Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-52,category-paged-52,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

Przygoda ze sportem nie musi kończyć się wraz z otrzymaniem egzaminu dojrzałości. Przekonuje o tym szósta edycja zawodów „z SKS-u do AZS-u” promująca akademickie rozgrywki i uczelnie, wśród uczniów szkół średnich.

Ta impreza nie tylko wyłania zwycięzców, ale także wskazuje dalszą drogę rozwoju sportowego. Może przypadkiem odkryje przyszłą gwiazdę Akademickich Mistrzostw Polski, a nawet uczestnika Uniwersjady, lub członka jednej z wielu uczelnianych sekcji.

Szkolne Kluby Sportowe rywalizować będą w dwóch etapach. Najpierw spotkają się w regionalnych eliminacjach, które rozgrywać się będą w pięciu miastach: Katowicach, Lublinie, Opolu, Toruniu i Warszawie. Najlepsi awansują do finału, który odbędzie się w stolicy w dniach 4-6 grudnia.

– Staramy się pokazywać uczniom co to jest AZS. Prezentujemy im infrastrukturę uczelnianą, tak żeby wiedzieli że wraz z końcem lekcji WF-u w szkole, nie muszą kończyć swojej aktywności. Na uczelniach sport jest równie istotny. Chcemy pokazać im na jakim poziomie organizujemy zawody i że AZS to nie jest tylko sport wyczynowy, tylko taki dla wszystkich. Ale z tego co wiem, to przychodzą na finały też trenerzy z uczelni i szukają talentów – mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa.

Rywalizacja odbywać będzie się w trzech dyscyplinach zespołowych (koszykówce, piłce siatkowej, futsalu mężczyzn) i dwóch indywidualnych (tenisie stołowym, ergometrze). Niektóre z nich dopiero zdobywają swoją popularność na poziomie szkół średnich.

– Jeśli chodzi o sporty drużynowe, to najmniej znany jest futsal. W Polsce ten sport narodził się w środowisku akademickim i rozlewa się powoli. Liczymy, że coraz więcej osób będzie znało zasady, bo różni się on od tzw. „halówki”. Co do ergometru, to często uczniowie pierwszy raz tu wsiadają na maszynę. To nie jest sport, który pojawia się codziennie na lekcji WF-u – wyjaśnia organizator zawodów.

Plan zajęć warszawskich eliminacji „z SKS-u do AZS-u” wygląda następująco: w dniach 22-24 wrześniach w hali przy ul. Banacha 2a rywalizować będą wymienione już sporty zespołowe. Natomiast 10 i 11 listopada na obiektach AWF o awans walczyć będą indywidualnie uczniowie na ergometrze i tenisiści stołowi.

Ogólnopolskie finały akcji odbędą się w Warszawie w terminie 4-6.12.2020.

Wyrażenie „cuda na kiju” nabrało nowego znaczenia dzięki uczestnikom pierwszych Akademickich Mistrzostw Polski w unihokeju. W inauguracyjnym turnieju nie zabrakło emocji, które potęgowane były przez rzuty karne. To od nich zależały medalowe losy. Ostatecznie najlepsza okazała się drużyna Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa.

W hali przy ul. Banacha, przez trzy dni rywalizowało 124 zawodników z 14 uczelni. Poziom zmagań był wysoki. Dla kilku zawodników była to dobra okazja do sprawdzenia formy, tuż przed startem Ekstraligi.

Na pierwszego gola, nie tylko tego turnieju, ale i w historii Akademickich Mistrzostw Polski, nie trzeba było długo czekać. W annałach zapisał się Jakub Brichaczek, który po prawie dwóch minutach otworzył wynik spotkania pomiędzy Uniwersytetem Gdańskim a Politechniką Rzeszowską (0:6).

– Bardzo mi miło, że to ja strzeliłem pierwszego gola. Kolega przejął piłkę i podał do mnie. Ja znalazłem się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Zdecydowałem się strzelić pod poprzeczkę. Cały mecz się dla nas fajnie ułożył i sprawił, że dobrze weszliśmy w turniej – powiedział rozgrywający Politechniki Rzeszowskiej.

Decydujące rozstrzygnięcia zapadły podczas środowych finałów. O najcenniejszy medal zagrać miała Uczelnia Państwowa im. Jana Grodka z Sanoka, która w półfinale pokonała właśnie Politechnikę Rzeszowską (7:4). Jej rywalem była Akademia Górniczo-Hutnicza z Krakowa, która rozgromiła swoją ostatnią przeszkodę – Akademii Wychowania Fizycznego z Warszawy (13:5).

To było spotkanie godne rywalizacji o pierwszy złoty medal w historii AMP-ów w unihokeju. Nie brakowało ładnych goli i szybkich akcji z obu stron. Po pierwszej połowie minimalnie prowadziła drużyna z Sanoka 3:2, ale po drugiej części gry na tablicy wyników był już remis 6:6. O wszystkim miały zdecydować karne. Dzięki rewelacyjnej postawie bramkarki Klaudii Jachymiak zwyciężyła ekipa ze stolicy Małopolski 7:6.

– Czuję się fantastycznie. To był bardzo ciężki i bardzo wyrównany mecz, a do tego karne. Przez całe spotkanie czuć było huśtawkę emocji, od złości do radości. Koniec jest jednak wspaniały. Podczas karnych bardzo pomaga adrenalina. Oczywiście część rywali już się zna, ale zawsze czymś starają  zaskoczyć. Ja też staram się prowadzić różne gierki i tak się próbujemy wzajemnie przekabacić – mówiła szczęśliwa Klaudia Jachymiak, która została wybrana najlepszą bramkarką turnieju.

W meczu o trzecie miejsce spotkała się Politechnika Rzeszowska i Akademia Wychowania Fizycznego, które przegrały swoje półfinały. Choć drużyna ze stolica Podkarpacia prowadziła po pierwszej połowie już 4:1, to rywale odrobili straty i regulaminowy czas gry skończył się remisem 4:4.

O wszystkim także musiały rozstrzygnąć karne. Po strzeleckim pojedynku lepsi okazali się Inżynierowie i to oni cieszyli się z miejsca na podium. Warszawianom pozostał tylko lekki niedosyt.

– Półfinał przegraliśmy z AGH, które moim zdaniem było faworytem tych mistrzostw. Ale już trzecie miejsce było w naszym zasięgu. Może zabrakło sił? Jest taka zasada, że musi być cały czas jedna dziewczyna na boisku, a my mieliśmy tylko jedną i grała bez zmiany. Dagmara Zadrożna wykonała wielką pracę. Mieliśmy też kilku zawodników którzy już nie grają, a bramkarz dopiero przedwczoraj zobaczył co to jest unihokej – ocenił na gorąco Rafał Deska, kapitan AWF.

Unihokej jest jedną z trzech dyscyplin, która w tym roku dołączyła do programu Akademickich Mistrzostw Polski. Zmagania rozegrane były w formule Swiss, w której gra się toczy na mniejszym boisku i w zespołach liczących po trzech graczy w polu.

Głównym sponsorem Akademickich Mistrzostw Polski jest GRUPA LOTOS. Impreza dofinansowana jest przez Ministerstwo Sportu. Sponsorami nagród są firmy Polar, Tempish i MK Bowling.

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

Klasyfikacja generalna:

1. Akademio Górnicza-Hutnicza w Krakowie

2. Uczelnia Państwowa im. Jana Grodka w Sanoku

3. Politechnika Rzeszowska

4. Akademia Wychowania Fizycznego Warszawa

5. Uniwersytet Warszawski

6. Politechnika Gdańska

7. Uniwersytet Gdański

8. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

9. Uniwersytet Wrocławski

10. Politechnika Warszawa

11. Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu

12. Uniwersytet Medyczny w Łodzi

13. Uniwersytet Szczeciński

14. Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Nagrody indywidualne:

MVP kobiet: Katarzyna Pabis (UW Warszawa)

MVP mężczyzn: Rafał Żabówka (AGH Kraków)

Najlepsza bramkarka: Klaudia Jachymiak (AGH Kraków)

Najlepsza obrończyni: Dagmara Zadrożna (AWF Warszawa)

Najlepsza atakująca: Weronika Grądzka (PG Gdańsk)

Najlepszy bramkarz: Dawid Serwiński (PRz Rzeszów)

Najlepszy obrońca: Sebastian Sternicki (AWF Warszawa)

Najlepszy atakujący: Jakub Sujkowski (UP Sanok)

 

 

 

Unihokej przeszedł długą drogę od szkolnych sal gimnastycznych, do programu Akademickich Mistrzostw Polski. Popularność tej dyscypliny wciąż rośnie. Przekonać się o tym będzie można już wkrótce w Warszawie, gdzie 14 drużyn powalczy o miano najlepszej uczelni w kraju.

Do tej pory za najlepszą uczelnię w unihokeju można było uznać zwycięzców Akademickiego Pucharu Polski. Rozgrywki tego typu odbywały się przez trzy lata i zawsze cieszyły dużym zainteresowaniem. Pewnie gdyby nie obecny trudny rok i w tym razem padłby kolejny rekord zgłoszeń. Zwłaszcza, że ranga imprezy jest większa, bo mistrzowska.

– Zakładaliśmy, że zgłosi się ok. 30 drużyn, bo rok temu w niezbyt dogodnym listopadowym terminie było 17 ekip. Puchar miał mniejsze finansowanie ze strony uczelni, więc nastawialiśmy się na większą liczbę. Jednak biorąc pod uwagę obecną sytuację na świecie uważam, że frekwencja jest pozytywna. Zobaczymy jak będzie w latach kolejnych. Zwłaszcza, że teraz nauczyliśmy się, że niczego nie można być pewnym – ocenia Maciej Konieczka, organizator Akademickich Mistrzostw Polski.

Mistrzostwa rozegrane zostaną w formule Swiss, w której gra się na mniejszym boisku i z trzema zawodnikami w polu. Przez cały czas na parkiecie ma być jedna kobieta jako rozgrywająca. Taka odmiana zapewnia większą dynamikę spotkań i większą liczbę goli. Jak sama nazwa wskazuje jest ona popularna zwłaszcza w Szwajcarii.

– Unihokej nie jest tylko odmianą hokeja, ale to zupełnie inny sport. Jeśli miałbym go porównać, to leży gdzieś między piłką ręczną, a hokejem na lodzie. Zasady szybko można pojąć, tak żeby oglądać mecze. Wystarczy, że kto strzeli więcej goli ten zwycięża, bramki zdobywa się kijem i operuje się nim tylko do wysokości kolan. Oczywiście są sprawy techniczne, ale takie szczegóły są w każdej dyscyplinie. Nie musimy ich od razu znać, żeby oglądać spotkania – wyjaśnia organizator i jednocześnie sędzia unihokeja.

Rok temu w Warszawie podczas Akademickiego Pucharu Polski górą była ekipa Podhalańskiej Państwowej Uczelni Zawodowej z Nowego Targu, której tym razem zabrakło wśród zgłoszonych zespołów. W roli faworytów można więc upatrywać Politechnikę Rzeszowską, która była druga. Z pewnością łatwo kijów nie złożą gospodarze czyli Uniwersytet Warszawski.

Akademickie Mistrzostwa Polski w unihokeju potrwają od 13 do 16 września. Spotkania odbywać będą się w hali przy ul. Banacha 2a. Uczelnie zostały podzielone już na cztery grupy eliminacyjne. Finał zaplanowano na środę około godziny 14:45. Wcześniej odbędzie się spotkanie o 3. miejsce.

Głównym sponsorem Akademickich Mistrzostw Polski jest GRUPA LOTOS. Impreza dofinansowana jest przez Ministerstwo Sportu.

Autor: Robert ZakrzewskiMedia AZS Warszawa

Dwa dni, siedem drużyn i cztery miejsca dające awans. Tak w liczbach można podsumować to, co działo się na stadionie przy ul. Obrońców Tobruku w Warszawie. O klasyfikacji końcowej półfinału B Akademickich Mistrzostw Polski w piłce nożnej zdecydowały rzuty karne.

W poniedziałek, w spotkaniu otwierającym zmagania grupowe, doszło do derbowego pojedynku pomiędzy Uniwersytetem Warszawskim a Politechniką Warszawską. Mecz zakończył się remisem 1:1, ale nikt nie mógł być zadowolony z podziału puntów. Jeszcze tego samego dnia UW przegrało ze Szkołą Główną Handlową 0:5 i było praktycznie poza turniejem. Natomiast znana uczelnia ekonomiczna pewnie zmierzała do pierwszej czwórki.

– Nasze przygotowania były ograniczone, a wspólnie mieliśmy tylko dwa treningi. Oczywiście wielu chłopaków gra w klubach, więc każdy trenował indywidualnie i trzymał formę. Ale nie chcę nas usprawiedliwiać. Przed turniejem nie mogliśmy dużo zrobić, za to mamy większą swobodę w grze i nie mamy takiej presji – mówił po jednym ze spotkań Jan Piotrowski, lewy pomocnik drużyny Uniwersytetu Warszawskiego.

mklimczak.com

Większe oczekiwania spoczywały na gospodarzach – drużynie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, która w pierwszym swoim spotkaniu niespodziewanie pokonała stołeczny AWF 1:0. Jedyny gol padł z rzutu karnego. Rywale mogli wyrównać w końcówce meczu, gdy sędzia wskazał na „jedenastkę”. Dobrze spisał się jednak bramkarz i wynik nie uległ zmianie. We wtorek po pokonaniu Politechniki Warszawskiej 2:1, było pewne że SGGW awansuje do finału zajmując pierwsze miejsce w swojej grupie.

– W meczach studentów jest wiele emocji, widać dużo przyjemności z tego co robią. Z powodu pandemii dawno się nie widzieliśmy. Co do samej gry, to w rozgrywkach akademickich nie ma większej różnicy. Jest 22 zawodników i jedna piłka. Od „normalnych” meczów to się niczym się nie różni oprócz tempa spotkań – ocenił Tomasz Pietrasiński, trener SGGW.

mklimczak.com

Najlepsze dwie najlepsze drużyny z grup A i B, mające wywalczony awans, nie rozgrywały już finałowego spotkania i meczu o trzecie miejsce. O rezultacie od razu zdecydować miały rzuty karne. Pozostaje żałować, że taką podjęto decyzje, bo bez względu na wyniki, to była okazja do rozegrania kolejnego meczu. A jak słyszeliśmy wcześniej szans na wspólne treningi nie było wiele.

Najdłużej trwał strzelecki pojedynek o pierwsze miejsce pomiędzy SGH i SGGW. Kolejni zawodnicy podchodzili do piłki radząc sobie doskonale. Zaczęły się nerwy, bo o wszystkim zdecydować miał błąd strzelca, albo rewelacyjna interwencja bramkarza. Cała loteria zakończyła się rezultatem 6:5 na korzyść SGH. W karnych o brązowy medal Uniwersytetem Medycznym Łódź pokonał Uniwersytet Warmińsko- Mazurski 4:1.

– Czujemy dużą radość, bo po raz trzeci z rządu jedziemy na finały. Jeśli chcemy walczyć o coś więcej, to musimy nieco poprawić nasz poziom gry. Przygotowania były nieco spontaniczne, ale wielu naszych zawodników trenuje w niższych ligach więc są w reżimie treningowym i meczowym. To nam dużo dało, bo tu się gra trzy mecze w dwa dni. Trzeba więc lepiej wyglądać fizycznie niż czysto piłkarsko – mówił Igor Kochanowski, kapitan drużyny SGH, trzymając w rękach puchar.

Z półfinału A rozgrywanego w tym samym czasie w Gdańsku awans uzyskały Politechnika Gdańska, Politechnika Poznańska, Uniwersytet Gdański, oraz Uniwersytet Szczeciński. Walka o medale Akademickich Mistrzostw Polski w piłce nożnej odbędzie się w dniach 20-23 września w Opolu.

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

Półfinał Akademickich Mistrzostw Polski strefy B dla jednych był tylko formalnością, dla innych dobrą okazją do sprawdzenia dyspozycji. Większość drużyn startujących w Warszawie miała zapewniony awans już dzięki samemu udziałowi. Z rozgrywkami pożegnała się tylko jedna ekipa.

Od piątku do niedzieli, w hali przy ulicy Banacha dziewięć ekip ubiegało się o osiem miejsc dających awans do wielkiego finału. Oznaczało to, że tylko jeden zespół musiał pożegnać się z Akademickimi Mistrzostwami Polski już na tym etapie rozgrywek. Dla porównania, rok temu w Łodzi podczas półfinału strefy B walczyło aż szesnaście uczelni.

Zdaniem obserwatorów przyczyną takiego stanu rzeczy mogła być zmiana terminu AMP-ów. Ostatnio najlepszą drużyną akademicką poznaliśmy już w czerwcu, ale z powodu pandemii koronawirusa i zawieszenia imprez, tym razem nie było możliwe rozegranie zawodów zgodnie z kalendarzem. Teraz nałożył się na to jeszcze terminarz rozgrywek ligowych.

– Nikt prochu nie wymyśli. Większość zespołów jest przetrzebiona, bo znajduje się przed startem rozgrywek ligowych. Zawodnicy mają ważne przygotowania w klubach i uczestniczą w AMP-ach w miarę swoich możliwości. Start łącznię 17 drużyn na 16 miejsc w finale pokazuje jaka jest sytuacja- ocenił Daniel Lewandowski, koordynator piłki ręcznej w AKL Warszawa, który nie mógł na parkiecie wystawić nawet pełnego składu.

Zdaniem szkoleniowca półfinał nie był jednak tylko formalnością, ale dał szansę przećwiczenia pewnych rzeczy w warunkach meczowych, zwłaszcza zespołom opartym na studentach.

– To jest turniej w którym wreszcie można było coś zagrać. Miało to znaczenie zwłaszcza dla ekip akademickich. Oczywiście z jednej strony nie ma dużej presji, ale warto być wyżej i być potem rozstawionym – dodał trener brązowych medalistów AMP-ów z 2019 roku.

Przez pierwsze dwa dni rozgrywano gry w grupach, w których doszło m.in. do derbowego pojedynku pomiędzy gospodarzami półfinału strefy B – Uniwersytetem Warszawskim i Politechniką Warszawską zakończonym wynikiem 22:28. Okazja do rewanżu nadarzyła się w niedzielę podczas meczu wyłaniającego zwycięzcę półfinału. Tym razem górą byli gracze z „Uniwerku”, którzy pokonali stołecznych „Inżynierów” 19:17. Choć do przerwy przegrywali 7:9.

W spotkaniu o trzecie miejsce SGGW pokonało AWF Warszawa 30:14. Natomiast z rozgrywkami pożegnała się drużyna Uniwersytetu Łódzkiego, która zajęła dziewiąte miejsce przegrywając wszystkie grupowe spotkania.

Finałowy turniej Akademickich Mistrzostw Polski w piłce ręcznej odbędzie się na przełomie września i października w Katowicach. Zanim to nastąpi w Zielonej Górze i Opolu rozegrane zostaną jeszcze półfinały w strefach A i C.

Głównym sponsorem Akademickich Mistrzostw Polski jest GRUPA LOTOS. Impreza dofinansowana dzięki środkom pochodzącym z Ministerstwa Sportu.

Klasyfikacja:

1. UW Warszawa

2. PW Warszawa

3. SGGW Warszawa

4. AWF Warszawa

5. UME Łódź

6 .UMCS Lublin

7. WUM Warszawa

8. ALK Warszawa

9. UŁ Łódź

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

 

Rozgrzany piasek i piękna pogoda, to nie pocztówka z wakacji, ale krajobraz półfinału Akademickich Mistrzostw Polski w piłce plażowej. Przez dwa dni obiekt przy ul. Koncertowej na warszawskim Ursynowie przypominał nadmorski kurort.

Na czterech boiskach rywalizowało szesnaście par żeńskich i dwanaście męskich reprezentujących trzynaście uczelni. Spotkania rozgrywane były w szybkim tempie i nikt nie chował głowy w piasek. Stawką było po osiem miejsc dających awans do finału.

Wśród faworytek półfinału B, ale i kandydatek do medalu Akademickich Mistrzostw Polski były zawodniczki Uniwersytetu Warszawskiego występujące w parze – Marta Łodej i Karina Jakuć. Już pierwszego dnia wygrały one trzy spotkania po 2:0, przeciwko Politechnice Łódzkiej, Akademii Leona Koźmińskiego i Akademii Wychowania Fizycznego 3.

– Ważne było to, żeby z każdym meczem się zgrywać. Pierwszy raz gramy z Kariną i chcemy się dobrze przygotować na finału. Z meczu na mecz było coraz lepiej i uważam, że fajnie nam wyszło – mówiła po jednym z meczów Marta Łodej, reprezentantka Polski w siatkówce plażowej.

Problemu ze zgraniem nie mieli Maciej Okrzeja i Patryk Tyszka, także reprezentujący Uniwersytet Warszawski.  Rok temu w wielkim finale w Gdańsku para zajęła piąte miejsce. Teraz ich głównym celem również był awans do decydującej rundy i walka o podium AMP.

– Zawsze staramy się grać jak najlepiej. Choć nie ma co ukrywać, że mamy apetyt na finały, bo tam jest granie na najwyższym poziomie. Ale w strefach też nie można odpuścić, bo teoretycznie słabsza para może mieć „dzień konia” i wyeliminować kogoś z turnieju. Drabinka bywa okrutna – powiedział z uśmiechem Maciej Okrzeja, pełniący rolę kapitana.

Zawodnicy grający jako „UW 2” pierwszego dnia również wygrali trzy spotkania stosunkiem 2:0, przeciwko Uniwersytetowi Łódzkiemu 2, Uniwersytetowi Medycznemu w Łodzi i Wojskowej Akademii Technicznej.

Zgodnie z przewidywaniami zwycięzcami półfinału B zostały drużyny Uniwersytetu Warszawskiego. Wśród kobiet najlepsze były wspomniane Marta Łodej i Karina Jakuć, które pokonały AWF 2 występujący w składzie Agata Baranowska, oraz Gabriela Osewska. Spotkanie zakończyło się w dwóch setach (21:17, 21:13). Natomiast wśród mężczyzn w decydującym meczu doszło do wewnętrznego pojedynku pomiędzy UW 1 (Michał Korycki/ Adam Manios) i wspomnianym UW 2 (Okrzeja/Tyszka). Spotkanie zakończyło się zwycięstwem „jedynki” – 2:0 (21:13, 21:19).

Walka o najcenniejsze medale Akademickich Mistrzostw Polski w siatkówce plażowej odbędzie się w dniach 10 – 13 września w Gdańsku. Rok temu nad Motławą Uniwersytet Warszawski zwyciężył w klasyfikacji drużynowej kobiet i mężczyzn, oraz w klasyfikacji par kobiecych (Agnieszka Adamek / Izabela Błasiak).

Głównym sponsorem Akademickich Mistrzostw Polski jest GRUPA LOTOS. Impreza dofinansowana dzięki środkom pochodzącym z Ministerstwa Sportu.

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

Foto: Marcin Selerski

Wyniki : TUTAJ

 

Przez trzy dni 57 jachtów z 27 uczelni rywalizowało na jeziorze Niegocin podczas żeglarskich Akademickich Mistrzostw Polski w klasie Omega Standard. Swoją zwycięską passę podtrzymali zawodnicy Politechniki Gdańskiej.

Choć Dawid Podsiadło śpiewa, że nie ma fal, to tym razem woda łagodnie kołysała łodziami. Zdaniem uczestników i organizatorów warunki rewelacyjne nadawały się do zorganizowania regat. Już dawno, podczas AMP-ów, nie udało się przeprowadzić sześciu wyścigów w eliminacjach i dziewięciu we flotach finałowych.

– Widać, że wszyscy są spragnieni startów. Pogoda do żeglowania była bardzo dobra. Wiatr koło trzech w skali Beauforta, a w ostatnim dniu wzrósł do czterech stopni, w porywach nawet do pięciu. Uważam, że zmagania stały na wysokim poziomie i właściwie do końca nie było zdecydowanego lidera.” – powiedział Rafał Jachimiak z AZS Warszawa, organizator mistrzostw.

fot. Michał Szypliński

Regaty rozpoczęły się 1 września, od podzielenia w drodze losowania załóg na floty „A” i „B”. Następnie po 15 najlepszych osad z każdej, stworzyły flotę „Złotą”, która miała walczyć o najwyższe cele. Pozostałe jachty rywalizowały o dalsze miejsce w flocie „Srebrnej”. Wszystko rozgrywało się na jeziorze Niegocin, z bazą w ośrodku AZS Wilkasy.

Głównymi faworytami byli reprezentanci Politechniki Gdańskiej, którzy chcieli udowodnić swój prymat wśród pozostałych uczelni. Rok temu, na tym samym akwenie, byli najlepsi w klasyfikacji drużynowej, a najlepszym sternikiem został dr. inż. Marcin Styborski.

Pracownik Instytutu Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej tym razem indywidualnie zajął trzecie miejsce, a zwyciężył jego klubowy kolega – Aleksander Michalski. Ekipie z Trójmiasta znów więc w pełni udało się rozwinąć żagle i po raz piąty z rzędu wygrać klasyfikację sterników. Przełożyło się to na siódmy z kolei sukces w klasyfikacji drużynowej. To jedna z najdłuższych zwycięskich serii w dziejach AMP!

– Najważniejsze było nastawienie psychiczne. Wcześniej nigdy z moją załogą razem nie pływaliśmy, ale bardzo wierzyłem w Kubę i Izę. Byłem przekonany, że mamy “papiery”, żeby wygrać. Na początku ustawiliśmy sobie, kto jest naszym głównym rywalem, ale tak się złożyło, że był nim nasz kolega z uczelni. Musieliśmy go drugiego dnia pilnować i przez to niestety nie miał już szansy żeby walczyć o złoty medal. To nam jednak dało jasną sytuację. Zmieniliśmy rywala i bezpiecznie zakończyliśmy regaty na miejscu, na którym je tak naprawdę zaczęliśmy.” – mówił zadowolony Aleksander Michalski, który dodał że przy okazji dziesiątego tytuły Politechnika Gdańska przygotuje niespodziankę.

fot. Michał Szypliński

Omega należy do najpopularniejszej klasy jachtów regatowych w Polsce. Pierwsze łódki tego typu skonstruowane zostały przez Juliusza Sieradzkiego w okupowanej Warszawie, w 1942 roku. Rywalizacja akademicka prowadzona jest w klasie Omega Standard.

Akademickie Mistrzostwa Polski w żeglarstwie współfinansowane były ze środków Ministerstwa Sportu, a partnerem strategicznym wydarzenia była Grupa LOTOS S.A. Partnerem technicznym były firmy Yamaha oraz DAD,

Partnerami wydarzenia są Ośrodek AZS Wilkasy, Stowarzyszenie Narodowej Klasy Omega, oraz Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Akademickie Mistrzostwa Polski w żeglarstwie – klasyfikacja indywidualna:

1. Aleksander Michalski (Politechnika Gdańska), załoga: Jakub Padzik, Izabela Satrjan

2. Wojciech Chamier Cieminski (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie), załoga: Jakub Matla, Karolina Mikulec, Michał Sawicki

3. Marcin Styborski (Politechnika Gdańska), załoga: Jan Krasodomski, Dawid Płotka

Akademickie Mistrzostwa Polski w żeglarstwie  – klasyfikacja drużynowa

1. Politechnika Gdańska

2. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

3. Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie

Pełne wyniki TUTAJ

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

Po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa wracają rozgrywki Akademickich Mistrzostw Polski. Już w poniedziałek i we wtorek w Warszawie 18 żeńskich drużyn i 19 męskich powalczy o pierwsze
w historii akademickie mistrzostwo Polski w koszykówce 3×3. (więcej…)