Robert Zakrzewski
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,author,author-robert-zakrzewski,author-17,paged-52,author-paged-52,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Author: Robert Zakrzewski

Mówi o sobie – ambitny amator, a bieganie łączy z karierą naukową. Oto dr inż. Marcin Patecki z Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej, który zajmuje się cząsteczkami, a na bieżni często nie znajduje sobie równych.

W minioną sobotę 31-letni Marcin Patecki zwyciężył podczas Akademickich Mistrzostw Warszawy w biegu przełajowym, a dwa miesiące wcześniej był najlepszy na stadionie Akademii Wychowania Fizycznego w biegu na 1500 m z czasem 4:01.53. Z powodów regulaminowych nie zdołał jednak wziąć udziału w rozgrywanych w Łodzi Akademickich Mistrzostwach Polski, bo pracownikiem uczelni był krócej niż trzy miesiące. Swoje plany odkłada na przyszły sezon.

Jeśli chodzi o ten rok, to w styczniu na swoim blogu „Fizyk Biega” napisał, że „w 2020 roku niczego nie oczekuję od biegania”. Tak jakby nieco przewidywał co się wydarzy w świecie wydarzeń sportowych.

– W lutym byłem bliski rzucenia biegania. Gdy trening nakłada się tygodniami, to przychodzi zmęczenie psychiczne. To był czas, że miałem trudniej w pracy, był koniec zimy, a ja robiłem podbiegi na warszawskiej Agrykoli. Myślałem, że to nie ma sensu i chciałem odpuścić. Sądziłem, że jak będzie wiosna to pogram sobie w piłkę. Jednak przyszła pandemia i nie było możliwości uprawiania sportów zespołowych. Nawet bieganie było nielegalne, a lasy zamknięte. Ale dalej biegałem po jakiś nasypach i terenach, gdzie nie ma żadnego człowieka. Paradoksalnie cała sytuacja mnie zmobilizowała. Uważam, że epidemia się kiedyś skończy i to jest czas, żeby zrobić mocny trening. Ci którzy prześpią ten moment, będą mieli stratę – opowiada Marcin Patecki.

Swoją przygodę z bieganiem zaczął w rodzinnych Koluszkach, ale dopiero treningi w AZS Politechnice Warszawskiej pozwoliły rozwinąć talent i zaprzyjaźnić z bieżnią. Wszystko zaczęło się dość zabawnie, bo przez pomyłkę na pierwsze zajęcia udał się na trening sekcji kobiecej. Po chwili żartów trenerzy zaprosili go na Akademickie Mistrzostwa Warszawy.

– Będąc nastolatkiem kręciłem się wokół klubu LKS Koluszki. To nie było poważne trenowanie, raczej przychodziłem tam od czasu do czasu. Głównie biegaliśmy przełaje i biegi górskie. To była taka zabawa, choć jednostki robiliśmy mocne. Później jak poszedłem na studia to zobaczyłem, że jest klub AZS Politechnika. Wyczytałem kiedy są treningi, ale musiałem coś pomylić. Przychodzę, a tam same dziewczyny. Wszyscy się śmiali moim kosztem, ale mnie to nie zraziło. Trener Krzysztof Stanisławski powiedział, żebym przyszedł na przełaje i zobaczymy czy się nadaję – wspomina z uśmiechem biegacz.

foto: archiwum prywatne

Na piątym roku studiów wyjechał pod Genewę by tam kontynuować swoją karierę naukową pracując w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN). Po blisko siedmiu latach dr inż. Marcin Patecki wrócił do kraju i we wrześniu otrzymał prestiżowy grant Marii Skłodowskiej – Curie na Wydziale Fizyki Politechniki Warszawskiej.

Celem grantu jest rozszerzenie potencjału badawczego eksperymentu detektora ALICE przy Wielkim Zderzaczu Hadronów. Projekt polega na przechwytywaniu cząstek i kierowaniu ich do zderzeń z tarczą wewnątrz detektora.

– Pozyskałem jeden z najlepszych grantów europejskich skierowanych do osób na moim poziomie kariery. Aspirowałem wysoko, ale nie spodziewałem się że go dostanę, biorąc pod uwagę wysokie wymagania i konkurencję. Okazało się jednak, że dobrze połączyłem własne doświadczenie nabyte w CERN z kompetencjami grupy na Politechnice Warszawskiej, proponując przy tym bardzo ciekawe badania – mówi.

Na czym polegać będzie projekt?

-W Wielkim Zderzaczu Hadronów zderzane są czołowo przeciwbieżne wiązki cząstek. Inna możliwość polega na zderzaniu cząstek ze stacjonarną tarczą, co rozszerza zakres zachodzących zjawisk. Dodatkowo, część cząstek naturalnie wypada z wiązki i zwyczajnie jest tracona. Pomysł polega na tym, żeby takie cząstki odseparować od głównej wiązki i skierować je na tarczę, używając do tego zakrzywionego kryształu krzemowego. Uważam, że projekt jest bardzo ciekawy i ma dużą szansę implementacji, otwierając możliwość badania nowych zjawisk – wyjaśnia zabiegany fizyk.

Biegacz przyznaje, że wcale nie jest tak trudno znaleźć godzinę dziennie na trening i połączyć pasję z pracą oraz życiem rodzinnym. Zresztą w AZS poznał swoją żonę.

– Od czterech lat współpracuje z trenerem Marcinem Nagórkiem i bardzo dobrze oceniam ten czas. Realizujemy trening nastawiony na wytrzymałość, ale gdy dochodzi do startów to podkręcamy szybkość. Raz w roku staram się też biegać 10 km. Tygodniowo pokonuje mały kilometraż jak na moje wyniki, ale nie mam więcej czasu. Teraz to jest 70-80 km treningowo, nigdy nie przekroczyłem 100 km. Gdy pracowałem w CERN trenowałem głównie w przerwie obiadowej, teraz biegam wieczorami. Bieganie często pomaga mi w pracy, szczególnie gdy mam jakiś problem do przemyślenia. Dużo pomysłów pojawiło się właśnie podczas treningów – puentuje zawodnik AZS Politechniki Warszawskiej, naukowiec i wykładowca na tej uczelni.

Autor: Robert Zakrzewski

W meczu na szczycie Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza zmierzyli się koszykarze Uczelni Łazarskiego i Akademii Leona Koźmińskiego. Spotkanie zapowiadane jako wielkie derby nie zawiodło kibiców, którzy mogli obejrzeć relację na portalu społecznościowym AZS Warszawa.

Faworytem rywalizacji wydawali się być goście, czyli drużyna Akademii Leona Koźmińskiego, którzy w październiku podczas Akademickich Mistrzostw Polski zajęli czwarte miejsce. Gracze Uczelni Łazarskiego uplasowali się wtedy na 8. pozycji. W fazie grupowej ALK wygrało z Łazarskim 71:60, więc teraz gospodarze liczyli na rewanż.

W poniedziałkowy wieczór w hali przy ul. Niegocińskiej od początku toczyła się zacięta rywalizacja. Najlepiej świadczyć o tym mogą wyniki poszczególnych kwart. Pierwsza zakończyła się minimalnym zwycięstwem Akademii Leona Koźmińskiego 21:20. Drugie dziesięć minut takim samym stosunkiem wygrała Uczelnia Łazarskiego i na przerwę drużyny schodziły przy stanie 41:41.

Mecz stał na wysokim poziomie i nie brakowało udanych zagrań z obu stron. Zawodnicy dobrze wiedzieli na co stać swoich rywali, bo znają się nie tylko z rozgrywek akademickich, ale i drużyn ligowych.

Dobre zawody rozgrywał kapitan ALK Mikołaj Motel, który zdobył w sumie 27 punktów przyczyniając się do wygranej swojej ekipy. W drużynie Uczelni Łazarskiego najwięcej punktów zdobył Białorusin Kiryl Dziatchuk (22).

Losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w czwartej kwarcie. Mecz zakończył się wygraną gości 96:85.

– Pierwsze dwie kwarty to nie była w naszym wykonaniu gra marzeń. Nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji, dopiero w trzeciej kwarcie obrzucaliśmy się na tamtych koszach i wiedzieliśmy jak piłka zachowuje się na obręczach. W ostatniej części weszliśmy w swój rytm meczowy i zaczęliśmy trafiać z dystansu. Ja rzadko kiedy jestem zadowolony po meczu, ale uważam spotkanie mogło się podobać bo nie było jednostronne – powiedział Artur Marciniak, trener Akademii Leona Koźmińskiego.

Mecz rozpoczął 2 kolejkę rozgrywek w ramach AMWiM w koszykówce mężczyzn. Do czwartku odbędą się jeszcze cztery spotkania: PJATK:UW, WAT:PW, SGGW:AWF oraz VISTULA:SGH.

Organizatorem Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza jest AZS Warszawa. Projekt współfinansowany przez m.st. Warszawa oraz Ministerstwo Sportu.

Uczelnia Łazarskiego – Akademia Leona Koźmińskiego 85:96 (20:21, 21:20, 17:25, 27:30)

Uczelnia Łazarskiego: Dziatchuk (22), Ćwirko-Godycki (20), Stopierzyński (17), Łysiak (12), Dalkowski (9), Bystrou (5), Stasiak, Benjelloun-Tuimi, Bortnik

Akademia Leona Koźmińskiego: Motel (27), Sadowski (21), Didier-Urbaniak (17), Brandys (9), Karpik (6), Wysocki (6), Grzeliński (4), Abdellala (4),  Caglar Caliskan (2), Matusiak, Adamiak

Autor: Robert Zakrzewski

Grały dwie drużyny, ale brami zdobywali goście. Tak można podsumować akademickie derby w piłce ręcznej mężczyzn pomiędzy AZS Uniwersytetem Warszawskim i AZS AWF Biała Podlaska. Mecz choć wyglądał na wyrównany, to zakończył się wynikiem 26:33.

W sobotnim spotkaniu rozgrywanym w ramach 8. kolejki I ligi grupy C doszło do bezpośredniego starcia sąsiadów z tabeli. Przed wyjściem na parkiet AZS Uniwersytet Warszawski zajmował 4 miejsce z dorobkiem 12 punktów, będąc tuż przed AZS AWF Biała Podlaska. Niemal dokładnie rok temu w Warszawie w pojedynku między tymi drużynami wygrali goście 31:27. Teraz z pewnością gracze z uniwerku liczyli na rewanż.

Początek meczu był bardzo wyrównany. Na prowadzenie wyszli przyjezdni grający w zielonych strojach, trafiając z rzutu karnego w 2 minucie za sprawą Michała Bekisza. Na koniec rozgrywający AZS AWF okaże się być najskuteczniejszych zawodnikiem tej drużyny z 7 bramkami w dorobku. Odpowiedź AZS UW nastąpiła szybko po trafieniach Witalija Titowa, a następnie Dawida Szpejna.

Przez długi czas wynik utrzymywał się wokół remisu, ale kilka błędów i niewykorzystanych akcji sprawiło, że w 20 minucie gry na tablicy świetnej widniał rezultat 7:12. Gracze UW zdołali jeszcze nawiązać walkę w końcówce pierwszej połowy. Ostatnie pięć minut należało do nich, kiedy to zdobyli pięć bramek, a stracili tylko dwie. Tym samym po 30 minutach rywalizacji było już tylko 15:16.

Na początku drugiej odsłony Uniwersytet Warszawski zdołał doprowadzić do remisu po kolejnym wykorzystanym rzucie karnym przez Wiktora Przybysza. Rywale odpowiedzieli na to jednak aż czterema ciosami, skutecznie wyprowadzając kontry. W 45 minucie po trafieniu Przybysza było 20:25 i taka przewaga utrzymała się przez większą część gry. Rezultat na 26:33 ustalił Marcin Stefaniec z AZS AWF Biała Podlaska.

Na kolejne trafienia gości odpowiadał głównie wspomniany Witalij Titow, który zdobył w sumie 10 bramek, czyli najwięcej spośród wszystkich graczy na parkiecie. Nieco mniej, bo 8 trafień dołożył Wiktor Przybysz, który w sobotę pewnie egzekwował rzuty karne.

– Przegraliśmy sami z sobą. Nasz zespół różnił się tym, że nie oddawał rzutów tak jak drużyna przyjezdna, a na tym polega piłka ręczna. Na tym polega ten sport, że kto oddaje rzuty, ten trafia do bramki. W pierwszej połowie rozegraliśmy fajne zawody, bo choć przegrywaliśmy pięcioma bramkami to doprowadziliśmy do kontaktowego gola. Spodziewaliśmy, że w drugiej połowie zagramy podobnie. Niestety tak się nie stało. Słabo zagraliśmy też w obronie i nie pomagaliśmy naszym bramkarzom – ocenił po meczu Piotr Obrusiewicz, trener AZS UW.

Po meczu większe powody do radości panowały w szatni AZS AWF.

– Oczywiście na wyjeździe zawsze gra się trochę trudniej, ale nie ukrywam, że jechaliśmy tu po komplet punktów. Tablica sprawiała wrażenie, że mecz jest wyrównany, ale uważam że naszą przewagę było widać. W pierwszej połowie straciliśmy ją trochę przez kary, ale uważam że na przestrzeni całego meczu nasza przewaga była wyraźna – ocenił Sławomir Bodasiński, trener AZS AWF Biała Podlaska.

W tabeli I ligi grupy C AZS AWF Biała Podlaska zajmuje obecnie 4 miejsce, będą tuż przed AZS Uniwersytetem Warszawskim. Obie drużyny mają po 12 punktów.

Autor: Robert Zakrzewski

To nie były ćwiczenia. Na poligonie Akademii Wychowania Fizycznego wystartował pierwszy rzut Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza w biegach przełajowych. Studenci swoje zmagania rozegrali w ramach zawodów przeprowadzonych przez okręgowy związek lekkoatletyczny.

W chłodną sobotę przy ul. Marymonckiej ponad 280 osób wystartowało w Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza w biegach przełajowych organizowanych przez WMOZLA. Dla części uczestników impreza była ostatnim sprawdzianem przed zbliżającymi się 92. Mistrzostwami Polski, które odbędą się już za tydzień w Kwidzynie.

Oprócz zwycięzców w poszczególnych kategoriach wiekowych od dzieci po seniorów, prowadzona była też klasyfikacja Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza. Na najdłuższych dystansach uczestnicy do pokonania mieli 2000 m w biegu pań i 3000 m w rywalizacji mężczyzn. Wymagająca i kręta trasa prowadziła po terenie poligonu treningowego AWF. Jedno okrężnie liczyło 1000 m.

W biegu głównym jako pierwszy metę minął junior 19-letni Oleh Kovalchuk z Kondycji Piaseczno, który nieznacznie pokonał swojego starszego klubowego kolegę Krzysztofa Wasiewicza, uzyskując czas 10 min. i 23 sekund.

Najlepszym studentem był Marcin Petecki z Politechniki Warszawskiej (10:47), wyprzedzając Adama Świrgonia z Uniwersytetu Warszawskiego (11:25)

– Jeśli chodzi o pogodę, to mogło być trochę cieplej, ale ogólnie całą imprezę oceniam bardzo przyjemnie. Jestem po roztrenowaniu więc nie ma jeszcze tej formy i nie mogłem nadążyć za chłopakami. Pod względem ścigania nie była to rewelacja w moim wykonaniu, ale czułem dużą przyjemność z samego biegania. W porównaniu ze startami na bieżni tu nie walczy się o każdą setną sekundy. W przełajach ściga się z rywalami i jest więcej frajdy – oceniał na gorąco Adam Świrgoń.

Wśród pań również najlepsza była juniorka 19-letnia Zuzanna Bronowska z klubu Mazovia ProActiv Ciechanów, która trasę pokonała w 7 min. 46 sekund i wyprzedzając o kilka lat starszą Emilię Mazek (7 min.50 sekund). W klasyfikacji studentek zwyciężyła Sylwana Gajda z Uniwersytetu Warszawskiego (8:35).

Z dobrej strony pokazała się Magdalena Ciołak, która zajęła 2. miejsce wśród seniorek z czasem 8 min. 21 sek. Tylko formalności nie pozwoliły jej zwyciężyć w klasyfikacji Akademickich Mistrzostw Warszawy. Nagrodą pocieszenia był medal wśród studentów pierwszego roku.

– Trasa była kręta i miejscami wybijała z rytmu, ale generalnie atmosfera zawodów była super i ciesze się, że mogłam wziąć udział w tym biegu. Gdybym mogła to wystartowałabym jeszcze raz. Przez większość czasu utrzymywałam się w okolicach siódmego miejsca. Chyba zgubiło mnie to, że nie założyłam kolców. Mimo wszystko to był dobry bieg – przyznała po wszystkim studentka Akademii Wychowania Fizycznego.

Chęć udziału w pierwszym rzucie Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza wyraziło blisko 30 zawodników z kilku uczelni m.in. Szkoły Głównej Handlowej, Uniwersytetu Warszawskiego, czy Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

W sumie planowane jest przeprowadzenie trzech rzutów Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza w biegach przełajowych. Kolejne zawody odbyć mają się dopiero na wiosnę.

Organizatorami imprezy był Warszawsko-Mazowiecki Okręgowy Związek Lekkiej Atletyki i AZS Warszawa. Projekt współfinansowany przez m.st. Warszawa oraz Ministerstwo Sportu.

Autor: Robert Zakrzewski

AMWiM: wyniki kobiet:

1 Gajda Sylwana (Uniwersytet Warszawski) 8:35

2 Ziendara Michalina (Uniwersytet Warszawski 8:49

3 Malmon Oliwia (Uniwersytet Warszawski) 8:50

AMWiM: wyniki mężczyzn:

1 Patecki Marcin (Politechnika Warszawska) 10:47

2 Adam Świrgoń (Uniwersytet Warszawski) 11:25

3 Taber Konrad (SGH Warszawa) 12:20

Pełne wyniki

 

 

Były gole, efektowne akcje i udane dryblingi. W środę na warszawskiej Pradze Południe odbył się Turniej Piłki Nożnej o Puchar Lig Integracyjnych. Wygrane mecze z pewnością na długo zostaną w pamięci uczestników.

Kilka godzin przed tym zanim na murawę Stadionu Śląskiego wybiegli reprezentanci Polski, o swoje – być może najważniejsze trofeum w piłkarskiej „karierze” walczyły cztery drużyny. O Puchar Lig Integracyjnych zmierzyli się gospodarze z MOS Osowska, MOS Łomianki, MOS „Kąt” i MOW Dolna. Ekipy złożone były z wychowawców i podopiecznych ośrodków socjoterapii oraz placówek wychowawczych. Spotkania trwały dwa razy po 10 minut.

Impreza spełniać ma nie tylko rolę sportową, ale też edukacyjną rozwijając takie cechy jak postawa fair play. O powodzeniu idei rozgrywek świadczyć może Warszawska Liga Piłki Nożnej Ośrodków Wychowawczych i Domów Dziecka zainaugurowana już w 2005 roku. Niestety w tym sezonie z powodu pandemii zmagania zostały zawieszone, a młodzi gracze czekali na ponowną możliwość rywalizacji.

– Regularnie w lidze gra kilkaset osób i rozgrywki są cyklicznie realizowane na dwóch szczeblach. Jednak z powodu pandemii środowy turniej był pierwszą inicjatywą, którą podjęliśmy w tym roku. W planach mamy kolejne. Naszym podstawowym celem jest pokazanie, że w sporcie obowiązują pewne zasady, ważna jest też integracja, oraz pokazanie tego że można spędzać czas w inny sposób. Chcemy pokazać, że sport może być pewną odskocznią. Często nie grają tu najlepsi, ale Ci którzy najlepiej funkcjonują w zasadach działania placówki – mówi Leszek Roszczenko, organizator imprezy.

Zdobywcą Pucharu Lig Integracyjnych zostali gospodarze z MOS Osowska zwyciężając wszystkie swoje spotkania i nie tracąc przy tym nawet gola (8:0, 5:0, 4:0). Za najlepszego zawodnika turnieju uznany został ich zawodnik Krystian Poreda, a najlepszym bramkarzem wybrano Krystiana Walędzika. Drugie miejsce zajęli zawodnicy MOW Dolna, którzy wygrali dwa mecze (4:2,3:2,0:5).

Okazja do rewanżu nadarzy się już podczas kolejnego turnieju, który odbędzie się 16 grudnia na terenie Centrum Futbolu Warszawianka.

Organizatorem zawodów był AZS Warszawa. Projekt współfinansowany przez m.st. Warszawa oraz Ministerstwo Sportu.

Turniej Piłki Nożnej o Puchar Lig Integracyjnych – tabela

1. MOS Osowska

2. MOW Dolna

3. MOS NR 2 KĄT

4. MOS ŁOMIANKI

Po czyjej stronie będzie piłeczka przekonamy się podczas V Integracyjnych Mistrzostwa Polski AZS w tenisie stołowy. Impreza odbędzie się w dniach od 4 do 6 grudnia w Gdańsku. Zapisy trwają.

Miejsce rozgrywania zawodów czyli Centrum Szkolenia im. Andrzeja Grubby niemal zobowiązuje do serwisów i odbiorów na najwyższym poziomie. Walka o medale toczyć będzie w dziesięciu klasach m.in.: wśród osób grających na wózkach, na stojąco, niesłyszących i niewidzących.

Organizatorzy zdecydowali się pokryć koszty związane z zakwaterowaniem i wyżywieniem pierwszych 30 zgłoszonych zawodników. Uczestnicy i trenerzy na własny koszt przyjeżdżają na zawody.

– Już pierwszego dnia wyczerpaliśmy liczbę 30 osób. Mówiąc szczerze myślałem, że tyle się zgłosi na imprezę dlatego byliśmy w szoku widząc zgłoszenia. Widać, że uczestnicy czekali na tę imprezę. Oczywiście dalej przyjmujemy zainteresowanych, tyle że już samemu trzeba będzie pokryć koszta – powiedział Tomasz Aftański, koordynator zawodów.

To będzie ostatnia impreza w kalendarzu tegorocznych Integracyjnych Mistrzostwa Polski AZS. Wstępne zgłoszenia składać można jeszcze do 25 listopada na stronie http://imp.azs.pl/.

Integracyjne Mistrzostwa Polski AZS rozgrywane są od 2016 roku. Cykl zawodów skierowany jest do osób niepełnosprawnych w ramach upowszechniania sportu w środowisku akademickim.

Autor: Robert Zakrzewski

foto: Integracyjne Mistrzostwa Polski AZS

Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po zakończonych Akademickich Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza, a już wystartował kolejny sezon – 2020/2021. Już od końca października swoje mecze rozgrywają piłkarze, a teraz do gry przystąpiły m.in. koszykarki i koszykarze.

W poniedziałkowy wieczór w hali przy ul. Marymonckiej zmierzyły się drużyny Akademii Wychowania Fizycznego i Politechniki Warszawskiej. Przed rokiem zawodniczki z Bielan zajęły trzecie miejsce w tabeli AMWiM, mając o jeden punkt więcej niż Inżynierki. Gospodynie spotkania po latach zdołały też awansować do finału Akademickich Mistrzostw Polski, w których zajęły pozycje 13-14. Wydawały się być faworytkami tego spotkania.

Zawodniczki AWF dominowały w każdym elemencie koszykarskiej sztuki. Były bardziej wybiegane, lepiej rzucały, broniły i zbierały. Efekt? Pierwsza kwarta zakończyła się ich przewagą 23:6. Choć Politechnika Warszawska walczyła, to nie mogła zdziałać wiele w tym meczu. Każdy błąd rywalek był bezlitośnie wykorzystywany. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 44:11.

Zmiana stron nie zmieniła obrazu widowiska. Barierę 20 punktów inżynierki przekroczyły dopiero w czwartej kwarcie. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 84:23. Najwięcej punktów dla gospodyń zdobyły Aleksandra Nowicka i Aleksandra Szostakiewicz po 16.

– W minionym sezonie wygrałyśmy po wyrównanym meczu z dziewczynami i była obawa, że to może być również taki pojedynek na styku. Pokazałyśmy jednak duży charakter i wolę walki. Zagrałyśmy zespołowo, bardzo dobrze w obronie i to działało dobrze na naszą korzyść – mówiła po meczu Aleksandra Szostakiewicz.

W rywalizacji pań bierze udział sześć uczelni, a głównym kandydatem do wygranej i obrony tytułu jest drużyna Uniwersytetu Warszawskiego, mająca zespół występujący w I lidze seniorek.

Po chwili przerwy na parkiet wyszły drużyny męskie Akademii Wychowania Fizycznego i Uniwersytetu Warszawskiego. Mecz zapowiadał się na wyrównany, bo zespoły w ubiegłym sezonie sąsiadowały ze sobą w tabeli AMWiM. Gracze AWF zajęli piąte miejsce tuż przed UW.

Zgodnie z oczekiwaniami pierwsza kwarta była bardzo zacięta. Z jednej i z drugiej strony zdarzały się błędy, ale lepiej potrafili wykorzystać je goście, którzy po 10 minutach gry prowadzili 21:14. Pierwsza połowa meczu zakończyła się już 12. punktowym prowadzeniem uniwerku – 39:27.

W następnych kwartach Uniwersytet Warszawski powiększał przewagę, będąc lepiej zorganizowaną drużyną niż AWF. Dotyczyło to detali jak jednakowe stroje po więcej opracowanych schematów. Nie można było gospodarzom odmówić ambicji, oraz akcji meczu zakończonej efektownym wsadem.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną Uniwersytetu Warszawskiego 74:54. Najwięcej punktów dla tej drużyny zdobył Kacper Mościcki.

– Mecz był bardzo zacięty z jednej i z drugiej strony. Popełnialiśmy pewne błędy, bo jak wiadomo jest teraz sytuacja pandemiczna i część zawodników musi przebywać w domach. Uważam, że jeszcze nie jesteśmy w pełni formy, ale daliśmy z siebie wszystko – ocenił Paweł Fic, gracz UW.

W zmaganiach koszykarzy startuje 10. uczelni wyższych. Jednym z faworytów jest Uczelnia Łazarskiego, która broni tytułu zdobytego przed rokiem. W swoim pierwszym meczu pokonali oni Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych 88:70.

Cała rywalizacja trwać będzie do końca czerwca i toczy się w 32 dyscyplinach od aerobiku sportowego do żeglarstwa. Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza są jednocześnie eliminacjami do Akademickich Mistrzostw Polski.

Organizatorem Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza jest AZS Warszawa. Projekt współfinansowany przez m.st. Warszawa oraz Ministerstwo Sportu.

Autor: Robert Zakrzewski

Z miesięcznym poślizgiem wystartowała jubileuszowa 10. edycja akcji „Od Młodzika do Olimpijczyka”. Młodzi pływacy mogli ponownie sprawdzić się na tle rówieśników, a trenerzy przyjrzeć rozwijającym talentom. Być może gdzieś był następca lub następczyni Radosława Kawęckiego – olimpijczyka z Rio de Janeiro, oraz ambasadora zawodów.

Uczestnicy udowodnili, że pływanie mimo wprowadzanych obostrzeń nie poszło na dno. Zawody trwały przez niemal całą sobotę i rozgrywane były jednocześnie w dwóch stołecznych basenach: OSiR Targówek i OSiR Żoliborz. Pływacy startowali podzieleni na dwa bloki według roczników (2007-2009, 2010-2012). Wszystko miało na celu zmniejszyć liczbę uczestników naraz w jednym obiekcie.

Łącznie w wydarzeniu wzięło blisko 700 zawodników i zawodniczek z całej Polski. Rywalizacja odbywała się w stylu dowolnym, klasycznym, grzbietowym i motylkowym na dystansach od 50 m do 200 m. Dla niektórych były to pierwsze tak poważne zawody w życiu. Inni zdążyli się już stęsknić za zapachem chlorowanej wody.

– Dzieci bardzo czekają na takie imprezy, bo uwielbiają rywalizację. Każde poprawienie rekordu życiowego o setne sekundy bardzo je motywuje. Faktycznie po pierwszej fali pandemii wiele osób nie wróciło już do pływania. Od września widać mniejsze zainteresowanie zajęciami, a część osób trenuje w kratkę po tym jak ogłoszono zamknięcie basenów. Ale ci bardziej zawzięci wciąż trenują – oceniła trenerka Agnieszka Zbutowicz z klubu SwimLand Olsztyn.

Podczas zawodów z bardzo dobrej strony zaprezentowała się Wiktoria Gracjasz, która zwyciężyła zmagania na 100 m stylem dowolnym i 100 m motylkowym, oraz 200 m stylem zmiennym wśród 12-latek. Zawodniczka klubu UKS ,,Jasień” Sucha Beskidzka przyznała, że jej idolką jest Alicja Tchórz – olimpijka z Rio de Janeiro i medalistka mistrzostw Europy.

– Moim wielkim marzeniem byłby start w igrzyskach olimpijskich. Cieszę się z wygranej, było bardzo fajnie i nawet nie tak trudno. Czułam się jak ryba w wodzie. Od niedawna trenujemy w Wadowicach i staramy się ćwiczyć codziennie, więc jestem dobrze przygotowana. W kalendarzu na szczęście pojawia się coraz więcej startów i mamy gdzie się sprawdzać – powiedziała Wiktoria Gracjasz.

Były rekordy życiowe, emocje, ale też puste trybuny. Z powodu obostrzeń w imprezie nie mogli wziąć udział kibice, czyli najczęściej rodzina młodych sportowców. Zwrócił na to uwagę jeden ze zwycięzców.

– Było bardzo ciężko wygrać, bo popełniłem kilka błędów technicznych i muszę nad nimi pracować. Trenuję pływanie od jakiś 6 lat. Zawsze na zawody jeździli ze mną mama i brat, a dziś nie mogli być tu. Wiem jednak, że oglądają relację w internecie razem z babcią i wiem, że są ze mną – powiedział Tymoteusz Jóźwiak z klubu MKS Jedynka Łódź, zwycięzca rywalizacji na 100 m w stylu dowolnym i motylkowym wśród 12-latków.

Drugi etap akcji zawodów „Od Młodzika do Olimpijczyka” odbędzie się nie 12 grudnia, jak pierwotnie planowano, a tydzień później. Wszystko w powodu kolidującego terminu Zimowych Mistrzostw Polski juniorów młodszych. W sumie rozegranych ma zostać pięć imprez eliminacyjnych, a wielki finał odbędzie się 19 czerwca 2021 roku.

Wydarzenie organizowane jest przez AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Sportu i m.st. Warszawy. Partnerem jest firma TYR Polska.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Klimczak

Wyniki: 2010, 2011, 2012

Wyniki: 2007, 2008, 2009

Długa historia Varsoviady została podtrzymana, choć nie była to edycja taka jak zawsze. Igrzyska Studentów Pierwszego Roku odbyły się już po raz 57., a uczestnicy na sportowo uczcili święto odzyskania niepodległości. Impreza rozegrana została na terenie Akademii Wychowania Fizycznego.

Słowa piosenki Grzegorza Turnau „po cichu, po wielkiemu cichu” idealnie opisują atmosferę tegorocznej Varsoviady. Obiekt przy ul. Marymonckiej zwykle w czasie imprezy tętniący życiem i śmiechem, tym razem był wyjątkowo pusty.

Łącznie w zawodach wzięło udział blisko trzysta osób z kilku stołecznych uczelni m.in: Uniwersytetu Warszawskiego, Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Handlowej, Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego, Akademii Leona Koźmińskiego oraz gospodarza – AWF.

Rywalizacja odbyła się w siedmiu dyscyplinach: ergometrze, futsalu, koszykówce mężczyzn, siatkówce mężczyzn i kobiet, pływaniu i tenisie stołowym. Niestety nie udało się rozegrać wszystkich zmagań będących w programie. Nie odbył się turniej koszykarek 3X3, bo zgłosiła się tylko jedna żeńska drużyna. Zrezygnowano też z trójboju rektorskiego, który tradycyjnie stanowił kulminację zawodów.

– Jeszcze parę lat temu startowało tu ponad tysiąc studentów pierwszego roku. To był czas gdy szkolnictwo wyższe przeżywało wyż demograficzny. Teraz sytuacja na świecie jest taka, a nie inna. Dlatego tym bardziej czapki z głów przed osobami, którzy zechciały tu wystartować. Ogólnie jesteśmy zadowoleni, że może organizować wydarzenia tego typu. Robimy to starając się przestrzegać wszystkich zasad bezpieczeństwa – ocenił Rafał Jachimiak, dyrektor biura AZS Warszawa.

Do ostatnich chwil trwały też starania organizatorów, żeby w programie tegorocznej Varsoviady zachować biegi przełajowe. Niestety zgodnie z ostatnimi obostrzeniami nie było to możliwe. Dlatego pod nieobecność biegaczy najliczniejszą indywidualną konkurencją było pływanie. Łącznie w basenie rywalizowało 36 zawodników i zawodniczek rywalizując w 11 konkurencjach od 50 m stylem dowolny do sztafety mieszanej 4 x 50 m.

Powody do radości miała Weronika Hellmann, która zdobyła złoto na 50 m w stylu klasycznym i zwyciężyła w sztafecie mieszanej razem z kolegami z Akademii Wychowania Fizycznego.

– Startów w tym roku mamy bardzo mało, ale Polski Związek Pływacki próbuje robić coś, żeby jak najwięcej imprez się jeszcze odbyło. Jestem teraz w trakcie przygotowań do mistrzostw Polski i to był dla mnie start kontrolny. Atmosfera była bardzo przyjemna, nawet spodziewałam się mniejszej liczby uczestników, ale to dobrze że frekwencja dopisała, bo można było po rywalizować – powiedziała Weronika Hellmann, studentka AWF.

Za oceanem, w najlepszej koszykarskiej lidze świata o miano najlepszego „pierwszoroczniaka” zawsze toczy się zacięta walka. W Hali Gier AWF kaliber może był nieco mniejszy, ale rywalizacja równie była pasjonująca. W szranki stanęły cztery uczelnie: Politechnika Warszawska, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego i Akademia Leona Koźmińskiego. Zwyciężyła ostatnia z nich po drodze wygrywając wszystkie mecze.

– Ostatni mecz był trudny, bo Politechnika postawiła nam trudne warunki. My mieliśmy jednak silną drużynę i w składzie dwie osoby z Legii Warszawa grające w ekstraklasie. Wygrana była zasłużona. Impreza była bardzo dobrze zorganizowana i na pewno będzie co wspominać – mówił Maciej Adamiak, kapitan drużyny ALK.

Zwycięzcy 57. Varsoviady wywalczyli bilet na Ogólnopolski Finał Igrzysk Studentów Pierwszego Roku. Impreza odbyć ma się na początku grudnia w Wilkasach. Udział w tych zawodach można tylko raz w życiu, będąc studentem pierwszego roku. Jeśli ktoś przegapił swoją szanse teraz, drugiej już nie będzie.

Organizatorem imprezy jest AZS Warszawa przy współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego. Projekt współfinansowane jest ze środków m.st. Warszawy i Ministerstwa Sportu.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Klimczak

Zwycięzcy:

Ergometr:

Stefania Bilska AWF Warszawa (waga lekka)

Hanna Krasuska UW Warszawa (waga open)

Paweł Święcicki AWF Warszawa ( waga lekka)

Michał Gulan PW Warszawa (waga open)

Futsal:

Politechnika Warszawska

Koszykówka mężczyzn

Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie

Siatkówka kobiet:

Uniwersytet Warszawski

Siatkówka mężczyzn:

Politechnika Warszawska

Pływanie 50 m dowolny kobiet:

Barbara Mazurkiewicz AWF Warszawa

Pływanie 50 m dowolny mężczyzn:

Bartosz Mielniczuk AWF Warszawa

Pływanie 4 x 50 klasyczny

Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie

Tenis Stołowy:

Julia Wiatrzyk – Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie

Miszkurka Jakub – Politechnika Warszawska

WYNIKI

Jeszcze tylko do 15 listopada trwać będą zmagania w ramach Biegu SGH, czyli największej charytatywnej imprezy w Polsce organizowanej przez środowisko akademickie. Jednym z partnerów wydarzenia jest AZS Warszawa.

Rywalizacja trwa od blisko trzech tygodni, a wszystko odbywa się w formie wirtualnej oprócz pomocy, która będzie jak najbardziej realna. Uczestnicy do wyboru mają dwa główne dystanse liczące 5 i 10 km. Zwykle trasa prowadziła uliczkami warszawskiego Mokotowa, a start i meta znajdowały się w pobliżu Szkoły Głównej Handlowej.

W tym roku z powodu pandemii nie było możliwe rozegranie zawodów w tradycyjnej formie. Co więcej wiosną w pierwszym terminie wszystko wskazywało, że to właśnie tam odbędą się Mistrzostwa Polski kobiet na 5 km. Tak się jednak nie stało i zawody zostały przeniesione na jesień.

Jak do tej pory chęć udziału wyraziło ponad 600 osób, a zainteresowanie pomiędzy dystansami rozkłada się po równo. W biegu na 5 km najlepsze czasy uzyskali Sebastian Falana (17:13) i Elżbieta Malanowska, a na odcinku dwukrotnie dłuższym prowadzą Tomasz Bomba (37:11) i Eliza Konobrocka (51:48). To jeszcze nie koniec rywalizacji. Pomiar czasu i dystansu biegacze prowadzą za pomocą rejestratorów GPS.

– Jak na obecne czasy, to jesteśmy bardzo zadowoleni. Są biegi wirtualne gdzie frekwencja sięga 200-300 osób, a nam udało się nam udało się przyciągnąć sporą liczbę biegaczy. To się przełoży na większą kwotę przeznaczoną na cel charytatywny. Myślę, że wiele rzeczy na to się złożyło. Wiele osób, które zapisały się na tradycyjny bieg nie zrezygnowały i zostały z nami. Najważniejsza rzecz to jednak cel tego biegu i to, że można komuś pomóc – powiedział Emil Łoboda, koordynator biegu.

Organizatorzy nie wykluczają, że bieg wirtualny będzie rozgrywany także w przyszłości jako uzupełnienie oferty.

– W obecnych czasach to jest jedyna możliwość rozgrywania biegów i współzawodnictwa. Myślę jednak, że takie biegi wirtualne mają wiele zalet. Dają przedział czasowy w którym każdy może wystartować. Czasem uczestnicy muszą rezygnować bo np. pracują w któryś weekend, albo pokrywa to im się z innym startem. Do tego mogą sami wybrać sobie trasę co oczywiście może działać w dwie strony – dodaje rozmówca.

Uczestnicząc w imprezie biegacze nie tylko robią coś dla siebie, ale też wspierają rocznego Jasia. Chłopiec urodził się ze zrośniętymi przewodami słuchowymi oraz niewykształconymi w pełni małżowinami usznymi. Aby Jaś mógł słyszeć niezbędna jest operacja, która jest przeprowadzana jedynie w dwóch szpitalach w Stanach Zjednoczonych.

Zakończenie tegorocznej edycji Biegu SGH nastąpi 15 listopada o godzinie 12. Zapisy zamknięte zostaną już w czwartek 13 listopada w samo południe. Cena pakietu startowego wynosi 60 zł, a znajdą się w nim pamiątkowy medal oraz koszulka. Dodatkowo rozgrywany jest bieg dziecięcy na dystansie 1,1 km i w tym przypadku cena pakietu startowego to 25 zł.

Patronat honorowy nad imprezą objęli: Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, Urząd Dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy. Ministerstwo Sportu, Polski Związek Lekkiej Atletyki, Polski Komitet Olimpijski, oraz AZS Warszawa.

Autor: Robert Zakrzewski