Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-52,category-paged-52,bridge-core-3.3.2,tribe-no-js,qode-optimizer-1.0.4,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,hide_top_bar_on_mobile_header,qode-smooth-scroll-enabled,qode-theme-ver-30.8.3,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-8.0.1,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

Przełożone igrzyska olimpijskie, odwołane mistrzostwa świata, a nawet zamknięte lasy. Miniony rok przygotował trudny egzamin dla wyczynowych sportowców jak i tych amatorsko zażywających ruchu. Dlatego niczym bohaterowie filmu „Powrót do przyszłości” udajemy się w krótką podróż w czasie, żeby zobaczyć co przed nami.

Nie w styczniu, a dopiero w grudniu 2021 roku odbyć ma się jubileuszowa 30. Zimowa Uniwersjada. Gospodarzem zawodów będzie szwajcarska Lucerna, a zmagania rozpoczną się 11 grudnia. Rywalizacja rozgrywana będzie w 10 konkurencjach: od biathlonu, przez hokej, snowboard, aż po mało znany w naszym kraju – narciarski bieg na orientację. W imprezie z pewnością weźmie udział liczna Akademicka Reprezentacja Polski.

Jednym z najważniejszych wydarzeń w sporcie akademickich ma być 31. Letnia Uniwersjada, która potrwa 18 do 29 sierpnia. Wydarzenie gościć będzie w Chengdu – stolicy chińskiej prowincji Syczuan. Zmagania rozegrane zostaną blisko tydzień po tym, jak zgaśnie znicz olimpijski w Tokio. To powinno wpłynąć na wysoki poziom sportowej rywalizacji. Dwa lata temu w Neapolu Polacy zdobyli łącznie 15 medali, w tym 4 złote.

Na szczeblu krajowym kluczową sprawą pozostają Akademickie Mistrzostwa Polski, rozgrywane w aż 35 dyscyplinach. Pod koniec stycznia na dobry początek odbędą się półfinały w futsalu kobiet, które zainaugurowane zostaną w Warszawie i Krakowie. Chwilę później na parkiet wyjdą ich koledzy po fachu. Następnie ruszać będą kolejne konkurencje. Ta wiosna może wyglądać zupełnie inaczej niż poprzednia, gdy większość imprez została przełożona.

– Jestem osobą, która na świat patrzy przez różowe okulary. Uważam, że ten rok będzie lepszy, choć na pewno nie będzie łatwy. Trzeba będzie sprostać licznym wyzwaniom, ale mamy już pewne doświadczenie w tym jak adoptować się do panujących ograniczeń – powiedział Dariusz Piekut, sekretarz generalny AZS.

Choć zawodnicy reprezentujący zielono-białe barwy AZS walczą o ligowe punkty, zdobywają medale na bieżni, pływalni, torze regatowym, to w wyniku obostrzeń doszło do sytuacji w której Akademicki Związek Sportowy znalazł się w innym położeniu niż związki sportowe. Żeby drugi etap popularnych zawodów AZS Winter Cup planowany na 15 stycznia doszedł do skutku AZS Warszawa musiał wystąpić o przyjęcie do Polskiego Związku Narciarskiego.

-Ciągle apelujemy, żeby sport akademicki traktować tak samo jak działania prowadzone przez polskie związki sportowe. Jesteśmy stawiani poza jakimś nawiasem formalnych rozwiązań. Brakuje zrozumienia, że sportu akademickiego nie da się opisać ustawą o sporcie, a ona jest tu głównym punktem odniesienia. AZS jest stowarzyszeniem i działa w oparciu o inną ustawę. Rozporządzenie mówiące o tym, że dzieci i młodzież mogą rywalizować we współzawodnictwie organizowanym przez związek sportowy nie wspomina nic o AZS, a w pierwszej 10 klubów w Polsce jest siedem naszych. Nie zakładam że jest to złośliwość, rozumiem konieczność wprowadzania obostrzeń, ale pomijanie AZS jako istotnego ogniwa systemu sportu polskiego, jest istotnym problemem w realizowaniu powierzanych nam zadań – dodaje Dariusz Piekut.

Oprócz sportu wyczynowego w środowisku akademickim nie może zabraknąć miejsca dla popularyzacji aktywności fizycznej, oraz rekreacji. Mimo wielu wyzwań związanych z pandemią i zmieniającymi się obostrzeniami w Warszawie udało przeprowadzić “Test Coopera dla Wszystkich”, “Warszawski Maraton Fitness”, zaprosić na treningi w ramach akcji “Aktywny Warszawiak”. Przyszli studenci mogli zmierzyć się podczas zawodów “Z SKS-u do AZS-u”, a poszukiwania pływackich talentów trwają podczas imprezy „Od Młodzika do Olimpijczyka”. W przyszłym roku spodziewać można się kontynuacji tych przedsięwzięć i nie tylko.

– Jest nowy rok, są też nowe pomysły o których rozmawiamy. Chcielibyśmy utrzymać działania które podejmujemy. Trochę jest za wcześnie, żeby zdradzać szczegóły, ale staramy się znaleźć obszary, które w trudnym czasie będą aktywizowały studentów i młodzież. Na pewno planujemy rozwinąć Test Coopera dla Wszystkich, bo jak dzieci wrócą do szkół, to chcemy zobaczyć jak jest z ich aktywnością po tak długiej przerwie od nauki tej tradycyjnej. Staramy się też coś zaproponować studentom, którzy w semestrze letnim nie wrócą na zajęcia stacjonarnie, bo już mamy takie sygnały. Dla nich rozszerzymy program Aktywny Warszawiak – mówi Rafał Jachimiak, dyrektor biura AZS Warszawa.

Obecnie wyzwaniem staje się dotarcie do studentów, których fizycznie nie ma na uczelniach i kampusach. Choć istotna jest tu rola mediów społecznościowych, to jednak i tak nic nie odbyłoby się bez lokalnych animatorów i trenerów.

– Ubiegły rok nauczył mnie, że nie ma sytuacji beznadziejnej, oraz tego że warto rozmawiać z ludźmi i przekonywać ich do swoich pomysłów. Oczywiście były momenty kryzysowe, zwłaszcza odwołanie Akademickich Mistrzostw Polski w narciarstwie. Dużym impulsem było natomiast wznowienie zmagań i to jak we wrześniu przychodzili sami studenci i prosili, żeby wystartować w zawodach oraz trenować na obiektach uczelni. Ważna była też przychylność uczelni – ocenia Mikołaj Chudzik, prezes AZS Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, laureat nagrody im. Eugeniusza Pietrasika.

Ostatnia, ale nie mniej ważna jest liga środowiskowa. W niektórych dyscyplinach rywalizacja toczy się już od kilku miesięcy np. piłce nożnej czy koszykówce, a inni dopiero przystąpią do zmagań i powalczą o półfinały AMP. Wspomnienia z takiej rywalizacji i nawiązanych tu znajomości po latach mogą okazać się bezcenne.

Autor: Robert Zakrzewski

W 2020 roku waterpoliści AZS Uniwersytetu Warszawskiego skoczyli na głęboką wodę. Nie tylko wywalczyli awans do ekstraklasy, ale po bardzo udanej pierwszej rundzie byli już pewni utrzymania. Teraz mają szansę powalczyć o medale mistrzostw kraju.

– Niebo jest teraz limitem – mówi Jakub Bednarek trener drużyny, która w grupowych rozgrywkach radziła sobie jak ryba w wodzie. AZS Uniwersytet Warszawski zwyciężył wszystkie dwumecze w tym na wyjeździe z Alfą Gorzów Wielkopolski – brązowym medalistą ubiegłorocznych mistrzostw Polski. Na łamach portalu wyborcza.gorzow.pl prezes rywali przyznał, że „Dawno nie było w ekstraklasie tak mocnego beniaminka. To znakomita wiadomość dla naszej dyscypliny”.

Dzięki swojej fantastycznej postawie akademicy awansowali do grupy mistrzowskiej w której stoczą walkę o podium. W decydującej fazie spotkają się z obrońcami tytułu Polonią Bytom, Waterpolo Poznań i OCMER Łódź.

– Po awansie do ekstraklasy naszym planem minimum było znalezienie się w finałowej czwórce. Wiedzieliśmy, że mamy drużynę, która w wodzie będzie w stanie wygrać z każdym, bo na papierze różnie nas oceniano. Pokonaliśmy ubiegłorocznych medalistów więc teraz niebo jest limitem. Nie ma już takiej presji, bo nie znaleźliśmy się w grupie spadkowej. Z zawodników spadło duży ciężar, a teraz naszym celem jest medal – mówi Jakub Bednarek, trener AZS UW.

Pandemia pokrzyżowała wiele planów w zeszłym roku, ale w przypadku wodniaków AZS UW zamknięcie rozwiązało wiele problemów.

– Terminy meczów i kolejek kilka razy były zmieniane. Z drugiej strony pod względem treningu wiele rzeczy się poprawiło. To może nie będzie zbyt popularne stwierdzenie, ale ponieważ nie odbywały się różne zajęcia, to dostaliśmy dużo więcej czasu basenowego. Dzięki temu trenowaliśmy po parę godzin dziennie – mówi trener.

Sekcja piłki wodnej na Uniwersytecie Warszawskim założona została w 2013 roku. Obecnie trzon drużyny stanowią młodzi gracze. Zdaniem trenera średnia wieku zespołu, to zaledwie 21-22 lata. Mimo to nie brakuje graczy, którzy w podbramkowych sytuacjach decydują się wziąć na siebie odpowiedzialność.

– W pierwszym składzie jest trzech-czterech chłopaków, którzy wywalczyli ten awans. Latem doszło do nas pięciu zawodników, ale najczęściej były to powroty do kluby. Namawialiśmy naszych wychowanków, żeby ogrywali się gdzie indziej do momentu aż awansujemy. To było super, bo wrócili bardziej doświadczeni. Co do umiejętności to oczywiście każdy z zawodników musi być dobrym pływakiem i ważne są też charakterologiczne kwestie – wyjaśnia Jakub Bednarek.

Chociaż waterpolo należy do jednej z najstarszych drużynowych dyscyplin olimpijskich, to w Warszawie nie jest zbyt popularne. Co prawda jednym z najbardziej utytułowanych klubów w historii kraju jest Legia, która w latach 50 i 60-tych ubiegłego wieku zdobyła aż 11 tytułów mistrzowskich. Spoglądając jeszcze dalej w okres 20-lecia międzywojennego zobaczymy, że w krajowej czołówce był też AZS Warszawa. Teraz swoją historię piszą gracze AZS UW, którzy chcieliby przyczynić się do promocji tego sportu.

– Bardzo byśmy chcieli znaleźć miejsce dla siebie na sportowej mapie. W Warszawie w seniorskim męskim sporcie nie ma zbyt wielu drużyn grających w najwyższej klasie rozgrywkowej. To pewnie wszystko kwestia marketingu, dobra oprawa spotkań i kwestia czasu. Nie myślimy o tysiącach osób, ale licząc w setkach to jest realne. Od tego sezonu liga pokazuje mecze w internecie i komentują je osoby, które są byłymi sędziami, albo zawodnikami. Dobrze tego posłuchać, żeby zrozumieć zasady – dodaje nasz rozmówca.

Teraz przed azetesiakami przygotowania do decydującej rundy. Pierwszy mecz ligowy rozegrany zostanie dopiero pod koniec lutego. Jednak już w styczniu odbędą się mecze w ramach Pucharu Polski więc nie będzie dużo czasu na odpoczynek.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: AZS UW Waterpolo

W mijającym roku aż pięć finałów Akademickich Mistrzostw Polski rozegrano w Warszawie. To tu pierwszy raz w historii walczono o miano najlepszej akademickiej drużyny w kraju w koszykówce 3 x 3, oraz unihokeju.

Do historii przeszedł wyjątkowo długi sezon Akademickich Mistrzostw Polski. Z powodu pandemii i odwołania wydarzeń sportowych, cały okres wiosenny można było spisać na straty. Jednak organizatorzy i uczestnicy nie wywiesili białej flagi i zachowując zasady bezpieczeństwa dokończyli rozgrywki w drugiej części roku.

Jedyną imprezą której niestety nie udało się rozegrać były Akademickie Mistrzostwa Polski w narciarstwie zaplanowane na początek marca. Choć zawody odbywają się na terenie zakopiańskiego ośrodka Harenda, to ich organizatorem jest AZS Warszawa. Pozostaje wierzyć, że nic nie zakłóci edycji zaplanowanej na marzec 2021 roku.

W czerwcu po okresie trenowania w domach i wirtualnych wyzwaniach, rywalizacja została odmrożona. Po przerwie pierwszymi Akademickimi Mistrzostwami Polski rozegranymi w Warszawie, ale też w ogóle w historii była koszykówka 3 x 3. Wcześniej w tej konkurencji toczyła się walka o  Puchar Zarządu Głównego AZS.

W turnieju wzięło 19 męskich i 18 żeńskich drużyn reprezentujących w sumie 26 uczelni. W meczu o złoto wśród panów Politechnika Gdańska pewnie pokonała UMCS Lublin (22:12), Natomiast w finale pań zmierzyły się dwie Politechniki, a inżynierki z Gdańska pokonały z koleżanki z Poznania (13:11).

– W zeszłym roku też mieliśmy dublet, ale w tradycyjnej koszykówce. Teraz cieszymy się z dubletu w koszykówce 3×3. Mistrzostwo smakuje bardzo dobrze, bo ja nie po to, po latach ubrałem buty do koszykówki, by nie wygrać – mówił Piotr Renkiel z Politechniki Gdańskiej, jednocześnie trener reprezentacji Polski w koszykówce 3 x 3.

Spod kosza szybko przenieśliśmy się nad jezioro Niegocin, gdzie na przełomie sierpnia i września AZS Warszawa zorganizował Akademickie Mistrzostwa Polski w żeglarstwie. Kilka lat temu zawody już rozgrywane były w tym terminie, jednak ostatnio miejsce w kalendarzu mają na przełomie mają i czerwca. Przy sprzyjających wiatrach tak też będzie w przyszłym roku.

Przez trzy dni rywalizowało 57 jachtów w klasie Omega reprezentujących 27 uczelni. Tradycyjnie już najlepsza okazała się Politechnika Gdańska, a wśród sterników wygrał Aleksander Michalski. Dla inżynierów była to już siódma wygrana w klasyfikacji drużynowej z rzędu. Drugie miejsce przypadło Szkole Głównej Handlowej z Warszawy.

– Najważniejsze było nastawienie psychiczne. Wcześniej nigdy z moją załogą razem nie pływaliśmy, ale byłem przekonany, że mamy “papiery”, żeby wygrać – mówił zadowolony Aleksander Michalski, który dodał że przy okazji dziesiątego tytuły Politechnika Gdańska przygotuje niespodziankę.

Bez kija nie podchodź – to powiedzenie idealnie sprawdziło się podczas pierwszych w historii Akademickich Mistrzostw Polski w unihokeju. Przez trzy dni w Centrum Sportu i Rekreacji Uniwersytetu Warszawskiego rywalizowało 14 uczelni. Były emocje, gole i wyrównane szybkie mecze.

Zawody okazały się dużym sukcesem, choć sama dyscyplina w Warszawie nie należy do popularnych. W finałowym spotkaniu Akademia Górniczo Hutnicza Kraków pokonała po rzutach karnych Uczelnię Państwową im. Jana Grodka w Sanoku (7:6).

– To był bardzo ciężki i wyrównany mecz, a do tego karne. Przez całe spotkanie czuć było huśtawkę emocji, od złości do radości. Koniec jest jednak wspaniały – mówiła szczęśliwa Klaudia Jachymiak, która została wybrana najlepszą bramkarką turnieju.

Podczas rywalizacji w brydżu sportowym karta sprzyjała reprezentantom Uniwersytetu Warszawskiego, którzy okazali się niezbyt gościnni dla swoich rywali. Na początku października, na terenie Centrum Sportów Umysłowych, zmierzyło się 140 zawodników z 19 uczelni. Wszystko odbywało się z zachowaniem większych niż zwykle zasad bezpieczeństwa.

W klasyfikacji par zwyciężyli zawodnicy Akademii Leona Koźmińskiego: Igor Łosiewicz i Łukasz Witkowski, a wśród teamów najlepszy był Uniwersytet Warszawski, który wygrał także klasyfikację generalną uczelni.

– Myślę, że brydż to może być rozrywka dla każdego, nie tylko dla umysłów ścisłych. Na pewno pomaga umiejętność współpracy, skupienia, ale też odporność na stres, bo są różne sytuacje w grze – powiedział Krzysztof Cichy, dla którego były to pierwsze Akademickie Mistrzostwa Polski.

Maszyny ruszyły pełną parą w listopadzie podczas Akademickich Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim. Łącznie do rywalizacji w wadze lekkiej i otwartej przystąpiło 260 studentek i studentów z 36 uczelni. Zawody odbywały się zachowaniem dystansu, w hali obowiązywało noszenie maseczek, a dekoracje odbywały się na poza Centrum Sportu i Rekreacji UW. Cała impreza okraszona została zdobytym rekordem imprezy i Polski.

– Po wyścigu byłem niezadowolony, bo moim celem był rekord świata. Zabrakło mi niewiele. To nie była kwestia zbyt dużego planu, ale odpuszczenia w środkowej części i trochę zwolnienia tempa. Taki wynik bierze się z kilku lat regularnej pracy – powiedział po swoim starcie Paweł Widawski, który 1000 m pokonał w 2:54,3.

W Warszawie swoją drogę do medali rozpoczęło wiele uczelni w ramach rozegranych półfinałów Akademickich Mistrzostw Polski w futsalu kobiet, koszykówce kobiet i mężczyzn, piłce nożnej mężczyzn, piłce ręcznej kobiet i mężczyzn czy siatkówce kobiet, oraz siatkówce plażowej kobiet i mężczyzn. Organizatorami tych imprez był AZS Warszawa, oraz AZS Uniwersytet Warszawski i AZS Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Frekwencja z pewnością była niższa niż w ubiegłych latach, ale złożyło się na to wiele czynników. Wymienić można oczywiście sytuację pandemiczną, oraz zdalne nauczanie, które nie ułatwiało kompletowania drużyn zwłaszcza w sportach drużynowych. Nowe terminy nie zawsze też sprzyjały studentom, którzy rozgrywki akademickie musieli godzić z ligowymi. Mamy nadzieję, że w 2021 roku nie zabraknie też osób, które dopiero rozpoczęły naukę na wyższej uczelni i po raz pierwszy będą miały okazję reprezentować barwy swojej almamater.

Głównym sponsorem Akademickich Mistrzostw Polski jest GRUPA LOTOS. Imprezy dofinansowane jest przez Ministerstwo Sportu, m.st. Warszawa oraz Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Selerski, Michał Szczypliński

Jeden serial wystarczył, żeby uruchomić lawinowe zainteresowanie szachami. Przybywa nowych graczy, a zestawy z pionami znikają ze sklepów stacjonarnych i internetowych. Jeśli jeszcze nie oglądaliście „Gambitu Królowej”, to okres świąteczno-noworoczny wydaje się dobrym momentem na nadrobienie zaległości. Później szach-mat i złapiecie bakcyla.

Choć do tej pory szachy nie rozbudzały masowej wyobraźni, to bez wątpienia serial na motywach powieści stał się fenomenem kultury masowej. W niecały miesiąc produkcję obejrzało ponad 62 mln widzów czyniąc ją najpopularniejszym serialem limitowanym w historii jednej z platform streamingowych. W tym samym czasie proporcjonalnie rosła liczba wyszukań internetowych, o tym jak nauczyć się grać w szachy i czym w ogóle jest tytułowy gambit królowej.

Serial został dobrze odebrany nie tylko przez osoby nie mające styczności z grą w szachy, ale również przez samych zawodników. Jak mówi Oliwia Kiołbasa tegoroczna brązowa (indywidualnie -red) i złota (drużynowo) medalistka Akademickich Mistrzostw Polski od strony szachowej jest on bardzo dobrze zrealizowany.

– Widać, że producenci podeszli do wszystkiego profesjonalnie. Zatrudniono znanych konsultantów m.in. legendarnego Garriego Kasparowa, a Marcin Dorociński współpracował z arcymistrzem Radosławem Wojtaszkiem. To co może się nie zgadza, to to, że na turniejach jest dużo więcej remisów, a w serialu one praktycznie się nie zdarzały. Większość rzeczy została bardzo dobrze odwzorowana. Teraz już nie przewraca się króla przy poddaniu partii, ale akcja toczy się w latach 60-tych – mówi mistrzyni międzynarodowa reprezentująca Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie.

Na ekranie zobaczyć można szachistów żyjących niczym gwiazdy rock’n’rolla. Bohaterka serialu trenuje przesuwając figury po suficie, a pomagają jej w tym środki uspokajające.

– Pewnie wszystko zależy od człowieka, ale przy takim rozrywkowym trybie życia trudno byłoby zagrać turniej, który trwa tydzień albo więcej. Ale to też nie jest tak, że cały czas siedzimy przy szachownicy. Przeważnie jest dzień wolny i jest to okazja do spotkania. Faktycznie w głowie bardzo często rozgrywamy partie, najczęściej po porażce albo remisie. Oczywiście nie jest to przesuwanie figur po suficie. Czasami jednak jak jedziemy na turnieje, to dla zabicia czasu gramy na ślepo, czyli mówimy sobie ruchy – opowiada Oliwia Kiołbasa.

W efekcie, po serialu zaczęła pojawiać się nowa liczba graczy na serwisach internetowych. Trzeba przyznać, że szachy jako jeden z niewielu sportów były przygotowane na takie rozwiązania jak rozgrywanie spotkań on-line z powodu odwołania imprez w świecie realnym. Wirtualnie rozegrane zostały m.in. Akademickie Mistrzostwa Świata w sportach umysłowych, które początkowo gościć miały w Bydgoszczy.

– Szachy były chyba jedną z nielicznych dyscyplin, które radziły sobie coraz lepiej w okresie pandemii. Zaczęły się turnieje on-line. Nawet Magnus Carlsen organizował swoje zawody, które były transmitowane w Eurosporcie. Pomimo, że nie możemy się spotykać to często zawody przenoszone są do internetu i jest w czym wybierać. Oczywiście to inna energia. Czasami psychologia ma znaczenie, ale raczej w szachach nie stosuje się jakiś sztuczek, żeby wyprowadzić kogoś z równowagi – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Zdaniem zawodniczki wcale nie jest trudno nauczyć się grać w szachy. Problemem jest dopiero to żeby grać na wysokim poziomie. Sama zaczynała przygodę z grą na 64 polach mając 6 lat. W 2010 roku zdobyła tytuł Mistrzyni Europy do lat 10.

– U mnie szachy to sprawa rodzinna. Najpierw dziadek nauczył grać mojego starszego brata. Lubiłam patrzeć jak brat przestawia jakieś drewniane figurki. Później chodził na turnieje, dobrze się bawił i wracał z pucharami. To mi się podobało dlatego męczyłam go żeby mnie nauczył. Podstawy szachów szybko można złapać, tylko problem jest to żeby być najlepszym. Trzeba rozwijać strategiczne aspekty gry i zmysł kombinacyjny. Na końcu jest praca z komputerem i przygotowanie wariantów kilkunastu pierwszych ruchów oraz puli końcówek – dodaje szachistka na co dzień reprezentująca barwy Miedzi Legnica.

Dokładnie 90 lat po tym jak polscy szachiści w Hamburgu zdobyli złoto na Olimpiadzie Szachowej znów nastała moda na królewską grę. Wszystko za sprawą pewnego serialu. A więc gracie czy oglądacie? A może jedno i drugie? Teraz wasz ruch.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Five Reklama

Wszystkim Koleżankom i Kolegom, oraz sympatykom sportu akademickiego składamy serdeczne życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia.

Niech ten magiczny czas sprawi, że zapomnimy o bieżących problemach. Mamy nadzieję, że zbliżający się rok 2021 pod wieloma względami będzie lepszy i znów spotkamy się w szerokim gronie.

Życzymy wam dużo zdrowia, co wydaje się być aktualne jak nigdy do tej pory. Dziękujemy też za waszą wytrwałość w tym rozgrywanym na raty sezonie i życzymy dalszego zapału do pracy. Wszystkiego najlepszego.

AZS Warszawa

 

Trudno powiedzieć ile osób kończy rok 2020 w dobrym humorze, ale z pewnością powody do zadowolenia mają siatkarki AZS AWF Warszawa. Zawodniczki z Bielan zdobyły tytuł Akademickich Mistrzyń Polski, a w II lidze nie mają sobie równych. Jednak droga do awansu wydaje się być jeszcze długa.

Zwycięstwa we wszystkich dwunastu spotkaniach i tylko jeden set stracony, oto imponujący bilans siatkarek AZS AWF Warszawa, które pewnie prowadzą w tabeli II ligi grupy drugiej. W ostatnim tegorocznym spotkaniu pokonały Ósemkę Siedlce 3:0 we własnej hali, będącej bez wątpienia ich atutem. Pytany o tajemnice sukcesu trener zespołu Piotr Najmowicz z uśmiechem odpowiada:

– Dobór odpowiednich osób, atmosfera i po prostu praca. To mój trzeci rok spędzony z tą drużyną i widać, że się rozwijamy. Nasze wyniki to nie jest żaden przypadek. Co roku dostarczamy zawodniczki innym drużynom do I ligi, ale pracujemy z młodzieżą w klubie Ateny Warszawa. Dzięki temu mamy zapewniony ciągły system szkolenia – słyszę.

W 2017 roku zawodniczki stołecznego AZS AWF wróciły po blisko 20 latach do I ligi, ale po zaledwie sezonie spadły. Z obecnego składu tamten pamiętają tylko dwie środkowe: Ewa Krzysztoń dziś będąca kapitan zespołu, oraz Weronika Słowik. O powrót na zaplecze krajowej elity walczy przebudowana drużyna.

– Naszym zadaniem jest wygrać to co się da, a później zobaczymy jakie mamy możliwości. Jeśli zajmiemy jedno z dwóch pierwszych miejsc w lidze, to zagramy dwa turnieje barażowe o pierwszą ligę. Dlatego jeszcze trochę będzie się działo, ale póki co idzie nam dobrze. Zobaczymy jak będzie na koniec – tonuje nieco nastroje trener.

Jego zawodniczki w tym roku zdobyły złoty medal Akademickich Mistrzostw Polski. Podczas turnieju finałowego rozgrywanego w Krakowie nie straciły nawet jednego seta. W walce o złoty medal pokonały AWF Poznań 3:0.

– Finały wspominam bardzo dobrze, bo przeszliśmy przez nie jak burza. Oczywiście była walka i zacięte mecze, ale to nasza dobra gra, a nie słabość rywalek dała nam złoty medal. Mamy czym się pochwalić. Na co dzień w drużynie ligowej studentki są u nas ważnym ogniwem, a nie uzupełnieniem składu i to się przełożyło na rezultat AMP-ów – mówi Piotr Najmowicz.

Siatkarki AZS AWF Warszawa mogą się pochwalić bogatą historią. W latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku sekcja zdobyła aż 11 tytułów mistrzyń kraju i prowadzi w klasyfikacji medalowej Mistrzostw Polski wyprzedzając AZS Warszawa. Obecna drużyna z Bielan chciałaby z pewnością nawiązać do swojej złotej ery. Pierwszym krokiem byłby powrót na zaplecze Tauron Ligi.

-Próbujemy piąć się wyżej, bo znamy historię naszej sekcji. Faktycznie w latach 50-tych ubiegłego wieku nie było mocnych na siatkarki i siatkarzy AWF Warszawa. Tu grali wszyscy najlepsi, bo mieli do tego warunki. Nie wiem dlaczego to się skończyło, ale przychodząc na studia na warszawski AWF nie wiedziałem nawet, że nie ma męskiej ligowej drużyny siatkarskiej, a dziewczyny grały w II lidze. Mam nadzieję, że wkrótce ta drużyna będzie grała znów oczko wyżej – kończy trener AZS AWF Warszawa.

W kobiecej I lidze nie ma obecnie żadnej drużyny z Warszawy. Natomiast rozgrywki niżej występują aż cztery kluby, w tym dwa azetesowe. Oprócz wspomnianego AZS AWF Warszawa, także AZS LSW Warszawa, który obecnie zajmuje 10 pozycję.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Selerski

 

 

Miłym sportowym akcentem młodzi pływacy zakończyli trudny rok 2020. W sobotę na dwóch pływalniach rozegrano drugie zawody eliminacyjne w ramach akcji Od Młodzika do Olimpijczyka. Choć uczniowie wkrótce zaczną przerwę świąteczną to poddali się jeszcze jednemu sprawdzianowi, swojej formy.

Przez kilka godzin na pływalniach OSiR Żoliborz i OSiR Targówek swoje umiejętności prezentowały przyszłe nadzieje olimpijskie. Rywalizacja rozgrywana była z przerwami w trzech-czterech blokach, mogących liczyć maksymalnie po 150 uczestników. W wodzie znaleźli się młodzi zawodnicy i zawodniczki z roczników 2007-2009 i 2010-2012.

Chęć udziału w imprezie wyraziło blisko 60 klubów nie tylko z Warszawy czy Mazowsza, ale z terenu całego kraju. Zmagania odbywały się na 25 metrowym basenie, w takich konkurencjach jak 50 i 100 metrów stylem grzbietowym, motylkowym, dowolnym czy klasycznym. Dla większości z uzdolnionych sportowców była to jedna z ostatnich szans na zaprezentowanie swoich umiejętności w sezonie rozgrywanym na raty z powodu pandemii.

– To był bardzo dziwny rok dla pływaków ze względów na to, że baseny były długo zamknięte. Wyniki nie są adekwatne do tych osiąganych w zeszłym sezonie. Na szczęście nie ubyło nam w klubie zawodników. Takie zawody jak OMDO są najlepszą zachętą do uprawiania sportu i dają 10 razy tyle, co jeden trening. Przyjeżdżamy tu drugi raz z rzędu i moim zdaniem jestem to najlepsza impreza w tym roczniku – mówił trener Bartosz Kutny z klubu Butterfly Łomża.

Choć święta za pasem to zawody stały na wysokim poziomie. Nie zabrakło rekordów życiowych i dobrych wyników. Po dwa złote medale wśród 13-latków zdobyli Amelia Kaczmarek oraz Oskar Ślesik zwyciężając na 100 m stylem dowolnym i motylkowym. Powody do zadowolenia miał też Tomasz Janus, który wśród 11-latków zwyciężył na 100 m stylem klasycznym i zmiennym.

– Jestem bardzo zadowolona, bo kraulem zrobiłam życiówkę. Nie było jednak łatwo przygotować formę, bo musiałam zaczynać praktycznie od początku, a po długiej przerwie było ciężko. W czasie tego zamknięcia trener przygotował nam różne zdania. Od września to dopiero moje trzecie zawody i choć mamy już ferie świąteczne to nie było problemów z motywacją. Na ostatnich zawodach chciałam dać z siebie wszystko i się udało – powiedziała Amelia Kaczmarek zawodniczka UKS Piątka Konstantynów Łódzki, która marzy o występie na igrzyskach olimpijskich.

– Czuje się świetnie, bo pobiłem dwie swoje życiówki. W kraulu poprawiłem się aż o osiem sekund, ale tu miałem stary czas. To był dziwny sezon, ale podczas kwarantanny udało mi się trenować na swoim basenie, który miałem zrobiony w takiej szklarni. Chciałbym w przyszłości wystartować na igrzyskach, a co do idoli to mam kilku: Kacpra Stokowskiego, Ksawerego Masiuka i Radosława Kawęckiego – dodał Oskar Ślesik z UKS G-8 Bielany Warszawa.

Najlepsi otrzymali puchary i medale, a na wszystkich uczestników czekał pamiątkowy gadżet – chusta ochronna. Ponieważ na trybunach nie mogli zasiąść kibice, więc dla dla nich przygotowano transmisję internetową.

Kolejny trzeci etap akcji Od Młodzika do Olimpijczyka odbędzie się dopiero 6 marca 2021 roku. Zawody składają się z pięciu imprez eliminacyjnych oraz wielkiego finału, który planowany jest na 19 czerwca.

Wydarzenie organizowanie jest przez AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Sportu i m.st Warszawy. Partnerami imprezy są aqua-sport.net i TYR Polska.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Klimczak

Uczestnicy akcji Od Młodzika do Olimpijczyka wracają na pływalnie, bo już w sobotę odbędą się drugie zawody eliminacyjne. Zainteresowanie udziałem było tak duże, że nie dla wszystkich niestety starczyło miejsc.

Ponownie młodzi pływacy będą mieli okazję rywalizowania na dwóch basenach: OSiR Żoliborz i OSiR Targówek w Warszawie. Zawody wśród chłopców i dziewcząt rozgrywane będą w blokach z podziałem na roczniki (2007-2009, 2010-2012). Zgodnie z rozporządzeniem obowiązującym od końca listopada w wydarzeniach sportowych może brać udział jednocześnie do 150 osób. Impreza odbędzie się bez udziału publiczności, ale dla kibiców przewidziana jest transmisja internetowa.

– W trzech rocznikach zapisy musieliśmy zamknąć już po kilku godzinach. Nie wszyscy pewnie zakwalifikowali się do tych zgłoszeń. Wszystko wskazuje, że jest duże zainteresowanie pływaniem, bo dawno nie było takiej sytuacji. To było spore wyzwanie, bo organizując pierwsze zawody eliminacyjne limit wynikający z rozporządzenia wynosił 250 osób jednocześnie. Wszystko staramy się zorganizować jak najbardziej sprawnie, bezpiecznie i zgodnie z wytycznymi – mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa.

Zawody odbędą się na basenie 25 metrowym. W programie znajdą się takie konkurencje jak 50 i 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, motylkowym, oraz 200 metrów zmiennym. Uczestnicy mają prawo startu w maksymalnie dwóch konkurencjach.

Akcja od Młodzika do Olimpijczyka pokrywa się w czasie z Mistrzostwami Polski seniorów rozgrywanymi w Olsztynie. W piątek o swoje medale na 200 m stylem grzbietowym będzie walczył Radosław Kawęcki – ambasador OMDO.

– Trzymamy kciuki za Radka, bo jest w formie i mamy nadzieję, że odwiedzi nas podczas któryś zawodów. Ostatnio nie mógł, bo miał International Swimming League. Do tej pory często odwiedzał młodych uczestników, ale oczywiście wszystko zależy od jego kalendarza. Na pewno to miły akcent dla najmłodszych i coś co ich zachęca dodatkowo do działania – dodaje organizator imprezy.

Wydarzenie odbędzie się w sobotę 19 grudnia. Początek o godzinie 8:45.

Od Młodzika do Olimpijczyka to cykl zawodów rozgrywany od 2011 roku przyciągający dzieci i młodzież z całego kraju. Impreza składa się z pięciu zawodów eliminacyjnych oraz finału, który planowany jest na 19 czerwca 2021 roku.

Wydarzenie organizowane jest przez AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Sportu oraz m.st. Warszawy.

Autor: Robert Zakrzewski

 

Siedem drużyn rywalizowało w dorocznym piłkarskim turnieju Dolna Cup. Najlepsza okazała się drużyna MOS Osowska, nikt jednak nie odszedł z pustymi rękami.

To były kolejne zawody przeznaczone dla podpieczonych ośrodków socjoterapeutycznych i placówek wychowawczych, organizowane w ostatnim czasie. Pod koniec listopada rozegrano Puchar Lig Integracyjnych z udziałem czterech zespołów. Wtedy zwyciężyli gospodarze z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii Osowska, którzy z pewnością teraz też chcieli zająć pierwsze miejsce.

Świąteczny Turniej Dolna Cup przeprowadzony został w środę na obiektach Warszawianki pod tzw. „balonem”. Spotkania trwały dwa razy dziewięć minut, a drużyny składały się z czterech zawodników w polu oraz bramkarza. Najpierw odbyły się mecze grupowe, później mecze o miejsce i półfinały. Od lat nieocenioną pracę przy organizacji turnieju wykonuje Sebastian Olejniczak z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego Dolna.

Na uwagę zasługiwał występ jedynej żeńskiej drużyny – MOW Strażacka, która za swoją ambitną postawę otrzymała puchar fair-play. To kolejny sygnał, że kobieca piłka jest w dobrej kondycji i być może wkrótce uda się zorganizować turnieje wyłącznie dla pań.

Jak burza przez turniej przeszła Osowska, która tylko w meczu ze wspomnianą drużyną ze Strażackiej straciła bramki wygrywając 7:4. W pozostałych meczach zwyciężali pewnie i wysoko (5:0, 10:0). W finale spotkali się z drużyną SOW Dom przy Rynku, która w fazie grupowej wygrała mecze po 7:1 i 5:2, oraz zremisowała 2:2 z Łomiankami, a w półfinale pokonali gospodarzy MOW Dolną 3:1. Decydujący mecz zakończył się wygraną graczy z Osowskiej 9:0.

– Cieszymy się, że udało się rozegrać turniej i zebrać siedem drużyn. To był jeden z ostatnich sportowych akcentów w tym roku dla tej młodzieży, bo w piątek zaczynają przerwę świąteczną. Pewnie każdy chce odpocząć, dlatego tym bardziej brawa dla uczestników i opiekunów za mobilizację. Dla wszystkich przewidziany był poczęstunek. Każdy dostał jakieś upominki, bo w końcu to był świąteczny turniej – opowiada Leszek Roszczenko z AZS Warszawa.

Najlepszym zawodnikiem turnieju został wybrany Maciej Lipiński z SOW Dom przy Rynku, a królem strzelców Krystian Poreda z MOS Osowska. Natomiast za najlepszego bramkarza uznano Michała Romana z MOS Łomianki.

Organizatorem zawodów były AZS Warszawa i MOW Dolna w ramach programu Ligi Integracyjne. Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Sportu.

Świąteczny Turniej Dolna Cup – klasyfikacja

1. MOS Osowska

2. SOW Dom przy Rynku

3. MOS Łomianki

4. MOW Dolna

5. MOS Kąt

6. MOS Zielonka

7. MOW Strażacka

Akademicki Związek Sportowy podsumował rok pełen wyzwań. Nawet organizacja Gali Sportu Akademickiego była pewnym sprawdzianem, bo po raz pierwszy w historii została przeniesiona do świata wirtualnego. Jednak w 2020 roku oprócz wielu trudności były też sukcesy, a wśród wyróżnionych nie zabrakło stołecznych akcentów.

Nagroda imienia Eugeniusza Pietrasika byłego prezesa AZS w latach 1985-1991, inicjatora organizacji zimowej Uniwersjady w Zakopanem, oraz współautora ustawy o kulturze fizycznej powędrowała w ręce trojga młodych działaczy. Wśród nich był 23-letni Mikołaj Chudzik prezes AZS Szkoły Głównej Gospodarstwa Wielskiego, klubu posiadającego 23 sekcje w tym futsal kobiet grający w ekstralidze.

– Jest to dla ogromne wyróżnienie i motywacja do tego, żeby dalej działać i wdrażać pomysły które ułatwią studentom starty w zawodach. Moja przygoda z AZS zaczęła się od tego, że idąc na studia trafiłem do sekcji piłki nożnej. Na początku drugiego roku szukano wolontariuszy, którzy by pomogli przy Varsoviadzie. Ponieważ miałem wolny weekend stwierdziłem, że pomogę. I tak od zawodów do zawodów działam do dziś. W tym roku było sporo wyzwań, ale na SGGW udało nam wypracowywać różne sposoby motywacji, mamy też system stypendialny – powiedział Mikołaj Chudzik, student leśnictwa.

Mikołaj Chudzik w akcji

Statuetki zaprojektowane przez znanego rzeźbiarza Adama Fedorowicza trafią przy najbliższej okazji do najlepszych uczelni Akademickich Mistrzostw Polski sezonu 2019/2020. Klasyfikację generalną zwyciężyła Politechnika Gdańska, wyprzedzając Uniwersytet Warszawski. Trzecia była Politechnika Śląska.

Na pocieszenie niemal tradycyjnie UW wygrało klasyfikację w typie uniwersytetów. W klasyfikacji uczelni społeczno-przyrodniczych pierwsze miejsce zajęła wspomniana Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, wśród uczelni wychowania fizycznego górą był stołeczny AWF, a wśród szkół niepublicznych Akademia Leona Koźmińskiego. Trzecie miejsce zajęła Uczelnia Łazarskiego.

Podczas Gali Sportu Akademickiego wyróżniono nagrodą fair-play koleżanki i kolegów z AZS UMCS Lublin i AZS UMedu za charytatywne biegi wirtualne organizowane wiosną w czasie pierwszej fali pandemii. A za ligowy sukces uznano czwarty tytuł mistrzowski futsalistek AZS Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Podziękowano też sponsorom i partnerom: Grupie Lotos S.A i Ministerstwu Sportu.

Początkowo sportowcy i działacze związani z Akademickim Związkiem Sportowym mieli pojawić się na czerwonym, a może raczej zielonym dywanie w łódzkiej Zatoce Sportu, a cała gala uświetnić miała obchody 75-lecia tamtejszej Politechniki. Ostatecznie wydarzenie przeniesione zostało do internetu i transmitowano je ze studia w Warszawie. Wszyscy mają nadzieję, że za rok będzie można spotkać się znów razem.

Autor: Robert Zakrzewski

Klasyfikacja generalna Akademickich Mistrzostw Polski:

1. Politechnika Gdańska 2687,5 pkt

2. Uniwersytet Warszawski 2386,5 pkt

3. Politechnika Śląska w Gliwicach 2186,0 pkt

 

9. Politechnika Warszawska 1529,5 pkt

12. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie 1422,5 pkt

13. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie 1186,5 pkt

23. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie 846,5 pkt

26. Akademia Leona Koźmińskiego 770,5 pkt

33. Wojskowa Akademia Techniczna Warszawa 538,0

35. Warszawski Uniwersytet Medyczny 438,5 pkt

62. Łazarski Warszawa 139,5 pkt

68. Akademia Sztuki Wojennej 94 pkt

84. SWPS Warszawa 60 pkt

85. Vistula Warszawa 61 pkt

88. WSM Warszawa 50,5 pkt

95. UKSW Warszawa 20 pkt

96. AEH Warszawa 20 pkt

116. APS Warszawa 5,0 pkt