24 sty Karne dały awans AZS UW do 1/16 Pucharu Polski
Nie każdy mecz derbowy musi oznaczać świętą wojnę. Przekonali się o tym uczestnicy spotkania w ramach 1/32 Pucharu Polski w futsalu pomiędzy stołeczną Legią a AZS UW Darkomp Wilanów. Do kolejnej fazy awansowali azetesiacy, ale dla dobra dyscypliny wszyscy liczą, że rewanż odbędzie jesienią już w ekstraklasie.
Część sympatyków stołecznego futsalu z rozdartym sercem oglądało internetową relację z niedzielnego spotkania rozgrywanego w hali OSiR Włochy. Na parkiecie znalazło się wielu zawodników, którzy w przeszłości reprezentowali barwy AZS UW, a dziś stanowią o sile sekcji futsalowej Legii. W tym gronie był m.in. Adam Grzyb, Krzysztof Jarosz czy Grzegorz Och, który w sezonie 2007/2008 grał dla uniwerku w ekstraklasie, wtedy nazywanej pierwszą ligą. Sentymenty musiały zostać jednak w szatni.
– Z mojej perspektywy mecz z AZS będzie taki sam, jak każdy inny. Podchodzę do każdego przeciwnika z należytym szacunkiem. Natomiast zawsze z sentymentem będę wspominał akademicki klub, ponieważ to właśnie AZS dał mi szansę na rozpoczęcie przygody z futsalem. Spędziłem tam wiele wspaniałych chwil. Niezmiernie mnie cieszy fakt, że futsal na Mazowszu się rozwija i mam ciszą nadzieję, że w przyszłym sezonie zagramy ze sobą na najwyższym szczeblu – powiedział przed meczem zawodnik Legii – Grzegorz Och i były wieloletni kapitan AZS UW.
Faworytem do awansu była drużyna grająca na co dzień w ekstraklasie czyli AZS UW Darkomp Wilanów. Zespół dobrze zaprezentowała się w ostatnim ligowym meczu z utytułowanym Clearexem Chorzów (4:4). Podopieczni Macieja Karczyńskiego musieli tym razem wystąpić bez swojego najlepszego strzelca Michała Klausa, który przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Walcząca o awans do krajowej elity Legia chciała z pewnością uwodnić swoją wartość i zacząć iść w ślady kolegów z dużego boiska, którzy najwięcej razy w historii sięgali po Puchar Polski, aż 19 razy.
Już w pierwszej minucie gry strzałem z rzutu wolnego czujność bramkarza Legii sprawdził Maciej Pikiewicz. Jednak Tomasz Warszawski – również były gracz AZS UW nie dał się zaskoczyć. Po chwili przed szansą stanął grający trener gospodarzy Mariusz Milewski. W przeciągu kilku minut dwa razy azetesiaków ratował też słupek, w tym raz po indywidualnej szarży Mateusza Olczaka, który lata temu rozegrał kilka meczów w drużynie AZS UW zanim trafił do Gatty. Na zegarze było wciąż 0:0, ale remisem pucharowy mecz nie mógł się zakończyć.
W 17 minucie pierwszej połowy gola dającego prowadzenie Legii dał wspomniany Mateusz Olczak. Piłka po rykoszecie zmyliła jeszcze bramkarza Kamila Wójcika. Podziało to jak płachta na byka na graczy w białych strojach, którzy rzucili się do odrabiania strat. Próbowali Denis Lifanow, Norbert Dregier, a Jakub Nahorny sprytnie uderzał piętą, ale wynik nie uległ zmianie.
Po zmianie stron drużyna AZS prezentowała się już dużo lepiej. Do remisu mógł doprowadzić kapitan Rafał Marcinkowski, który wyszedł z kontrą i strzelił z dystansu. Po chwili Nahorny i Dregier próbowali na raty pokonać bramka Legii, ale uratował gospodarzy uratował Warszawski.
Rezultat wyrównał Norbert Dregier, który w 25 minucie gry huknął w lewej strony parkietu w długi róg bramki rywala. Było to jego pierwsze trafienie dla AZS UW Darkomp po transferze z Gatty Zduńska Wola. Moment później w doskonałej sytuacji znalazł Bartosz Przyborek, ale nie wykorzystał sytuacji.
Zmienić wynik mógł ponownie Dregier po dwójkowej akcji z Marcinkowskim, ale strzelił obok słupka. Swoją szansę miał też Tomasz Żebrowski, który po drużynowej akcji znalazł się w polu karnym rywala, jednak uderzył zbyt lekko. Goście prowadzili grę, ale nie mogli tego zamienić na gola.
Dopiero w 33 minucie Dregier otrzymał precesyjne podanie od Radosława Marcinkowskiego i dopełnił formalności zdobywając bramkę na 2:1. Taka przewaga w futsalu nic nie znaczy, więc AZS chciał pójść za ciosem. Bardzo dobrze spisywał się jednak bramkarz Legii. Na 5 minut przed końcem zagotowało się przed w polu karnym gości, ale dobrą interwencją popisał się Kamil Wójcik. Losy meczu mógł rozstrzygnąć Jakub Nahorny, który chciał wykończyć kontratak, ale znów Tomasz Warszawski był na posterunku.
Ostatnie 3 minuty gospodarze grali z wycofanym bramkarzem. Ryzyko opłaciło się tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, kiedy to Mariusz Milewski uderzył z dystansu mocno i precyzyjnie.
Dogrywka przyniosła sporo emocji. Pod koniec pierwszej jej części gola zdobył Igor Sobalczyk kończąc trójkową akcję AZS. Podwyższyć mógł Lifanow, ale Warszawski po raz kolejny uratował kolegów. Drugą połowę Legia zaczęła grać w przewadze, ale tym razem ryzyko mogło skończyć się samobójczym golem. W porę jednak jeden z graczy zdążył zatrzymać piłkę zmierzającą do pustej bramki. Zamiast podwyższenia dla UW, do remisu na 3:3 doprowadził Krzysztof Jarosz.
Na 20 sekund przed końcem meczu piłkę meczową miała Legia. Wszystko po tym jak Nahorny sfaulował rywala na jego połowie, co oznaczało szóste przewinie na koncie AZS UW i rzut karny przedłużony z 10 metrów. Bohaterem ostatniej akcji był Kamil Wójcik, który obronił uderzenie Mariusza Milewskiego. O awansie miała zdecydować seria karnych. Tu lepsi okazali się zawodnicy AZS UW Darkomp Wilanów 5:3 i mogli cieszyć się z awansu po bardzo wyrównanym meczu.
-Legia zagrała bardzo dobry mecz. Widać było, że ostatnie wzmocnienia w postaci Olczaka i Szymczaka dodały im jakości. To był mecz walki, w którym mieliśmy bardzo dużo niewykorzystanych sytuacji. Najważniejsza, że wygrał futsal. Pokazaliśmy, że Warszawa zasługuje na dwie drużyny w ekstraklasie, a sama dyscyplina może dostarczyć wielu emocji. Uważam, że między naszymi klubami jest zdrowa rywalizacja. Zdajemy sobie sprawę z potęgi Legii i że za jakiś czas pewnie będzie zespołem wiodącym. Ale my też mamy swoje miejsce w Warszawie, tu mieszkamy, tu szkolimy młodzież i wyszukujemy zawodników na AMP-ach. Pewnie ktoś z nich kiedyś będzie chciał grać dla Legii. Ale mam nadzieję, że ktoś będzie też dumny z tego że gra dla AZS UW – powiedział po spotkaniu Maciej Karczyński, trener AZS UW Darkomp Wilanów.
Mecze kolejnej rundy futsalowego Pucharu Polski odbędą się najprawdopodobniej 10 lutego.
Autor: Robert Zakrzewski
Foto: archiwum, relacja internetowa
Legia Warszawa – AZS UW Darkomp Wilanów
3:3 (k.3:5)
Dregier x2, Sobalczyk – Olczak, Milewski, Jarosz
Legia: Warszawski (Świątkowski), Tarnowski, Świniarski, Grzyb, Jarosz, Yusupov, Olczak, Rusiecki, Szymczak, Milewski, trener: Mariusz Milewski
AZS UW Darkomp: Wójcik (Mianowicz), Nahorny, Lifanow, Marcinkowski, Dregier, Starek,Przyborek, Szymonek, Pikiewicz, T. Żebrowski, B. Żebrowski, Sobalczyk, trener Maciej Karczyński.