenie, jednakże rywalkom udało się tą stratę szybko zniwelować. Zespół z Ursynowa wyróżniał się w każdym elemencie, zdobywając punkty po bloku Kawki, jak i dzięki skutecznej zagrywce Korkiewicz.

W przeciągu całego seta u obydwu zespół było widać jakość. Szczególnie azetesiaczki wyróżniały się w przyjęciu, dzięki czemu siatkarki z Warszawy mogły kreować groźne kontry. Zespołowi AZS udało się wyjść na trzypunktowe prowadzenie jednakże, siatkarki Gedanii ponownie doprowadziły do wyrównania, a asa na stronę rywalek posłała Rogińska. W końcowej fazie tego seta to siatkarki z Gdańska wyszły na dwupunktową przewagę prowadząc 21:19. Zepsuta zagrywka Łysiak oraz punkt z ataku Gnas po raz kolejny doprowadziły do wyrównania. Ostatecznie pierwszy set padł łupem gospodyń wygrywając 25:23.

W drugim secie to siatkarki Gedanii pokazały moc na boisku. Początek drugiej partii również był wyrównany, a na dobry początek Rogińska od razu zdobyła punkt z zagrywki dla drużyny Gedanii. W drużynie AZS Warszawa Kawka zdobyła punkt z po bloku oraz zagrywki przez co możliwe było wyjście na prowadzenie 5:4. Przewaga ta jednak nie okazała się niczym szczególnym, gdyż do stanu 10:10 obydwie drużyny grały jak równy z równym.

Nastąpił jednak punkt przełomowy w tym secie, gdyż siatkarki Gedanii zaczęły dominować rywalki. Najpierw Rogińska popisała się bardzo dobrą kiwką, a jej mocne serwisy powodowały iż zespół gospodyń miał problem z ich przyjęciem. To również skutkowało tym, że azetesiaczki nie kończyły ataków co wykorzystywały rywalki. Dwa punkty pod rząd dla Gedanii zdobyła Górczewska, a wcześniej Herrmann dołożyła również punkt z bloku.

Na tablicy wyników widniał wynik 15:10 dla zespołu gości,  który sukcesywnie ją powiększał. As Łysiak, blok Górczewskiej oraz punkt zagrywki z Trzcińskiej spowodował, że Gedania prowadziła już 17:11. Tej przewagi nie udało się zniwelować siatkarkom Samantix AZS Warszawa ponieważ drugą partię przegrały wyraźnie, bo 13:25. Kluczem do zwycięstwa w tym secie okazała się dobra zagrywka zespołu gości.

Trzeci set należał ponownie do jednych z bardziej emocjonujących. W tej partii pojawiało się jednak sporo błędów po obu stronach. W przeciągu całej trzeciej części spotkania, żadna z drużyn nie zdołała wykreować sobie prowadzenia większego niż trzy punkty. Obydwa zespoły dawały z siebie wszystko na boisku. Do rozstrzygnięcia trzeciego seta potrzebna była gra na przewagi. Wcześniej piłkę setową przy wyniku 24:23 miały zawodniczki Samantix AZS , jednakże nie zdołały jej wykorzystać. W końcówce bardzo dobrze pokazała się siatkarka drużyny gości – Hermann. To dzięki niej zespół Gedanii doprowadzał do remisów, przez co gospodynie nie mogły przeciągnąć szali zwycięstwa na swoją stronę. Niestety zdarzył się jej również błąd w zagrywce, przez co siatkarki miały już trzecią piłkę setową, której również nie udało im się wykorzystać. Ostatecznie to zawodniczki Gedanii sięgnęły po wygraną w trzeciej partii i po zakończonym ataku Łysiak. Siatkarki z Gdańska wygrały tę partię 29:27.

To co przyniosła czwarta partia, to niesamowity powrót do dobrej gry zawodniczek Samantix AZS Warszawa, który omal nie skończył się zwycięstwem. Na fali wcześniejszego wygranego seta to Gedania wyszła na prowadzenie (5:0) Trzeba przy tym zaznaczyć, że w składzie gospodyń, doszło do pewnych roszad w składzie. W zespole gości głównymi zawodniczkami wyróżniającymi się na boisku była Trzcińska oraz Łysiak. Zespół Gedanii prowadził w tym secie 15:8 i nic nie wskazywało na to, że warszawski zespół będzie w stanie nawiązać w tym secie równą walkę. Tak się jednak stało i siatkarki wróciły do dobrej gry przegrywając już tylko 20:16. Trener drużyny z Gdańska poprosił o czas. To jednak nie wytrąciło siatkarek AZS z gry i Kuźnia posłała na stronę rywalek asa serwisowego.

W końcówce seta, gospodynie traciły już tylko jeden punkt, a na tablicy widniał wynik 22:21 dla zespołu Gedanii. Po dobrym ataku Trzcińskiej zespół gości stanął przed szansą wygrania spotkania prowadząc 24:22. W tym momencie zawodniczki z Warszawy dokonały czegoś niesamowitego, punkt z bloku i zagrywki doprowadził do wyrównania i ponownie o losie spotkania musiała rozstrzygnąć gra do przewagi. W niej dwa skuteczne ataki oddała Trzcińska co wyłoniło ostatecznego zwycięzcę spotkania. Gedania wygrała cały mecz 3:1.

Mecz przeciwko drużynie Gedanii pokazał, że w zespole Agaty Szustowicz drzemie potencjał i zespół z optymizmem patrzy w przyszłość.

– Z meczu na mecz dziewczyny grały coraz lepiej, brakuje mi natomiast trochę zmian, ponieważ czasem coś się zacina w danym ustawieniu i nie ma możliwości rotacji bo albo zawodniczki są kontuzjowane i nie ma możliwości manewru. Szacunek dla dziewczyn za wolę walki i to był naprawdę bardzo dobry mecz w ich wykonaniu- powiedziała Agata Szustowicz, trenerka Samantix AZS Warszawa.

Trenerka zespołu gości zdradziła również w jaki sposób drużyna trenowała w tym sezonie i w jaki sposób udało się wykorzystać możliwości jej zawodniczek.

– Trenujemy trzy razy w tygodniu. Patrząc więc na ilość treningów jakie udało nam się wykonać, kawał dobrej roboty zrobiły dziewczyny. Jestem bardzo zadowolona – dodała.

Zespół Samantix AZS Warszawa zakończył sezon na 6. pozycji mając na koncie 5 zwycięstw i 11 porażek. Optymizm jaki panuje w zespole, daje jednak nadzieję, że w przyszłym sezonie zawodniczki powalczą o wyższe cele.

Samantix AZS Warszawa – Gedania Gdańsk 1:3 (25:23, 15:25, 27:29, 24:26)

Tekst: Korneliusz Zieliński / RZ
Foto: Marcin Selerski

Nie brakuje domowych sposobów na to jak usunąć osad, jednak tym razem sunąć ma ich jak najwięcej. Wszystko w ramach Pucharu AZS Osad Wioślarskich, który odbędzie się 15 kwietnia w Warszawie. Zgłoszenia trwają. 

Chociaż wiosłowanie w osadach kojarzy się zwykle z łodziami i torami regatowymi, to tym razem z upływającymi sekundami i metrami uczestnicy zmierzą na sucho, startując na ergometrach. Będzie to pierwsza edycja Pucharu AZS Osad Wioślarskich, jest więc szansa na to by przejść do historii i zdobyć pierwsze medale.

Startujący w Pucharze AZS do pokonania będą mieli dystans 500 m zaprogramowany dla całej osady. To nie są sztafety więc wszyscy w tym samym czasie pracują o jak najlepszy wynik. Zawody odbywać będą się w czteroosobowych osadach w trzech kategoriach: kobiet, mężczyzn i mix, w skład w której wchodzić będą dwie kobiety i dwaj mężczyźni. Każdy klub AZS może zgłosić dowolną liczbę osad. W zawodach prowadzona będą klasyfikacje indywidualną osad oraz drużynowa uczelni.

– W tej imprezie chodzi o takie budowanie drużynowego charakteru. Czasem jest tak, że uczelnia ma bardzo mocnego zawodnika lub zawodniczkę albo kilkoro solidnych na zbliżonym poziomie. Teraz od nich zależy jak to mogą wykorzystać. Organizujemy to pierwszy raz więc zrezygnowaliśmy z podziału na kategorie wagowe. Zobaczymy jaka będzie frekwencja. Moim zdaniem najciekawiej zapowiadać może się tu kategoria mix. Postaramy się ustawić 16 ergometrów w jednej strefie tak,  żeby mogły rywalizować ze sobą cztery osady – opisuje Rafał Jachimiak.

Wydarzenie poprzedzać ma Akademickie Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim, które wystartują 16 kwietnia. Zapowiadają się dwa dni naładowane wat-ami na obiektach WAT. Przypomnijmy, że w walce o medale mistrzostw Polski studenci i studentki walczyć będą na dystansie 1000 m.

– Rozmawialiśmy ze specjalistami i rozgrywanie zawodów dzień po dniu nie powinno przeszkadzać uczestnikom, a może tylko zwiększyć frekwencję. Właśnie dlatego to robimy przy okazji Akademickich Mistrzostw Polski, żeby wzbogacić program i przyciągnąć kolejne osoby. Dodatkowo ten trud, który wkładamy w organizację AMP-ów będzie wykorzystany przez dwa dni, a nie tylko przez kilkanaście godzin – dodaje wiceprezes AZS Warszawa.

Puchar AZS Osad Wioślarskich odbędzie się 15.04 w hali sportowej Wojskowej Akademii Technicznej przy ul. Kartezjusza 1. Planowany początek zawodów o godzinie 17. Zgłoszenia przyjmowane będą do środy 5 kwietnia do godz. 17.00.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Projekt wspiera Ministerstwo Sportu i Turystyki. Partnerem jest Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie, Polski Związki Towarzystw Wioślarskich, m.st Warszawa i Amatorska Sekcja Wioślarska.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

Zgłoszenia: https://forms.office.com/e/NEkjU51UhU

Strona wydarzenia: https://azs.waw.pl/puchar-osad/