Robert Zakrzewski
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,author,author-robert-zakrzewski,author-17,paged-37,author-paged-37,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Author: Robert Zakrzewski

Leśne ścieżki gminy Michałowice po raz trzeci będą gościły fanów aktywnego spędzania wolnego czasu. Do wyboru są dwa dystanse – 5 km i półmaraton, zatem każdy może znaleźć coś dla siebie. 

18 września po raz trzeci spotkamy się na starcie Półmaratonu „Lasy nad Utratą” oraz biegu na 5 km. W zależności od wybranego dystansu, zawodnicy będą mieli do pokonania jedną (5 km) lub cztery (półmaraton) pętle prowadzące po leśnych drogach i ścieżkach usytuowanych nad rzeką Utratą. Tegoroczny start będzie miał miejsce po drodze prowadzącej na parking w Suchym Lesie, skąd jest 200 metrów, aby znaleźć się już na leśnych pętlach.

„Bardzo się cieszę, że formuła zorganizowanego biegu po uroczych leśnych duktach przypadła do gustu mieszkańcom i gościom naszej gminy. Stąd decyzja o organizacji kolejnej edycji wydarzenia, które stało się naszą sportową tradycją i biegową wizytówką. To nasze propozycje, aby wstać z kanapy. Ruch jest ważny. Zapewnia nam zdrowie.” – mówi Małgorzata Pachecka – Wójt Gminy Michałowice, gospodarz wydarzenia.

Wydarzenie należy do grona kameralnych, aczkolwiek zorganizowanych z dużą starannością i dokładnością, w którym to biegacze są najważniejsi. W tym roku do organizacji biegu zaproszono AZS Warszawa, który ma duże doświadczenie w organizowaniu podobnych wydarzeń. Lista podmiotów zaangażowanych w przeprowadzenie biegu jest jednak znacznie dłuższa: Stowarzyszenie „Przyjazne Jutro”, Ekobrygada,  Koło Kobiet Kreatywnych w Suchym Lesie. Szczególnie ciekawy będzie udział tych ostatnich – kreatywne panie z Suchego Lasu będą odpowiadały za punkt odżywiania znajdujący się na trasie, który w poprzednich edycjach zrobił ogromne wrażenie.

W ostatnich dniach został dokonany komisyjny pomiar trasy.

„Nasza trasa nie jest atestowana, ponieważ jej przebieg nie kwalifikuje się nawet do tego aby mogła się o niego ubiegać. Pamiętajmy, że atest trasy to nie tylko jej długość ale też szereg innych składowych. Jako organizatorzy dokładamy wszelkich starań, aby dystanse jak najrzetelniej odpowiadały swoim definicjom. Półmaraton i piątkę mamy wymierzone praktycznie co do centymetra!” – zapewnia Radosław Chlebicki, Komandor biegu i pomysłodawca.

Każdy kto zamelduje się na mecie otrzyma wyjątkowy medal. W rywalizacji na obydwu dystansach zostaną nagrodzeni najszybsi biegacze i biegaczki. Przewidziano także statuetki dla najlepszych trójek w poszczególnych kategoriach wiekowych wśród kobiet i mężczyzn, a specjalne wyróżnienia otrzymają również najszybsi przedstawiciele gminy Michałowice. Każda ze startujących osób będzie miała szansę zdobyć wyjątkowe gadżety z autografami tegorocznych Mistrzów Olimpijskich oraz nagrody od lokalnych sponsorów. To wszystko sprawia, że sobotę 18 września warto spędzić aktywnie na świeżym powietrzu i wziąć udział w tej imprezie.

„Bardzo serdecznie zapraszam miłośników biegania, gościnna Gmina Michałowice zaprasza. Do zobaczenia na starcie!” dodaje Małgorzata Pachecka – Wójt Gminy Michałowice.

W dalszym ciągu trwają zapisy na obydwa biegi, a zgłoszenia można dokonać tutaj: Organizatorzy przewidują limity miejsc w zależności od dystansu: 250 osób na półmaraton i 150 osób na bieg na 5 km.

Autor: Karol Daniluk
@: karol.daniluk@azs.pl

Wielkimi krokami nadchodzi jeden z najszybszych biegów na 5 km w Warszawie. Już po raz dziewiąty po rekordy życiowe pobiegną uczestnicy Biegu RUNbertowa. W ramach imprezy odbędą się Otwarte Akademickie Mistrzostwa Warszawy w biegach ulicznych i nie zabraknie czegoś dla najmłodszych. Zapisy wystartowały!

Dzielnica kojarzona z wojskiem i istniejącą tam Akademii Sztuki Wojennej znów stanie się areną walki o jak najlepsze rezultaty. Kto spisze się na piątkę, a komu pozostanie niedosyt? O tym przekonamy się już w połowie października. Jest jeszcze czas by przygotować życiową formę, zebrać drużynę mistrzów, lub po prostu dobrze się bawić w rodzinnej atmosferze. Podczas tej imprezy, każdy znajdzie coś dla siebie.

Zapisy są już aktywne. Zawodnicy do biegu głównego mogą się zarejestrować tutaj.
Zgłoszenia do biegu dla dzieci MINI RUNbertów są przyjmowane tu.

Na uczestników biegu głównego czekać będzie mała korekta trasy, tak by wszystko spełniało wymogi potrzebne do uzyskania atestu. W Rembertowie nie raz już padały wartościowe wyniki i teraz też może być podobnie. Rekord imprezy wśród mężczyzn wynosi 14:43 i należy do Jakuba Nowaka z 2018 roku, a wśród kobiet 16:56 i uzyskała go rok temu Sabina Jarząbek.

– W 95 procentach trasa pozostaje taka sama jak w zeszłym roku. Ta mała zmiana dotyczy tylko miejsca startu, bo chcemy w tym roku otrzymać atest PZLA. Meta, tak jak poprzednio, usytuowana będzie na terenie Liceum Ogólnokształcącego przy ulicy Kadrowej. Trasa jest płaska i chociaż ma sporo zakrętów, to uważam że można pokusić się tu o dobre wyniki – powiedział Karol Daniluk z AZS Warszawa.

Limit uczestników biegu na 5 km wynosić będzie 250 osób. Jest jednak szansa na zwiększenie tej puli i rozegranie zmagań w dwóch rzutach. Wszystko zależy od zainteresowania. Rok temu metę przekroczyło 211 osób, ale już w roku 2019 biegaczy było prawie trzy razy więcej. Walka będzie toczyć się nie tylko o indywidualne zwycięstwo, ale też w klasyfikacji drużynowej.

– Staramy się wracać do normalności i organizować jak najbezpieczniejsze wydarzenia. Jeśli nie będzie żadnych przeciwwskazań, to mam nadzieję że znów spotkamy się w licznym gronie, bo biegacze tęsknią za takimi imprezami. Będziemy jednak prosili, żeby uczestnicy nosili maseczki w biurze zawodów czy przed startem. Rok temu to świetnie zagrało – dodaje.

Rywalizację na 5 km tradycyjnie poprzedzać będzie „MiniRUNbertów – bieg z maskotkami”. Wszystko odbywać się będzie w seriach na dystansach od 100 do 400 m, a młodzi adepci startować będą na bieżni wokół szkolnego boiska. Bez wątpienia jest to jeden z najbardziej radosnych biegów, a ulubiony pluszak dodaje plus dodatkowej energii na finiszu. Łączny limit zgłoszeń wynosi 200 osób.

RUNbertów odbędzie się w niedzielę 17 października. Start o godzinie 12:30. Na uczestników czekają pamiątkowe medale i koszulki. Dla najlepszych przewidziano pamiątkowe dyplomy i puchary. Opłata startowa na bieg główny wynosi 50 zł, a na biegi dzieci 15 zł. Klasyfikacja akademicka zostanie wyłoniona spośród studentów i pracowników warszawskich i mazowieckich szkół wyższych, którzy zgłoszą się do zawodów.

Organizatorem imprezy jest AZS Warszawa na zlecenie Urzędu Dzielnicy Rembertów m. st. Warszawy. Partnerami wydarzenia są: Aktywna Warszawa, Rembertów Team, BiegnijZwierzu.pl, Selgros, DMX Komputery oraz PrintPlus Active Wear,.

Autor: Robert Zakrzewski

Ostatni zwycięzcy:

2020: Aleksander Dragan (14:50), Sabina Jarząbek (16:56)
2019: Piotr Mielewczyk (15:00)/ Iwona Wicha (17:51)
2018: Jakub Nowak (14:33)/ Anna Łapińska (17:45)
2017: Wojciech Karwowski (16:22)/ Marta Jusińska (18:52)
2016: Jakub Nowak (15:12)/ Anna Szyszka (17:49)

 

 

Są takie biegi w których nie chodzi o wyniki i nagrody, a największą radość daje pomoc innym. Wśród takich wydarzeń bez wątpienia jest „Wybiegaj Krew i Szpik na PGE Narodowym”. Impreza promująca krwiodawstwo odbędzie się już po raz trzeci. Co prawda limit 250 miejsc został już wyczerpany, ale wspierać inicjatywę można przez cały rok.

Sam bieg to tylko wielki finał wydarzenia, którego celem jest zwrócenie uwagi na problem jakim jest niskim stanem zapasów krwi. Dotyczy to zwłaszcza m.in. grup typu 0RH- czy ARH-, choć dużo tu zależy od regionu na który spojrzymy. Uczestnicy imprezy przez cały rok mogą zgłaszać się do punktów krwiodawstwa i dosłownie przelewać krew w szczytnej sprawie.

Jak twierdzi pomysłodawca akcji Janusz Bukowski w przeciwieństwie do leków, krwi nie da się wyprodukować. Stąd też walka o każdą kroplę i każdego dawcę, a bieg ma ułatwić w dotarciu do osób młodych i aktywnych. Wydaje się, że wśród sportowców-amatorów są doskonali przyszli dawcy krwi, oraz szpiku.

– Ludzie często traktują pandemię jako taką zasłonę i wytłumaczenie. Niektórym to pasuje, bo nie muszą się czymś dzielić, ani utrzymywać kontaktów. Choć wielu już po przejściu choroby też chce pomagać. Ja akcje krwiodawstwa organizuję od 2007 roku i cały czas walczę o krew. Każda grupa jest ważna i potrzebna, bo nie można powiedzieć że tylko „zerówki” jest mniej. Pandemia też spowodowała dramatyczną sytuację z płytkami i osoczem – opowiada znany biegacz i społecznik.

W zeszłorocznej edycji uczestniczyło blisko 270 uczestników. W ramach wydarzenia „wybiegano” ponad 291 litrów krwi i 70 litrów osocza. Dodatkowo 155 osób zarejestrowało się jako przyszli dawcy szpiku. Wszystko wskazuje, że teraz wynik będzie jeszcze lepszy. Dodatkowo już 30 września odbędzie się próba pobicia rekordu Polski w oddawaniu krwi. Punkt główny znajdować będzie się na placu Defilad, w Warszawie.

– Biegniemy i oddajemy krew cały rok. Nasze spotkanie na PGE Narodowym to jest takie podsumowaniem akcji. Dodatkowo wręczymy tam rowery rehabilitacyjne dla 6-letniego Miłosza i 14-letniej Zosi. Szykujemy się też do ciekawego wyzwania jakim jest rekord Polski w oddawaniu krwi. Na całym Mazowszu będzie 11 punktów. Na samym placu Defilad szykujemy trzy ambulanse w których będzie można oddać krew – wyjaśnia Janusz Bukowski.

Bieg odbywać będzie się na płaskiej pętli wokół Stadionu Narodowego, a do pokonania jest od 1 do 5 km. Każda runda liczy 1 km. Można biec i maszerować, więc jak zawsze na starcie staną całe rodziny. Nie ma prowadzonego pomiaru czasu, a zwycięzcami będą ci, którymi uda się pomóc. Na uczestników czekają pamiątkowe medale.

„Wybiegaj Krew i Szpik na PGE Narodowym” odbędzie się 29 sierpnia. Start o godzinie 11:00. Biuro zawodów czynne będzie dwie godziny wcześniej, przy bramie nr 2 (od Ronda Waszyngtona). Limit uczestników wynosi 250 osób. Przed wejściem uczestnikom będzie mierzona temperatura. Wszyscy aż do momentu startu są zobligowani do noszenia maseczek.

Autor:  Robert Zakrzewski
Foto: Organizator

Szeroka gama aktywności czeka na uczestników obozu sportowego organizowanego przez AZS Warszawa. Można zyskać nowe umiejętności, znajomości, lub też odpocząć i zgubić nieco formy. Jest jeszcze czas by dołączyć, a zapisy wciąż trwają.

Nie ma limitów i obowiązków, są tylko możliwości – pod takim hasłem organizowany jest coroczny Student Camp w Wilkasach koło Giżycka. Przed uczestnikami doskonała okazja do spędzenia wolnego czasu w pięknych okolicznościach przyrody tuż nad jeziorem Niegocin. Wierzymy, że nic tak nie łączy jak sport i dobra atmosfera, więc przed studentami najlepsza okazja do integracji. Zwłaszcza dla tych, którzy dopiero rozpoczynają życie żaka.

Odprężyć się będzie można próbując różnych sportów zaczynając od żeglarstwa czy windsurfingu aż po kajaki, aerobik i gry zespołowe. Próbować można aż do skutku, wszystko bez żadnego limitu. Można też po prostu odpoczywać leżąc na plaży i to wcale nie zdalnie.

Przez lata obóz w Wilkasach stał się miejscem narodzin wielu znajomości i przyjaźni. Początkowo kierowany był do osób, które dopiero rozpoczynały studencki rozdział swojego życia, co jednak już nieco się zmieniło. Niektórzy z tam obecnych związali się z Akademickim Związkiem Sportowym na dłużej, jak obecny wiceprezes AZS Warszawa.

– To nie był nigdy obóz zarezerwowany dla jednej, drugiej czy trzeciej uczelni. Tylko mogli się tam spotkać ludzie ze wszystkich uczelni warszawskich, a później też łódzkich czy wrocławskich. Pierwszy raz jak miałem jechać na obóz adaptacyjny to miałem dylemat, bo ktoś pojedzie z UW, ktoś z SGH lub Politechniką i tam pozna swoich znajomych. Ale otrzymaliśmy ulotkę w kopercie o obozie w Wilkasach na którą mógł pojechać mógł każdy. Dla nas to był teoretycznie ostatni wspólny wyjazd po liceum i pierwszy z nowymi znajomi z którymi będziemy studiować. Dla mnie to było niesamowite, że można połączyć sport i zabawę. Zawsze starałem się te elementy łączyć, a tam to była eksplozja – wspominał Rafał Jachimiak w podkaście „tatanawybiegu.pl” z 18.05.2018.

AZS Student Camp odbędzie się w dniach 6-12 września w Wilkasach koło Giżycka. Koszt udziału w całym obozie wynosi 849 zł. W tej cenie jest zakwaterowanie w mini hotelu lub pawilonach, wyżywienie, zajęcia z instruktorem, turnieje sportowe, gadżety oraz dodatkowe atrakcje. Istnieje też możliwość częściowego udziału w wyjeździe.

Osoby zgłaszające się po 20 sierpnia zobowiązane są uiścić pełną kwotę wynikającą ze zgłoszenia w ciągu trzech dni od wysłania zgłoszenia, ale nie później niż termin rozpoczęcia obozu.

Autor: Robert Zakrzewski

Strona: http://www.studentcamp.azs.pl/
Regulamin: http://www.studentcamp.azs.pl/images/aktualnosci/2021/studentcamp2021-regulamin.pdf

 

 

 

Igrzyska olimpijskie w Tokio przeszły do historii. W stolicy Japonii reprezentanci Polski wywalczyli łącznie 14 medali, a spory udział w tym osiągnięciu mieli zawodnicy i zawodniczki z klubów AZS, w tym AZS AWF Warszawa.

Wstając rano już nie sprawdzamy jaki jest dorobek medalowy Polaków, lub nie odsypiamy nocnych transmisji. Choć początek rywalizacji w Tokio nie należał do udanych dla naszej reprezentacji, a na pierwsze powody do radości trzeba było poczekać.Koniec końców wszystko zakończyło się bardzo szczęśliwie, bo najlepszym startem Polaków w XXI wieku.

Dopiero szóstego dnia igrzysk kobieca czwórka podwójna w składzie z Agnieszką Kobus-Zawojską – trenującą na co dzień w AZS AWF Warszawa, przełamały impas i wywalczyły srebrny medal. Wioślarki stały się bohaterkami, a po powrocie na lotnisku oczekiwał ich tłum kibiców. Osada nie miała czasu na odpoczynek, bo chętnie była zapraszana do kolejnych programów i audycji.

O włos od medalu byli też wioślarze w finale czwórek podwójnych. Dominik Czaja i Szymon Pośnik z AZS AWF Warszawa, oraz ich dwaj koledzy z osady stracili tylko 0.3 sekundy do najniższego stopnia na podium. Po pasjonującym wyścigu minimalnie lepsza okazała się reprezentacja Australii i to im przypadł brąz.

Na kolejny wybuch euforii trzeba było znów poczekać, aż do rozpoczęcia zmagań lekkoatletycznych. Właśnie z bieżni biało-czerwoni podnieśli najwięcej medali. W składzie debiutującej na igrzyskach sztafety mieszanej 4×400 metrów wystąpił Dariusz Kowaluk z AZS AWF Warszawa. Brązowy medalista Uniwersjady w Neapolu wyróżniający się tym, że biega w okularach wystartował w eliminacjach i pomógł sztafecie awansować do finału.

W walce o medal koledzy i koleżanki zrobili swoje wyprzedzając m.in. USA, ale i Kowaluk później otrzymał złoty medal za swój występ. 25-letni sprinter wystąpił też w finale sztafety męskiej 4×400 m, zajmując ostatecznie 5. miejsce. Dodajmy, że w szerokim składzie żeńskiej sztafety 4×400 metrów, która w efektownym stylu wywalczyła srebrny krążek była Dominika Boćmaga, także z AZS AWF Warszawa. Niestety nie wystąpiła w żadnym z biegów, ale z pewnością było to dla niej cenne doświadczenie.

Z bardzo dobrej strony pokazała się ich klubowa koleżanka Pia Skrzyszowska, która na 100 m przez płotki awansowała do półfinału. Po drodze poprawiła swój rekord życiowy wynoszący obecnie 12.75 sek. Warszawianka wystąpiła też w sztafecie 4×100 m kobiet, a w młodym składzie znalazła się też kolejna zawodniczka AZS AWF Warszawa i studentka UKSW – Paulina Paluch, która biegła na trzeciej zmianie. Choć nie awansowały one do finału zajmując w swoim biegu 4. miejsce, to cieszy sam fakt, że po latach i na tym dystansie Polska jest obecna na igrzyskach.

Podczas igrzysk bagaż doświadczeń zebrała też Angelika Sarna – zawodniczka stołecznego AZS AWF. Mimo ambitnej postawy absolwentka SGGW nie zdołała awansować do półfinału na 800 m. W swoim biegu eliminacyjnym zajęła 4. miejsce, czyli była tuż za pierwszą trójką która uzyskała promocję. 23-latka w swoim olimpijskim debiucie miała wynik 2:02.18 i przyznała że po starcie czuła niedosyt.

Przed igrzyskami o pływaniu mówiło się bardzo dużo, ale niekoniecznie w dobrym kontekście. Na olimpijskim basenie pływacy wypadli jednak dużo lepiej niż w Rio de Janeiro, gdyż zdołali dopłynąć do finałów w kilku konkurencjach. Na 200 m stylem grzbietowym zawodnik AZS AWF Warszawa – Radosław Kawęcki zajął 6. miejsce, uzyskując najlepszy czas w tym sezonie. Bliżej olimpijskiego medalu był tylko w Londynie, dziewięć lat temu, gdy zajął 4. pozycję.

Jadąc do Tokio z pewnością na więcej liczyła teakwondzistka Patrycja Adamkiewicz – medalistka Uniwersjad i mistrzostw Europy. Startując w kategorii do 57 kg przegrała jednak w 1/8 finału z Chinką Zhou 17:31. Zawodniczka AZS AWF Warszawa i reprezentantka kraju mogła liczyć jeszcze na repasaże, ale warunkiem był awans Azjatki do finału. Tak się jednak nie stało.

Szanse medalowe dawano drużynie szpadzistek z rezerwową Magdaleną Piekarską-Twardochel. Zawodniczka AZS AWF Warszawa miała za sobą już być może najtrudniejszy pojedynek w życiu o powrót do zdrowia i występ na igrzyskach. Polki odpadły w ćwierćfinale przegrywając z Estonią i ostatecznie rywalizowały o miejsca 5-8. Szpadzistka z Bielan pojawiła się na planszy w walkach o 5. lokatę z drużyną USA.

W Tokio rywalizowali także studenci warszawskich uczelni zrzeszeni w innych klubach. W pięcioboju nowoczesnym Sebastian Stasiak z Uniwersytetu Warszawskiego i Łukasz Gutkowski z Akademii Wychowania Fizycznego ukończyli zmagania odpowiednio na dobrym 13. i 12. miejscu. Wśród kobiet Anna Maliszewska ze Szkoły Głównej Handlowej uplasowała się na 20. pozycji.

Kolejny żak z SGH pływak Jan Kozakiewicz wystąpił w sztafecie 4×100 m stylem zmiennym, która zajęła 6. miejsce i nie awansowała do finału. Popularny już kontroler lotów stanął też na starcie w wyścigu eliminacyjnym sztafety mieszanej 4 x 100 m stylem zmiennym, która jednak została zdyskwalifikowana.

W biegu maratońskim Angelika Mach studiująca na Uniwersytecie Warszawskim zajęła 59. miejsce z rezultatem 2:42:26. W gorących i wilgotnych warunkach nie było mowy o rekordach życiowych, a sukcesem stało się już ukończenie rywalizacji. Za trzy lata w Paryżu klimat będzie jednak już zdecydowanie lepszy.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Paweł Skraba

Wciąż jest szansa by włączyć się w podróż przez kalendarium Powstania Warszawskiego i przy okazji zadbać o swoją formę. Wystartowała druga edycja akcji “63 Dni!Wyzwanie”. Za uczestnikami pierwszy pokonany tysiąc kilometrów.

Codzienną jazdę na rowerze, bieganie po pracy, czy też spacer z rodziną można zamienić na kilometry złożone w hołdzie uczestnikom Powstania Warszawskiego. Projekt „63 Dni!Wyzwanie” ma wymiar nie tylko czysto sportowy, ale też edukacyjny. Jego uczestnicy dzień po dniu mogą poznawać wydarzenia sprzed 77 lat i poznawać sylwetki bohaterów tamtego okresu.

Inicjatywa zrodziła się w 2020 roku i w pierwszej edycji wzięło w niej udział blisko 400 osób, z kraju i zagranicy. Wspólnie uczestnicy wyzwania pokonali dystans 60 000 km. Choć teraz wszystko odbywa się w nieco innych warunkach pandemicznych, to organizatorzy liczą na duże zainteresowanie.

– Po pierwszym dniu do wyzwania zarejestrowało się ponad 100 uczestników a liczymy, że finalnie udział w powstańczym challenge’u potwierdzi więcej osób niż w inauguracyjnej edycji. W porównaniu do zeszłego roku patron projektu – Muzeum Powstania Warszawskiego przygotowało specjalną ofertę. Poza udostępnianiem kalendarium Powstania i biogramów Powstańców, wprowadziliśmy także rankingi w poszczególnych kategoriach sportowych – mówi Rafał Rzońca, koordynator wyzwania.

„63 Dni!Wyzwanie” wystartowało symbolicznie 1 sierpnia i potrwa do 3 października, co nawiązuje oczywiście do okresu w którym trwało Powstanie Warszawskie. Zapisywać można się do ostatniego dnia trwania wyzwania, a udział jest bezpłatny. Chętni mogą zamówić też pamiątkowy medal oraz koszulkę a na wszystkich po zakończeniu wyzwania czekają nieodpłatne elektroniczne certyfikaty. Swoją aktywność będzie można sprawdzać w na bieżąco aktualizowanym rankingu..

– Warto podkreślić, że rankingi wprowadziliśmy na wyraźną prośbę i sugestie uczestników. Są one aktualizowane na bieżąco bezpośrednio po wprowadzeniu wyników przez uczestników. Mamy nadzieję, że to będzie dodatkowym motywatorem i uda nam się wspólnie pobić zeszłoroczny wynik. Na koniec wyzwania wyłonimy podium w każdej z kategorii wśród kobiet i mężczyzn, zarówno wśród dorosłych jak i niepełnoletnich osób, które podjęły wyzwanie – dodaje.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa i Agencja TOP-ART. Patronat nad imprezą sprawuje Muzeum Powstania Warszawskiego.

Autor: Robert Zakrzewski

Strona: https://www.63dni.pl/

Wszyscy, którzy postanowili zarwać noc, z wtorku na środę, z pewnością tego nie żałują. Piąty dzień igrzysk olimpijskich przyniósł biało-czerwonym upragniony medal. Srebrny krążek wywalczyła żeńska wioślarska czwórka podwójna z azetesiaczkami w składzie. To nie była zresztą jedyna szansa na podium.

Podczas finałowego wyścigu rozgrywanego na torze Sea Forest Waterway Polki spisały się doskonale przygrywając tylko z Chinkami. Osada w składzie Agnieszka Kobus-Zawojska (AZS AWF Warszawa), Maria Sajdak (AZS AWF Kraków), Marta Wieliczko (Wisła Grudziądz) i Katarzyna Zillmann (AZS UMK Toruń) zachowały siły na ostatnich 500 metrach i dogoniła Niemki, oraz stoczyły zacięty pojedynek o kolejność na podium z Australijkami.

Ostatecznie złoto zdobyły zawodniczki z Państwa Środka pokonując 2000 m w czasie 6:05.13. Drugie miejsce zajęły Polki z wynikiem 6:11.36. Tym samym biało-czerwone potwierdziły, że w tej konkurencji stanowią światową czołówką. Pięć lat temu podczas igrzysk w Rio de Janeiro zdobyły brązowy medal, ale z tamtej osady teraz płynęły tylko dwie zawodniczki – Agnieszka Kobus-Zawojska i Maria Sajdak.

Podium uzupełniły Australijki z rezultatem 6:12.08

Kilkanaście minut wcześniej, gdy w Polsce była godzina 3:30, o swój medal walczyli panowie z czwórki podwójnej. Osada w składzie Dominik Czaja, Szymon Pośnik (obaj AZS AWF Warszawa), Wiktor Chabel (KS Posnania) oraz Fabian Barański (WTW Włocławek) mieli mniej szczęścia niż ich koleżanki.

Mimo zaciętej walki zajęli oni najmniej lubiane miejsce wśród sportowców, czyli czwarte z czasem 5:34.27. Choć przez długi czas ich łódź z numerem trzy płynęła na trzeciej pozycji, to ostatecznie do brązowego medalu zabrakło 00.30 sekundy. Pięć lat temu polska czwórka również zajęła czwarte miejsce, ale tamten występ pamiętał tylko Wiktor Chabel.

Najszybciej dystans pokonali Holendrzy uzyskując wynik 5:32.03 i wyprzedzając Brytyjczyków i Australijczyków.

W tym samym momencie co medalowy wyścig wioślarek, na terenie Tokyo Aquatics Centre startował 17-letni pływak Krzysztof Chmielewski, zawodnik klubu Muszelka Warszawa i były wielokrotny uczestnik zawodów “Od Młodzika do Olimpijczyka”. Organizatorzy akcji są bardzo dumni, że pierwsze talenty zdołały przebyć długą drogę  dzielącą od światowych aren i spełnić swoje marzenia.

Warszawianin w swoim olimpijskim debiucie spisał się znakomicie. Nieco niespodziewanie awansował do finału, co było sukcesem, bo nikomu w Rio to się nie udało. Ostatecznie w walce o medale na 200 m stylem motylkowym zajął ósme miejsce z czasem 1:55.88, płynąc nieco wolniej niż w półfinale w którym ustanowił rekord życiowy. Złotym medalistą został Węgier Kristof Milak – aktualny rekordzista świata, który teraz ustanowił olimpijski rekord wynikiem 1:51.25.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Paweł Skraba

Gdy w Tokio zapłonął znicz 32. Letnich Igrzysk Olimpijskich, w tym czasie w Warszawie zaczynała się ceremonia wręczania nominacji dla piątej, ostatniej grupy polskich sportowców. Ślubowanie w imieniu grupy ok. 50 zawodników i zawodniczek złożyła Anita Włodarczyk.

Młociarka AZS AWF Katowice staje przed szansą zdobycia trzeciego z rzędu olimpijskiego złota. Była reprezentantka warszawskiej Skry wróciła do koła po blisko dwuletniej przerwie spowodowanej kontuzją i na pewno będzie chciała udowodnić, że wciąż potrafi posyłać młot tak daleko jak żadna inna rywalka. To zresztą do niej należy rekord świata wynoszący 82 m i 98 cm. Łatwo jednak nie będzie zwłaszcza, że w tym roku wyniki w okolicach 80 m uzyskiwały już Amerykanki.

– Nie boję się powrotu, a raczej cieszę się że wróciłam do sportu. To dla mnie jest najważniejsze, bo miałam dwa lata pauzy. Oczekiwania mnie nie przerażają, bo nie jestem pierwszy raz jestem w takiej sytuacji. Cały czas zachowuję olimpijski spokój – mówiła Anita Włodarczyk do zgromadzonych dziennikarzy.

W konkurencji bardzo kojarzonej z igrzyskami olimpijskimi, czyli maratonem zobaczymy aż trzy azetesiaczki – Karolinę Nadolską z AZS UAM Poznań, Aleksandrę Lisowską z AZS UWM Olsztyn i Angelikę Mach z AZS UMCS. Biegaczki legitymują się dobrymi wynikami, ale na tak dużej imprezie startowała tylko Karolina Nadolska. Na igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 roku zajęła 36. miejsce.

– Faktycznie nie mam dużego doświadczenia, bo są to moje pierwsze igrzyska. Zdaje sobie sprawę, że poprawić tam rekord życiowy będzie ciężko, bo spodziewamy się wysokich temperatur i dużej wilgotności. To nie jest maraton komercyjny gdzie warunki są optymalne, a do tego mamy osoby dyktujące tempo. Ale jadę tam walczyć o jak najlepszą lokatę, bo to jest najważniejsza impreza na świecie. Chcę wrócić z Japonii z podniesionym czołem – powiedziała Aleksandra Lisowska, najlepsza obecnie polska maratonka, która wiosną wyrównała rekord kraju (2:26:08 -red).

W sobotę ostatnia grupa polskich sportowców wyleci do Japonii. Maratończycy kolejne dni spędzą podczas obozu aklimatyzacyjnego. Rywalizacja na dystansie 42 km i 195 odbywać będzie się w Sapporo. Igrzyska olimpijskie potrwają do 8 sierpnia. Polska kadra liczy łącznie ponad 200 osób, z czego jedna trzecia to azetesiacy.

Autor: Robert Zakrzewski

Nie znamy T-800 ani Sary Connor, ale pracy jest tu sporo. Jeśli więc lubisz szybką akcje, a sport chcesz poznać od podszewki – to mamy dobrą wiadomość. AZS Warszawa we współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego w Warszawie zaprasza na praktyki menedżerskie.

Blisko 20 praktykantów będących studentami Akademii Wychowania Fizycznego było z nami w minionym roku akademickim. Brali oni czynny udział w organizowaniu naszych flagowych imprez jak pływacka akcja „Od Młodzika do Olimpijczyka”, czy biegowy „Test Coopera dla Wszystkich”, ale też zawodów w ramach Akademickich Mistrzostw Polski czy Akademickich Mistrzostw Warszawy. Szeroki przekrój dyscyplin, oraz pól na których mogli się sprawdzić był z pewnością wyzwaniem i dobrą lekcją pracy w zespole.

– Do tej pory zgłaszali się do nas pojedynczy studenci, ale dzięki porozumieniu z AWF teraz trafiały do nas osoby ze studiów licencjackich, oraz magisterskich z kierunku Wychowanie Fizyczne i Sport. Jest to realna pomoc, bo są to osoby dorosłe i decyzyjne. Przed imprezą mogą wykonać kilka telefonów do partnerów, których wolontariusze nie wykonują. Praktykanci są angażowani we wszystkie punkty organizowania imprezy: od przygotowania w biurze, po rozstawienie brandingu, pomoc w biurze zawodów i uczestnikom. Sami też mogli zorganizować wydarzenie i kilku praktykantów było koordynatorami lokalnego biegu Wings For Life z aplikacją – tłumaczy Piotr Żebrowski, koordynator praktyk menedżerskich w AZS Warszawa.

W połowie lipca w auli głównej AWF podpisano trójstronne porozumienie pomiędzy AZS Warszawa i uczelnią na mocy którego takie dobre praktyki będą kontynuowane. Dodatkowo każdy student, który już je ukończył otrzymał pamiątkowy certyfikat i upominki, a trzy wyróżniające się osoby nagrodzono. Co cieszy część z nich zamierza w przyszłości dalej wspierać akcje AZS Warszawa, oraz uczestniczyć w życiu sekcji.

– W zależności od stopnia studiów praktykanci mieli do zaliczenia od 40 do 300 godzin akademickich i to jest naprawdę duża ilość. Ale nawet 18 osób miało co robić, a nauczeni doświadczeniem z tego roku myślę, że tylko lepiej możemy przygotować praktyki i jeszcze bardziej wdrożyć studentów w organizację imprez sportowych. Jeśli ktoś z innej uczelni niż AWF będzie zainteresowany, to oczywiście zapraszamy – dodaje.

Studenci którzy chcieliby dołączyć do grona praktykantów proszeni są o kontakt: warszawa@azs.pl

Autor: Robert Zakrzewski

Choć od finału Akademickich Mistrzostw Polski w unihokeju minął blisko miesiąc, to niespodziewanie poznaliśmy nowych triumfatorów imprezy. Tytuł po raz drugi z rzędu trafił do Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a nie Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Wszystko z powodów regulaminowych.

W połowie czerwca podczas turnieju rozgrywanego głównie na obiektach SGGW uczelnia ze stolicy Wielkopolski dominowała. AWF Poznań po kilku udanych startach w Akademickim Pucharze Polski w unihokeju chciał potwierdzić swoją klasę. Zwłaszcza, że zabrakło ich rok temu w pierwszych historycznych AMP-ach, wygranych przez AGH Kraków.

W finałowym meczu spotkały się dwie wspomnienie uczelnie uznawane od początku za faworytów. Lepszy był AWF, szybko wychodząc na prowadzenie 4:0 i ostatecznie wygrywając 13:8. Jak się jednak okazało później tytuł powędruje jednak pod Wawel, bo w drużynie z Poznania wystąpili gracze z ich fili w Gorzowie Wielkopolskim, która ma swój AZS.

Jak mówi punkt 2.3 regulaminu Akademickich Mistrzostw Polski – „w przypadku, gdy uczelnia ma oddziały terenowe (filie, wydziały zamiejscowe i inne), w których powołany jest odrębny Klub AZS, to uczestnicy AMP, o których mowa w pkt. II.2.1, reprezentują dany oddział terenowy.” Oznacza, to że mogli oni reprezentować AWF Gorzów Wielkopolski. Od decyzji by wykluczyć AZS AWF Poznań z AMP 2020/2021 w unihokeju można jeszcze się odwoływać.

– Każdy mógł zrobić coś lepiej i nie ma tu wygranych. AGH zajęło pierwsze miejsce, ale straciło triumf na żywo. Myślę, że zdobycie medalu po czasie nie daje już takiej przyjemności. Nie chcę nikogo tłumaczyć, ale może AWF Poznań myślał że jest tak samo jako podczas Akademickiego Pucharu Polski, gdy mieliśmy bardziej liberalne przepisy i zalecenia. Teraz uczestników obowiązują jednak ścisłe regulaminy Akademickich Mistrzostw Polski, a stawka jest wyższa. Nie wierzę w czyjeś złe intencje – powiedział Maciej Konieczka, koordynator Akademickich Mistrzostw Polski w unihokeju.

W obecnej sytuacji zwycięzcami zostali zawodnicy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a srebro przypadło Politechnice Rzeszowskiej. Na podium awansowała Politechnika Gdańska, która w meczu o brąz przegrała 3:7 w uczelnianych derbach z kolegami ze stolicy Podkarpacia. Do zmian doszło też w klasyfikacji typów wśród Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie na pierwsze miejsce awansował AWF Warszawa.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

Akademickie Mistrzostw Polski w unihokeju – klasyfikacja

1.Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie
2.Politechnika Rzeszowska
3.Politechnika Gdańska
4.Uczelnia Państwowa im. Jana Grodka w Sanoku
5.Uniwersytet Warszawski
6.Uniwersytet Zielonogórski
7.Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
8.Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie
9.Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie
10.Politechnika Łódzka