Robert Zakrzewski
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,author,author-robert-zakrzewski,author-17,paged-16,author-paged-16,bridge-core-3.1.8,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,hide_top_bar_on_mobile_header,qode-theme-ver-30.5,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.8,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Author: Robert Zakrzewski

Jak po sznurku przebiegały Akademickie Mistrzostwa Warszawy we wspinaczce sportowej. Dwudniowy konkurs w rywalizacji na szybkość, trudność oraz boulderingu zdominowali studenci Uniwersytetu Warszawskiego. 

W miniony weekend w halach Obiekto i Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego stawiły się osoby, które nie mają lęku wysokości i łamią prawa grawitacji. Pierwszego dnia rywalizacji na warszawskiej Pradze rozegrano zmagania w boulderingu. Tu górą i to dosłownie byli Katarzyna Kwiatkowska i Piotr Oleszczuk z Uniwersytetu Warszawskiego. Nie było to jednak ich ostatnie słowo.

Kolejnego dnia rywalizacja przeniosła się na Ochotę by wyłonić zwycięzców we wspinaczce na szybkość i na trudność. Zwłaszcza, ta pierwsza konkurencja cieszy się w naszym kraju sporym zainteresowaniem za sprawą rekordzistki świata – Aleksandry Mirosław. Teraz też frekwencja dopisała, bo w czasówkach brało udział 17 kobiet oraz 21 mężczyzn.

U panów pierwsze miejsce zarówno w wyścigu na czas jak i na trudność zdobył faworyt Piotr Oleszczuk z Uniwersytetu Warszawskiego. Natomiast u pań we wspinaczce na szybkość triumfowała Olga Lewicka z AWF. Natomiast we wspinaczce na trudność kobiet najlepsza była Katarzyna Kwiatkowska.

Konkurs dostarczył wiele emocji od początku do końca zawodów. Biegi we wspinaczce na szybkość, były bardzo angażujące nawet dla postronnego widza. Pewniakiem do zdobycia pierwszego miejsca w obu konkurencjach była ubiegłoroczna triumfatorka – Katarzyna Kwiatkowska. W eliminacjach uzyskała najlepszy wynik w pierwszej próbie pokonująć ścianę w 8:59, a w drugiej w 8,18 s.

Nie ulegało wątpliwości kto wygra. Jednak podczas finałowego starcia między obrończynią tytułu, a Olgą Lewicką z AWF Warszawa triumfowała ta druga. Fenomenem jest, to iż zwyciężczyni dawno nie miała kontaktu z tym sportem. Był to też pierwszy występ od lat reprezentantki uczelni z Bielan w Akademickich Mistrzostwach Warszawy.

– Nie trenowałam do zawodów 8 lat i dzisiaj był pierwszy raz na czasówkach, jestem zaskoczona moim wynikiem. Konkurs był na wysokim poziomie. Byłam przekonana co do ostatniej sekundy, że wygra Kasia Kwiatkowska – mówiła Olga Lewicka.

U panów, takich zaskoczeń nie było od początku murowanym kandydatem do pierwszego miejsca był Piotr Oleszczuk. W pierwszej rundzie eliminacyjnej zanotował wynik 5,38 by potem w drugiej rundzie poprawić się do 5,04 sekundy. W finale student Uniwerku przypieczętował swój sukces w postaci robiącego ogromne wrażenia wyniku 4,37 sekundy!

– Nie ukrywam, że całkiem fajnie było pobiegać, na pewno dało się pobiec trochę szybciej, ale w sumie to jest zadowolony, nie robiłem jakiś dużych błędów i koniec końców udało się wygrać. Byłem w miarę wyluzowany w kwestii podejścia do konkursu. Poziom konkursu był całkiem wysoki, niektórzy zawodnicy poprawili swoje czasy po eliminacjach. W ostatnim biegu o pierwsze miejsce było naprawdę blisko – powiedział Piotr Oleszczuk.

Następnie po krótkiej przerwie przystąpiono do wspinaczki na trudność. Większość zawodniczek i zawodników nie miało problemów z pokonaniem trasy, a decydującym elementem o zwycięstwie w eliminacjach był czas. Według samych zawodników jak i koordynatorów konkursu panowało zdanie, iż ze względu na zaawansowanie zawodników trasa eliminacyjna była za prosta. Dopiero w finałowej rundzie, trudniejsza trasa wspinaczkowa wzbogacona o wiele niełatwych rozwiązań zdała egzamin.

Rundę eliminacyjna kobiet wygrała Katarzyna Kwiatkowska uzyskując wynik 1 min. 05 sekund, a mężczyzn Piotr Oleszczuk z dorobkiem 40 sekund. Zwycięzcy eliminacji potwierdzili swoją formę w finale i zdeklasowali rywali. Katarzyna Kwiatkowska pokonała trudniejszą trasę w 1,06 sekundy. Piotr Oleszczuk uporał się ze wspinaczką w 48 sekund.

– Myślę że droga finałowa była trochę za łatwa, bo zrobiły ją trzy dziewczyny. Sama droga była przyjemna. Z trudności jestem zadowolona, myślę że miałam dobre tempo – skwitowała zwyciężczyni konkursu na trudność – Katarzyna Kwiatkowska, studentka Uniwersytetu Warszawskiego.

Zawody obfitowały w wiele emocji, odznaczały się wysokim poziomem, wielu zawodników przechodziło trasy bez problemów..

-Eliminacje zawodów wyszły fajnie ale, było trochę za łatwo, zbyt wielu zawodników ukończyło drogę. Pierwsza droga konkurencji na trudność była za prosta. Średnia zawodników idzie do góry co skutkuje tym, że każdy przechodził pierwszą drogę. Trzeba zwiększyć próg dróg eliminacyjnych. Droga finałowa natomiast zdała egzamin, zwłaszcza u mężczyzn, dwóch zawodników skończyło drogę, z bardzo dużą różnicą czasową. U dziewczyn skończyły drogę, aż 3 zawodniczki.  Wygrali faworyci, nie ma zaskoczeń co do zwycięzców konkursów- skomentowała Marta Czajkowska, kierowniczka zawodów wspinaczki

W klasyfikacji drużynowej mężczyzn zwyciężyła Politechnika Warszawska posiadająca równy skład, a wśród kobiet najlepszy był Uniwersytet Warszawski. Dla uczestników konkursu był to ostatni sprawdzian przed Akademickimi Mistrzostwami Polski we wspinaczce sportowej, które odbędą się w Katowicach w dniach 23 do 26 marca.

Tekst: Paweł Pawlak / RZ
Foto: Marcin Selerski

AMWiM – bouldering

kobiety
1. Katarzyna Kwiatkowska (UW)
2. Natalia Dymek (PW)
3. Julia Milencka (UW)

mężczyźni
1.Piotr Oleszczuk (UW)
2. Bartosz Wilczyński (PW)
3. Jakub Szota (WAT)

Siatkarki Collegium Civitas uległy lepiej dysponowanym zawodniczkom Akademii Leona Koźmińskiego 0:3 w meczu II ligi Akademickich Mistrzostw Warszawy. Drużyna “Koźmina” zdominowała przeciwniczki, a kluczem do zwycięstwa okazała się dobra zagrywka. 

W piątkowy wieczór na warszawskim Żoliborzu siatkarki Collegium Civitas stoczyły pojedynek z reprezentantkami Akademii Leona Koźmińskiego. Gospodynie szukały swojego pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Natomiast wygrana rywalek oznaczałaby odrobienie strat do liderek rozgrywek II ligi – Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

W przeciągu trzech setów to zawodniczki ALK pokazywały jakość i precyzję na boisku. Szczególnie było to widoczne w zagrywce, z której przyjęciem miały problem siatkarki Collegium Civitas.

= Od początku naszym głównym założeniem było utrudnienie gry przeciwnikowi stąd nasze skupienie w tym elemencie – powiedziała Natalia Marek, kapitan zespołu Akademii Leona Koźmińskiego.

Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany i żadna z drużyn nie mogła odskoczyć rywalkom na kilka punktów. Najwięcej działo się w zagrywce, gdzie punkty dla zespołu Collegium Civitas zdobywały Petrova i Piętka. Po stronie przeciwnej to Natalia Marek jaki Julia Marciniak punktowały w tym elemencie. Obydwa zespoły prezentowały się równie dobrze w ataku jak i zagrywce.

Od wyniku 7:7 zaczęło się to jednak zmieniać i to zawodniczki “Koźmina” powoli uwypuklały swoją jakość. As Julii Marciniak oraz skuteczne ataki Natalii Marek jak i pojawiające się błędy po stronie Collegium Civitas pozwoliły odskoczyć zawodniczkom ALK na sześć punktów przewagi, a wynik wynosił 15:9. Prowadzenia w tym secie siatkarki Koźmińskiego nie oddały, a dodatkowo seria asów serwisowych, jaką zafundowała Liza Mikhailava, przypieczętowała zwycięstwo w pierwszym secie.

W drugim secie zawodniczki ALK od początku zaczęły budować bezpieczną przewagę nad rywalkami między innymi dzięki asom Julii Dufanets oraz błędom popełnionym przez siatkarki Collegium Civitas. Wynik spotkania wynosił już 4:0. Gospodynie zdołały odrobić tę stratę, zdobywając trzy punkty z rzędu, a punkt z zagrywki zdobyła Anastasiia Petrova.

Nie wytrąciło to jednak z dobrej gry siatkarek ALK, które dzięki skutecznej grze w ataku oraz bloku ponownie zaczęły odskakiwać rywalkom. W ataku szczególnie wyróżniała się zawodniczka Akademii Leona Koźmińskiego – Marlena Skórnóg.  Błędy, które zaczęły wkradać się w szeregi zespołu Collegium Civitas oraz skuteczna zagrywka Skórnóg pomogły ponownie zbudować bezpieczną przewagę nad rywalkami, a wyniki spotkania wynosił 15:6 dla zespołu gości. Na boisku wyróżniała się zawodniczka ALK – Paulina Daremiak, która poprzez dobrą grę blokiem oraz mocnymi atakami pozwoliła zwiększyć przewagę nad rywalami wynoszącą aż 10 punktów. Drugi set pewnie wygrały zawodniczki Akademii Leona Koźmińskiego, co odzwierciedla również wynik drugiej partii, wynoszący 25:11.

Trzeci set przyniósł małe niespodzianki, ale również był to pokaz jakości jakie prezentowały w przeciągu całego spotkania zawodniczki ALK. Na początku trzeciej partii to siatkarki Collegium Civitas objęły czteropunktowe prowadzenie. Zespół gości miał problem z przyjęciem zagrywki, gdzie aż trzy punkty z rzędu zdobyła Anastasiia Petrova. Reakcja sztabu była szybka i po wzięciu przerwy w grze, zawodniczki Akademii Leona Koźmińskiego zaczęły dominować do końca trzeciej partii.

Wzięcie czasu okazało się skuteczne, gdyż po jego zakończeniu Petrova popsuła zagrywkę. Następnie punkt z ataku zdobyła Paulina Daremiak. Od wyniku 4:2 zawodniczki ALK, zaczęły uwypuklać swoje atuty i zdominowały rywalki. Zaczęło się od czterech asów serwisowych Julii Marciniak. Problem z przyjęciem zagrywki miały siatkarki Collegium Civitas, przez co zespół ALK zaczął wyraźnie odskakiwać od rywalek nie tylko wynikiem, ale również jakością. Taki obrót sytuacji spowodował, że trener siatkarek Collegium Civitas postanowił wziąć timeout. Niewiele on jednak pomógł, gdyż Julia Marciniak ponownie posłała trzy asy serwisowe, a w międzyczasie Mikhailava wykorzystała przechodząca piłkę. Liza Mikhailava pokazała również jakość w zagrywce, gdzie zdobyła trzy asy serwisowe, a wynik spotkania wynosił aż 20:8. Siatkarki Akademii Leona Koźmińskiego prezentowały się również dobrze w ataku. Od stanu 20:8 zawodniczki Collegium Civitas do końca trzeciej partii zdobyły zaledwie dwa punkty, a cały set padł łupem siatkarek Akademii Leona Koźmińskiego, które wygrały ostatniego seta 25:10 a w całym spotkaniu odnosząc zwycięstwo 3:0.

– W trzecim secie zagrałyśmy na zupełnie innych pozycjach co skutkowało lekkim pogubieniem zespołu. Na nasze szczęście w bardzo szybkim czasie udało się odwrócić wynik na nasza korzyść – stwierdziła Natalia.

Siatkarki ALK w najbliższy wtorek czeka stracie z zawodniczkami Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Obecnie obydwie drużyny mają obecnie tyle samo punktów tabeli przez co wtorkowe stracie będzie niezwykle emocjonujące i kto wie czy nie wyłoni drużynę, która bezpośrednio awansuje do I Ligi siatkówki kobiet.

Tekst: Korneliusz Zieliński
Foto: ALK

Koszykarki AWF prowadzące w rozgrywkach I ligi pokazały, że nie przez przypadek zasiadają w fotelu liderek. W swoim ostatnim meczu rozgrywanym w ramach drugiej rundy AMWiM pokonały drużynę Szkoły Głównej Handlowej 57:43. Mimo problemów, które pojawiły się w trzeciej kwarcie, to właśnie drużyna z Bielan wyszła z tego starcia zwycięsko.  

Druga runda AMWiM powoli dobiega końca, a jednym z ostatnich meczów tej fazy było starcie między drużyną AWF prowadzonej przez trenera Kacpra Rydzka i zespołem Szkoły Główny Handlowej. Dla obydwu ekip zwycięstwo w tym meczu miało inne znaczenie. Koszykarki AWF zajmują obecnie pozycję liderek i potencjalne zwycięstwo dawało im tylko utrzymanie tej pozycji. Natomiast dla drużyny SGH, każdy punkt jest cenny, gdyż obecnie plasują się na czwartym miejscu i do meczu z zespołem AWF podchodziły z tylko jednym zwycięstwem w lidze.

Pierwszą kwartę spotkania rozgrywanego w poniedziałek w hali przy ul. Marymonckiej można nazwać festiwalem rzutów za trzy punkty. Chociaż początek rywalizacji nie obfitował w liczne zdobycze punktowe, to od stanu 6:5 dla drużyny SGH mecz nabrał wyraźnego tempa. Zawodniczki AWF skutecznie oddawały rzuty za trzy punkty, dzięki czemu przewaga nad rywalkami stopniowo zaczęła się powiększać w pewnym momencie wynosząc 14:6. Takim wynikiem również zakończyła się też pierwsza kwarta.

Druga część spotkania również należała do zespołu AWF. Już na początku drugiej odsłony zawodniczki SGH miały szansę do odrobienia strat, po przyznanych dwóch rzutach wolnych. Wawrzyniak udało wykorzystać się jeden z nich. Odpowiedź drużyny gospodarzy była jednak szybka i Jeleńczak podobnie jak we wcześniejszej kwarcie oddała rzut za trzy punkty. Zawodniczki Kacpra Rydzka panowały nad sytuacją na parkiecie stopniowo powiększając przewagę. Drużynie SGH brakowało w drugiej kwarcie skuteczności w ataku, co wykorzystywała drużyna AWF. Końcówka drugiej kwarty obfitowała ponownie w trzypunktowe zdobycze, między innymi zawodniczka SGH. Wspomniana Wawrzyniak oddała skuteczny rzut za trzy punkty, podobnie jak Nowicka i Surowińska z drużyny przeciwnej. Druga kwarta zakończyła się więc wynikiem 32:19 dla zespołu AWF.

Trzecia odsłona spotkania należała do najbardziej emocjonującej spośród wszystkich czterech części. Drużyna SGH jako pierwsza zaczęła punktować między innymi dzięki celnemu rzutowi Antczak. Mecz z każdą akcją robił się coraz bardziej zacięty. Koszykarki Szkoły Głównej Handlowej zaczęły odrabiać straty i po rzucie za trzy punkty Wawrzyniak strata do prowadzącej drużyny AWF wynosiła już tylko 7 punktów. Sytuacja gospodyń robiła się coraz bardziej trudniejsza, ponieważ lekkiego urazu doznała Julia Surowińska, która musiała opuścić boisko. Od tego momentu, zawodniczki  AWF musiały wykrzesać z siebie dodatkowe siły, gdyż SGH nabrało wiatru w żagle i konsekwentnie odrabiało straty i przegrywało już tylko 30:35.

Zawodniczki AWF stanęły jednak na wysokości zadania. Pod koniec trzeciej kwarty drużyna gospodarzy zaczęła skutecznie punktować, dzięki czemu do przerwy udało się utrzymać prowadzenie 43:34. Lekki uraz rozgrywającej okazał się być problemem dla drużyny AWF, z którego udało się jednak wybrnąć.

– Uraz, którego doznała jedna z naszych zawodniczek wbrew pozorom miał dla nas duże konsekwencje, ponieważ po zejściu Julii z boiska ,drużyna z SGH zaczęła gonić wynik. Julia od dłuższego czasu ma problemy z kolanem, ponieważ w poprzednim sezonie zerwała więzadła, jednak dzięki rehabilitacji mogła wrócić do gry. Jednakże nie jest już to 100%. Kiedy zobaczyłem, jak kolano zgina jej się w przeciwną stronę napędziła całej drużynie niezłego stracha, ale koniec końców okazało się, że to lekki uraz a nie powrót poprzedniej kontuzji. W następnej kwarcie weszła na boisko i pomogała dziewczynom podwyższyć końcowy wynik – skomentował trener drużyny AWF Kacper Rydzek.

W czwartej kwarcie zespół AWF pokazał moc i to właśnie ta drużyna sięgnęła po końcowe zwycięstwo. Było to możliwe dzięki skutecznie wykończonym atakom. Oddany rzut za trzy punkty Pietkiewicz pozwolił zbudować znaczną przewagę, a wynik spotkania wynosił  51:39. SGH na początku czwartej kwarty nie wykorzystało dwóch przyznanych rzutów wolnych, które mogły pomóc w odrobieniu strat i przechylenia zwycięstwa na ich stronę. Trzeba również podkreślić, że na boisko wróciła Surowińska co dodało otuchy gospodyniom. Punkty zdobyte przez Pietkiewicz ( AWF) jak i Jasińskiej z drużyny SGH ustaliły końcowy wynik spotkania wynoszący 57:43 na korzyść zespołu z Bielan.

– To prawda, w pewnym momencie wkradło się dość spore rozluźnienie, które pozwoliło przeciwnikowi na odrobienie strat. Na szczęście ławka szybko zareagowała i wzięła czas, po którym ponownie wyszłyśmy na duże prowadzenie, którego nie oddałyśmy już do ostatniego gwizdka – powiedziała Julia Jeleńczak pełniąca funkcję… grającej trener AWF.

Druga runda I Ligi powoli dobiega końca, pierwsze miejsce w tabeli pozwala drużynie AWF myśleć o zwycięstwie w całym sezonie. Drugą lokatę zajmują zawodniczki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego z bilansem 5 zwycięstw i 3 porażek.

Tekst/foto: Korneliusz Zieliński

Wiele wody upłynęło od poprzedniego etapu zmagań w ramach akcji Od Młodzika do Olimpijczyka. Jak widać uczestnicy i ich rodzice zdążyli zatęsknić się już za smakiem rywalizacji i zapachem chloru. Frekwencja dopisała, a poziom sportowy był wysoki. Nie zabrakło też znanych gości.

W sobotę, po trzech miesiącach wyczekiwania, młodzi pływacy i pływaczki wrócili do walki o medale oraz rekordy życiowe. W czwartych zawodach eliminacyjnych, ale pierwszych rozgrywanych w tym roku, wystartowało ponad 900 osób z 72 klubów. Wydarzenie trwało blisko 10 godzin i rozgrywane było na pływalni Centrum Sportowo-Rehabilitacyjnego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Zawody były dobrą okazją do tego, żeby sprawdzić stan formy i zobaczyć kto jakie poczynił postępy przez ostatnie miesiące. W stawce nie brakowało stałych bywalców, ale też debiutantów, którzy bardzo przeżywali udział w pierwszych poważnych zawodach. Całe wydarzenie podzielone było na dwa bloki według roczników (2009-2011 oraz 2012-2014). W programie znalazły się takie konkurencje jak 50 metrów i 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, motylkowym czy zmienny 200 m zmiennym. Były to też ostatnie zawody rozgrywane na krótkim basenie w tym sezonie.

– Sporo trenowaliśmy przez ostatni czas. Ferie jakoś nie pokrzyżowały tych przygotowań, bo codziennie staraliśmy się mieć zajęcia. Na dłuższym basenie będzie trudniej, ale postaramy się być gotowi. Żeby potrenować na pływalni 50 metrowej to musimy pojechać do Poznania. Warto jednak zakasać rękawy, bo podczas OMDO atmosfera jest wspaniała, poziom wysoki i lubimy tu startować. My staramy się stworzyć się naszym dzieciakom takie warunki, żeby nie stresowali się i traktowali to jako zabawę. Wyniki i miejsca to już swoją drogą – mówi Grzegorz Fąferek z klubu MUKS TUREKin Pływa.

Po raz kolejny z dobrej strony zaprezentowała się Emilia Płoskonka (UKS G-8 Bielany Warszawa), która wygrała na 100 m dowolnym (1:09.53), 100 m klasycznym (1:26.04) oraz 100 m zmiennym (1:19.38). Ze zwycięstwa cieszył się też Alex Cattelan (MKS Delfinek Łuków), który na 50 m stylem klasycznym uzyskał równe 45.00. Rekord życiowy uzyskała zwyciężczyni rywalizacji na 50 m stylem motylkowym Zuzanna Zecer (33.82).

– Bardzo cieszę się ze swoich wyników, bo pobiłam dwa rekordy życiowe. Ostatnio dużo trenowałam i jak widać ciężka praca się opłaca. Pływać zaczekam w zerówce, bo mama chciała żebym się nauczyła i tak wyszło że szło mi dobrze że trafiłam do klubu. Mam swoją idolkę i w przyszłości chciałbym pływać jak Otylia Jędrzejczak – powiedziała Zuzanna Zecer, zawodniczka UKS Piątki Ostrołęka.

Zawody były okazją do spotkania znanych postaci ze świata pływackiego. Uczestników zagrzewali nie tylko licznie zgromadzeni na trybunach rodzice, ale też czterokrotny mistrz świata na krótkim basenie Radosław Kawęcki, pięciokrotny olimpijczyk – Paweł Korzeniowski i i medalistka Pucharu Świata – Weronika Hallmann.

– Myślę, że w gronie tych uczestników jest jakaś nadzieja olimpijska. Ja w ich wieku też zaczynałem startować. Wiem, że to jest fajna rzecz, że mogą się sprawdzić z rówieśnikami. Najważniejsze żeby póki co dobrze się bawili, bo nie każdy wyścig to życiówka. Ważne jest też żeby analizować z trenerami swoje zmagania, bo dzięki temu każdy kolejny występ jest coraz lepszy – dodał Paweł Korzeniowski.

Kolejne zawody odbędą się już 1 kwietnia na Warszawiance i to nie jest żart. Finał rozegrany zostanie 20 czerwca na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Projekt wspiera Ministerstwo Sportu i Turystyki, PZU i Dobra Drużyna PZU. Partnerzy: m.st Warszawa, miasto Lublin, AZS Lublin, Print Plus.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

STRONA ZAWODÓW

Siatkarki Akademii Finansów i Biznesu Vistula pewnie pokonały zawodniczki Wojskowej Akademii Technicznej wynikiem 3:0. Faworytki meczu nie pozostawiły nadziei gospodyniom szybko zamykając rezultat meczu. Od podopiecznych Jolanty Studziennej biła pewność siebie i dobra organizacja gry. 

Mecz rozgrywany w czwartek w hali przy ul. Kartezjusza budził wiele emocji. Było to ważne spotkanie dla obu drużyn. Dla Vistuli była to szansa zdobycia kolejnych punktów i utrzymania się na pierwszej pozycji w rozgrywkach 1 ligi oraz zwiększenia przewagi nad Uniwersytetem Warszawskim. Natomiast WAT, który zajmuje 7. lokatę mógł tę grę potraktować jako dobry sprawdzian i próbę własnych umiejętności.

Pierwszy set był bardzo wyrównany. Obie drużyny cechowała determinacja, skupienie i pewność siebie. Początkowo  obie ekipy szły punkt za punkt. Warto jednak tu pochwalić Martynę Łokietek. Zawodniczka WAT-u dzięki swojej mocnej i precyzyjnej zagrywce pomogła zdobyć swojej drużynie wiele punktów, co skutkowało wyjściem na prowadzenie przez gospodynie (15:9). Po przerwie jednak  zawodniczki Vistuli zaczęły zdobywać zatrważającą ilość punktów. Gospodynie miały problem z  przyjęciem piłki i wyprowadzeniem szybkich i skutecznych ataków. Wszystko to spowodowało odrobienie strat przez aktualne liderki i wygraniem tego seta 25:23.

– WAT w pierwszym secie dał nam ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o obronę i ciekawie  skonstruowane akcje- skwitowała zawodniczka Vistuli Klaudia Matczak.

Druga partia gry była zdominowana przez Vistulę. Warto zwrócić uwagę tutaj na zawodniczkę tej ekipy – Julię Gliwę, która mocnymi i precyzyjnymi uderzeniami zdobyła wiele punktów. Docenić należy  również organizację drużyny z Ursynowa. Duża różnica między obiema drużynami była w aspekcie przyjęcia. Klaudia Matczak, libero Vistuli sprawnie przyjmowała piłkę, swoją grą uspokajała drużynę.

Uporządkowana gra, precyzja i przede wszystkim umiejętne przyjęcie piłki skutkowało dobrym  rezultatem. Nie szwankowała również praca w bloku. Duet w postaci Aleksandry Baczewskiej i Julii  Gliwy był niezwykle skuteczny w tym aspekcie. Zawodniczki Vistuli wielokrotnie zdobywały dzięki  niemu cenne punkty. Ten set zakończył się wynikiem 25:16 dla Vistuli.

Trzeci set przypominał ten pierwszą, z tym że teraz to Vistula wyszła na kilku punktowe prowadzenie. Drużyna Vistuli w pierwszej fazie tego seta, miała wiele ciekawych pomysłów na konstruowanie akcji i  jakże do tego owocnych w punkty. Kiwki zaprezentowane przez wicemistrzynie Polski, były bardzo  efektywne i pozwoliły sprawnie odskoczyć od WAT-u. Na tablicy widniał wynik 16-11 dla drużyny gości i  wydawało się, że różnica punktowa taka już pozostanie. Mniej więcej w tym czasie nastąpiło przebudzenie gospodyń.

Doszło do wyniku 20:20, a w hali zrobiło się gorąco. Wsparciu lokalnych kibiców WAT-u, pomagało w odrabianiu strat. Vistula wyszła z rytmu i ataki przeprowadzenie przez nich były niecelne, piłka często były blokowana przez gospodarzy, bądź kończyła na siatce. WAT wyszedł na prowadzenie przy wyniku 22:21. Udało się nawet zdobyć piłkę meczową gospodyniom. Niestety w końcówce spotkania zabrakło WAT-owi precyzji i zdarzały się błędy techniczne. Zimna krew i  opanowanie w końcówce doprowadziło Vistulę do wygrania tego seta 26:24.

Mecz mimo wyniku 3:0 był niezwykle ciekawy i intrygujący. Zespół WAT-u pokazał waleczność, walkę o każdy punkt. Poskutkowało to niezwykle wyrównanymi dwoma setami. Zabrakło natomiast dokładności w grze. Przyjęcie piłki to kwestia, którą należałoby skrupulatnie poprawić. Przechodząc do zespołu z Ursynowa, wielkie wrażenie robiło zgranie zespołu i granie bez stresu, zbędnego napięcia. Skutkowało to naprawdę ciekawymi akcjami okraszonymi kiwkami. Vistula okazała się lepsza, nie tylko sportowo. Zawodniczki WAT-u wyszły na prowadzenie w trzecim secie, pod koniec rozgrywek, ale pomimo to drużyna Vistuli nie dała się opanować stresowi.

-Walczyłyśmy do końca i wygrałyśmy 3:0. Nie stresowałyśmy się dopingiem kibiców gospodarzy. W tym  sezonie liczy się dla nas tylko zwycięstwo, by zdobyć złoty medal na Akademickich Mistrzostwach Polski- mówi zawodniczka Vistuli Klaudia Matczak.

Okazję na zrewanżowanie się zawodniczki WAT-u będą miały 22 marca o godzinie 20:20 w hali przy  ul. Stokłosy 3.

WAT- Vistula 0:3 (23:25, 16:25, 24:26) 

Tekst: Paweł Pawlak / RZ
Foto: Paweł Pawlak

Był czas na biegówki i miły wypoczynek w termach, ale nie brakowało też inspirujących spotkań i godzin spędzonych na dyskusjach. Uczestnicy Warszawskiej Akademii Liderów pełni zapału wrócili do domów. Teraz czas by ich energię i optymizm zamienić w działanie.

Przez cztery dni grupa 25 studentów z sześciu stołecznych uczelni (SGH, PW, SGGW, WUM, SGSP i UW) gościła w Zakopanem. Spotkanie odbywało się w miejscu tradycyjnie odwiedzanym przed organizatorów Akademickich Mistrzostw Polski w narciarstwie alpejskim – Hanusinej Chałupie. W spotkaniu brały udział osoby, które miały już doświadczenie ze sportem akademickim, ale też i takie dla których jest to zupełnie nowy świat. Byli sportowcy, azetesiacy i przedstawiciele samorządów studenckich. Większość z zebranych spotkała się pierwszy raz w życiu, ale szybko złapali ze sobą kontakt.

Wśród zaproszonych gości znalazł się m.in. skoczek narciarski Adam Niżnik – złoty medalista zimowej uniwersjady w Lake Placid w konkursie drużyn mieszanych, który przybliżył nieco kulisy największej imprezy akademickiej na świecie. Wielu ciekawych historii dowiedzieć się można było słuchając ratownika TOPR – Łukasza Wierciocha. Nie zabrakło też doświadczonych kolegów i koleżanek z AZS, na czele z sekretarzem generalnym – Dariuszem Piekutem. Wszystkim kierowała Magdalena Bryk z AZS SGH, dla której było to pierwsze szkolenie liderów, które koordynowała i prowadziła.

W trakcie szkolenia młodzi liderzy podzieleni zostali na grupy i mieli do wykonania zadania, które referowali ostatniego dnia szkolenia. Kilka pomysłów i projektów wydaje się być możliwe do wprowadzenia już zaraz, jak choćby nowe logo obozu studenckiego w Wilkasach. Dobrze prezentowała się też filmowa relacja ze szkolenia. Wśród propozycji znalazły się też projekty międzynarodowe czy stworzenie aplikacji zawierającej wyniki i informacje.

Plany są ambitne ale naładowani energią młodzi działacze teraz będą musieli zmierzyć się z rzeczywistością, która często nie jest ciekawa jak wyjazd do Zakopanego. Od pomysłu do realizacji często też prowadzi długa droga. Czy starczy im zapału, żeby krok po kroku realizować cele i być liderami w klubach i na uczelniach? My wierzymy, że tak.

– Jestem taką osobą, która zawsze chce podejmować inicjatywę. Jeśli mi coś nie odpowiada, albo mam szansę coś zorganizować, to lubię takie wyzwania. Jestem świeżo upieczoną kierowniczką sekcji lekkiej atletyki w AZS SGH i była to dla mnie możliwość poznania AZS-u od podszewki. Szkolenia były dobrą okazją, żeby poznać jak działa AZS. To była też okazja poznania ludzi, którzy tu działają jak Hania Matula czy Marianna Pikul. Teraz nawet będąc na swoich zawodach wiem gdzie mogą skierować i coś zasugerować – powiedziała Zuzanna Bąk, studentka SGH i ubiegłoroczna młodzieżowa brązowa medalistka w biegach przełajowych.

Program Warszawskiej Akademii Liderów był dość elastyczny i niestety z powodu przełożenia zawodów AZS Winter Cup uczestnicy nie mogli zajrzeć za kulisy przygotowań jednej ze sztandarowych imprez.

Przypomnijmy, że młodzi działacze z całej Polski spotkają się w dniach 16-19 marca podczas Akademii Liderów AZS, która odbędzie się we Wrocławiu. Natomiast we wrześniu będzie okazja, żeby nabrać sił przed kolejnym rokiem akademickim podczas obozu w Wilkasach.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Magdalena Bryk

Siatkarze Politechniki Warszawskiej wracają na zwycięski szlak wygrywając 3:1 z drużyną Uniwersytetu Warszawskiego w ramach rozgrywek 1 ligi Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza.  Podopieczni Michała Chydzyńskiego w każdym secie odskakiwali od rywali na kilkanaście punktów i to doprowadziło ich do zwycięstwa. Kluczowa okazała się mentalność zawodników.

Wtorkowe spotkanie przy ul. Waryńskiego dla obydwu zespołów było bardzo ważne, ponieważ zwycięstwo w tym starciu przybliżało każdą z drużyn do znalezienia się w czołowej czwórce i wywalczenia miejsca w turnieju finałowym AMWiM. Zarówno Politechnika jak i drużyna Uniwerku zajmują czołowe lokaty w tabeli 1 ligi, plasując się kolejno na 2 i 5 miejscu. Ostatecznie to jednak gospodarze byli górą.

Politechnika w każdym secie budowała przewagę punktową co stopniowo przybliżało tę drużynę do końcowego triumfu. Tak również było w pierwszej partii, jednakże to UW odniósł zwycięstwo w tym secie. Od początku spotkania zawodnicy obydwu drużyn pokazywali jakość na parkiecie. Początek pierwszego seta przede wszystkim obfitował zdobyczami punktowymi bezpośrednio z zagrywki. Między innymi to zawodnik Uniwerku zaserwował dwa asy serwisowe z rzędu, dzięki czemu możliwe było zniwelowania straty do jednego punktu przegrywając 4:5. Politechnika nie była jednak dłużna i Gnatowski posłał piłkę precyzyjnie zdobywając bezpośrednio punkt z zagrywki.

W tym momencie podopieczni Michała Chydzyńskiego odskoczyli drużynie Uniwerku na trzypunktową przewagę. Zaczęli ją stopniowo powiększać, dzięki dobrej grze blokiem przy siatce jak i kolejnym asom serwisowym. Przemysław Kowalski skutecznie wykorzystał piłkę przechodząca a kolejne udane zagrania zawodników Politechnika powodowały, że drużyna gospodarzy prowadziła już 14:8. Od tego momentu role jednak się odwróciły, a Uniwerek zaczął sukcesywnie odrabiać straty. Skuteczna gra w ataku jak i dwa asy serwisowe z rzędu pozwoliły zniwelować stratę do Politechniki.

Drużyna gospodarzy prowadziła już wyłącznie tylko dwoma punktami 15:13. Od tego momentu stan rywalizacji się wyrównał. Emocjonująca była końcówka pierwszego seta, gdyż to gra do przewagi wyłoniła zwycięzcę tej partii. Politechnika miała jedną piłkę setową, której nie zdołała jej wykorzystać, co odbiło się w ostatecznym rozrachunku. Skuteczny blok Miziołka jak i atak Puczko-Szymańskiego pozwolił wygrać Uniwerkowi do przewagi pierwszego seta 28:26.

Druga odsłona meczu na początku była wyrównana, Politechnika jak i Uniwerek skutecznie kończyli swoje ataki, ale również obydwie drużyny dobrze grały blokiem. W drugim secie szczególnie wyróżniało się dwóch zawodników Politechniki: Marcin Gnatowski jak i Krzysztof Kubiak. Drugi z nich od początku drugiej partii skutecznie kończył swoje ataki, ale również dołożył do tego dwa asy serwisowe. Gnatowski natomiast miał znaczący wkład przy powiększaniu przewagi nad drużyną AZS UW, kończąc skutecznie dwa ataki i dorzucając do tego asa serwisowego, dzięki czemu Politechnika prowadziła już 12:8. W drużynie Uniwerku po dobrym początku, gdzie sukcesywnie nie dawali odskoczyć punktowo drużynie Politechniki, zaczęły wkradać się błędy, jak posłanie w piłki w aut, czy nieskończone ataki. Rogalski dorzucił jeszcze od siebie asa, przez co drużyna Politechniki prowadziła już 16:9. W porównaniu do pierwszego seta drużynie UW nie udało się tych strat odrobić. Drugi set zakończył się wynikiem 25:15 dla Politechniki i w setach było już 1:1.

Trzecie partia należała do tych najbardziej zaciętych. Przez większą część tego seta, żadna z drużyn nie mogła odskoczyć i zbudować przewagi punktowej. Zawodnicy Politechniki jak i Uniwerku sukcesywnie kończyli swoje ataki, sprawnie działał również blok. Ta część meczu wydawała się na najważniejszą mentalnie i to właśnie ona mogła podbudować w przypadku odniesieniu w niej zwycięstwa. Do stanu 16:16 Politechnika jak i Uniwerek walczyły między sobą zacięcie. Od tego momentu, zaczęły pojawiać się błędy u zawodników UW, przez co Politechnika odskoczyła na siedmiopunktową przewagę prowadząc 22:16. Kolejne błędy jak posłanie w piłki w aut spowodowały, że drużyna gospodarzy wygrała tego seta i prowadziła w meczu 2:1.

Czwarta partia była ostatnią w tym meczu, a Politechnika wygrała cały mecz 3:1. Początek seta podobnie jak to miało miejsce wcześniej wyrównany z obu stron. Drużyna UW nie pozwalała odskoczyć rywalom. Politechnika co prawda zbudowała trzy punktową przewagę prowadząc 6:3, jednakże została ona szybko zniwelowana przez Uniwerek i wynosiła już ona jeden punkt. Sytuacja zaczęła się zmieniać przy stanie 7:9 dla drużyny gospodarzy. Dwa ataki środkiem, a następnie dwa błędy Uniwerku spowodowały, że AZS UW musiał odrabiać pięciopunktową stratę do rywali, przy stanie 7:12. Od tego momentu to Politechnika przejęła inicjatywę w grze i już jej nie oddała. Set skończył się wynikiem 16:25 dla drużyny gospodarzy i to oni zgarnęli pełną pulę punktów w tym meczu.

Politechnika w przeciągu całego meczu była drużyną dominującą, budując znaczną przewagę nad rywalem. W pierwszym secie mimo przewagi zwycięstwa w tej partii nie udało się dowieść do końca. Mentalność drużyny jest tym nad czym podopieczni Michała Chydzyńskiego cały czas pracują.

– My bardzo często bywamy drużyną dominując, ale nagle się okazuje, że przeciwnik, czasem jakimś charakterem, potrafi z nami wygrać. Ja cały czas walczę z mentalnością moich zawodników, ponieważ często wydaje im się, że jak już jest przewaga to już jest po meczu, a okazuje się, że trzeba się postarać i walczyć do końca i dzisiaj też tak było. Kilka ostatnich treningów pomogło, widziałem dziś postępy w obronie i zaangażowaniu i wszystko idzie w dobrą stronę  – mówi trener Politechniki Michał Chydzyński.

Trener w swojej wypowiedzi odniósł się też do ostatniego meczu z SGH, w którym drużyna Politechniki przegrała 2:3.

– Poprzedni mecz przegraliśmy,  mając w czwartym secie meczowe piłki i to trochę nadszarpnęło wiarę w siebie drużyny. O tym rozmawialiśmy na ostatnim treningu i widzę, że już niektóre wnioski zostały wyciągnięte. Mam nadzieję, że zawodnicy otworzą się na moje zalecenia i zaczniemy grać równiej i pewniej.

W meczu z UW, widać było że drużyna Politechniki odbudowała się mentalnie i mimo porażki w pierwszym secie, w trzech kolejnych stanęli na wysokości zadania. Zespół Uniwerku również w tym meczu pokazała charakter w pierwszym secie, jednakże na parkiecie pojawiło się zbyt wiele błędów indywidualnych.

Drużyna Politechniki Warszawskiej pewnie zmierza po udział w turnieju finałowym AMWiM. Natomiast ekipa Uniwerku wciąż pozostaje blisko czołowej czwórki i w najbliższych meczach wiele może się jeszcze wydarzyć.

Tekst: Korneliusz Zieliński/ RZ
Foto: Korneliusz Zieliński

Wiosna zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią czwarty etap eliminacji zawodów ,,Od Młodzika do Olimpijczyka”. Pływacy z całej Polski po trzech miesiącach przerwy wrócą na pływalnie CRS WUM, by powalczyć o jak najlepsze rezultaty i bilet do finału imprezy. Rekordowa frekwencja zwiastuje szybkie pływanie. Nie zabraknie także gości specjalnych!

W sobotę, 11 marca 2023 r., na pływalni CRS WUM poznamy kolejnych finalistów eliminacji ,,Od Młodzika do Olimpijczyka” – czyli cyklu eliminacji, które mają wyłonić najzdolniejszych pływaków. Pierwsze w tym roku kwalifikacje to już czwarta w tym sezonie okazja dla młodych sportowców do sprawdzenia formy i powalczenia o podium. To będą również ostatnie zawody rozgrywane na krótkim basenie. W poprzedniej odsłonie wydarzenia uczestnicy pokazali bardzo wysoki poziom sportowy: Piotrowi Wiraszce, zawodnikowi z UKS GIM 92 Ursynów, do pobicia rekordu Polski na 100 metrów stylem dowolnym zabrakło jedynie 0,02 sekundy.

Choć eliminacje OMDO to istny maraton – bo zawodników czeka aż sześć etapów prowadzących do finału – uczestnicy pokonują ten dystans sprintem. Rekordowa frekwencja: ponad 900 zgłoszonych osób, bardzo cieszy i podnosi startującym poprzeczkę. Zawody odbędą się w dwóch blokach. W pierwszym wystartują pływacy z roczników 2012–2014, natomiast w drugim – ci urodzeni w latach 2009–2011. Będą rywalizować na dystansach 50 oraz 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, a także 50 metrów stylem motylkowym i 100 metrów stylem zmiennym. Zawodnicy startujący w drugim bloku wystartują na dystansie 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, motylkowym i zmiennym oraz na dystansie 200 metrów stylem zmiennym.

Start pierwszego bloku zaplanowany jest na godzinę 9:00, a zawodnicy drugiej tury wystartują o godzinie 13:50. Dla każdego przewidziano upominki w postaci czepków pływackich. Dla części zawodników start w OMDO będzie ich debiutem. Dla innych to już kolejny etap imprezy. O mistrzowską atmosferę zadbają także goście specjalni, którzy z pewnością dadzą przykład młodym mistrzom, że o marzenia warto walczyć. Zazwyczaj to ich występy śledzi cała Polska. Tym razem będzie na odwrót: mistrzowie będą kibicować młodym talentom, a będą to: Radosław Kawęcki – czterokrotny mistrz świata na krótkim basenie na dystansie 200 metrów, Weronika Hallmann – uczestniczka mistrzostw świata i mistrzyni Polski oraz Paweł Korzeniowski – olimpijczyk, wielokrotny rekordzista i mistrz Polski.

Zawodnicy 72 klubów z całej Polski walczyć będą o awans finału który odbędzie się w czerwcu, również na pływalni CRS WUM. W decydujących zawodach wezmą udział najlepsi pływacy i pływaczki według punktów FINA.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Projekt wspiera Ministerstwo Sportu i Turystyki, PZU i Dobra Drużyna PZU. Partnerzy: m.st Warszawa, miasto Lublin, AZS Lublin, Print Plus.

Strona wydarzenia: https://omdo.pl/

Tekst : Katarzyna Kołat
Foto: Marcin Klimczak

Reprezentanci Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i Politechniki Krakowskiej zdominowali Akademickie Mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim. O wygraną nie było łatwo, bo na starcie stanęli medaliści mistrzostw kraju w różnych kategoriach wiekowych, uczestnicy Zimowej Uniwersjady czy mistrzostw świata.

Od poniedziałku do środy na zakopiańskiej Harendzie rywalizowało blisko 400 osób z 43 uczelni. Na początek przeprowadzone zostały eliminacje w slalomie gigancie, a kolejnego dnia walczono o miejsca w finale slalomu. Uczestnicy podzieleni byli na grupy wschodnią i zachodnią, a do decydującej fazy awansowało tylko po 50 osób w każdej z konkurencji.

Nie brakowało niespodzianek czego przykładem było nieukończenie pierwszego przejazdu w slalomie przez Zuzannę Czapską. Uczestniczce igrzysk olimpijskich w Pekinie pozostała tylko walka w gigancie. Również eliminacji w slalomie nie zaliczy do udanych Szymon Bębenek – mistrz Polski seniorów, który w tej konkurencji zajął dopiero 10. pozycje.

W środę zamiast prognozowanych opadów śniegu świeciło piękne słońce, a na termometrach było około 5 stopni Celsjusza. Dla zgromadzonych kibiców było więc idealnie, czego nie można powiedzieć o narciarzach. Mimo, że trasa posypana została salmiakiem, który miał związać śnieg to i tak otwierająca rywalizację Maja Chyla powiedziała na dole, że jest dość miękko.

Właśnie wspomniana dominatorka cyklu AZS Winter Cup – Maja Chyla zdobyła złoty medal w slalomie gigancie. Studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie obroniła fotel liderki wywalczony w pierwszym przejeździe uzyskując łączny czas 1:14.9 i wyprzedzając Zofię Zdort (SUM Katowice) o 0.50 sekundy. Trzecie miejsce ex aequo zajęły studentki AWF Katowice: Aniela Sawicka i Zuzanna Czapska mając taki sam rezultat – 1:16.5.

– W pierwszym przejeździe był dość miękko, ale jechałam po równej trasie i nie przeszkodziło mi to przesadnie. Jednak trzeba było mieć się cały czas na baczności, żeby noga dolna gdzieś nie odjechała. W drugim już wyszło trochę lodu, a trasa była zasolona więc jechało się mi się naprawdę dobrze. Niezwykle się cieszę z tego medalu, bo obstawa na AMP-ach w tym roku jest bardzo mocna i przyjechałam tu z myślą o tym żeby dobrze się bawić i powalczyć. Nie spodziewałam się, że zdołam wygrać i jest super – powiedziała tuż po starcie Maja Chyla, uczestniczka Zimowej Uniwersjady w Lake Placid.

Przed laty Bartłomiej Sanetra brał udział w Akademickich Mistrzostwach Polski i zawodach AZS Winter Cup w roli przedzjeżdzacza towarzysząc swojej siostrze Dominice. Teraz oboje stanęli do walki o medale, a wcześniej wspólnie przygotowywali się do tych zawodów. Student Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach był najlepszy po pierwszej serii giganta z czasem 34.04, a później utrzymał fotel lidera (1:08.99). Drugie miejsce obronił Norbert Wróbel (1:09.86), a z czwartej pozycji na trzecie przebił się Szymon Bębenek (1:09.94).

– Nie było łatwo wygrać, bo było ciepło i warunki były trudne. Rywale byli na wysokim poziomie i to było normalne ściganie jak podczas dobrych zawodów. W pierwszym przejeździe miałem drugi numer i trasa była jeszcze nieodgarnięta. Jechało się po takim piachu i było strasznie grząsko, a narty nie skręcały za bardzo. W drugim przejeździe było już posolone i zrobiło się lepiej. Jednak przy tej temperaturze to i tak trasa była naprawdę dobra. Oczywiście cały czas kibicowałem też swojej siostrze stojąc na mecie, albo oglądając z krzesełka. Cały czas trzymałem za nią kciuki i nawet przed AMP-ami zapytała mnie czy nie zrobimy razem kilka treningów – mówił siedząc na fotelu lidera Bartłomiej Sanetra, udanie debiutujący w Akademickich Mistrzostwach Polski.

W slalomie ubiegłoroczna złota medalistka Maja Chyla po pierwszej serii zajmowała drugie miejsce tracąc tylko lub aż 0.44 sek. do Anieli Sawickiej. Natomiast wśród mężczyzn ubiegłoroczny akademicki mistrz Polski w slalomie Przemysław Białobrzycki z AWF Katowice był ósmy, a prowadził jego kolega z uczelni mający już jeden medal w kieszeni – Bartłomiej Sanetra.

Po kolejnej partii salmiaku i chwili oczekiwania wystartowała finałowa runda. Mimo ambitnej jazdy Mai Chyli nie udało jej się odrobić strat do prowadzącej zawodniczki i tylko chwilę zasiadła na fotelu liderki. Ze złotego medalu cieszyła się debiutantka – Aniela Sawicka z czasem 1:18.23. Natomiast wśród mężczyzn doszło do ogromnej niespodzianki.

Jadący po drugie tego dnia złoto Bartłomiej Sanetra nie zdołał utrzymać skromnej przewagi nad Wojciechem Dulczewskim z pierwszego przejazdu (0.05 sekundy). Slalom sprawił wiele trudności zawodnikom. Choć przejazd reprezentanta AWF w Krakowie wyglądał jakby miał wiele problemów, to jednak on zdołał zdobyć złoto i zebrał zasłużone gratulacje.

– Mam taką technikę jazdy, że jeżdżę na ryzyku i teraz też na końcu postawiłem wszystko na jedną kartę. Wygrana przekroczyła jednak moje marzenia. Na AZS Winter Cup goniłem cały sezon, a okazuje się że udało się w Akademickich Mistrzostwach Polski. Po gigancie miałem lekki niedosyt, ale zrewanżowałem się w slalomie. Jeszcze nie wiem jak będę świętował – powiedział Wojciech Dulczewski.

W klasyfikacji drużynowej kobiet zwyciężyła Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach, a drugie miejsce zajął Uniwersytet Warszawski. Podium uzupełnił Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Wśród mężczyzn dominowały uczelnie z Małopolski. Równa postawa narciarzy Politechniki Krakowskiej dała im wygraną. Srebrny medal zdobył Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, a brąz przypadł Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie.

Cykl Akademickich Mistrzostw Polski wspierają sponsor strategiczny Akademickiego Związku Sportowego PZU oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki. Partnerem wydarzenia jest firma Nordica Polska, UYN, Machiko Sportswear oraz m.st. Warszawa.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

Wyniki:

slalom gigant – kobiet

1. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:14,9
2. Zofia Zdort (SUM Katowice) 1:15,9
3. Aniela Sawicka (AWF Kraków) 1:16,5
3. Zuzanna Czapska (AWF Kraków) 1:16.5

slalom gigant – mężczyzn

1. Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) 1:08,99
2. Norbert Wróbel (UJ Kraków) 1:09,86
3. Szymon Bębenek (ANS Nowy Sącz) 1:09,94

slalom kobiet

1. Aniela Sawicka (AWF Katowice) 1:18.23
2. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:18.77
3. Patrycja Florek (AWF Katowice) 1:19.73

slalom mężczyzn

1. Wojciech Dulczewski (AWF w Krakowie) 1:16.40
2. Bartłomiej Sanetra ( AWF Katowice) 1:16.79
3. Szymon Bębenek (ANS Nowy Sącz) 1:17,09

Klasyfikacja drużynowa – kobiet

1. Akademia Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach
2. Uniwersytet Warszawski
3. Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach
4. Akademia Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie
5. Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie
6. Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie
7. Uniwersytet Medyczny w Łodzi
8. Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
9. Politechnika Śląska w Gliwicach
10. Uniwersytet Gdański

Klasyfikacja drużynowa – mężczyzn

1. Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
2. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie
3. Akademia Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie
4. Akademia Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach
5. Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie
6. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
7. Politechnika Śląska Gliwice
8. Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu
9. Politechnika Warszawska
10. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Zawodnicy i zawodniczki AWF Katowice potwierdzili swoje wysokie aspiracje i zdominowali pierwszy dzień Akademickich Mistrzostw Polski w narciarstwie alpejskim. Nic nie jest jeszcze przesądzone, a zwycięzcy i zwyciężczynie wyłonieni zostaną w środę.

W poniedziałek na zakopiańskiej Harendzie rozpoczęły się Akademickie Mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim. W zawodach wzięło udział blisko 400 osób z 43 uczelni. Na dobry początek rozegrano półfinały w slalomie gigancie, a narciarze podzieleni zostali na grupy wschodnią i zachodnią. Tu liczy się geografia i tak przykładowo na zachodzie zobaczymy uczelnie z województwa dolnośląskiego, śląskiego, zachodniopomorskiego czy opolskiego, a w grupie wschodniej pojadą szkoły wyższe z województwa mazowieckiego, łódzkiego czy małopolskiego. Sito eliminacji jest gęste, bo do etapu finałowego awansować może po 50 najlepszych kobiet i mężczyzn.

Przez kilka godzin na stoku panowała doskonała atmosfera, a najgłośniejszą grupą byli zawodnicy Politechniki Gdańskiej, którzy mocno zagrzewali swoich kolegów i koleżanki. Nie brakowało też osób w kolorowym sombrero lub z doklejonymi wąsami. Wszystko dlatego, że w tym roku przewodnim tematem AMP-ów zaproponowany przez uczestników jest motyw latynoski.

Czy los sprzyja lepszym trudno powiedzieć, ale faktem jest że w eliminacjach zachodnich zawodnicy AWF Katowice też nie mieli sobie równych. Wśród kobiet najszybsza była debiutująca w Akademickich Mistrzostwach Polski – Aniela Sawicka z czasem 50.42. Tegoroczna brązowa medalistka mistrzostw Polski seniorek wyprzedziła koleżanki z uczelni: Patrycję Florek (50.98) i Zuzannę Czapską (51.11).

– Jechałam z dalekim numerem i dzięki temu szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo miałam idealnie wygarniętą trasę. Jak na to co wszyscy opowiadali mi o Harendzie to warunki były super. To mój pierwszy start w AMP-ach, bo wcześniej tak układał się kalendarz startów, ale były też kontuzje na przeszkodzie. Teraz miałam już możliwość reprezentowania uczelni. O słynnej atmosferze panującej tu będę pewnie mogła coś więcej powiedzieć dopiero jutro – powiedziała z uśmiechem Aniela Sawicka.

Natomiast wśród mężczyzn najlepszy w grupie zachodniej okazał się kolejny z debiutantów Bartłomiej Senetra z AWF Katowice. Uczestnik tegorocznych mistrzostw świata juniorów uzyskał łączny wynik 47,90 i wyprzedził Juliusza Kierkowskiego (48,06) oraz Przemysława Białobrzyckiego – aktualnego akademickiego wicemistrza Polski w gigancie (49,26).

– Jechało się całkiem dobrze, bo trasa jeszcze tak nie zmiękła, a same zawody były prowadzone sprawnie. Nie tylko z opowieści wiem jakie tu potrafią być warunki. Kiedyś przyjeżdżałem z moją siostrą na AZS Winter Cup lub AMP-y i udawało mi się być przedzjeżdzczem więc wiedziałem jak to wszystko wygląda. Na każdych zawodach i nie ważne jakiej są rangi trzeba być skupionym, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Tu jest może trochę luźniejsza atmosfera, bo spotykam wielu kolegów z którymi kiedyś się ścigałem. Fajnie jest znów się zobaczyć i pogadać – mówił Bartłomiej Senetra.

Kibice z niecierpliwością wypatrują środowej rywalizacji zawodników AWF Katowice z najlepszymi w eliminacjach grupy wschodniej – Mają Chylą (UJ Kraków), która uzyskała rezultat 50.75 i mistrzem Polski seniorów w slalomie – Szymonem Bębenkiem (ANS Nowy Sącz), który wygrał eliminacje w swojej strefie z rezultatem 48,44. Tym samym minimalnie wyprzedził kolegów z reprezentacji na uniwersjadę w Lake Placid: Błażeja Budza (48,60) i Juliusza Mitana (49,11). Rezultaty obu stref trudno jednak ze sobą zestawiać, bo półfinały rozgrywane były na innych trasach.

We wtorek rozegrane będą eliminacje w slalomie.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

WYNIKI