09 wrz Festiwal rzutów karnych dał bilety do Opola
Dwa dni, siedem drużyn i cztery miejsca dające awans. Tak w liczbach można podsumować to, co działo się na stadionie przy ul. Obrońców Tobruku w Warszawie. O klasyfikacji końcowej półfinału B Akademickich Mistrzostw Polski w piłce nożnej zdecydowały rzuty karne.
W poniedziałek, w spotkaniu otwierającym zmagania grupowe, doszło do derbowego pojedynku pomiędzy Uniwersytetem Warszawskim a Politechniką Warszawską. Mecz zakończył się remisem 1:1, ale nikt nie mógł być zadowolony z podziału puntów. Jeszcze tego samego dnia UW przegrało ze Szkołą Główną Handlową 0:5 i było praktycznie poza turniejem. Natomiast znana uczelnia ekonomiczna pewnie zmierzała do pierwszej czwórki.
– Nasze przygotowania były ograniczone, a wspólnie mieliśmy tylko dwa treningi. Oczywiście wielu chłopaków gra w klubach, więc każdy trenował indywidualnie i trzymał formę. Ale nie chcę nas usprawiedliwiać. Przed turniejem nie mogliśmy dużo zrobić, za to mamy większą swobodę w grze i nie mamy takiej presji – mówił po jednym ze spotkań Jan Piotrowski, lewy pomocnik drużyny Uniwersytetu Warszawskiego.
Większe oczekiwania spoczywały na gospodarzach – drużynie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, która w pierwszym swoim spotkaniu niespodziewanie pokonała stołeczny AWF 1:0. Jedyny gol padł z rzutu karnego. Rywale mogli wyrównać w końcówce meczu, gdy sędzia wskazał na „jedenastkę”. Dobrze spisał się jednak bramkarz i wynik nie uległ zmianie. We wtorek po pokonaniu Politechniki Warszawskiej 2:1, było pewne że SGGW awansuje do finału zajmując pierwsze miejsce w swojej grupie.
– W meczach studentów jest wiele emocji, widać dużo przyjemności z tego co robią. Z powodu pandemii dawno się nie widzieliśmy. Co do samej gry, to w rozgrywkach akademickich nie ma większej różnicy. Jest 22 zawodników i jedna piłka. Od „normalnych” meczów to się niczym się nie różni oprócz tempa spotkań – ocenił Tomasz Pietrasiński, trener SGGW.
Najlepsze dwie najlepsze drużyny z grup A i B, mające wywalczony awans, nie rozgrywały już finałowego spotkania i meczu o trzecie miejsce. O rezultacie od razu zdecydować miały rzuty karne. Pozostaje żałować, że taką podjęto decyzje, bo bez względu na wyniki, to była okazja do rozegrania kolejnego meczu. A jak słyszeliśmy wcześniej szans na wspólne treningi nie było wiele.
Najdłużej trwał strzelecki pojedynek o pierwsze miejsce pomiędzy SGH i SGGW. Kolejni zawodnicy podchodzili do piłki radząc sobie doskonale. Zaczęły się nerwy, bo o wszystkim zdecydować miał błąd strzelca, albo rewelacyjna interwencja bramkarza. Cała loteria zakończyła się rezultatem 6:5 na korzyść SGH. W karnych o brązowy medal Uniwersytetem Medycznym Łódź pokonał Uniwersytet Warmińsko- Mazurski 4:1.
– Czujemy dużą radość, bo po raz trzeci z rządu jedziemy na finały. Jeśli chcemy walczyć o coś więcej, to musimy nieco poprawić nasz poziom gry. Przygotowania były nieco spontaniczne, ale wielu naszych zawodników trenuje w niższych ligach więc są w reżimie treningowym i meczowym. To nam dużo dało, bo tu się gra trzy mecze w dwa dni. Trzeba więc lepiej wyglądać fizycznie niż czysto piłkarsko – mówił Igor Kochanowski, kapitan drużyny SGH, trzymając w rękach puchar.
Z półfinału A rozgrywanego w tym samym czasie w Gdańsku awans uzyskały Politechnika Gdańska, Politechnika Poznańska, Uniwersytet Gdański, oraz Uniwersytet Szczeciński. Walka o medale Akademickich Mistrzostw Polski w piłce nożnej odbędzie się w dniach 20-23 września w Opolu.
Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa