Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-18,category-paged-18,bridge-core-3.3.2,tribe-no-js,qode-optimizer-1.0.4,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,hide_top_bar_on_mobile_header,qode-smooth-scroll-enabled,qode-theme-ver-30.8.3,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-8.1,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

W podziemiach biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego odbyły się ostatnie w sezonie Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza w  ergometrze wioślarskim. Pierwsze miejsca w osadach męskich oraz mieszanych padły łupem gospodarzy.   

W sobotę 1 kwietnia podsumowano Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza w ergometrze wioślarskim. Po trzech rzutach indywidualnych tym razem w szranki stanęły osady. Łącznie udział wzięło 13 ekip w tym pięć męskich i osiem mieszanych. Każda z osad składała się z czterech osób. Startujący do przepłynięcia mieli dystans 500 metrów.

Rywalizację osad męskich wygrała drużyna Uniwersytetu Warszawskiego w składzie: Wojciech Derentowicz, Jakub Domagała, Jakub  Szymański i Michał Wójcicki, którzy uzyskali czas 1:27,6. Drugie i trzecie miejsce zajęły drużyny Politechniki Warszawskiej z wynikami 1:27,9 oraz 1:33,3.

– Było ciężko jak zawsze, trzeba było dać z siebie wszystko, była mocna walka. Jestem bardzo zadowolony z postawy naszej drużyny. Dużo trenowaliśmy by wygrać. Bez drużyny nie ma dobrego  czasu, podkręcamy siebie nawzajem, wspieramy się. Bez dobrych relacji w drużynie nie mam mowy o  dobrym wyniku- Wojciech Derentowicz, powiedział zawodnik UW.

Po konkursie mężczyzn przyszedł czas na mixy. Liczba zgłoszonych osad mieszanych widać, że w  rywalizacji osad mieszanych jest spory potencjał i budzą wiele emocji. Zawodnicy co i rusz  powtarzali, że kluczową rolę w ergometrze wioślarskim odgrywają relacje między zawodnikami. To  one budują każdego z członków drużyny nawzajem by finalnie sięgać “szczytów”.

– Relacje są kluczowe, zachęcają do trenowania, do osiągania sukcesów w ergometrze wioślarskim,  dzięki wsparciu każdego z zawodników nasze wyniki są bardziej efektywne. Spędzamy ze sobą dużo  czasu na treningach, im dalej w sezon tym nasze relacje bardziej się zacieśniają. Dodaje to lepszej  atmosfery i motywacji – stwierdziła Olga Sokołowska, zawodniczka z Uniwersytetu Warszawskiego.

W mixach wystąpiły, aż 3 drużyny Uniwerku. Tym razem również gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Najlepsza okazała się osada w składzie: Jakub Kocerka, Hanna Krasuska, Dominika Kurczyna oraz Marcin Żołek z wynikiem 01:32,3. Drugie miejsce zajęła ekipa WAT-u z czasem 01:35,6,  podium zamknął AWF z czasem 01:36,3.

Po zawodach osad przyszedł czas na podsumowanie sezonu. Zwycięzcami klasyfikacji drużynowej kobiet i mężczyzn został Uniwersytet Warszawski. Triumfatorką AMWIM w kategorii wagi lekkiej została Michalina Ziendara z Uniwerku, która w trzech rzutach uzyskała łączny czas  7:42,6. Podium uzupełniły Dominika Srokosz oraz Olga Sokołowska również zawodniczki UW.

W kategorii Open było bardziej różnorodnie, jeśli chodzi o uczelnie. Najlepiej poszło zawodniczce AWF-u Katarzynie Witek z dorobkiem 7:04,1. Drugą lokatę zajęła Hanna Krasuska z UW,  a trzecią pozycję Klaudia Wacławek z SGGW.

Przechodząc do panów w finalnej klasyfikacji męskiej wagi lekkiej zwycięzcą został Patryk Golaska z  AWF, z łącznym czasem 6:18,20. Drugie miejsce zajął Patryk Szpak AWF, a trzeci był zawodnik Politechniki Warszawskiej  Jan Starachowski.

W kategorii open mężczyzn numerem jeden został Dawid Ponichtera z WAT-u z oszałamiającym wynikiem  5:53,90. Na podium weszli również Marcin Żołek i Jakub Kocerka z UW.

Teraz przed wioślarzami Akademickie Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim. Zawody rozegrane będą 16 kwietnia w hali sportowej  Studium WF Wojskowej Akademii Technicznej. Dzień wcześniej odbędzie się tam Puchar AZS osad wioślarskich.

Tekst: Paweł Pawlak
Foto: Marcin Selerski

Klasyfikacja drużynowa kobiet 2022/2023

1. Uniwersytet Warszawski
2. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie
3. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
4. Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie
5. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

Klasyfikacja drużynowa mężczyzn 2022/2023
1. Uniwersytet Warszawski
2. Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie
3. Politechnika Warszawska
4. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
5. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie
6. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
7. Szkoła Główna Służby Pożarniczej w Warszawie

 

 

 

Nie na żarty i zarazem zażarty był piąty etap eliminacyjny zawodów Od Młodzika do Olimpijczyka. Wydarzenie odbyło się 1 kwietnia i wszyscy dali się wkręcić, ale tylko w wir rywalizacji.

Po raz pierwszy w tym sezonie pływacy i pływaczki spotkali się na terenie Parku Wodnego Warszawianka. W sobotnich zawodach wzięło udział blisko 830 osób z 71 klubów. Oprócz stałych bywalców nie zabrakło też debiutantów i debiutantek. Przez kilka godzin o medale i dyplomy rywalizowali młodzi pływacy z roczników 2012-2014 i 2009-2011. Dla większości z nich był to pierwszy start na pływalni 50-metrowej w tym roku. Na uczestników i trenerów czekały pamiątkowe gadżety.

– Zabawa jest przednia i głos mam trochę zdarty. Najważniejsze jest to, że dzieci są zadowolone, bo wyjeżdżamy stąd z dyplomami i medalami. W tym sezonie to jest nasz pierwszy start na pływalni 50-metrowej. Na co dzień trenujemy na krótkim basenie, ale staramy się robić obozy na „pięćdziesiątkach”. Jest jednak ciężko. Dla nich, to jest takie zderzenie z rzeczywistością, bo inaczej się pływa na basenie 50 metrowym – powiedział trener Michał Sowiński, trener Delfin Kozienice.

W kategorii 9 lat na 50 metrów po raz kolejny zwyciężyła Zofia Lepa (MKS Piaseczno), która uzyskała czas 34.46. Młoda pływaczka wygrała też na 50 m stylem grzbietowym (40.24) i na 50 m stylem motylkowym (40.41). Z dobrej strony pokazał się też Stanisław Górka (Wodnik Radom) zwyciężając na 50 m stylem motylkowym (42.73) i 50 m stylem klasycznym (50.08) wśród 9 latków. Natomiast Ewa Leciejewska (UKS Fala Nieporęt) triumfowała wśród 12-latek na 100 m stylem dowolnym (1:04.15) i 100 m stylem grzbietowym (1:12.79). Wśród 14-latków formą imponował Paweł Wiraszka (UKS Gim 92 Ursynów), który na 100 m stylem dowolnym wygrał z wynikiem 55.66.

Uczestników cieszyła każda pojedyncza wygrana i każdy rekord życiowy.

– Bardzo cieszę się z wygranej. To mój pierwszy start w tej imprezie i poziom był wysoki. Płynęło mi się bardzo dobrze. Startowałem jeszcze na 50 m stylem motylkowym, ale już zabrakło sił i byłem piąty – mówił Filip Matys z Avii Świdnik, zwycięzca 100 m stylem grzbietowym w kategorii 11 lat.

Gościem zawodów był burmistrz Dzielnicy Mokotów Rafał Miastowski, który wręczył medale uczestnikom i otworzył drugi blok zmagań.

– Najlepszym świadectwem tego, że Mokotów żyje pływaniem jest fakt, że odbywa się tu piąty etap zawodów Od Młodzika do Olimpijczyka. To wydarzenie, które już na stałe wpisało się w krajobraz naszej dzielnicy i raz w sezonie mamy okazję się tu spotkać. Na Mokotowie istnieje wiele klubów pływackich i pewnie chciałoby się więcej, ale szanujmy to co mamy. Warszawianka to miejsce w którym zawsze możemy się spotkać i rywalizować – powiedział burmistrz Mokotowa.

Szóste i ostatnie zawody eliminacyjne w ramach akcji Od Młodzika do Olimpijczyka odbędą się 13 maja na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Finał rozegrany będzie 20 czerwca.W zawodach finałowych wezmą udział udział osoby, które uzyskały najlepsze wyniki według punktów FINA.

Organizatorem imprezy jest AZS Warszawa. Partnerem wydarzenia jest m.st Warszawa, PZU, Drużyna PZU, Park Wodny Warszawianka, Ministerstwo Sportu i Turystyki, Print Plus, Aqua-Sport.net

Organizator: https://omdo.pl/

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

W pojedynku między siatkarkami UW a zespołem Vistuli to drużyna gości okazała się lepsza odnosząc zwycięstwo 3:0. Tym samym podopieczne Jolanty Studziennej na jedną kolejkę przed końcem rundy zasadniczej mają sześć punktów przewagi nad Uniwerkiem i fotelu liderek nikt już im nie zabierze. 

Czwartkowy mecz rozgrywany w hali przy ul Banacha pomiędzy siatkarkami Vistuli oraz UW należał do najważniejszych starć w tym sezonie. Liderki tabeli jakimi są studentki Vistuli w przedostatnim meczu rundy zasadniczej stanęły w szranki z zawodniczkami UW zajmującymi 2. miejsce.  W tabeli obydwie drużyny dzieliła różnica trzech punktów więc była to walka o pierwsze miejsce.

Ostatecznie to zespół Vistuli okazał się lepszy odnosząc zwycięstwo 3:0. Siatkarki z Ursynowa znajdują się na pole position w wyścigu o zwycięstwo w Akademickich Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza. O wszystkim zdecyduje finałowy turniej z udziałem czterech najlepszych ekip.

W przeciągu trzech setów siatkarki Vistuli dominowały w każdym elemencie, lecz w mecz lepiej weszły zawodniczki UW. Od samego początku budowały przewagę nad rywalkami w pewnym momencie wynoszącą 8:3. Uniwerek  popełniał mało błędów. Dodatkowo dwa punkty bezpośrednio z serwisu zdobyła Kunikowska, dzięki czemu zawodniczki UW prowadziły już 14:7. Wydawało się, że pierwszy set padnie łupem gospodyń, jednakże przy stanie 18:12 Vistula zaczęła odrabiać straty.

Dwa bloki oraz atak w siatkę zawodniczki Uniwerku spowodowały, że siatkarki Jolanty Studziennej traciły już tylko trzy punkty przegrywając 17:20. Zespół gości szedł za ciosem i udało im się doprowadzić do wyrównania w samej końcówce seta 22:22. Kluczowym elementem, który doprowadził zespół Vistuli  do zwycięstwa były dwa asy serwisowe Natalii Dąbrowskiej. Tym samym pierwszy set zakończył się wynikiem 25:23 dla Vistuli.

W pierwszym secie, zawodniczki z Ursynowa musiały odrabiać straty, a to zespół UW lepiej wszedł w mecz. Trenerka siatkarek Vistuli Jolanta Studzienna wskazała powody, które mogły na to wpłynąć.

– Na sali UW bardzo trudno się gra i początki meczów zawsze są dla nas ciężkie i niestety teraz było tak samo. Natomiast dobra zagrywka, w szczególności Natalii Dąbrowskiej ustawiła nam  końcówce pierwszego seta. W następnym secie byłyśmy już mądrzejsze o błędy z pierwszej partii spotkania. Zawodniczki UW zagrały bardzo dobrze pierwszego seta, na małej ilości błędów- powiedziała Jolanta Studzienna, trenerka siatkarek Vistuli.

Początek drugiego seta był bardzo wyrównany, lecz od stanu 9:9 siatkarki Vistuli zaczęły odskakiwać rywalkom. Wypracowanej przewagi do końca drugiej partii już nie oddały, dzięki czemu były już o krok od zwycięstwa w całym meczu. Siatkarki UW miały problem ze skończeniem ataku, co skutecznie wykorzystywał zespół Vistuli. Drużyna gości dobrze obijały blok rywalek ale również same punktowały w tym elemencie. Przy stanie 14:10 dla zespołu gości trener siatkarek UW zdecydował się wziąć przerwę w grze. Niestety nie zdała się ona na zbyt wiele, a przy wyniku 18:11 ponownie o czas poprosił zespół Uniwerku. W tym secie zespół gospodyń nie był w stanie już nic więcej zrobić i druga partia zakończyła się wynikiem 25:16 dla Vistuli.

Podobnie sytuacja wyglądała w secie trzecim, jednakże to siatkarki UW wyszły jako pierwsze na prowadzenie. Gospodynie prowadziły 3:1, lecz dobry serwis Gerwińskiej jak i punkt zdobyty z zagrywki pozwolił doprowadzić do remisu 3:3. Mimo to zawodniczkom Uniwerku po raz kolejny udało się wyjść na prowadzenie, gdyż w zespole Vistuli pojawiła się pewna nieskuteczność. Wynik 6:4 dla siatkarek UW był jednak punktem zwrotnym w trzeciej partii i to zespół gości  po raz kolejny przejął kontrolę nad meczem. Paluszkiewicz wykorzystała przechodzącą piłkę, a następnie dołożyła punkt z ataku, dzięki czemu siatkarki Vistuli wróciły na prowadzenie. Siatkarki UW miały problem z przełamaniem się w ataku. Paluszkiewicz wykorzystała kolejną  kolejną przechodzącą piłkę i wynik spotkania wynosił już 13:7 dla siatkarek gości. Zawodniczki Vistuli nie miały słabego punktu w tym secie i zdominowały rywalki. Set zakończył się wynikiem 25:14, a całe spotkanie Vistula wygrała 3:0.

– Przyjechałyśmy na ten mecz z takim celem, że gramy z bezpośrednim przeciwnikiem, czyli zespołem UW, który zajmował drugie miejsce. Udało nam się wygrać i bardzo się cieszymy, że mamy pierwsze miejsce, a jeszcze nigdy nie miałyśmy pierwszego miejsca – powiedziała trenerka zespołu Vistuli.

Jej podopieczne  wygrywając z UW udowodniły, że w tym sezonie nie mają sobie równych. Na ten moment zespół Vistuli może pochwalić się bilansem 12 zwycięstw i tylko jedną porażką poniesioną z drużyną AWF na początku sezonu.  Natomiast siatkarki UW wygrały 10 meczów i trzy spotkania, w tym dwa z zawodniczkami Vistuli.

UW – Vistula 0:3 ( 23:25, 16:25, 14:25)

Tekst: Korneliusz Zieliński
Foto: Marcin Selerski

Dla jednych była to szansa, żeby rzutem na taśmę wywalczyć miejsce w finale Akademickich Mistrzostw Warszawy. Dla innych to był ostatni sprawdzian przed Akademickimi Mistrzostwami Polski w pływaniu. Każdy miał swój cel, ale ostatecznie i tak liczył się jak najlepszy czas.

W czwartkowy wieczór na pływalni CSiR UW przy ul. Banacha stawiło się 177 zawodniczek i zawodników z kilku stołecznych uczelni. Rywalizacja tradycyjnie odbywała się na basenie 25-metrowym, a w programie zawodów znalazły się takie konkurencje jak 50 m stylem dowolnym, grzbietowym, motylkowym, 100 m stylem klasycznym i zmiennym czy też sztafety 4×50 metrów.

Bardzo udany występ zaliczyła Maja Nowak z UKSW, która zwyciężyła na 50 m stylem dowolnym (27.20) i 50 m grzbietem (29.71). Z dubletu cieszyć mógł się też Bruno Kazimierczak (Łazarski) wygrywając na 50 m stylem dowolnym (23.65) i 50 m stylem motylkowym (25.89). Dwa pierwsze miejsca zgarnęła też Weronika Wos (SGH), która na 50 m stylem motylkowym zwyciężyła z wynikiem 29.88, a 100 m zmiennym uzyskała 1:07.72 znacznie wyprzedzając Anne Borys z WAT (1:12.16).

Wśród sztafet na 50 m stylem dowolnym najlepsza była Wojskowa Akademia Techniczna z czasem 1:44.92. Na 4×50 m zmiennym kobiet najlepszy był Uniwersytet Warszawski (2:07.08), a wśród mężczyzn SGGW (1:50.38).

– Zawody były bardzo fajne i sprawiły nam dużo frajdy. Niestety basen mieliśmy zamknięty przez ostatnie dwa tygodnie, ale i tak udało się uzyskać czasy w okolicach życiówek. Teraz już zaczynamy przygotowania do AMP na tyle na ile możemy. Jakaś siłownia, basen i będziemy tam startować oraz próbować coś zdobyć – mówił naszemu reporterowi Franek Gera z WAT-u.

– Na zawodach bawiłam się bardzo dobrze. Poziom rywalizacji był naprawdę wysoki i ze swoich czasów jestem zadowolona choć oczywiście zawsze może być lepiej. Przygotowania do AMP-ów wciąż trwają. Trzeba cisnąć, bo zostało jeszcze trochę czasu – dodała Ola Leszczyńska z SGGW.

Akademickie Mistrzostwa Polski w pływaniu odbędą się w dniach 14-16 kwietnia w Lublinie. Natomiast ninał Akademickich Mistrzostw Warszawy rozegrany będzie w maju.

Tekst: Robert Zakrzewski / reporter Janek Sobczak
Foto: Marcin Selerski

 

Piąte eliminacje zawodów pływackich Od Młodzika do Olimpijczyka wracają na Warszawiankę. Już 1 kwietnia uczestnicy powalczą o kwalifikacje do finału imprezy, który odbędzie się w czerwcu. 

Na datę 1 kwietnia wiele osób patrzy z przymrużeniem oka. Jednak młodych zawodników tego dnia czeka poważny sprawdzian z pływackich umiejętności. Piąty etap eliminacji ogólnopolskich zawodów pływackich ma wyłonić najzdolniejszych sportowców w kraju, którzy znajdą się w wielkim finale wydarzenia. Zawody, po raz pierwszy w tym sezonie, odbędą się na terenie Parku Wodnego Warszawianka przy ulicy Merliniego 4 w Warszawie.

Piąty, przedostatni etap eliminacji OMDO oznacza wejście w decydującą fazę zawodów. W odróżnieniu od poprzednich eliminacji startujący będą pokonywali wybrany dystans na torze 50-metrowym. Dla części zawodników będzie to pierwsza okazja do rywalizacji na basenie długim. Pływacy będą mogli sprawdzić swoją formę przed letnimi mistrzostwami Polski, które – tak jak finał OMDO – odbędą się w czerwcu.

Frekwencja – choć nie rekordowa jak podczas poprzedniego etapu – nadal bardzo cieszy. Do udziału w zawodach zgłosiło się aż 71 klubów i 830 zawodników z całej Polski, co jest drugim wynikiem pod względem liczby zgłoszeń. Uczestnicy będą ścigać się w dwóch turach, według roku urodzenia. Pierwsza tura obejmie osoby urodzone w latach 2012–2014, natomiast druga – roczniki 2009–2011. W programie zawodów znajdą się następujące konkurencje: 50 metrów oraz 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym i motylkowym oraz 200 metrów stylem zmiennym. Pierwsza tura wystartuje o godzinie 9:10, a druga rozpocznie rywalizację o godzinie 13:50.

Każde eliminacje OMDO to wygrana młodych pływaków. Wygrana z przeciwnikiem, czasem i własnymi słabościami. Jak wiadomo, zwycięstwo cieszy jeszcze bardziej, jeśli zostaniemy za nie nagrodzeni. Uczestnicy zawodów dostaną upominek w postaci kubka ceramicznego z logo zawodów. Praktyczna pamiątka umili niejeden zimny poranek ciepłą herbatą lub ochłodzi zimnym napojem w upalne dni. Tym razem nagrodzeni zostaną nie tylko pływacy, lecz także ich trenerzy. W końcu to oni czuwają nad rozwojem młodych talentów i szlifują ich formę na najważniejsze starty. Trenerzy będący podczas zawodów na pływalni otrzymają pamiątkowe koszulki polo.

Ostatni etap eliminacji OMDO zaplanowany jest na 13 maja – na szczęście w sobotę, nie w piątek! Finał wydarzenia odbędzie się 20 czerwca na pływalni CRS WUM.

Strona zawodów: https://omdo.pl/

Tekst: Katarzyna Kołat
Foto: Marcin Klimczak

Dla niektórych długi weekend majowy oznaczać może nawet dziewięć dni wolnego, ale to nie oznacza wcale przerwy od biegania. W sobotę 6 maja odbędzie się kolejna edycja przełajowego Biegu SGGW. Grunt to dobrze się bawić i nie zaliczyć gleby. Zgłoszenia wystartowały.

Przeważnie biegi przełajowe kojarzone są z jesienną pluchą i kapryśną aurą. Im większy trud na trasie tym większa satysfakcja, a na mecie uprawa… tzn. brawa. Podczas Biegu SGGW uczestnicy mogą poczuć czym są biegi przełajowe w nieco bardziej komfortowych warunkach, choć nie oznacza to, że w laboratoryjnych . Nie brakuje sieci zakrętów, podbiegów i sztucznych utrudnień.

Wydarzenie tradycyjnie odbywać będzie wśród pięknych zielonych terenów Starego Kampusu SGGW przy ul. Nowoursynowskiej 166. Znaczna część trasy prowadzić będzie po trawie za co z podziękują biegaczom nogi. Podczas, gdy dla większości amatorów biegania ruszył już sezon na rekordy życiowe, to będzie miła odmiana od zawodów „ulicznych”.

– Tereny SGGW są idealnym miejscem, żeby rodzinnie i na sportowo zakończyć majówkę. Bieg jest ciekawą propozycją dla osób, które spędzają czas w Warszawie i szukają planów na weekend. Dorośli mogą sprawdzić się w biegu głównym, a ich dzieci w biegach dla najmłodszych. Długo szukaliśmy odpowiedniej daty tegorocznej edycji, bo maj jest bardzo rozbiegany. Mamy nadzieję tylko, że pogoda dopisze – mówi Kacper Mitręga z AZS SGGW, jeden z organizatorów imprezy.

Na uczestników biegu głównego czekać będzie ok. 5 km trasa, składająca się z rund. Start i meta znajdować będą się na dużej polanie. Stali uczestnicy biegu lub uczestnicy Ursynaliów dobrze znają to miejsce. W programie znajdą się też biegi dla dzieci na dystansach od 200 m do ok. 1 km w zależności do rocznika. Opłata startowa wynosi 20 zł w biegach dzieci i 50 zł w biegu głównym. Zapisy internetowe trwają do 3 maja.

Przypomnijmy, że rok temu w wydarzeniu wzięło udział łącznie 237 osób. W biegu głównym zwyciężyli student SGGW – Adam Łukasiak (17:34) i studentka SGH – Zuzanna Bąk (20:04).

– Bieg wspominam bardzo dobrze. Pamiętam, że w dzień startu była świetna pogoda i biegało się z przyjemnością. Trasa była dość widowiskowa, bo biegło się pętle na otwartej przestrzeni. Ja generalnie lubię przełaje, bo są dla mnie świetnym urozmaiceniem sezonu. Uwielbiam uczucie, gdzie nie liczy się czas tylko to na ile zmęczysz się podczas biegu. Podczas takich zawodów nie myślisz o czasie, tylko skupiasz na samej rywalizacji – ze sobą lub z innymi. To dodaje adrenaliny – mówi Zuzanna Bąk, brązowa medalistka mistrzostw Polski do lat 23 w biegach przełajowych.

Bieg SGGW rozgrywany jest cyklicznie od 2017 roku, choć przełaje odbywające się na terenie uczelni mają dużo dłuższą historię. Na uczestników czekać będzie tematyczny medal, a w pakietach znajdzie się startowych sportowy gadżet. Oprócz klasyfikacji open kobiet i mężczyzn wyłonieni będą też najszybsi mieszkańcy Ursynowa oraz prowadzona będzie klasyfikacja SGGW dla studentów, pracowników i absolwentów uczelni.

Wydarzenie odbędzie się 6 maja. Początek biegu głównego o godzinie 13:30. Od godziny 12 rozgrywane będą biegi dzieci. Biuro zawodów czynne będzie od godziny 10.

Strona biegu: http://azs.sggw.pl/biegsggw/

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

Siatkarkom Samantix AZS Warszawa nie udało się podtrzymać dobrej passy i miłym akcentem zakończyć rywalizacji w II lidze. W ostatnim meczu rozgrywek przegrały z Gedanią Gdańsk 1:3. W zespole panuje jednak optymizm przed kolejnym sezonem.

Kolejny raz już azetesiaczki popisały się efektownym finiszem rozgrywek. Jeszcze pod koniec stycznia zajmowały przedostatnią pozycję w lidze, ale seria trzech wygranych meczów z rzędów sprawiła, że awansowały na 6. miejsce. Faworytkami sobotniego meczu rozgrywanego w hali przy ul. Tanecznej była jednak drużyna Gedanii, która znajdowała się na 3. pozycji i wciąż miała szansę na awans do pierwszej “dwójki”, która zagra w turniejach półfinałowych o 1 ligę.

Od samego początku spotkanie było bardzo wyrównane. Co prawda to zespół AZS Warszawa wyszedł na czteropunktowe prowadzenie, jednakże rywalkom udało się tą stratę szybko zniwelować. Zespół z Ursynowa wyróżniał się w każdym elemencie, zdobywając punkty po bloku Kawki, jak i dzięki skutecznej zagrywce Korkiewicz.

W przeciągu całego seta u obydwu zespół było widać jakość. Szczególnie azetesiaczki wyróżniały się w przyjęciu, dzięki czemu siatkarki z Warszawy mogły kreować groźne kontry. Zespołowi AZS udało się wyjść na trzypunktowe prowadzenie jednakże, siatkarki Gedanii ponownie doprowadziły do wyrównania, a asa na stronę rywalek posłała Rogińska. W końcowej fazie tego seta to siatkarki z Gdańska wyszły na dwupunktową przewagę prowadząc 21:19. Zepsuta zagrywka Łysiak oraz punkt z ataku Gnas po raz kolejny doprowadziły do wyrównania. Ostatecznie pierwszy set padł łupem gospodyń wygrywając 25:23.

W drugim secie to siatkarki Gedanii pokazały moc na boisku. Początek drugiej partii również był wyrównany, a na dobry początek Rogińska od razu zdobyła punkt z zagrywki dla drużyny Gedanii. W drużynie AZS Warszawa Kawka zdobyła punkt z po bloku oraz zagrywki przez co możliwe było wyjście na prowadzenie 5:4. Przewaga ta jednak nie okazała się niczym szczególnym, gdyż do stanu 10:10 obydwie drużyny grały jak równy z równym.

Nastąpił jednak punkt przełomowy w tym secie, gdyż siatkarki Gedanii zaczęły dominować rywalki. Najpierw Rogińska popisała się bardzo dobrą kiwką, a jej mocne serwisy powodowały iż zespół gospodyń miał problem z ich przyjęciem. To również skutkowało tym, że azetesiaczki nie kończyły ataków co wykorzystywały rywalki. Dwa punkty pod rząd dla Gedanii zdobyła Górczewska, a wcześniej Herrmann dołożyła również punkt z bloku.

Na tablicy wyników widniał wynik 15:10 dla zespołu gości,  który sukcesywnie ją powiększał. As Łysiak, blok Górczewskiej oraz punkt zagrywki z Trzcińskiej spowodował, że Gedania prowadziła już 17:11. Tej przewagi nie udało się zniwelować siatkarkom Samantix AZS Warszawa ponieważ drugą partię przegrały wyraźnie, bo 13:25. Kluczem do zwycięstwa w tym secie okazała się dobra zagrywka zespołu gości.

Trzeci set należał ponownie do jednych z bardziej emocjonujących. W tej partii pojawiało się jednak sporo błędów po obu stronach. W przeciągu całej trzeciej części spotkania, żadna z drużyn nie zdołała wykreować sobie prowadzenia większego niż trzy punkty. Obydwa zespoły dawały z siebie wszystko na boisku. Do rozstrzygnięcia trzeciego seta potrzebna była gra na przewagi. Wcześniej piłkę setową przy wyniku 24:23 miały zawodniczki Samantix AZS , jednakże nie zdołały jej wykorzystać. W końcówce bardzo dobrze pokazała się siatkarka drużyny gości – Hermann. To dzięki niej zespół Gedanii doprowadzał do remisów, przez co gospodynie nie mogły przeciągnąć szali zwycięstwa na swoją stronę. Niestety zdarzył się jej również błąd w zagrywce, przez co siatkarki miały już trzecią piłkę setową, której również nie udało im się wykorzystać. Ostatecznie to zawodniczki Gedanii sięgnęły po wygraną w trzeciej partii i po zakończonym ataku Łysiak. Siatkarki z Gdańska wygrały tę partię 29:27.

To co przyniosła czwarta partia, to niesamowity powrót do dobrej gry zawodniczek Samantix AZS Warszawa, który omal nie skończył się zwycięstwem. Na fali wcześniejszego wygranego seta to Gedania wyszła na prowadzenie (5:0) Trzeba przy tym zaznaczyć, że w składzie gospodyń, doszło do pewnych roszad w składzie. W zespole gości głównymi zawodniczkami wyróżniającymi się na boisku była Trzcińska oraz Łysiak. Zespół Gedanii prowadził w tym secie 15:8 i nic nie wskazywało na to, że warszawski zespół będzie w stanie nawiązać w tym secie równą walkę. Tak się jednak stało i siatkarki wróciły do dobrej gry przegrywając już tylko 20:16. Trener drużyny z Gdańska poprosił o czas. To jednak nie wytrąciło siatkarek AZS z gry i Kuźnia posłała na stronę rywalek asa serwisowego.

W końcówce seta, gospodynie traciły już tylko jeden punkt, a na tablicy widniał wynik 22:21 dla zespołu Gedanii. Po dobrym ataku Trzcińskiej zespół gości stanął przed szansą wygrania spotkania prowadząc 24:22. W tym momencie zawodniczki z Warszawy dokonały czegoś niesamowitego, punkt z bloku i zagrywki doprowadził do wyrównania i ponownie o losie spotkania musiała rozstrzygnąć gra do przewagi. W niej dwa skuteczne ataki oddała Trzcińska co wyłoniło ostatecznego zwycięzcę spotkania. Gedania wygrała cały mecz 3:1.

Mecz przeciwko drużynie Gedanii pokazał, że w zespole Agaty Szustowicz drzemie potencjał i zespół z optymizmem patrzy w przyszłość.

– Z meczu na mecz dziewczyny grały coraz lepiej, brakuje mi natomiast trochę zmian, ponieważ czasem coś się zacina w danym ustawieniu i nie ma możliwości rotacji bo albo zawodniczki są kontuzjowane i nie ma możliwości manewru. Szacunek dla dziewczyn za wolę walki i to był naprawdę bardzo dobry mecz w ich wykonaniu- powiedziała Agata Szustowicz, trenerka Samantix AZS Warszawa.

Trenerka zespołu gości zdradziła również w jaki sposób drużyna trenowała w tym sezonie i w jaki sposób udało się wykorzystać możliwości jej zawodniczek.

– Trenujemy trzy razy w tygodniu. Patrząc więc na ilość treningów jakie udało nam się wykonać, kawał dobrej roboty zrobiły dziewczyny. Jestem bardzo zadowolona – dodała.

Zespół Samantix AZS Warszawa zakończył sezon na 6. pozycji mając na koncie 5 zwycięstw i 11 porażek. Optymizm jaki panuje w zespole, daje jednak nadzieję, że w przyszłym sezonie zawodniczki powalczą o wyższe cele.

Samantix AZS Warszawa – Gedania Gdańsk 1:3 (25:23, 15:25, 27:29, 24:26)

Tekst: Korneliusz Zieliński / RZ
Foto: Marcin Selerski

Nie brakuje domowych sposobów na to jak usunąć osad, jednak tym razem sunąć ma ich jak najwięcej. Wszystko w ramach Pucharu AZS Osad Wioślarskich, który odbędzie się 15 kwietnia w Warszawie. Zgłoszenia trwają. 

Chociaż wiosłowanie w osadach kojarzy się zwykle z łodziami i torami regatowymi, to tym razem z upływającymi sekundami i metrami uczestnicy zmierzą na sucho, startując na ergometrach. Będzie to pierwsza edycja Pucharu AZS Osad Wioślarskich, jest więc szansa na to by przejść do historii i zdobyć pierwsze medale.

Startujący w Pucharze AZS do pokonania będą mieli dystans 500 m zaprogramowany dla całej osady. To nie są sztafety więc wszyscy w tym samym czasie pracują o jak najlepszy wynik. Zawody odbywać będą się w czteroosobowych osadach w trzech kategoriach: kobiet, mężczyzn i mix, w skład w której wchodzić będą dwie kobiety i dwaj mężczyźni. Każdy klub AZS może zgłosić dowolną liczbę osad. W zawodach prowadzona będą klasyfikacje indywidualną osad oraz drużynowa uczelni.

– W tej imprezie chodzi o takie budowanie drużynowego charakteru. Czasem jest tak, że uczelnia ma bardzo mocnego zawodnika lub zawodniczkę albo kilkoro solidnych na zbliżonym poziomie. Teraz od nich zależy jak to mogą wykorzystać. Organizujemy to pierwszy raz więc zrezygnowaliśmy z podziału na kategorie wagowe. Zobaczymy jaka będzie frekwencja. Moim zdaniem najciekawiej zapowiadać może się tu kategoria mix. Postaramy się ustawić 16 ergometrów w jednej strefie tak,  żeby mogły rywalizować ze sobą cztery osady – opisuje Rafał Jachimiak.

Wydarzenie poprzedzać ma Akademickie Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim, które wystartują 16 kwietnia. Zapowiadają się dwa dni naładowane wat-ami na obiektach WAT. Przypomnijmy, że w walce o medale mistrzostw Polski studenci i studentki walczyć będą na dystansie 1000 m.

– Rozmawialiśmy ze specjalistami i rozgrywanie zawodów dzień po dniu nie powinno przeszkadzać uczestnikom, a może tylko zwiększyć frekwencję. Właśnie dlatego to robimy przy okazji Akademickich Mistrzostw Polski, żeby wzbogacić program i przyciągnąć kolejne osoby. Dodatkowo ten trud, który wkładamy w organizację AMP-ów będzie wykorzystany przez dwa dni, a nie tylko przez kilkanaście godzin – dodaje wiceprezes AZS Warszawa.

Puchar AZS Osad Wioślarskich odbędzie się 15.04 w hali sportowej Wojskowej Akademii Technicznej przy ul. Kartezjusza 1. Planowany początek zawodów o godzinie 17. Zgłoszenia przyjmowane będą do środy 5 kwietnia do godz. 17.00.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Projekt wspiera Ministerstwo Sportu i Turystyki. Partnerem jest Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie, Polski Związki Towarzystw Wioślarskich, m.st Warszawa i Amatorska Sekcja Wioślarska.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

Zgłoszenia: https://forms.office.com/e/NEkjU51UhU

Strona wydarzenia: https://azs.waw.pl/puchar-osad/

 

Po zaciętej walce koszykarze Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego odnieśli zwycięstwo nad zespołem UKSW 69:67. Podopieczni Kamila Rybaka w niesamowity sposób odrobili straty i doprowadzić do dogrywki. W niej lepsi okazali się już goście, ale emocji nie brakowało do samego końca.   

W środę, na warszawskich Młocinach, odbył się mecz na szczycie II ligi Akademickich Mistrzostw Warszawy i  dosłownie działo się w nim wszystko. Drużyna gospodarzy  UKSW zmierzyła się z liderem tabeli – Warszawskim Uniwersytetem Medycznym. Mimo wyraźnego prowadzenia gości, drużyna z Młocin dokonał wręcz cudu i od wyniku 41:57  zdołała odrobić straty doprowadzając do wyrównania 63:63! Zwycięzcę spotkania wyłoniła dopiero dogrywka. W niej okazał się lepszy WUM, który ostatecznie odniósł zwycięstwo 69:67. Jak do tego doszło? Wiemy.

Początek partii układał się po myśli gospodarzy gdyż to oni wyszli na prowadzenie (10:7). Było to możliwe, dzięki skutecznie skończonym atakom Dudka, który robił różnicę pod koszem rywali.  Następnie Cecot wykorzystał dwa przyznane rzuty wolne. Od tego momentu koszykarze UKSW złapali drobny kryzys i do końca pierwszej połowy nie grali już tak skutecznie. To pozwoliło wyjść drużynie gości na prowadzenie. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17:12 dla drużyny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

W drugiej kwarcie zespół WUM wciąż kontynuował swoją dobrą grę. Szybko oddane dwa trzypunktowe rzuty pozwoliły zbudować przewagę (23:12). Pierwsze punkty natomiast dla zespołu gospodarzy zdobył Konecki. Mimo to problem z rozgrywaniem  piłki wciąż miał zespół UKSW. Przełożyło się to na ich małą skuteczność w ataku. Drużynie z Młocin brakowało również szczęścia, gdyż często piłka po obręczy nie chciała wpaść do kosza. Do końca drugiej kwarty WUM nie dawał rywalom dużego pola do gry. Wynik spotkania wynosił 43:22 dla gości.

W ciągu pierwszej połowy, wydawało się, że koszykarze UKSW byli przytłoczeni wynikiem i elementem szwankującym była mentalność zawodników.

– Musimy popracować nad tym, żeby nasza mentalność i wiara sukces była od samego początku. W tym sezonie radzimy sobie naprawdę dobrze i jesteśmy na trzecim miejscu w tabeli i prawdopodobnie tak się zakończy. Powinniśmy wierzyć w sukces, ponieważ mamy świetny zespół i bardzo dobrze pracujemy na treningach i trochę to boli, że w pierwszej połowie daliśmy sobie wejść na głowę. Ciężko było odwrócić wynik spotkania, a mimo to prawie się udało- mówił w pomeczowym wywiadzie Kamil Rybka, trener koszykarzy UKSW.

Druga połowa przyniosła nieprawdopodobny obrót sytuacji. Od początku trzeciej kwarty koszykarze Kamila Rybaka zaczęli lepiej bronić. Rzutem za trzy punkty natomiast popisał się Konecki. Następnie zespół UKSW wykorzystał kontrę i powoli drużyna z Młocin zaczęła odrabiać straty przegrywając 27:43. Punkty dla podopiecznych Kamila Rybaka zdobywał również Cecot. Gospodarze powoli zbliżali się do prowadzącego WUM-u.

Goście jednak cały czas mieli mecz pod kontrolą i do końca trzeciej kwarty nie pozwolili na znaczne odrobienie strat drużynie UKSW. Kiedy na boisku wybrzmiała końcowa syrena zawodnikom WUM zostały przyznane dwa rzuty wolne, które zostały wykorzystane. Przed czwartą kwartą Warszawki Uniwersytet Medyczny schodził na przerwę, wciąż prowadząc nad zespołem UKSW.

To co przyniosła czwarta kwarta to niesamowity rollerocoster emocji i przebudzenie się drużyny Kamila Rybaka. Przy znacznej przewadze WUM wydawało się, że o odrobienie strat przez zespół gospodarzy może być ciężko. Ku zaskoczeniu wszystkich tak się właśnie stało. Warszawki Uniwersytet Medyczny w ciągu całej czwartej kwarty zdobył łącznie tylko osiem punktów. Zespół UKSW dobrze się bronił, a do tego większość ataków drużyny z Młocin kończyła się powiększaniem dorobku punktowego.

W pewnym momencie wynik na tablicy wynosił 56:50 dla Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i UKSW było już o krok od wyrównania. Jednak zespół gości w końcu się przełamał i zdobył pierwsze dwa punkty w czwartej kwarcie. Odpowiedź gospodarzy była szybka i jakże skuteczna, gdyż do swojego dorobku mogli dopisać kolejne trzy punkty. Emocje weszły na jeszcze większy poziom, kiedy zawodnik WUM nie wykorzystał dwóch przyznanych rzutów wolnych. Wtedy zawodnicy UKSW stanęli przed szansą na odrobienie strat, a Cecot wykorzystał dwa rzuty wolne. Kolejny skuteczny atak zawodników UKSW i udało się!  Wynik na tablicy wynosił 61:61.

Następnie zarówno drużyna gospodarzy jak i gości zdobyła po 2 punkty co przełożyło się na wynik 63:63, a do końca kwarty zostały tylko 44 sekundy. Ostatecznie żadnej z drużyn nie udało się przeciągnąć szali zwycięstwa na swoją korzyść. Do rozstrzygnięcia spotkania potrzebna była więc dogrywka.

W niej to ponownie przejęli kontrolę zawodnicy WUM, jednakże i w tej części spotkania nie obyło się bez emocji. Pierwsze punkty dla gości zdobył Kosior. Zespół UKSW nie wykorzystał dwóch rzutów wolnych, przez co zawodnicy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego stanęli przed szansą na powiększenie przewagi. Tak się stało i dwa punkty dla gości zdobył Dziuba. Wynik spotkania nie był jednak przesądzony, gdyż po ataku Pałczyńskiego wynik wynosił 65:67 z korzyścią dla WUM. Emocje ponownie sięgnęły zenitu, kiedy sędzia przyznał dla zespołu UKSW dwa rzuty wolne, które mogły dać wyrównanie. Cecot wykonał swoją powinność, na tablicy widniał wynik 67:67.

Do końca dogrywki zostało już tylko kilkanaście sekund. Wtedy wydarzył się najbardziej czarny scenariusz dla koszykarzy UKSW. Do końca spotkania zostało ostatnie 5 sekund, zawodnicy WUM zebrali piłkę pod koszem, co w konsekwencji doprowadziło do faulu ze strony UKSW. Gościom zostały przyznane dwa rzuty wolne. Do ich wykonania przystąpił Kosior, który wytrzymał ciśnienie i odpowiedzialność jakie na nim spoczywała, oddając celne dwa rzuty.  Koszykarze Kamila Ryby mieli 5 sekund na odrobienie strat, jednakże rzut z dystansu nie okazał się celny. Drużyna Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego odniosła zwycięstwo 69:67.

Drużyna WUM skutecznie atakowała i między innymi to zdecydowało o zbudowaniu tak znacznej przewagi nad rywalem jednak że to rywale zaczęli od trzeciej kwarty odrabiać straty

– Nasza przewaga w pierwszej połowie wynikała ze skutecznych ataków, natomiast w drugiej połowie dostaliśmy lekcję, sprawdzian umiejętności i radzenia sobie pod presją, ponieważ rzuty przestały wchodzić, musieliśmy uspokoić grę, pograć więcej taktycznie. Wkradł się chaos i niezrozumienie ze sobą, stąd przeciwnikom udało się nas dogonić w wyniku. Została nam nerwowa końcówka, w której decydowało głównie szczęście –  powiedział Maciej Dziuba, zawodnik Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

W dogrywce ważną kwestią, okazały się zmiany personalne.

– W dogrywce zabrakło sił w obronie natomiast WUM bardzo dużo rotował składem. Gdy zobaczyłem, że nasza gra zaczęła funkcjonować praktycznie nie zmieniałem składu. Całą czwartą kwartę graliśmy jedną piątką i ostatnie pięć minut graliśmy bez zmian więc możliwe, że nie wytrzymaliśmy tego fizycznie – stwierdził trener Kamil Rybka.

Dzięki zwycięstwu jakie odniósł Warszawski Uniwersytet Medyczny, zawodnicy tego zespołu są o krok od awansu do I ligi koszykówki mężczyzn. Przed nimi zostały jeszcze mecze z Collegium Civitas oraz Akademią Sztuki Wojennej. Natomiast UKSW zagra w najbliższej kolejce z SGGP (29 marca).

Tekst: Korneliusz Zieliński / RZ
Foto: Korneliusz Zieliński

Zawodniczki Uniwersytetu Warszawskiego po raz pierwszy w historii pokonują drużynę AWF (3:2) i gonią liderki 1 ligi Akademickich Mistrzostw Warszawy – Vistulę.

W poniedziałkowy wieczór kibice akademickich rozgrywek wypełnili trybuny warszawskiego AWF-u. Spotkanie zapowiadało się na wyrównane, bo drużyny zajmowały odpowiednio trzecie i drugie miejsce w tabeli. Zawodniczki UW walczyły też o coś więcej i chciały odnieść pierwsze zwycięstwo nad drużyną AWF. Grając na własnym terenie, siatkarki z Bielan mogły liczyć na głośny doping.

Pierwszy set obfitował w skuteczne ataki po obu stronach siatki. Dobra zagrywka drużyny UW spotykała się ze świetnym przyjęciem u przeciwniczek. To jednak gospodynie goniły wynik i pozostawały kilka punktów za drużyną gości. Siatkarki UW spokojnie rozgrywały kolejne akcje, punktując zarówno na zagrywce, jak i w ataku. Pierwszy set – choć wyrównany (26:24) – należał do obecnego lidera tabeli, czyli UW.

Siatkarki z uniwersytetu wygrały również drugiego seta. Jego początek niewiele się różnił od pierwszej partii spotkania. Zawodniczki motywowały się wzajemnie do walki. Kilka skutecznych zagrywek z ich strony pozwoliło wyjść na pięciopunktowe prowadzenie pod koniec seta. Po drugiej stronie siatki momentami brakowało zgrania i koncentracji. Kilka nieudanych bloków przybliżyło przeciwniczki do zwycięstwa. Konsekwencja w ataku ostatecznie zaowocowała wynikiem 25:20.

– Na początku meczu zabrakło nam zgrania. Potrzebowałyśmy czasu, aby się wdrożyć w grę i później szło nam już coraz lepiej, stawałyśmy się pewne siebie. Były momenty rozkojarzenia w drużynie. Dlatego musimy popracować nad skupieniem i przede wszystkim nad zgraniem, bo ono jest nam najbardziej potrzebne – mówiła libero drużyny AWF, Amelia Kosobucka.

W przerwie przed rozpoczęciem trzeciej partii kapitan drużyny AWF – Maja Dziekańska – motywowała koleżanki, podpowiadając, jak rozegrać poszczególne akcje. Trzeci set to było przebudzenie dziewcząt z AWF. Wyraźnie zmotywowane, zdobywały kolejne punkty, nie pozwalając przeciwniczkom na zwiększenie przewagi. Kibice mogli obserwować kilka efektownych akcji w wykonaniu siatkarek, które nie odpuszczały nawet najtrudniejszych piłek. Drużyna trenera Piotra Najmowicza wyszła na prowadzenie i wygrała trzeciego seta – kończąc go efektowną kiwką.

W czwartą część meczu obie drużyny weszły z dużą dawką energii. Zawodniczki AWF skutecznie atakowały i nie zwalniały tempa. Drużyna gości imponowała skutecznym blokiem, nie zatrzymał on jednak gospodyń przed wyrównaniem wyniku w setach 2:2. Trener UW, Łukasz Kleczaj, wyjaśniał po meczu:

– W dwóch przegranych przez nas setach prowadziliśmy kilkoma punktami w trakcie ich trwania, ale pod koniec dziewczyny traciły koncentrację i pojawiały się błędy przy dograniu, dostawie w kontrze i kilka punktów pod koniec uciekało. AWF zagrał dobry mecz, tym bardziej że w ich zespole zabrakło nominalnej rozgrywającej. Miały mocne skrzydło i na tym opierały swoją grę. Miały też dobrą zagrywkę i obronę – ocenił trener.

Piąty set był nowym rozdaniem dla obu zespołów. Jednocześnie miał przesądzić o wygranej jednej z drużyn. Siatkarki wiedziały, że od zwycięstwa dzieli je jedynie 15 punktów. Zachowanie koncentracji i zimnej krwi było kluczowe. Tie-break był istną grą nerwów. Zawodniczki UW bezwzględnie wykorzystywały błędy rywalek.  Po stronie gości było słychać głośne okrzyki po rozegraniu udanych akcji. W końcówce spotkania kibice mieli okazję zobaczyć popis siatkarskich umiejętności. Zawodniczki trenera Łukasza Kleczaja były coraz bliżej historycznego zwycięstwa: przy wyniku 14:12 dla gości, po nieudanej zagrywce siatkarek z Bielan, drużyna UW zwyciężyła w ostatnim secie wynikiem 15:12.

–  Mogłoby się wydawać, że nasza drużyna gra stabilnie i ma kontrolę nad meczem. Dziewczyny włożyły bardzo dużo starań w to, aby pokonać AWF. Na przestrzeni czterech lat, od kiedy prowadzę drużynę, nie wygraliśmy z AWF, a dzisiaj to się udało. To nasze historyczne zwycięstwo, z czego bardzo się cieszymy. Jestem zadowolony, dziewczyny pokazały charakter i walczyły o każdy punkt. Bardzo cieszy dobra obrona, ale pomagaliśmy sobie też zagrywką. Przede wszystkim widać było pracę zespołową. Dziewczyny były opanowane, nie dawały się ponieść emocjom – dodał trener drużyny UW.

Koniec sezonu zbliża się wielkimi krokami. Zespół AWF czekają jeszcze dwa spotkania: z drużyną SGGW (28 marca) oraz z SWPS (3 kwietnia). Natomiast UW zmierzy się z liderkami tabeli – VISTULĄ (30 marca) oraz z siatkarkami PW (13 kwietnia).

Tekst/ Foto: Katarzyna Kołat