Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-13,category-paged-13,bridge-core-3.1.5,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.3.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

Wiele wody upłynęło od poprzedniego etapu zmagań w ramach akcji Od Młodzika do Olimpijczyka. Jak widać uczestnicy i ich rodzice zdążyli zatęsknić się już za smakiem rywalizacji i zapachem chloru. Frekwencja dopisała, a poziom sportowy był wysoki. Nie zabrakło też znanych gości.

W sobotę, po trzech miesiącach wyczekiwania, młodzi pływacy i pływaczki wrócili do walki o medale oraz rekordy życiowe. W czwartych zawodach eliminacyjnych, ale pierwszych rozgrywanych w tym roku, wystartowało ponad 900 osób z 72 klubów. Wydarzenie trwało blisko 10 godzin i rozgrywane było na pływalni Centrum Sportowo-Rehabilitacyjnego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Zawody były dobrą okazją do tego, żeby sprawdzić stan formy i zobaczyć kto jakie poczynił postępy przez ostatnie miesiące. W stawce nie brakowało stałych bywalców, ale też debiutantów, którzy bardzo przeżywali udział w pierwszych poważnych zawodach. Całe wydarzenie podzielone było na dwa bloki według roczników (2009-2011 oraz 2012-2014). W programie znalazły się takie konkurencje jak 50 metrów i 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, motylkowym czy zmienny 200 m zmiennym. Były to też ostatnie zawody rozgrywane na krótkim basenie w tym sezonie.

– Sporo trenowaliśmy przez ostatni czas. Ferie jakoś nie pokrzyżowały tych przygotowań, bo codziennie staraliśmy się mieć zajęcia. Na dłuższym basenie będzie trudniej, ale postaramy się być gotowi. Żeby potrenować na pływalni 50 metrowej to musimy pojechać do Poznania. Warto jednak zakasać rękawy, bo podczas OMDO atmosfera jest wspaniała, poziom wysoki i lubimy tu startować. My staramy się stworzyć się naszym dzieciakom takie warunki, żeby nie stresowali się i traktowali to jako zabawę. Wyniki i miejsca to już swoją drogą – mówi Grzegorz Fąferek z klubu MUKS TUREKin Pływa.

Po raz kolejny z dobrej strony zaprezentowała się Emilia Płoskonka (UKS G-8 Bielany Warszawa), która wygrała na 100 m dowolnym (1:09.53), 100 m klasycznym (1:26.04) oraz 100 m zmiennym (1:19.38). Ze zwycięstwa cieszył się też Alex Cattelan (MKS Delfinek Łuków), który na 50 m stylem klasycznym uzyskał równe 45.00. Rekord życiowy uzyskała zwyciężczyni rywalizacji na 50 m stylem motylkowym Zuzanna Zecer (33.82).

– Bardzo cieszę się ze swoich wyników, bo pobiłam dwa rekordy życiowe. Ostatnio dużo trenowałam i jak widać ciężka praca się opłaca. Pływać zaczekam w zerówce, bo mama chciała żebym się nauczyła i tak wyszło że szło mi dobrze że trafiłam do klubu. Mam swoją idolkę i w przyszłości chciałbym pływać jak Otylia Jędrzejczak – powiedziała Zuzanna Zecer, zawodniczka UKS Piątki Ostrołęka.

Zawody były okazją do spotkania znanych postaci ze świata pływackiego. Uczestników zagrzewali nie tylko licznie zgromadzeni na trybunach rodzice, ale też czterokrotny mistrz świata na krótkim basenie Radosław Kawęcki, pięciokrotny olimpijczyk – Paweł Korzeniowski i i medalistka Pucharu Świata – Weronika Hallmann.

– Myślę, że w gronie tych uczestników jest jakaś nadzieja olimpijska. Ja w ich wieku też zaczynałem startować. Wiem, że to jest fajna rzecz, że mogą się sprawdzić z rówieśnikami. Najważniejsze żeby póki co dobrze się bawili, bo nie każdy wyścig to życiówka. Ważne jest też żeby analizować z trenerami swoje zmagania, bo dzięki temu każdy kolejny występ jest coraz lepszy – dodał Paweł Korzeniowski.

Kolejne zawody odbędą się już 1 kwietnia na Warszawiance i to nie jest żart. Finał rozegrany zostanie 20 czerwca na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Projekt wspiera Ministerstwo Sportu i Turystyki, PZU i Dobra Drużyna PZU. Partnerzy: m.st Warszawa, miasto Lublin, AZS Lublin, Print Plus.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

STRONA ZAWODÓW

Siatkarki Akademii Finansów i Biznesu Vistula pewnie pokonały zawodniczki Wojskowej Akademii Technicznej wynikiem 3:0. Faworytki meczu nie pozostawiły nadziei gospodyniom szybko zamykając rezultat meczu. Od podopiecznych Jolanty Studziennej biła pewność siebie i dobra organizacja gry. 

Mecz rozgrywany w czwartek w hali przy ul. Kartezjusza budził wiele emocji. Było to ważne spotkanie dla obu drużyn. Dla Vistuli była to szansa zdobycia kolejnych punktów i utrzymania się na pierwszej pozycji w rozgrywkach 1 ligi oraz zwiększenia przewagi nad Uniwersytetem Warszawskim. Natomiast WAT, który zajmuje 7. lokatę mógł tę grę potraktować jako dobry sprawdzian i próbę własnych umiejętności.

Pierwszy set był bardzo wyrównany. Obie drużyny cechowała determinacja, skupienie i pewność siebie. Początkowo  obie ekipy szły punkt za punkt. Warto jednak tu pochwalić Martynę Łokietek. Zawodniczka WAT-u dzięki swojej mocnej i precyzyjnej zagrywce pomogła zdobyć swojej drużynie wiele punktów, co skutkowało wyjściem na prowadzenie przez gospodynie (15:9). Po przerwie jednak  zawodniczki Vistuli zaczęły zdobywać zatrważającą ilość punktów. Gospodynie miały problem z  przyjęciem piłki i wyprowadzeniem szybkich i skutecznych ataków. Wszystko to spowodowało odrobienie strat przez aktualne liderki i wygraniem tego seta 25:23.

– WAT w pierwszym secie dał nam ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o obronę i ciekawie  skonstruowane akcje- skwitowała zawodniczka Vistuli Klaudia Matczak.

Druga partia gry była zdominowana przez Vistulę. Warto zwrócić uwagę tutaj na zawodniczkę tej ekipy – Julię Gliwę, która mocnymi i precyzyjnymi uderzeniami zdobyła wiele punktów. Docenić należy  również organizację drużyny z Ursynowa. Duża różnica między obiema drużynami była w aspekcie przyjęcia. Klaudia Matczak, libero Vistuli sprawnie przyjmowała piłkę, swoją grą uspokajała drużynę.

Uporządkowana gra, precyzja i przede wszystkim umiejętne przyjęcie piłki skutkowało dobrym  rezultatem. Nie szwankowała również praca w bloku. Duet w postaci Aleksandry Baczewskiej i Julii  Gliwy był niezwykle skuteczny w tym aspekcie. Zawodniczki Vistuli wielokrotnie zdobywały dzięki  niemu cenne punkty. Ten set zakończył się wynikiem 25:16 dla Vistuli.

Trzeci set przypominał ten pierwszą, z tym że teraz to Vistula wyszła na kilku punktowe prowadzenie. Drużyna Vistuli w pierwszej fazie tego seta, miała wiele ciekawych pomysłów na konstruowanie akcji i  jakże do tego owocnych w punkty. Kiwki zaprezentowane przez wicemistrzynie Polski, były bardzo  efektywne i pozwoliły sprawnie odskoczyć od WAT-u. Na tablicy widniał wynik 16-11 dla drużyny gości i  wydawało się, że różnica punktowa taka już pozostanie. Mniej więcej w tym czasie nastąpiło przebudzenie gospodyń.

Doszło do wyniku 20:20, a w hali zrobiło się gorąco. Wsparciu lokalnych kibiców WAT-u, pomagało w odrabianiu strat. Vistula wyszła z rytmu i ataki przeprowadzenie przez nich były niecelne, piłka często były blokowana przez gospodarzy, bądź kończyła na siatce. WAT wyszedł na prowadzenie przy wyniku 22:21. Udało się nawet zdobyć piłkę meczową gospodyniom. Niestety w końcówce spotkania zabrakło WAT-owi precyzji i zdarzały się błędy techniczne. Zimna krew i  opanowanie w końcówce doprowadziło Vistulę do wygrania tego seta 26:24.

Mecz mimo wyniku 3:0 był niezwykle ciekawy i intrygujący. Zespół WAT-u pokazał waleczność, walkę o każdy punkt. Poskutkowało to niezwykle wyrównanymi dwoma setami. Zabrakło natomiast dokładności w grze. Przyjęcie piłki to kwestia, którą należałoby skrupulatnie poprawić. Przechodząc do zespołu z Ursynowa, wielkie wrażenie robiło zgranie zespołu i granie bez stresu, zbędnego napięcia. Skutkowało to naprawdę ciekawymi akcjami okraszonymi kiwkami. Vistula okazała się lepsza, nie tylko sportowo. Zawodniczki WAT-u wyszły na prowadzenie w trzecim secie, pod koniec rozgrywek, ale pomimo to drużyna Vistuli nie dała się opanować stresowi.

-Walczyłyśmy do końca i wygrałyśmy 3:0. Nie stresowałyśmy się dopingiem kibiców gospodarzy. W tym  sezonie liczy się dla nas tylko zwycięstwo, by zdobyć złoty medal na Akademickich Mistrzostwach Polski- mówi zawodniczka Vistuli Klaudia Matczak.

Okazję na zrewanżowanie się zawodniczki WAT-u będą miały 22 marca o godzinie 20:20 w hali przy  ul. Stokłosy 3.

WAT- Vistula 0:3 (23:25, 16:25, 24:26) 

Tekst: Paweł Pawlak / RZ
Foto: Paweł Pawlak

Był czas na biegówki i miły wypoczynek w termach, ale nie brakowało też inspirujących spotkań i godzin spędzonych na dyskusjach. Uczestnicy Warszawskiej Akademii Liderów pełni zapału wrócili do domów. Teraz czas by ich energię i optymizm zamienić w działanie.

Przez cztery dni grupa 25 studentów z sześciu stołecznych uczelni (SGH, PW, SGGW, WUM, SGSP i UW) gościła w Zakopanem. Spotkanie odbywało się w miejscu tradycyjnie odwiedzanym przed organizatorów Akademickich Mistrzostw Polski w narciarstwie alpejskim – Hanusinej Chałupie. W spotkaniu brały udział osoby, które miały już doświadczenie ze sportem akademickim, ale też i takie dla których jest to zupełnie nowy świat. Byli sportowcy, azetesiacy i przedstawiciele samorządów studenckich. Większość z zebranych spotkała się pierwszy raz w życiu, ale szybko złapali ze sobą kontakt.

Wśród zaproszonych gości znalazł się m.in. skoczek narciarski Adam Niżnik – złoty medalista zimowej uniwersjady w Lake Placid w konkursie drużyn mieszanych, który przybliżył nieco kulisy największej imprezy akademickiej na świecie. Wielu ciekawych historii dowiedzieć się można było słuchając ratownika TOPR – Łukasza Wierciocha. Nie zabrakło też doświadczonych kolegów i koleżanek z AZS, na czele z sekretarzem generalnym – Dariuszem Piekutem. Wszystkim kierowała Magdalena Bryk z AZS SGH, dla której było to pierwsze szkolenie liderów, które koordynowała i prowadziła.

W trakcie szkolenia młodzi liderzy podzieleni zostali na grupy i mieli do wykonania zadania, które referowali ostatniego dnia szkolenia. Kilka pomysłów i projektów wydaje się być możliwe do wprowadzenia już zaraz, jak choćby nowe logo obozu studenckiego w Wilkasach. Dobrze prezentowała się też filmowa relacja ze szkolenia. Wśród propozycji znalazły się też projekty międzynarodowe czy stworzenie aplikacji zawierającej wyniki i informacje.

Plany są ambitne ale naładowani energią młodzi działacze teraz będą musieli zmierzyć się z rzeczywistością, która często nie jest ciekawa jak wyjazd do Zakopanego. Od pomysłu do realizacji często też prowadzi długa droga. Czy starczy im zapału, żeby krok po kroku realizować cele i być liderami w klubach i na uczelniach? My wierzymy, że tak.

– Jestem taką osobą, która zawsze chce podejmować inicjatywę. Jeśli mi coś nie odpowiada, albo mam szansę coś zorganizować, to lubię takie wyzwania. Jestem świeżo upieczoną kierowniczką sekcji lekkiej atletyki w AZS SGH i była to dla mnie możliwość poznania AZS-u od podszewki. Szkolenia były dobrą okazją, żeby poznać jak działa AZS. To była też okazja poznania ludzi, którzy tu działają jak Hania Matula czy Marianna Pikul. Teraz nawet będąc na swoich zawodach wiem gdzie mogą skierować i coś zasugerować – powiedziała Zuzanna Bąk, studentka SGH i ubiegłoroczna młodzieżowa brązowa medalistka w biegach przełajowych.

Program Warszawskiej Akademii Liderów był dość elastyczny i niestety z powodu przełożenia zawodów AZS Winter Cup uczestnicy nie mogli zajrzeć za kulisy przygotowań jednej ze sztandarowych imprez.

Przypomnijmy, że młodzi działacze z całej Polski spotkają się w dniach 16-19 marca podczas Akademii Liderów AZS, która odbędzie się we Wrocławiu. Natomiast we wrześniu będzie okazja, żeby nabrać sił przed kolejnym rokiem akademickim podczas obozu w Wilkasach.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Magdalena Bryk

Wiosna zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią czwarty etap eliminacji zawodów ,,Od Młodzika do Olimpijczyka”. Pływacy z całej Polski po trzech miesiącach przerwy wrócą na pływalnie CRS WUM, by powalczyć o jak najlepsze rezultaty i bilet do finału imprezy. Rekordowa frekwencja zwiastuje szybkie pływanie. Nie zabraknie także gości specjalnych!

W sobotę, 11 marca 2023 r., na pływalni CRS WUM poznamy kolejnych finalistów eliminacji ,,Od Młodzika do Olimpijczyka” – czyli cyklu eliminacji, które mają wyłonić najzdolniejszych pływaków. Pierwsze w tym roku kwalifikacje to już czwarta w tym sezonie okazja dla młodych sportowców do sprawdzenia formy i powalczenia o podium. To będą również ostatnie zawody rozgrywane na krótkim basenie. W poprzedniej odsłonie wydarzenia uczestnicy pokazali bardzo wysoki poziom sportowy: Piotrowi Wiraszce, zawodnikowi z UKS GIM 92 Ursynów, do pobicia rekordu Polski na 100 metrów stylem dowolnym zabrakło jedynie 0,02 sekundy.

Choć eliminacje OMDO to istny maraton – bo zawodników czeka aż sześć etapów prowadzących do finału – uczestnicy pokonują ten dystans sprintem. Rekordowa frekwencja: ponad 900 zgłoszonych osób, bardzo cieszy i podnosi startującym poprzeczkę. Zawody odbędą się w dwóch blokach. W pierwszym wystartują pływacy z roczników 2012–2014, natomiast w drugim – ci urodzeni w latach 2009–2011. Będą rywalizować na dystansach 50 oraz 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, a także 50 metrów stylem motylkowym i 100 metrów stylem zmiennym. Zawodnicy startujący w drugim bloku wystartują na dystansie 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, motylkowym i zmiennym oraz na dystansie 200 metrów stylem zmiennym.

Start pierwszego bloku zaplanowany jest na godzinę 9:00, a zawodnicy drugiej tury wystartują o godzinie 13:50. Dla każdego przewidziano upominki w postaci czepków pływackich. Dla części zawodników start w OMDO będzie ich debiutem. Dla innych to już kolejny etap imprezy. O mistrzowską atmosferę zadbają także goście specjalni, którzy z pewnością dadzą przykład młodym mistrzom, że o marzenia warto walczyć. Zazwyczaj to ich występy śledzi cała Polska. Tym razem będzie na odwrót: mistrzowie będą kibicować młodym talentom, a będą to: Radosław Kawęcki – czterokrotny mistrz świata na krótkim basenie na dystansie 200 metrów, Weronika Hallmann – uczestniczka mistrzostw świata i mistrzyni Polski oraz Paweł Korzeniowski – olimpijczyk, wielokrotny rekordzista i mistrz Polski.

Zawodnicy 72 klubów z całej Polski walczyć będą o awans finału który odbędzie się w czerwcu, również na pływalni CRS WUM. W decydujących zawodach wezmą udział najlepsi pływacy i pływaczki według punktów FINA.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Projekt wspiera Ministerstwo Sportu i Turystyki, PZU i Dobra Drużyna PZU. Partnerzy: m.st Warszawa, miasto Lublin, AZS Lublin, Print Plus.

Strona wydarzenia: https://omdo.pl/

Tekst : Katarzyna Kołat
Foto: Marcin Klimczak

Reprezentanci Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i Politechniki Krakowskiej zdominowali Akademickie Mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim. O wygraną nie było łatwo, bo na starcie stanęli medaliści mistrzostw kraju w różnych kategoriach wiekowych, uczestnicy Zimowej Uniwersjady czy mistrzostw świata.

Od poniedziałku do środy na zakopiańskiej Harendzie rywalizowało blisko 400 osób z 43 uczelni. Na początek przeprowadzone zostały eliminacje w slalomie gigancie, a kolejnego dnia walczono o miejsca w finale slalomu. Uczestnicy podzieleni byli na grupy wschodnią i zachodnią, a do decydującej fazy awansowało tylko po 50 osób w każdej z konkurencji.

Nie brakowało niespodzianek czego przykładem było nieukończenie pierwszego przejazdu w slalomie przez Zuzannę Czapską. Uczestniczce igrzysk olimpijskich w Pekinie pozostała tylko walka w gigancie. Również eliminacji w slalomie nie zaliczy do udanych Szymon Bębenek – mistrz Polski seniorów, który w tej konkurencji zajął dopiero 10. pozycje.

W środę zamiast prognozowanych opadów śniegu świeciło piękne słońce, a na termometrach było około 5 stopni Celsjusza. Dla zgromadzonych kibiców było więc idealnie, czego nie można powiedzieć o narciarzach. Mimo, że trasa posypana została salmiakiem, który miał związać śnieg to i tak otwierająca rywalizację Maja Chyla powiedziała na dole, że jest dość miękko.

Właśnie wspomniana dominatorka cyklu AZS Winter Cup – Maja Chyla zdobyła złoty medal w slalomie gigancie. Studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie obroniła fotel liderki wywalczony w pierwszym przejeździe uzyskując łączny czas 1:14.9 i wyprzedzając Zofię Zdort (SUM Katowice) o 0.50 sekundy. Trzecie miejsce ex aequo zajęły studentki AWF Katowice: Aniela Sawicka i Zuzanna Czapska mając taki sam rezultat – 1:16.5.

– W pierwszym przejeździe był dość miękko, ale jechałam po równej trasie i nie przeszkodziło mi to przesadnie. Jednak trzeba było mieć się cały czas na baczności, żeby noga dolna gdzieś nie odjechała. W drugim już wyszło trochę lodu, a trasa była zasolona więc jechało się mi się naprawdę dobrze. Niezwykle się cieszę z tego medalu, bo obstawa na AMP-ach w tym roku jest bardzo mocna i przyjechałam tu z myślą o tym żeby dobrze się bawić i powalczyć. Nie spodziewałam się, że zdołam wygrać i jest super – powiedziała tuż po starcie Maja Chyla, uczestniczka Zimowej Uniwersjady w Lake Placid.

Przed laty Bartłomiej Sanetra brał udział w Akademickich Mistrzostwach Polski i zawodach AZS Winter Cup w roli przedzjeżdzacza towarzysząc swojej siostrze Dominice. Teraz oboje stanęli do walki o medale, a wcześniej wspólnie przygotowywali się do tych zawodów. Student Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach był najlepszy po pierwszej serii giganta z czasem 34.04, a później utrzymał fotel lidera (1:08.99). Drugie miejsce obronił Norbert Wróbel (1:09.86), a z czwartej pozycji na trzecie przebił się Szymon Bębenek (1:09.94).

– Nie było łatwo wygrać, bo było ciepło i warunki były trudne. Rywale byli na wysokim poziomie i to było normalne ściganie jak podczas dobrych zawodów. W pierwszym przejeździe miałem drugi numer i trasa była jeszcze nieodgarnięta. Jechało się po takim piachu i było strasznie grząsko, a narty nie skręcały za bardzo. W drugim przejeździe było już posolone i zrobiło się lepiej. Jednak przy tej temperaturze to i tak trasa była naprawdę dobra. Oczywiście cały czas kibicowałem też swojej siostrze stojąc na mecie, albo oglądając z krzesełka. Cały czas trzymałem za nią kciuki i nawet przed AMP-ami zapytała mnie czy nie zrobimy razem kilka treningów – mówił siedząc na fotelu lidera Bartłomiej Sanetra, udanie debiutujący w Akademickich Mistrzostwach Polski.

W slalomie ubiegłoroczna złota medalistka Maja Chyla po pierwszej serii zajmowała drugie miejsce tracąc tylko lub aż 0.44 sek. do Anieli Sawickiej. Natomiast wśród mężczyzn ubiegłoroczny akademicki mistrz Polski w slalomie Przemysław Białobrzycki z AWF Katowice był ósmy, a prowadził jego kolega z uczelni mający już jeden medal w kieszeni – Bartłomiej Sanetra.

Po kolejnej partii salmiaku i chwili oczekiwania wystartowała finałowa runda. Mimo ambitnej jazdy Mai Chyli nie udało jej się odrobić strat do prowadzącej zawodniczki i tylko chwilę zasiadła na fotelu liderki. Ze złotego medalu cieszyła się debiutantka – Aniela Sawicka z czasem 1:18.23. Natomiast wśród mężczyzn doszło do ogromnej niespodzianki.

Jadący po drugie tego dnia złoto Bartłomiej Sanetra nie zdołał utrzymać skromnej przewagi nad Wojciechem Dulczewskim z pierwszego przejazdu (0.05 sekundy). Slalom sprawił wiele trudności zawodnikom. Choć przejazd reprezentanta AWF w Krakowie wyglądał jakby miał wiele problemów, to jednak on zdołał zdobyć złoto i zebrał zasłużone gratulacje.

– Mam taką technikę jazdy, że jeżdżę na ryzyku i teraz też na końcu postawiłem wszystko na jedną kartę. Wygrana przekroczyła jednak moje marzenia. Na AZS Winter Cup goniłem cały sezon, a okazuje się że udało się w Akademickich Mistrzostwach Polski. Po gigancie miałem lekki niedosyt, ale zrewanżowałem się w slalomie. Jeszcze nie wiem jak będę świętował – powiedział Wojciech Dulczewski.

W klasyfikacji drużynowej kobiet zwyciężyła Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach, a drugie miejsce zajął Uniwersytet Warszawski. Podium uzupełnił Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Wśród mężczyzn dominowały uczelnie z Małopolski. Równa postawa narciarzy Politechniki Krakowskiej dała im wygraną. Srebrny medal zdobył Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, a brąz przypadł Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie.

Cykl Akademickich Mistrzostw Polski wspierają sponsor strategiczny Akademickiego Związku Sportowego PZU oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki. Partnerem wydarzenia jest firma Nordica Polska, UYN, Machiko Sportswear oraz m.st. Warszawa.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

Wyniki:

slalom gigant – kobiet

1. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:14,9
2. Zofia Zdort (SUM Katowice) 1:15,9
3. Aniela Sawicka (AWF Kraków) 1:16,5
3. Zuzanna Czapska (AWF Kraków) 1:16.5

slalom gigant – mężczyzn

1. Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) 1:08,99
2. Norbert Wróbel (UJ Kraków) 1:09,86
3. Szymon Bębenek (ANS Nowy Sącz) 1:09,94

slalom kobiet

1. Aniela Sawicka (AWF Katowice) 1:18.23
2. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:18.77
3. Patrycja Florek (AWF Katowice) 1:19.73

slalom mężczyzn

1. Wojciech Dulczewski (AWF w Krakowie) 1:16.40
2. Bartłomiej Sanetra ( AWF Katowice) 1:16.79
3. Szymon Bębenek (ANS Nowy Sącz) 1:17,09

Klasyfikacja drużynowa – kobiet

1. Akademia Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach
2. Uniwersytet Warszawski
3. Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach
4. Akademia Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie
5. Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie
6. Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie
7. Uniwersytet Medyczny w Łodzi
8. Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
9. Politechnika Śląska w Gliwicach
10. Uniwersytet Gdański

Klasyfikacja drużynowa – mężczyzn

1. Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
2. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie
3. Akademia Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie
4. Akademia Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach
5. Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie
6. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
7. Politechnika Śląska Gliwice
8. Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu
9. Politechnika Warszawska
10. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Zawodnicy i zawodniczki AWF Katowice potwierdzili swoje wysokie aspiracje i zdominowali pierwszy dzień Akademickich Mistrzostw Polski w narciarstwie alpejskim. Nic nie jest jeszcze przesądzone, a zwycięzcy i zwyciężczynie wyłonieni zostaną w środę.

W poniedziałek na zakopiańskiej Harendzie rozpoczęły się Akademickie Mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim. W zawodach wzięło udział blisko 400 osób z 43 uczelni. Na dobry początek rozegrano półfinały w slalomie gigancie, a narciarze podzieleni zostali na grupy wschodnią i zachodnią. Tu liczy się geografia i tak przykładowo na zachodzie zobaczymy uczelnie z województwa dolnośląskiego, śląskiego, zachodniopomorskiego czy opolskiego, a w grupie wschodniej pojadą szkoły wyższe z województwa mazowieckiego, łódzkiego czy małopolskiego. Sito eliminacji jest gęste, bo do etapu finałowego awansować może po 50 najlepszych kobiet i mężczyzn.

Przez kilka godzin na stoku panowała doskonała atmosfera, a najgłośniejszą grupą byli zawodnicy Politechniki Gdańskiej, którzy mocno zagrzewali swoich kolegów i koleżanki. Nie brakowało też osób w kolorowym sombrero lub z doklejonymi wąsami. Wszystko dlatego, że w tym roku przewodnim tematem AMP-ów zaproponowany przez uczestników jest motyw latynoski.

Czy los sprzyja lepszym trudno powiedzieć, ale faktem jest że w eliminacjach zachodnich zawodnicy AWF Katowice też nie mieli sobie równych. Wśród kobiet najszybsza była debiutująca w Akademickich Mistrzostwach Polski – Aniela Sawicka z czasem 50.42. Tegoroczna brązowa medalistka mistrzostw Polski seniorek wyprzedziła koleżanki z uczelni: Patrycję Florek (50.98) i Zuzannę Czapską (51.11).

– Jechałam z dalekim numerem i dzięki temu szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo miałam idealnie wygarniętą trasę. Jak na to co wszyscy opowiadali mi o Harendzie to warunki były super. To mój pierwszy start w AMP-ach, bo wcześniej tak układał się kalendarz startów, ale były też kontuzje na przeszkodzie. Teraz miałam już możliwość reprezentowania uczelni. O słynnej atmosferze panującej tu będę pewnie mogła coś więcej powiedzieć dopiero jutro – powiedziała z uśmiechem Aniela Sawicka.

Natomiast wśród mężczyzn najlepszy w grupie zachodniej okazał się kolejny z debiutantów Bartłomiej Senetra z AWF Katowice. Uczestnik tegorocznych mistrzostw świata juniorów uzyskał łączny wynik 47,90 i wyprzedził Juliusza Kierkowskiego (48,06) oraz Przemysława Białobrzyckiego – aktualnego akademickiego wicemistrza Polski w gigancie (49,26).

– Jechało się całkiem dobrze, bo trasa jeszcze tak nie zmiękła, a same zawody były prowadzone sprawnie. Nie tylko z opowieści wiem jakie tu potrafią być warunki. Kiedyś przyjeżdżałem z moją siostrą na AZS Winter Cup lub AMP-y i udawało mi się być przedzjeżdzczem więc wiedziałem jak to wszystko wygląda. Na każdych zawodach i nie ważne jakiej są rangi trzeba być skupionym, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Tu jest może trochę luźniejsza atmosfera, bo spotykam wielu kolegów z którymi kiedyś się ścigałem. Fajnie jest znów się zobaczyć i pogadać – mówił Bartłomiej Senetra.

Kibice z niecierpliwością wypatrują środowej rywalizacji zawodników AWF Katowice z najlepszymi w eliminacjach grupy wschodniej – Mają Chylą (UJ Kraków), która uzyskała rezultat 50.75 i mistrzem Polski seniorów w slalomie – Szymonem Bębenkiem (ANS Nowy Sącz), który wygrał eliminacje w swojej strefie z rezultatem 48,44. Tym samym minimalnie wyprzedził kolegów z reprezentacji na uniwersjadę w Lake Placid: Błażeja Budza (48,60) i Juliusza Mitana (49,11). Rezultaty obu stref trudno jednak ze sobą zestawiać, bo półfinały rozgrywane były na innych trasach.

We wtorek rozegrane będą eliminacje w slalomie.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

WYNIKI

Swój kolejny amerykański sen spełnili uczestnicy Zimowej Uniwersjady w Lake Placid – Maja Chyla i Juliusz Mitan, którzy wygrali slalom równoległy rozgrywany na deser AZS Winter Cup. Po raz drugi z rzędu w Team Evencie górą był Uniwersytet Jagielloński, a w skład drużyny wchodziła wspomniana już Maja Chyla. 

Pod znakiem oczekiwania minęła niedzielna rywalizacja na zakopiańskiej Harendzie. Dotarcie na start zajmowało nieco czasu. Wyciągi krzesełkowe nie forsowały tempa, ale tego samego nie można było powiedzieć o narciarzach i narciarkach. Oczekiwania na zmagania kolejnych par umilał duet prowadzący narciarskie radio „Stalkant FM” – Antoni Zalewski i Maciej Żabski.

Do slalomu równoległego awansowała najlepsza 16-tka narciarzy i narciarek z finału AZS Winter Cup rozgrywanego w czwartek w Szczawnicy. Wytyczona trasa nie była długa, ale stroma i twarda, co pozwalało nabrać dużej prędkości. Zawody rozpoczęły się po godzinie 16 więc większość pojedynków odbywała się już przy sztucznym oświetleniu. To tylko dodało smaczku zawodom, tak jak i pula nagród wynosząca 20 tysięcy złotych.

Wszystko co można było wygrać w tym sezonie AZS Winter Cup wygrała Maja Chyla, która do zwycięstw w klasyfikacji generalnej i finałowym dwuboju, zgarnęła jeszcze zwycięstwo w slalomie równoległym. W półfinale wyprzedziła Zofię Zdort tylko o 0.13 sekundy. Natomiast w decydujących dwóch przejazdach lepsza okazała się od Katarzyny Wójcik o 0.45 sekundy i otrzymała okazały czek.

– Ten sezon wyjątkowo mi się udał i jestem bardzo szczęśliwa z tego jak udało się rozegrać te wszystkie zawody. Zależało mi na tej wygranej, bo rok temu też startowałam w slalomie równoległym, ale nie udało się zdobyć głównej nagrody. Trasa była stroma i lodowa czyli taka jak lubię. Nie jest to może nic odkrywczego, ale naprawdę czuję dużą radość – mówiła po zawodach Maja Chyla, która rok temu była trzecia.

W rywalizacji mężczyzn po raz trzeci z rzędu nie zdołał wygrać Paweł Jaksina, który już w pierwszej rundzie przegrał z Michałem Żyto. Szans kolegom nie dał najlepszy slalomista tegorocznego AZS Winter Cup – Juliusz Mitan, który w półfinale pokonał Stanisława Hejmo, a w finale tylko o 0.09 sekundy wyprzedził Michała Czerwińskiego. Po minięciu bramy mety student AGH Kraków eksplodował z radości wyrzucając kijki w powietrze.

– Ze wszystkich alpejskich konkurencji alpejskich w których się ścigam, ta jest moją najmniej ulubioną. Jest to duże zaskoczenie dla mnie, że wygrałem. Nie myślałem o tym starcie od początku sezonu tylko wstałem rano, zjadłem śniadanie i wykonałem osiem całkiem dobrych przejazdów. Wystarczyło żeby wygrać i bardzo się z tego cieszę. Na pewno będę świętował, ale jeszcze nie wiem jak. Muszę to jednak przenieść na czas po Akademickich Mistrzostwach Polskich, które są dla mnie kolejnym celem – mówił na gorąco Juliusz Mitan.

Tym razem nie był to koniec wrażeń. Chwilę po zakończeniu slalomu równoległego rozpoczęła się walka o wygraną w Team Evencie. W szranki mogły stanąć tylko zespoły mieszane składające się z dwóch zawodników i zawodniczek. Do rywalizacji zgłosiło się osiem uczelni, a w finale spotkały się reprezentacje Uniwersytetu Jagiellońskiego i Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Decydujący mecz krakowianie wygrali pewnie wynikiem 7:1.

– Kluczem do wygranej był team spirit, bo mieliśmy fajny zgrany zespół. Jechało się nam bardzo dobrze. Większość slalomów równoległych była rozgrywanych po płaskiej trasie i niewiele się działo. Teraz czasami były jakieś muldy i była taka fajna adrenalinka. Napędzaliśmy się wzajemnie. Było zimno więc nie chciało się zdejmować kurtek, ale jak już ruszyliśmy to byle jechać po złoto – powiedział z uśmiechem Szymon Drużba, startujący w składzie z Mają Chylą, Blanką Mocek i Norbertem Wróblem.

Dodajmy, że w pojedynku o trzecie miejsce Uniwersytet Warszawski zwyciężył Politechnikę Krakowską 5:3.

To dopiero półmetek narciarskich emocji, bo od poniedziałku 6 marca w Zakopanem startują Akademickie Mistrzostwa Polski. O medale w gigancie i slalomie powalczy blisko 400 uczestników z 44 uczelni. W poniedziałek odbędzie się też uroczyste podsumowanie cyklu AZS Winter Cup i wręczenie Kryształowych Kul.

Organizatorem zawodów AZS Winter Cup jest AZS Warszawa. Partnerzy: Ministerstwo Sportu i Turystyki, Miasto Stołeczne Warszawa, Nordica Polska, UYN, Toyota W&J Wiśniewski, NTN Snow and More, Stalkant FM, Reklawiz.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

Team Event – wyniki
1. Uniwersytet Jagielloński
2. Politechnika Śląska w Gliwicach
3. Uniwersytet Warszawski

Slalom równoległy – kobiet
1. Maja Chyla (UJ Kraków)
2. Katarzyna Wójcik (AGH Kraków)
3. Zofia Zdort (SUM Katowice)

Slalom równoległy – mężczyzn
1. Juliusz Mitan (AGH Kraków)
2. Michał Czerwiński (PK Kraków)
3. Stanisław Hejmo (UJ Kraków)

Maja Chyla i Błażej Budz zgarnęli pełną pulę podczas finałowych zawodów AZS Winter Cup. W perspektywie całego sezonu powody do radości mieli też Paweł Jaksina i Juliusz Mitan. Decydujące zawody nie wpłynęły już na to, kto zwycięży w klasyfikacji generalnej Akademickiego Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim.

W Szczawnicy, w prawdziwie alpejskich warunkach, rywalizowało 82 najlepszych narciarzy i narciarek wyłonionych z pięciu etapów eliminacyjnych cyklu AZS Winter Cup. Oprócz pojedynku o zwycięstwo w finale gra toczyła się o awans w klasyfikacji generalnej cyklu oraz zwycięstwo w klasyfikacji finałowego dwuboju. Na zawodników i zawodniczki którzy uzyskali najlepszy łączny rezultat w gigancie i slalomie w nagrodę czekać będzie samochód osobowy w użytkowanie na trzy miesiące. Fundatorem nagrody jest firma Toyota W&J Wiśniewski.

W gigancie ponownie najlepsza okazała się Maja Chyla z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, która w pierwszym przejeździe uzyskała czas 54.92 wyprzedzając Zofię Zdort (57,88). Uczestniczka Zimowej Uniwersjady nie dała odebrać sobie fotelu liderki i zwyciężyła rywalizację z łącznym czasem 1:51.14. Drugą pozycję obroniła Zofia Zdort (1:55,80), a trzecia była Maria Łuczak (1:56,84).

To był udany dzień dla Mai Chyli, która dołożyła też wygraną w slalomie uzyskując rezultat 1:40.80 i o 5.55 sek. wyprzedzając Katarzynę Wójcik (AGH Kraków). Trzecie miejsce ponownie zajęła Maria Łuczak (1:46.78).

– Nie sprawdzałam jaka jest sytuacja w klasyfikacji tylko chciałam zaliczyć dobre przejazdy. To się udało i jestem bardzo zadowolona. Aura jest wiosenna, ale w nocy musiał być mróz bo na trasie panowały dobre warunki. W drugim przejeździe wyszedł spod spodu lód i naprawdę było twardo. Cała atmosfera i organizacja bardzo mi się tu podoba i myślę, że w tym roku też dobrze jeździłam – powiedziała po zawodach Maja Chyla.

Natomiast w gigancie mężczyzn najlepszy był tegoroczny debiutant Błażej Budz. Co prawda po pierwszym przejeździe był on drugi (54,13) za Norbertem Wróblem (53,48). Jednak w drugiej serii okazał się najszybszy w stawce i odrobił straty wygrywając rywalizację z wynikiem 1:47.88. Drugi był Juliusz Mitan (1:49,43), a trzeci wspomniany Norbert Wróbel (1:49,49).

Student Politechniki Krakowskiej zwyciężył też w slalomie uzyskując wynik 1:34.48 i minimalnie wyprzedzając zwycięzcę klasyfikacji generalnej cyklu AZS Winter Cup w tej konkurencji – Juliusza Mitana (1:34.89). Na podium stanął też Michał Czerwiński (1:36.40).

– Nie będę ukrywał, że w pierwszym przejeździe nie mogłem się wstrzelić w ustawienie giganta. Jechałem za daleko od bramek w takim „piasku”, ale w drugim przejeździe udało się zaatakować i wygrać. Bardzo się z tego cieszę. W tym sezonie pierwszy raz miałem okazję startować w akademickich zawodach i było bardzo fajnie. Atmosfera jest całkiem inna niż na wielu innych wydarzeniach, bo wszyscy czekają na kolejnego uczestnika i oglądają swoje przejazdy, można pogadać i pośmiać się, a nie tylko stresować startem – mówił Błażej Budz.

W klasyfikacji łącznej dwuboju nie było więc niespodzianki i wśród kobiet zwyciężyła Maja Chyla a wśród mężczyzn najlepszy był Błażej Budz. To właśnie oni otrzymają samochód osobowy w użytkowanie na trzy miesiące od partnera zawodów Toyoty W&J Wiśniewski.

Do swojego dorobku Maja Chyla dołożyła dwie Kryształowe Kule za zwycięstwo w Akademickim Pucharze Polski – AZS Winter Cup za wygraną w klasyfikacji generalnej  giganta i slalomu. Wśród mężczyzn w klasyfikacji generalnej slalomu giganta najlepszy był Paweł Jaksina z Politechniki Krakowskiej, który w finale był czwarty. To jednak nie miało już wpływu na ostateczny rozrachunek. Natomiast w slalomie triumfatorem cyklu został Juliusz Mitan. Ceremonia wręczenia nagród odbędzie się w poniedziałek 6 marca.

– W gigancie do trzeciego miejsca miejsca dziś mało zabrakło, ale jest wygrana w klasyfikacji generalnej i jest się z czego cieszyć. Byłem koleżeński i dałem się innym też wykazać. Niżej niż czwarte miejsce w tym sezonie nie spadłem, więc dobrze zapamiętam ten sezon – ocenił z uśmiechem Paweł Jaksina.

To jeszcze nie koniec emocji związanych z cyklem zawodów AZS Winter Cup. W niedzielę po południu na zakopiańskiej harendzie rozegrane będą zawody w slalomie równoległym i team event.

Organizatorem zawodów AZS Winter Cup jest AZS Warszawa. Partnerzy: Ministerstwo Sportu i Turystyki, Miasto Stołeczne Warszawa, Nordica Polska, UYN, Toyota W&J Wiśneiwski, NTN Snow and More, Stalkant FM, Reklawiz.

AZS Winter CUP – finał – slalom gigant kobiet

1. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:51.14
2. Zofia Zdort (SUM Katowice) 1:55.80
3. Maria Łuczak (UMe Łódź) 1:56.84
4. Maria Strzeżek (UW Warszawa) 1:58.03
5. Katarzyna Wójcik (AGH Kraków) 1:58.46

AZS Winter CUP – finał – slalom gigant mężczyzn

1. Błażej Budz (PK Kraków) 1:47.88
2. Juliusz Mitan (AGH Kraków) 1:49.43
3. Norbert Wróbel (UJ Kraków) 1:49.49
4. Paweł Jaksina (PK Kraków) 1:49.60
5. Stanisław Hejmo (UJ Kraków) 1:49,84

AZS Winter CUP – finał – slalom kobiet

1. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:40.80
2. Katarzyna Wójcik (AGH Kraków) 1:46.35
3. Maria Łuczak (UMe Łódź) 1:46.70
4. Adrianna Borowik (UW Warszawa) 1:48.73
5. Maria Strzeżek (UW Warszawa) 1:48.86

AZS Winter CUP – finał – slalom mężczyzn

1. Błażej Budz (PK Kraków) 1:34.48
2.Juliusz Mitan (AGH Kraków) 1:34.89
3. Michał Czerwiński (PK Kraków) 1:36.40
4.Piotr Krawczyk ( AGH Kraków) 1:36.52
5. Norbert Wróbel (UJ Kraków) 1:37.04

AZS Winter Cup – klasyfikacja generalna – slalom gigant kobiet

1. Maja Chyla (UJ Kraków)
2 Zofia Zdort (SUM Katowice)
3. Natalia Heczko (UŚ Katowice)

AZS Winter Cup – klasyfikacja generalna – slalom kobiet

1. Maja Chyla (UJ Kraków)
2. Adrianna Borowik (UW Warszawa)
3. Maria Strzeżek (UW Warszawa)

AZS Winter Cup – klasyfikacja generalna – slalom gigant mężczyzn

1. Paweł Jaksina (PK Kraków)
2. Błażej Budz (PK Kraków)
3. Norbert Wróbel (UJ Kraków)

AZS Winter Cup – klasyfikacja generalna – slalom mężczyzn

1. Juliusz Mitan (AGH Kraków)
2. Piotr Krawczyk (AGH Kraków)
3. Michał Czerwiński (PK Kraków)

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Szczypliński /skifoto.pl

Ponad 390 osób z 44 uczelni weźmie udział w Akademickich Mistrzostwach Polski w narciarstwie alpejskim, które tradycyjnie zawitają do Zakopanego. Będzie to kulminacja wydarzeń odbywających się od piątku w ramach finału zawodów AZS Winter Cup.

Choć w powietrzu czuć już wiosnę, to jeszcze nie czas odkładać nart do piwnicy. Wielkimi krokami nadchodzi jedna z najbardziej klimatycznych imprez w kalendarzu Akademickich Mistrzostw Polski. Na zakopiańskiej Harendzie po raz kolejny wyłonieni zostaną najlepsi sportowcy-studenci w kraju. W poniedziałek i wtorek emocjonować będziemy się półfinałami w slalomie gigancie i slalomie. Natomiast trzeciego dnia zawodów dowiemy się kto o tym razem zgarnie medale.

W klasyfikacji drużynowej kobiet sukces z ubiegłego roku na pewno powtórzyć będą chciały zawodniczki Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, a ich konkurentkami powinny być reprezentantki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, które rok temu zajęły drugie miejsce. Po brąz sięgnął wtedy narciarki AWF Kraków.

Wśród panów złota bronić będzie Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach, który nie ma jednak łatwego zadania. W zgłoszonej ekipie brakuje Adama Smolika czy Szymona Drużby, którzy zdobyli sporo punktów dla swojej uczelni. To otwiera szansę przed posiadającą mocny skład ekipą AWF Katowice, która rok temu zajęła drugie miejsce. Apetyty na podium w drużynówce na pewno mają też uczelnie dobrze radzące sobie w cyklu Akademickiego Pucharu Polski – AZS Winter Cup czyli Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie i Politechnika Krakowska.

– W tym roku mamy nieco mniej zgłoszonych zawodników, ale spodziewamy się zaciętej rywalizacji. Trzeba pamiętać, że jest to sport powszechny i atutem jest to, że nawet amator może spotkać się podczas zawodów z kimś kto brał udział w uniwersjadzie, mistrzostwach świata czy był na igrzyskach. O wysokie miejsca walczyć powinni uczestnicy cyklu AZS Winter Cup, ale zawsze pewną niespodzianką jest to kto wystartuje z AWF Katowice i tu trzeba czekać do ostatniego dnia zgłoszeń – powiedział Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa i organizator imprezy.

W stawce zabraknie ubiegłorocznego złotego medalisty w gigancie Pawła Pyjasa z AWF Katowice, ale godnie zastąpić go będzie chciał kolega z uczelni Przemysław Białobrzycki, który rok temu był drugi w tej konkurencji. Najmłodszy z braci Białobrzyckich będzie też bronił złotego Akademickich Mistrzostw Polski w slalomie. Namieszać mogą debiutanci, którzy brali udział w Zimowej Uniwersjadzie w Lake Placid: Szymon Bębenek – aktualny mistrz Polski seniorów w slalomie i Błażej Budz – dobrze spisujący się w cyklu AZS Winter Cup.

– Na pewno nie traktuję AMP-ów jako kolejnej edycji AZS Winter Cup, gdyż cała otoczka dookoła tych zawodów od początku jest inna. Chociażby ilość zawodników czy też długość trwania. Niezmiennym jest fakt, że poza samym startem kładę duży nacisk na dobrą zabawę i kolejną dawkę przydatnego doświadczenia. Jestem dobrej myśli i miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży razem z warunkami na stoku – powiedział Błażej Budz z Politechniki Krakowskiej.

Bardzo ciekawie zapowiada się też rywalizacja wśród pań. Złotego medalu w slalomie bronić będzie Maja Chyla z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a tytuł akademickiej mistrzyni Polski w gigancie będzie chciała zatrzymać Zuzanna Czapska z AWF Katowice. Po raz pierwszy w tym roku na akademicki stok zawita jej koleżanka z uczelni – Julia Włodarczyk, która jest ubiegłoroczną triumfatorką klasyfikacji generalnej cyklu AZS Winter Cup. Na medal z pewnością liczy też kolejna zawodniczka AWF Katowice Patrycja Florek – mistrzyni Polski seniorek w slalomie z 2021 roku.

– Moim zdaniem trudniej jest bronić tytułu, bo każda z nas chce wygrać i dajemy z siebie wszystko. Wszystkie dziewczyny mogą się poprawić i zdobyć pierwsze miejsce, ale mi teoretycznie pozostaje tylko to samo pierwsze miejsce, albo gorsza pozycja. Moja taktyka na AMP-y raczej jest taka, żeby przez pierwsze dwa dni kwalifikacji jakoś bardzo się nie spinać, tylko się tym bawić i spędzać miło czas ze znajomymi. Staram się też mimo wszystko jak najwięcej odpoczywać, a raczej robić jak najmniej rzeczy męczących. Nie siedzę cały dzień na stoku w butach narciarskich i jak są warunki to wrzucam popołudniową drzemkę – mówi z uśmiechem Zuzanna Czapska, uczestniczka Zimowej Uniwersjady w Lake Placid i mistrzostw świata w Courchevel-Meribel.

Akademickie Mistrzostwa Polski w narciarstwie alpejskim odbędą się w dniach 6-8 marca w Zakopanem. Dzień wcześniej na stoku rozegrany Harenda będzie slalom równoległy i team event wieńczący 21. sezon Akademickiego Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim – AZS Winter Cup.

Cykl Akademickich Mistrzostw Polski wspierają sponsor strategiczny Akademickiego Związku Sportowego PZU oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki. Partnerem wydarzenia jest firma Nordica Polska, UYN, Machiko Sportswear oraz m.st. Warszawa.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

W przyszłym sezonie żeńska ekstraliga w futsalu zawita ponownie do Warszawy. Pytanie tylko czy zagrają w niej zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego czy AZS Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego? To wyjaśnią barażowe mecze. Pierwsze spotkanie już 4 marca na Ursynowie.

Wszystko wskazuje, że w przyszłym sezonie w najwyższej fazie rozgrywek nie będzie już akademickich derbów stolicy. Zawodniczki AZS AWF Warszawa zajęły ostatnie miejsce w tabeli, co oznacza bezpośredni spadek. Istniała jeszcze duża szansa, że bezpośredni awans uzyskają futsalistki AZS SGGW wygrywając rywalizację w I lidze. Niestety w ostatnim meczu sezonu przegrały na wyjeździe z AZS UWM High Heels Olsztyn i zajęły 2. miejsce w tabeli. Dawało to im jednak prawo gry w barażach i dalszej walki o promocję. Rywalkami została 5. drużyna ekstraligi – AZS Uniwersytetu Warszawskiego.

To nie był udany sezon dla reprezentantek Uniwerku, które w 10. kolejkach zgromadziły tylko 6 punktów. Runda rewanżowa pokazuje, że w zespole drzemie spory potencjał, a świadczyć o tym może choćby przegrany mecz wyjazdowym z mistrzyniami kraju – AZS UAM Poznań. Od stanu 0:4 podopieczne trener Marii Wąsowskiej zdołały wyjść na prowadzenie 5:4! W ostatniej minucie poznanianki zdobyły jeszcze dwie bramki i wygrały.

– Uważam, że praca wykonana na treningach przełożyła się na dobrą dyspozycję w rundzie rewanżowej. Wiedziałyśmy, że żeby wejść do play-off to w Poznaniu musimy postawić wszystko na jedną kartę. Niewiele zabrakło do sensacji. Ten mecz pokazał jak duża siła mentalna jest w zespole – powiedziała Maria Wąsowska, trenerka AZS UW.

Jej podopieczne w barażach o utrzymanie walczyły po raz ostatni w marcu 2021 roku, kiedy to pokonały w dwumeczu Włókniarza Białystok. Już wyjazdowa wygrana 6:1 ustawiła losy tamtej rywalizacji. Teraz jednak poziom rywalek jest bardziej wyrównany o czym może świadczyć styczniowy mecz w ramach 1/16 Pucharu Polski. Na Ursynowie AZS SGGW przegrało z AZS UW dopiero po dogrywce. W regulaminowym czasie gry było 3:3.

– Poziom sportowy zespołów awansujących do barażów z roku na rok jest wyższy. Zapowiada się bardzo ciekawe widowisko. Takie spotkania rządzą się swoimi prawami. Zarówno mecz pucharowy jak i rozgrywki akademickie to zupełnie inna bajka. Tamte wyniki nie mają już znaczenia i skupiamy się na najbliższych meczach – dodaje trenerka AZS UW.

Właśnie na fali sukcesów w Akademickich Mistrzostwach Polski do barażowych derbów przystępować będą zawodniczki AZS SGGW. W ostatni weekend lutego reprezentantki największego uniwersytetu przyrodniczego w kraju wywalczyły 6. miejsce wśród szkół wyższych. To poprawiło morale po wspomnianym ligowym meczu z olsztyniankami. Pozostaje tylko pytanie jak sześć spotkań rozegranych w trzy dni wpłynie na ich formę fizyczną.

– Psychicznie dziewczyny na pewno czują się bardzo dobrze, bo uzyskały świetny wynik. W drodze do pierwszej „ósemki” AMP-ów pokonały Uniwersytet Jagielloński, który jest bardzo utytułowaną ekipą. Wygrały z nimi mecz w ostatnich sekundach, a to zawsze buduje zespół. Dokonały tego swoim charakterem. Teraz wracamy do gramy o awans, ale barażu nie mogę porównać do spotkania z Olsztynem, bo tam jedno spotkanie decydowało o wszystkim. Tu emocje rozkładają się na dwa mecze. Oczywiście baraż jest dla nas ważny, ale smakuje inaczej zwłaszcza, że my się znamy, lubimy i często współpracujemy – ocenia Paweł Szymańczuk, trener AZS SGGW.

Doszukać można się więcej rzeczy, które łączy AZS SGGW i AZS UW niż dzieli. Przykładem jest tu choćby Agnieszka Gołębiowska, która na co dzień gra w ligowej drużynie AZS Uniwersytetu Warszawskiego, ale jako studentka SGGW reprezentuje barwy tej uczelni w rozgrywkach akademickich. Dla stołecznych kibiców najlepszym rozwiązaniem byłoby, pewnie żeby obie ekipy mogły grać w ekstralidze. Jednak na parkiecie tylko jedna z drużyn będzie górą.

– Myślę, że o wszystkim może zdecydować formia dnia. Znamy się dobrze, ale na pewno każda ze stron będzie próbowała czymś zaskoczyć rywalki, chociaż czasu jest mało. Graliśmy nie tak dawno w Pucharze Polski, ale uważam że to był bardziej dobry sprawdzian przed rundą wiosenną dla obu ekip, bo mieliśmy inne cele do osiągnięcia. Moim zdaniem pierwszy mecz może o wielu rzeczach decydować. Nie ważne czy wygramy my czy UW, to i tak w rewanżu każda ze stron będzie chciała pokazać że zasługuje na miejsce w ekstralidze – kończy trener AZS SGGW.

Pierwszy mecz barażowy pomiędzy AZS SGGW i AZS UW odbędzie się 4 marca w hali przy ul. Ciszewskiego 10. Początek o godzinie 17. Rewanżowe spotkanie rozegrane będzie 11 marca w hali przy ul. Banacha o godzinie 20. Wstęp dla kibiców wolny.

 

przygotowanie i udział drużyny futsalu kobiet AZS SGGW w I lidze są współfinansowane ze środków m.st. Warszawy.

Tekst: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski (archiwum)