Robert Zakrzewski
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,author,author-robert-zakrzewski,author-17,paged-31,author-paged-31,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Author: Robert Zakrzewski

Kto w okresie świąteczno-noworocznym korzystał ze skipassu, a kto za stołem popuszczał tylko pasa? Tego wszystkiego dowiemy się podczas drugiego etapu zawodów AZS Winter Cup czyli Akademickiego Pucharu Polski. Tym razem narciarze zawitają w Pieniny, a dokładniej do Szczawnicy.

Choć za oknem aura prawdziwie jesienna, to uczestnicy zawodów AZS Winter Cup już zacierają ręce na myśl przed kolejnymi zawodami. Na listach startowych widnieje blisko 100 narciarzy i narciarek z kilkunastu uczelni. O kolejną wygraną oraz punkty w slalomie gigancie i slalomie powalczą m.in. zwycięzcy inauguracyjnych zawodów rozgrywanych w Zakopanem: Juliusz Mitan (AGH Kraków), Antoni Szczepanik (Politechnika Warszawska), Helena Kubasiewicz (Akademia Leona Koźmińskiego) i Julia Włodarczyk (AWF Katowice). Do rywalizacji wraca też Katarzyna Wąsek (Collegium Civitas), która zdominowała miniony sezon i teraz pewnie też będzie chciała stanąć na podium.

Zawody odbędą się na popularnej wśród turystów oraz narciarzy Palenicy i trasie oznaczonej kolorem czerwonym. Liczy ona około 1000 metrów długości przy różnicy wysokości wynoszącej 250 metrów. Jak poskromić stok dobrze wie  choćby wspomniany Juliusz Mitan, który w ubiegłym sezonie wygrał tam finałowe zawody w slalomie mężczyzn. Jego najszybszy przejazd wynosił wtedy 45,24 sekundy. Dodajmy, że w tym roku finał akademickiego cyklu również odbędzie się w tym samym miejscu.

– Dla licznej grupy debiutantów, która wystartowała na Harendzie, impreza będzie dobrą szansą, żeby przetestować trasę przed finałem. Oczywiście trzeba jeszcze zdobyć odpowiednią liczbę punktów i znaleźć się w gronie najlepszych. Warunki może nie są typowo zimowe, ale współpracują z nami osoby, które dbają o odpowiednie przygotowanie trasy. Spoglądamy też w prognozy pogody i liczymy na ochłodzenie tuż przed imprezą – mówi Piotr Żebrowski z AZS Warszawa, organizator zawodów.

W Szczawnicy swoją nagrodę odebrać będą mogli najlepsi debiutanci z zawodów inauguracyjnych sezon – Julia Włodarczyk i Szymon Szczerbik (AGH Kraków). Otrzymają oni kombinezony startowe z logo AZS Winter Cup. Dzięki temu każdy będzie dokładnie mógł śledzić ich poczynania na stoku w obecnym sezonie.

Drugie zawody eliminacyjne AZS Winter Cup odbędą się w piątek 7 stycznia. Początek slalomu giganta o godzinie 9, a slalomu o 12. Wszystko poprzedzi oglądanie trasy. W czwartek wieczorem odbędzie się weryfikacja.

Organizatorem cyklu AZS Winter Cup jest AZS Warszawa. Partnerem wydarzenia jest Ministerstwo Sportu i Turystyki i m.st Warszawy. Partnerzy techniczni: Nordica, UYN, oraz Toyota W&J Wiśniewski. Patronat medialny: Snow and More Magazyn NTN, skifoto.pl, Przegląd Sportowy, Onet. Sponsorem głównym Akademickiego Związku Sportowego jest Grupa Lotos.

Strona zawodów: https://wintercup.pl/

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

Fanom sportu sektor kojarzyć może się z wygodnym miejscem na trybunach, z którego obserwują wydarzenia. Jednak trzeci sektor, to przestań pomiędzy państwem a rynkiem, w którym działają dziesiątki tysięcy organizacji angażujących się w rozwój lokalnej społeczności. Często uzupełniają one działania samorządu, a czasem też za swoją pracę otrzymują wyróżnienia – tak jak w przypadku AZS Warszawa.

Jak Prezes odbiera nagrodę „Grand S3ktor” przyznaną AZS Warszawa?

Prof. Marek Konopczyński: To była taka esencja zbiorowego wysiłku kilku tysięcy studentów zrzeszonych w stołecznym AZS. Nie tylko zarządu i pracowników, ale wszystkich tych, którzy brali udział w naszych wydarzeniach oraz pomagali je organizować. Nasza ponad stuletnia historia i praca została zauważana. Nie wiemy czy przed wojną AZS Warszawa dostawał jakieś nagrody za swoją pracę, bo takich zapisków w kronikach nie ma. Ale dobry klimat, który urósł wokół AZS, to praca wielu pokoleń. Ja miałem to szczęście, że byłem osobą, która odbierała nagrodę.

W samej tylko Warszawie działa ponad 14 tysięcy organizacji pozarządowych. Jaka jest według Prezesa rola trzeciego sektora?

Trzeci sektor jest dopełnieniem demokratyzacji życia publicznego. Trudno wyobrazić sobie istnienie sobie demokratycznego państwa bez tego obszaru. Trzeci sektor w wielu przypadkach zastępuje instytucje państwowe czy samorządowe. Nie jest ich uzupełnieniem – tak jakby niektórzy chcieli to widzieć – ale momentami siłą wiodącą. Działania dotyczą różnych działań profilaktycznych, zdrowotnych, czy pomocowych. Trzeci sektor powstał z potrzeby serc, bo widziano luki w pewnych obszarach działań instytucji państwowych czy samorządowych. Natomiast AZS jako organizacja pozarządowa doskonale wypełnia luki jeśli chodzi o aktywność sportową, ale też wychowawczą.

W jaki sposób AZS może kształtować społeczeństwo obywatelskie?

– AZS to taka kuźnia kadr obywatelskich, bo uczy samozorganizowania i realizacji określonych celów jak np. konkretnego wydarzenia. To jest doniosła rola, bo w ten sposób wychowujemy kolejne pokolenie aktywnych młodych ludzi. To również przepiękna idea poświęcania siebie dla innych. AZS ma też funkcję integracyjną, bo łączy środowiska akademickie, ale nie tylko. Przykładem tego są nasze wspaniałe imprezy jak „Od młodzika do olimpijczyka” czy „Test Coopera dla Wszystkich”. Prowadzimy też działania skierowane do seniorów oraz Ligi Integracyjne. Takich rozgrywek dla młodzieży z ośrodków wychowawczych chyba nikt inny w Polsce nie organizuje. Grają tam razem ze swoimi wychowawcami, oraz uczniami z liceów, a to jest prawdziwa integracja społeczna. Wszystko to pomaga budować kontakty z drugim człowiekiem.

W ubiegłym roku w rozmowie z “Rzeczpospolitą” poruszył Prezes temat skutków natury społecznej jakie przyniosła pandemia. Niektórzy już chyba uznali, że lepiej jest pracować i uczyć się zdalnie?

– To jest temat na książkę, bo pandemia nas podwójnie zamknęła. Raz zamknęła nas w domach i na relacje z innymi, a po drugie zamknęła nas samych w sobie. Jest to więc zarówno szerszy problem społeczny jak i indywidualny- psychiczny. Zaczynamy odczuwać lęki egzystencjalne, których wcześniej nie mieliśmy. Każdy zaczął mieć poczucie zagrożenia zdrowia i życia. Efekty pandemii są trudne do oszacowania, bo jak kiedyś to wszystko się zakończy, wcześniej lub później, to może znowu rozkwitniemy, a może nie będziemy odczuwali już głodu kontaktów międzyludzkich?.

Udział w imprezach sportowych wydawał się może pewną odskocznią?

Człowiek jest istotą społeczną i realizuje się z innymi i wśród innych. Zamknięcie się w pokoju, może mieć nieobliczalne skutki, zwłaszcza dla procesu uspołeczniania młodego pokolenia. Tu jest wielka rola takich organizacji jak AZS, żeby dać szansę na bycie wśród rówieśników. Wszystkie środowiska AZS-u w Polsce mogą być realizatorem takich programów „readaptacji” poprzez aktywność i cel. Tym celem wcale nie musi być sukces czy wygrana, ale bycie razem. W tej chwili rolą AZS  jest przywrócenie do życia społecznego nie tylko studentów i osób ze starszego pokolenia, ale i licealistów Zwłaszcza, że jeszcze jako prezes ZG AZS podpisałem umowę z MEN, na mocy której możemy działać w szkołach średnich.

Powiedzieliśmy już o celach społecznych, a jakie będą najbliższe cele sportowe AZS Warszawa?

– Chciałbym żeby AZS Warszawa przystąpił do organizacji Letniej Uniwersjady. Pomysł jest odważny, ale powinniśmy rozpocząć rozmowy wewnątrz środowiska, z włodarzami miasta i władzami państwowymi. Warszawa zasługę na to by gościć największą imprezę sportową po igrzyskach olimpijskich ponieważ wychowała wielu wspaniałych sportowców a w tym wielu wybitnych azetesiaków. Taki pomysł mógłby zmobilizować nie tylko do budowy infrastruktury, ale także integracji zasobów społecznych, które później służyłyby przez lata mieszkańcom Warszawy.

Rozmawiał : Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

Obfitych spotkań przy świątecznym stole, wielu niezapominanych chwil i wytrwałości w rozwijaniu swoich pasji. Dużo zdrowia i radości. Tego wszystkiego i o wiele więcej, życzymy naszym koleżankom i kolegom z okazji Świąt Bożego Narodzenia. 

Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Nowy Rok, za nami też ostatnie akcenty podsumowujące cykl rozgrywek Lig Integracyjnych w 2021 roku. W czwartek 16 grudnia na Obiektach Centrum Futbolu Warszawianka rozegrano Świąteczny Turniej Piłki Nożnej – Dolna CUP.

W turnieju rywalizowało 10 zespołów reprezentujących Młodzieżowe Ośrodki Wychowawcze i Socjoterapii, które na początek podzielone zostały na dwie grupy. Wzorem ubiegłych lat było dużo grania i mnóstwo prezentów dla wszystkich uczestników. W rywalizacji sportowej najlepiej zaprezentowała się drużyna MOW Gostchorz, która z kompletem zwycięstw stanęła na najwyższym stopniu podium i zasłużenie z rąk Pana Sebastiana Olejniczaka – organizatora ze strony MOW Dolna – odebrała Świąteczny Mistrzowski Puchar.

Projekt Ligi Integracyjne jest współfinansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Wyniki:
Finał: MOW Gostchorz – MOW Wojnów 2:0
Mecz o III miejsce: MOS Łomianki – MOS Osowska 1:1 (2:1 k)
Mecz o V miejsce: MOW Patriotów – MOS Zielonka 3:3 (2:1 k)
Mecz o VII miejsce: MOW Dolna – MOS Radość 1:1 (2:1 k)

Klasyfikacja:

1 MOW Gostchorz
2 MOW Wojnów
3 MOS Łomianki
4 MOS Osowska
5 MOW Patriotów
6 MOS Zielonka
7 MOW Dolna
8 MOS Radość
9 SOW Dom przy Rynku
10 SP Bonifacego

 

 

 

Choć to nie był balet jak „Dziadek do Orzechów”, to każda z drużyn chciała zatańczyć z piłką i rywalami. Podczas Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza w futsalu na parkiecie nikt kroków nie dotrzymał Uniwersytetowi Warszawskiemu, który wygrał klasyfikację kobiet i mężczyzn.

W zmaganiach pań udział wzięło sześć uczelni, które najpierw podzielone zostały na dwie grupy. Mecze pierwszej fazy odbywały się 12 i 18 grudnia w hali Wojskowej Akademii Technicznej. Już w grupie spotkały się faworytki całej rywalizacji, czyli futsalistki Uniwersytetu Warszawskiego i Akademii Wychowania Fizycznego. Oba te zespoły posiadają drużyny w futsalowej ekstralidze, więc doświadczenie przemawiało na ich korzyść.

Zawodniczki UW w pierwszym meczu rozgromiły Politechnikę Warszawską 13:2, a ze wspomnianym AWF wygrały 5:3. W półfinale podopieczne trener Marii Wąsowskiej rozgromiły SGH aż 7:0. W drugim meczu o finał zawodniczki z Marymonckiej niespodziewanie uległy WAT 2:3.

Decydujące spotkania rozgrywane były w niedzielę w hali przy ul. Banacha, więc atut parkietu przemawiał na korzyść zawodniczek w niebieskich strojach. W finałowym spotkaniu futsalistki Uniwersytetu Warszawskiego przeważały przez całe spotkanie wygrywając z WAT 4:1. Dwie bramki zdobyła Kornela Bińczyk przyczyniając się do końcowego sukcesu. Natomiast w meczu o brąz futsalistki AWF pokonały SGH 5:1.

– Bardzo cieszymy się z wygranej, bo każdy sukces buduje taką pewność siebie. Dziewczyny mogą zobaczyć, że to co robimy na treningach przynosi efekty. Pewnie nie będzie dla nikogo zaskoczeniem jeśli powiem, że najtrudniejszy był dla nas mecz z AWF. Zazwyczaj z nimi przegrywałyśmy, więc to też było dla ważne pod względem mentalnym. Teraz skupiamy się już na półfinałach. W zeszłym roku żadna stołeczna drużyna nie przeszła tej fazy i teraz naszym planem jest awansować – powiedziała Maria Wąsowska, trenerka AZS Uniwersytetu Warszawskiego.

W tym samym terminie rozgrywany był też turniej mężczyzn. Do walki o medale przystąpiło osiem uczelni, w tym trzy posiadające drużyny ligowe na różnym poziomie rozgrywek – od ekstraklasy po II ligę. Faworytami byli studenci Uniwersytetu Warszawskiego, którzy na co dzień występują w najwyższym poziomie krajowych rozgrywek. Podopieczni trenera Macieja Karczyńskiego pewnie przeszli przez swoją grupę pokonując WAT (3:1) i WUM (5:2), oraz Politechnikę Warszawską (3:1).

To właśnie w finale nadarzyła się okazja do rewanżu, bo „inżynierowie” w półfinale pokonali AWF po dogrywce (6:5). Natomiast UW, żeby dojść do meczu o pierwsze miejsce musiało jeszcze odprawić SGGW (4:2).

Decydujący mecz trzydniowej rywalizacji rozpoczął się nieco niespodziewanie, bo szybko na prowadzenie wyszła Politechnika za sprawą Kacpra Tadkowskiego. W odpowiedzi wyrównał Michał Rabiej i choć UW przeważało, to nie mogło zamienić swojej dominacji na gole. W końcu trafił Bartosz Żebrowski, a cały mecz zakończył się wynikiem 4:2.

– Naszym obowiązkiem było tu wygrać, choć do turnieju przystąpiliśmy bez Maćka Pikiewicza i nieco zmęczeni długim sezonem. Zagraliśmy czterema zawodnikami z naszego ligowego składu i szansę ogrania dostała młodzież. Cieszy mnie to, że pięć lat temu jak przychodziłem to była tu typowa piłka halowa. Teraz widać futsal i znaczący postęp. Można to zauważyć choćby po AWF, SGGW czy Politechnice – powiedział Maciej Karczyński, trener Uniwersytetu Warszawskiego.

W meczu o brąz spotkały się drużyny znające się dobrze z parkietów II ligi czyli AWF i SGGW. Choć przeważała uczelnia z Bielan to do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. Ostatecznie dzięki trafieniu Karola Machowskiego do pustej bramki drużyna AWF przechyliła szalę na swoją stronę i wygrała 2:1.

Już wkrótce rozpoczną się półfinały Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu. Panowie rywalizować będą w dniach 3-6 lutego w Warszawie. Natomiast panie zagrają w dwóch półfinałach, a jeden z nich odbędzie się w Łodzi w dniach 20-23 stycznia.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

 

Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia zawodnicy sprawdzili swoją formę podczas Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza w piłce ręcznej. Dwa dni, dziewięć spotkań, kilkadziesiąt bramek i wiele emocji. Jak mówią szczypiorniści, to dopiero rozgrzewka przed Akademickimi Mistrzostwami Polski. 

W hali Uniwersytetu Warszawskiego drużyny z siedmiu warszawskich uczelni rywalizowały o jak najlepsze wyniki, by już w styczniu walczyć o awans do Akademickich Mistrzostw Polski. Zarówno zawodnicy, jak i trenerzy podkreślają, że turniej jest bardzo dobrym przetarciem i sprawdzianem formy przed nadchodzącymi AMP.

Ten, kto oglądał szczypiorniaka, wie, ile nerwów kosztują mecze, gdzie o końcowym wyniku decydują ostatnie akcje. Niepewność do ostatnich minut spotkania mogli odczuwać zawodnicy Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Atak, obrona, kontra, atak – tak można opisać przebieg spotkania wymienionych drużyn, o czym świadczy wyrównany wynik 21:18 dla AZS SGGW.

Nie byliśmy faworytem, wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz, ale walczyliśmy cały czas i myślę, że o wygranej zadecydowała dobra, twarda gra w obronie. Myślę, że sprawiliśmy niespodziankę. Wierzyliśmy w zwycięstwo i po to gramy, ale wiedzieliśmy, że UW ma mocny skład i że będzie naprawdę ciężko. Musieliśmy wygrać pierwszy mecz z WUM-em, natomiast w tym spotkaniu chcieliśmy dać z siebie wszystko. AMW traktujemy jako turniej przygotowawczy do Akademickich Mistrzostw Polski. Jest to dla nas turniej towarzyski, ale myślę, że zawsze warto dawać z siebie wszystko, bo później będzie lepiej w AMP. Takie zawody dają więcej niż trening – relacjonuje Łukasz Daciuk, środkowy rozgrywający AZS SGGW po wygranym meczu z drużyną UW.

Jak wiadomo, zgrana drużyna to podstawa w grach zespołowych. Im więcej czasu zawodnicy spędzą razem na boisku, tym bardziej owocna okaże się późniejsza współpraca podczas turnieju. Zdarzają się także wyjątki od tej reguły, czego przykładem jest drużyna Uniwersytetu Warszawskiego, która –jak mówi trener Wiktor Przybysz – nie trenowała wspólnie przed zawodami, a mimo to zaprezentowała się z dobrej strony.

Wracamy po ty, żeby wygrać, ale przede wszystkim po to, żeby się pobawić. Chciałem, aby nowi chłopcy, których nie było wcześniej w zespole, nabrali trochę doświadczenia. Naszym głównym celem są AMP. Jak jest taki turniej, to też go chcemy wygrać. Traktujemy go trochę tak jak trening, tym bardziej, że zespół, którym tu dysponujemy, nie trenował ani razu wspólnie przed zawodami. To jest nasze pierwsze spotkanie w takim składzie. W każdym następnym meczu chcemy grać coraz lepiej – oceniał.

Zawodnik trenera Przybysza, bramkarz Hubert Górecki, po ostatnim wygranym meczu dodał – mecz był od początku pod naszą kontrolą.  Podczas pierwszej połowy mogli wejść zmiennicy, dzięki czemu “kozłowaliśmy” z kilkunastobramkową przewagą. Obrona, kontra i atak działały, widzimy się w styczniu i liczymy na to, że zakończymy fazę zasadniczą z kompletem zwycięstw. 

Jak wiadomo, zwycięstwa cieszą, ale to porażki uczą i pozwalają docenić moment, do którego udało się dotrzeć. Trener Akademii Sztuki Wojennej  Maciej Skowronek po przegranym meczu pozytywnie ocenił grę swoich podopiecznych – Założenia były takie, aby grając z bardzo ograniczoną rezerwą – bo mieliśmy tylko jednego rezerwowego. Ważne było, żeby nie złapać kontuzji i wytrzymać mecz kondycyjnie. Można wygrywać lub przegrywać wysoko, ale najważniejsze w tych rozgrywkach dla nas jest to, żeby chłopcy mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności. Mnie się bardzo podobało zwłaszcza serce do gry i prezentacja wszystkich swoich możliwości na boisku i to było fajne. Dla nas to jest także podsumowanie okresu treningowego. Jestem bardzo zadowolony, bo zawodnicy zaprezentowali się dokładnie tak, jak się spodziewałem – kończy trener ASzWoj. 

Szczypiornistów czeka jeszcze jeden turniej przed walką o półfinał AMP. Mamy nadzieję, że dostarczy on jeszcze więcej sportowych emocji i będzie testem formy zawodników z warszawskich uczelni.

Autor: Kasia Kołat
Foto: Marcin Selerski

 

 

 

W klimacie jak ze świątecznego teledysku rywalizowali fani ostrej jazdy. Pod śniegiem zasypane Zakopanem zainaugurowało już 20 sezon cyklu AZS Winter Cup czyli Akademickiego Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim. Na pierwszy plan wysunęła się debiutantka Julia Włodarczyk z AWF Katowice.

W poniedziałek do zimowej stolicy Polski ściągnęło blisko 90 zawodniczek i zawodników z 25 uczelni, żeby jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia rozpocząć ściganie w ramach AZS Winter Cup. Przez lata zawody urosły do rangi jednego z najpopularniejszych cyklów w kraju przeznaczonych dla alpejczyków.

Na stoku Harenda warunki były prawdziwie zimowe, bo mróz lekko szczypał, a z nieba prószył śnieg. Biała panorama mogła zachwycać, ale podczas szybkiej jazdy nie było czasu na podziwianie widoków. Wszystkich zmarzniętych zagrzewał za to wysoki poziom rywalizacji.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni z frekwencji, która dopisała mimo trudnego terminu. Zakopane przywitało nas piękną pogodą trochę nawiązującą do charakteru świątecznego. Pod tym miękkim śniegiem było też trochę twardego i zawodnicy mogli rywalizować. Duża w tym też zasługa Mariusza Staszel i jego ekipy, który pomógł nam przygotować trasę – mówił Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa i organizator zawodów.

Pod nieobecność dominatorki ubiegłej edycji – Katarzyny Wąsek swoją szansę wykorzystały inne narciarki. W slalomie najlepsza okazała się debiutantka Julia Włodarczyk, która po dwóch przejazdach wyprzedziła Helenę Kubasiewicz (ALK Warszawa). Zawodniczka AWF Katowice zamieniła się kolejnością na podium w slalomie gigancie z warszawianką, ulegając jej o blisko 2 sekundy.

– Wszyscy się ze mnie śmiali, że jestem „świeżak”, bo to moje pierwsze AZS Winter Cup. Dlatego też jechałam z wysokim numerem. Bardzo się cieszę z wyniku, bo warunki nie były łatwe. Cały czas padał śnieg i miejscami robiły się dziury. Jestem jednak zadowolona i na pewno będę przyjeżdżać na kolejne zawody. Ze swojej kariery zawodniczej już zrezygnowałam, a to jest doskonała kontynuacja przygody ze sportem – powiedziała Julia Włodarczyk, medalistka mistrzostw Polski juniorów i seniorów w narciarstwie alpejskim.

Wśród mężczyzn w slalomie wygrał Juliusz Mitan z AGH Kraków, który o zaledwie 0.12 sek. wyprzedził Antoniego Szczepanika z Politechniki Warszawskiej. Zawodnik stołecznych „inżynierów” nie dał już nikomu szans w gigancie i zdobył pierwsze miejsce wyprzedzając Piotra Krawczyka z AGH Kraków.

Podczas pierwszych zawodów przygotowano nagrody dla najlepszych debiutantów. Pod uwagę brany był łączny wynik w dwuboju. Wygrana Julii Włodarczyk nie może być tu żadną niespodzianką. Natomiast wśród mężczyzn najlepszym nowicjuszem był Szymon Szczerbik z AGH Kraków, choć on na swoje punkty musi jeszcze poczekać. Triumfatorzy w tym zestawianiu otrzymają gumy narciarskie AZS Winter Cup. Dzięki temu przez cały sezon będzie można dokładniej śledzić ich poczynania na stoku.

Kolejny etap AZS Winter Cup odbędzie się już 7 stycznia w Szczawnicy. To właśnie tam w ostatni weekend lutego rozegrany zostanie też finał rywalizacji. Na zwycięzców finałowego dwuboju czeka samochód osoby do użytkowania przez trzy miesiące. Sponsorem nagrody jest firma Toyota W&J Wiśniewski.

Organizatorem cyklu AZS Winter Cup jest AZS Warszawa. Partnerem wydarzenia jest Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.st Warszawa, Nordica, UYN, Toyota W&J Wiśniewski, Snow and More Magazyn NTN, skifoto.pl, Przegląd Sportowy, Onet. Sponsorem główny Akademickiego Związku Sportowego jest Grupa Lotos.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

Wyniki AZS Winter Cup: 1 eliminacje

Slalom kobiet

1 Julia Włodarczyk (AWF Katowice) 1:06,70
2 Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa) 1:07,11
3 Zofia Zdort (SUM Katowice) 1:07,58

Slalom gigant kobiet

1 Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa) 1:07,19
2 Julia Włodarczyk (AWF Katowice) 1:08,90
3 Maria Łuczak (UMe Łódź) 1:09:55

Slalom mężczyzn

1 Juliusz Mitan (AGH Kraków) 1:09:25
2 Antoni Szczepanik (PW Warszawa) 1:09,37
3 Stanisław Hejmo (UJ Kraków) 1:10,45

Slalom mężczyzn

1 Antoni Szczepanik (PW Warszawa) 1:03,14
2 Piotr Krawczyk (AGH Kraków) 1:04,92
3 Stanisław Hejmo (UJ Kraków) 1:05,11

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Choć na dworze sceneria biała, to było takie miejsce gdzie atmosfera kipiała. Nikt nie żałował palących się kalorii i litrów potu. Wszystko to podczas Warszawskiego Maratonu Fitness, który już od 10 lat lat przyciąga miłośników sportowej aktywności.

Po trzech latach Warszawski Maraton Fitness wrócił na teren Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Przez ponad sześć godzin uczestnicy mogli trenować w czterech halach podzielonych tematycznie. Podczas, gdy w jednych pomieszczeniach rozbrzmiewała rytmiczna muzyka latino, to w innej części budynku panowała niemal błoga cisza na ćwiczeniach ze zdrowego kręgosłupa czy jogi twarzy.

– W Polsce o jodze twarzy zaczyna być głośno od 5 lat. Oprócz wizualnego aspektu ma ona aspekt terapeutyczny. Wspieramy walkę z bruksizmem czy napięciowymi, zmęczeniowymi bólami i migrenami. Joga twarzy jest dla każdego i uczy dobrych nawyków. Jako trenerka zawsze widziałam na twarzy grymas bólu, co jest niepotrzebne. Naturalne stało się, że zajęłam się tymi 80 mięśniami jakie mamy od obojczyków w górę – opowiadała trenerka Justyna Podobińska.

W niedzielnym wydarzeniu wzięło udział ponad 200 osób z których zdecydowana większość nie ograniczała się do jednych zajęć, ale ćwiczyła przez kilka godzin różne style. W końcu jest to maraton i nazwa wydarzenia zobowiązywała do długiego wysiłku. W sumie odbyło się 20 treningów i nie sposób było być wszędzie.

– Jestem już po trzech zajęciach, bo pierwszy był step, później tabata, a teraz dance. To jeszcze nie koniec. Jak już się wybierać na maraton to konkretnie. To mój trzeci rok kiedy biorę udział w tej imprezie i bardzo mi się podoba atmosfera. Warto tu przyjść, żeby się poruszać zwłaszcza w tych czasach i póki można to trzeba korzystać – powiedział Michał Sumałow, jeden z uczestników wydarzenia.

– Jest super. Za sobą mam już tabatę i step3/4, a teraz wybieram się na pilates. To będzie chwila żeby względnie odpocząć, bo znając prowadzącą to na pewno nas przyciśnie. Przed sobą będę miała jeszcze rolowanie i chyba tego mi najbardziej brakowało w zeszłej edycji. Biorę udział w tej imprezie już trzeci lub czwarty raz. Takie wspólne ćwiczenia dają dużo energii, choć ostatnio sama przestawiłam się na trenowanie przy komputerze – dodała Justyna Jachimiak, uczestniczka imprezy.

Na wszystkie zajęcia obowiązywał limit zgłoszeń, tak by impreza odbywała się z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. O rekordzie frekwencji nie mogło być więc mowy. Część potencjalnych uczestników z pewnością zatrzymał w domach coraz popularniejszy trening on-line.

– Bardzo się cieszę, że ta machina cały czas działa i wracamy na WUM. Impreza prężnie działa choć warunki nie są łatwe i wszystko odbywa się w nieco okrojonym wydaniu. Są narzucone limity i pewnie część osób też się może bała brać udział. Dodatkowo podczas pandemii zaczęliśmy dużo ćwiczyć samemu z wirtualnymi trenerami i wielu osobom to odpowiada. Nie muszą przez to tracić czasu na dojazd i przebieranie się, a mogą zrobić dłuższy trening. Wydaje mi się, że tak może już zostać, ale w aktywności fizycznej ważna jest socjalizacja. Inni ludzie nas motywują do wysiłku – mówiła Anna Sobianek, pomysłodawczyni Warszawskiego Maratonu Fitness, która tym razem poprowadziła zajęcia z pilatesu.

Niemal tradycyjnie już zwieńczeniem maratonu był 1,5 godzinna zumba prowadzona przez Anię Cegłowską i Oktawiana Zagórskiego. W trakcie imprezy odbywającej się na obiekcie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego nie mogło zabraknąć też wykładów i badań funkcjonalnej sprawności fizycznej.

Organizatorem wydarzenia był AZS Warszawa i AZS WUM. Partnerem imprezy było Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.st. Warszawa, Warszawski Uniwersytet Medyczny, Aktywny Warszawiak.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Jerzy Chrzanowski

W efektownym stylu rok zakończyli uczestnicy zawodów „Od młodzika do olimpijczyka”. Na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego nie zabrakło rekordów życiowych i najlepszych wyników w tym sezonie. Teraz czas na chwilę oddechu i przygotowania do kolejnych startów.

Popularna akcja skierowana do młodych pływaków z roczników (2008-2013) wkroczyła na półmetek. W sobotę 11 grudnia rozegrano trzecie i ostatnie w tym roku zawody eliminacyjne. Z uwagi na wprowadzone obostrzenia wydarzenie podzielone było na trzy bloki, a nie jak zazwyczaj na dwa. Wszystko po to by zmniejszyć liczbę osób przebywających jednocześnie na pływalni. W efekcie już dawno podczas imprezy nie było tak pusto, chociaż trenerzy i koledzy robili wszystko żeby nie było cicho.

Przez niemal 10 godzin w zawodach wystartowało blisko 700 uczestników z ponad 50 klubów. Mimo przedświątecznego okresu w imprezie wzięli udział pływacy z całego kraju, przez Dąbrowę Górniczą, Hajnówkę, Elbląg, Lublin i Warszawę. Nie brakowało stałych bywalców, ale też debiutantów.

– To jest pierwszy start moich zawodników w życiu i przyjechaliśmy tu zbierać doświadczenie. Dzieci są może lekko zakręcone na początku, ale podejście sędziów jest rewelacyjne i wszystko odbywa się na spokojnie. Te zawody mają już swój prestiż i nasz klub bierze w nich udział od lat. Cały ten rok był zdecydowanie lepszy dla pływaków od poprzedniego. Dzieci miały okazję wyjść z domów, żeby się poruszać – mówiła trenerka Agnieszka Gapińska z UKS 48 Warszawa.

Wśród zwycięzców z dobrej strony pokazała się po raz kolejny Ewa Leciejewska z Fali Nieporęt triumfując na 50 m stylem motylkowym i na 100 m stylem dowolnym. Natomiast wśród chłopców dubletem popisał się Albert Borowski wygrywając w tych samych konkurencjach.

– Bardzo się cieszę z wygranej. Pływać zacząłem w 1 klasie. Najbardziej w pływaniu lubię uczucie jak jest się w wodzie i to, że można poznać wielu kolegów. Na setkę najtrudniejsze chyba są nawroty – powiedział 11-letni Albert Borkowski z klubu Delfin Tarnobrzeg, który wygrał na 100 m stylem dowolnym z czasem 1:07.71 i na 50 m stylem motylkowym z rezultatem 34.86.

Czasem od miejsca na podium ważniejszy był udział, a poprawa rekordu życiowego cieszyła bardziej niż medal i piątkowy dyplom.

– Długo tu nie startowałam, ale cieszę się znów mogłam popłynąć. Poszło mi bardzo dobrze. Nie wygrałam, ale pobiłam swój rekord. Moje początki z pływaniem były trudne, bo na początku nawet bałam się wejść do wody, ale jakoś się udało. Teraz poprawianie rekordów daje mi wiele satysfakcji – mówiła Maria Pietrzyk z klubu KP Raw-Swim, która na 100 m stylem dowolnym uzyskała 1:20.27.

Na uczestników akcji czekały zimowe czapki, które sądząc po reakcji przypadły do gustu. Kolejne zawody w ramach zawodów „Od młodzika do olimpijczyka” odbędą się dopiero 19 marca.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Partnerem jest Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.st. Warszawa, Urząd Miasta Lublin, Warszawski Uniwersytet Medyczny, TYR Polska, Print Plus, oraz Grupa PZU i Dobra Drużyna PZU.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

 

 

W mroźny czwartkowy wieczór woda na pływalni Uniwersytetu Warszawskiego wrzała. Wszystko za sprawą drugiego rzutu Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza w pływaniu. 

Drugi rzut AMWiM dla jednych był sprawdzianem aktualnej formy, dla innych szansą na zdobycie stypendium sportowego, ale na pewno dla wszystkich – okazją do dobrej zabawy.  Na starcie stawiło się 136 uczestników z 10 warszawskich uczelni, aby walczyć o jak najlepsze rezultaty. Mogli oni rywalizować w siedmiu konkurencjach. Oprócz tego w programie zawodów znalazły się sztafety 4 x 50m stylem dowolnym i zmiennym.

– Popłynęłyśmy swoje. Udało nam się wygrać w świetnym stylu i miałyśmy dobre czasy. Bardzo fajna atmosfera zawodów! Imprezą docelową, do której się przygotowujemy są Akademickie Mistrzostwa Polski. Tam będziemy zdobywać medale i w sztafetach, i indywidualnie. Cieszymy się, że AZS nas wspiera. Na takich imprezach zbieramy doświadczenie, poprawiamy czasy i to też się liczy przed startem w Akademickich Mistrzostwach Polski. – mówiła Aneta Chmielewska – zawodniczka Uniwersytetu Warszawskiego, która wraz z drużyną osiągnęła najlepszy rezultat na dystansie 4 x 50 m stylem zmiennym (2:07.91).

Dobrze zaprezentowały się studentki Politechniki Warszawskiej, które w konkurencji 4 x 50 m stylem dowolnym zajęły 3 lokatę (2:04.76). O przygotowanie i formę zawodniczek zapytałam trenerkę Judytę Sołtyk.

– Jestem zadowolona z występu moich podopiecznych, ponieważ bardzo ładnie popłynęli. Trenujemy i wszystko idzie zgodnie z planem. Mamy swój tryb przygotowań treningowych i to nam wychodzi. Forma przez pandemię ucierpiała, ale nadrabiamy zaległości. Staramy się wycisnąć z treningów ile się da. Imprezą docelową są oczywiście mistrzostwa Polski i to do nich się przygotowujemy. Liczę na jak najlepsze wyniki naszych  zawodników – oceniła trenerka.

Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza to sportowa rywalizacja, ale także świetna okazja do spędzenia czasu wśród znajomych.

– Są to jedne z przyjemniejszych zawodów, na które jeździmy. Nie ma zbyt dużej presji, bo nie jest to impreza rangi krajowej. Zawody dają dużo frajdy, ale są też świetną formą treningu i  sprawdzianem aktualnej formy. Mamy nadzieję na zwycięstwo tutaj, ale marzymy również o sukcesach na Akademickich Mistrzostwach Polski. Tam chcemy powalczyć o medal w jak najładniejszym kolorze… Zawody na poziomie akademickim są bardzo dobrze zorganizowane i lubię tu przyjeżdżać. Wiem też, że mogę spotkać różnych znajomych, z którymi kiedyś trenowałem – mówił Antek Kałużyński – zawodnik, kierownik oraz trener sekcji pływania Akademii Leona Koźmińskiego, który wraz z drużyną zajął pierwsze miejsce w sztafecie 4 x 50 m stylem dowolnym.

Zawodników czeka jeszcze ostatni etap rywalizacji przed finałem AMWiM. Trzeci rzut zawodów już na wiosnę. Tak jak wspominają trenerzy i ich podopieczni – grudzień to dobry czas na sprawdzenie formy przez Akademickimi Mistrzostwami Polski, które dla wielu są imprezą docelową. Trzymajmy kciuki za wszystkich zawodników!

Autor: Katarzyna Kołat
Foto: Marcin Selerski (archiwum)