Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-41,category-paged-41,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

Zostań częścią globalnego wyścigu i wspomóż badania urazów rdzenia kręgowego. Wszystko za sprawą charytatywnego biegu Wings For Life, który wystartuje 9 maja. W tym roku do akcji dołączył AZS Warszawa, który przygotował dla biegaczy aż pięć lokalizacji.

Unikalne zawody, w których nie ma linii mety, od lat cieszyły się dużym zainteresowaniem ze strony biegaczy. Ze względu na okoliczności już po raz drugi z rzędu pobiec lub pomaszerować będzie można dzięki specjalnej aplikacji na telefon. Same zasady rywalizacji nie uległy jednak zmianie. Pół godziny po starcie w pogoń ruszy Samochód Pościgowy – tym razem wirtualny i tylko od tempa przemieszczania uczestnika zależy kto ile kilometrów pokona.

– Bardzo podobają nam się takie niestandardowe rozwiązania i dlatego robimy m.in. Test Coopera, gdzie jest zadany czas i tylko od uczestnika zależy ile metrów pokona. Tu jest niemal to samo, bo tym czasem, który nas goni jest samochód. Sam jest ciekaw jak to będzie wyglądało w aplikacji. Wiem, że Adam Małysz podkładał głos, więc zapowiada się interesująco. Jednak najważniejsze jest to, żeby uprawiać aktywność fizyczną która nam służy, a dodatkowo jeszcze pomóc innym – powiedział Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa.

Można pobiec własną trasą, ale można też sprawić się na jednej z przygotowanych lokalizacji. Żeby poczuć namiastkę tradycyjnych zawodów AZS Warszawa przygotował dla biegaczy pięć tras w różnych dzielnicach miasta. Na terenie Akademii Wychowania Fizycznego czeka niemal 2 km pętla prowadząca przez kampus i częściowo Las Bielański. Jeszcze bardziej zróżnicowana trasa prowadzi przez teren Starego Kampusu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Płaska niemal 2 km runda wyczekuje w znanym i lubianym przez biegaczy parku Skaryszewskim. Równie dobre warunki do szybkiego biegania są w parku Szczęśliwickim. W obu tych lokalizacjach mogą wystartować osoby na wózkach. Natomiast miłośnicy przyrody odnajdą się też na leśnej trasie prowadzącej na terenie Choszczówki. Wszędzie przygotowane będą depozyty i punkty z wodą.

– Naszym celem jest to, żeby poczuć się jak na tradycyjnych biegach i pokazać że jesteśmy wspólnotą. W ten sposób pokazujemy też gdzie można biegać w Warszawie. Wszystko staramy się zrobić bezpiecznie, zachowując dystans i maseczki. Każdy może ruszyć z dowolnego miejsca na trasie, bo nie będzie startu wspólnego. Na pewno warto mieć dobrze naładowany telefon, albo wytrzymałą baterię jeśli ktoś planuje długo biec – mówi z uśmiechem Rafał.

Udział w biegu z aplikacją zapowiedziała maratonka i ultramaratonka Dominika Stelmach, która rok temu w Lesie Kabackim pokonała 51,2 km i była druga na świecie. Wielokrotna zwyciężczyni Wings For Life tym razem wystartować ma w rodzinnej Łodzi. Trzyma jednak kciuki za wszystkich, bo jak mówi ten bieg naprawdę dodaje skrzydeł.

– Za pierwszym razem, czyli 2015 roku na bieg zdecydowałam się w ostatniej chwili. Wracałam po kontuzji i czułam, że nie miałam formy. Wygrana dodała mi skrzydeł, naprawdę. Uważam, że WFL to szczególny bieg, gdzie nie chodzi tylko o Ciebie i Twój wynik – powiedziała Dominika Stelmach, która nie tak dawno ustanowiła rekord życiowy w maratonie (2:36:45).

Bieg charytatywny Wings For Life odbędzie się w sobotę 9 maja. Start o godzinie 13. Zapisy w cenie 69 zł trwają. Całość opłaty startowej wesprze badania nad rdzeniem kręgowym i pozwoli na znalezienie metody leczenia jego urazów.

Autor: Robert Zakrzewski

Lokalizacje: 

AWF
SGGW
PARK SKARYSZEWSKI
OCHOTA
CHOSZCZÓWKA

 

 

Jedyny patent jaki jest potrzebny, to ten na wygrywanie. Ruszają zapisy do eSailing Ligii Akademickiej, która jak mówią organizatorzy, jest pierwszą tego typu na świecie. Wirtualne żeglowanie po e-wodach i światłowodach staje się coraz bardziej popularne.

Miłośnicy żeglarstwa mogą przystąpić do wirtualnej rywalizacji bez wychodzenia z domu. Nie potrzebny jest własny jacht, ani uprawnienia. Wystarczy posiadać komputer lub dowolne urządzenie przenośne typu smartfon i zagrać w grę Virtual Regatta. Czekają idealnie odtworzone akweny w Sydney, Ahus, czy Kilonii. Nie chodzi tylko o widoki, ale też o zachowanie wiatru.

– Widać olbrzymi wzrost zainteresowania e-sailingiem i moim zdaniem to nie jest wcale efekt pandemii. Nie jest tak, że odwołano wiele imprez żeglarskich, więc gramy teraz na komputerze. To jest po prostu kolejna dyscyplina e-sportowa. W 2018 roku odbyły się pierwsze mistrzostwa świata organizowane przez Międzynarodową Federację Żeglarską i wtedy zainteresowanie już znacznie się zwiększyło. W listopadzie wirtualne regaty jako pierwszy e-sport pojawiły się na kanale olimpijskim – opowiada Marek Słaby z eSailing Polska.

Pomysł stworzenia eSailing Ligi Akademickiej stał się naturalną odpowiedzią na rosnące zainteresowanie e-sportem wśród młodzieży, ale nie tylko. Co więcej symulator regat żeglarskich znalazł się wśród 5 dyscyplin wirtualnych, które nawiązały współpracę z MKOL w ramach Olympic Virtual Series i poprzedzić mają tradycyjne zmagania w Tokio.

Wielkie emocje poczuć będzie można już wkrótce biorąc w eSailing Lidze Akademickiej. Zgłoszenia ruszyć mają we wtorek 27 kwietnia po godzinie 16. Do rozgrywek przyjmowane będą pięcioosobowe drużyny reprezentujące uczelnie wyższe. Zawody toczone będę w systemie każdy z każdym.

– Jesteśmy otwarci na społeczność graczy i fanów, bo cała gra jest na tym zbudowana. Zresztą tak jak wszystko w AZS. Zdajemy sobie sprawę jaką mamy sytuację i część osób z roku akademickim pewnie się jeszcze nie spotkała na żywo. Widzimy już, że są w grze zawodnicy z tej samej uczelni którzy o sobie nie wiedzą. Nie trzeba tu podawać przecież, że jest się np. Janem Nowakiem z WAT. Dlatego można będzie się zapisać indywidualnie wybierając uczelnie, a drużyna się stworzy po rejestracji – wyjaśnia nasz rozmówca.

Udział w zawodach zadeklarowały już między innymi drużyny Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Szczecińskiego, Akademii Morskiej w Szczecinie czy Wojskowej Akademii Technicznej z Warszawy.

Biorący udział w rozgrywkach mają też możliwość skorzystania z Akademii eSailingu. Ma ona wspomagać graczy wywodzących się z różnych konkurencji e-sportowych w rozwinięciu wirtualnych żagli.

– Ma być to pomoc dla graczy i organizatorów. Chcemy mówić o tym jak dobrze organizować zawody, jakie są wyzwania i ciekawe wzorce. Jeśli chodzi o samą grę to będą różne samouczki, które pomogą trenować i pokażą jak grać by wygrywać. Uważam, że im więcej osób trenuje tym lepiej się, bo lepsze są wtedy wyniki – dodaje Marek Słaby.

Na uczestników wirtualnych regat czekają nagrody. Co więcej uczestnicy eSailing Ligi Akademickiej mogą zdobywać punkty do rankingu mistrzostw świata. Rozgrywki mają być też obserwowani przez przedstawicieli profesjonalnych drużyn, którzy mogą wyłowić utalentowanych graczy.

Przypomnijmy, że miłośnicy analogowego żeglowania w klasie omega będą mogli sprawdzić się podczas Akademickich Mistrzostw Polski rozgrywanych pod koniec maja. Już niemal tradycyjnie gospodarzem zawodów będzie ośrodek w Wilkasach. Po trzech dniach zmagań na jeziorze Niegocin wyłoniona zostanie najlepsza uczelnia w kraju.

Patronami i partnerami eSailing Ligi Akademickiej są Uniwersytet Szczeciński, Polski Związek Żeglarski, Akademicki Związek Sportowy, Polska Agencja Antydopingowa, eSailingTV, Polsat Games, Pentagon Research i Santander Universidades.

ZAPISY

Autor: Robert Zakrzewski

 

 

 

Medal mistrzostw Polski już jest. Teraz pytanie jakiego koloru. W weekend piłkarze wodni AZS Uniwersytetu Warszawskiego dwukrotnie zwyciężyli z drużyną ŁTSW OCMER Łódź i prowadzą w tabeli Ekstraklasy. W tym sezonie były to już ostatnie mecze rozgrywane w Warszawie.

Rewelacyjny beniaminek płynie od wygranej od wygranej. Tym razem za cel obrał sobie aktualnych wicemistrzów kraju zajmujących w grupie mistrzowskiej czwarte miejsce. Spotkania rozgrywane na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, to nie była jednak tylko formalność. Utytułowany rywal po raz pierwszy od lat może znaleźć się poza podium. Łodzianie umiejętnie wykorzystywali więc swoje doświadczenie, ale azetesiacy górowali przygotowaniem fizycznym.

Po wyrównanym spotkaniu rozgrywanym w sobotę AZS UW zwyciężył 15:13, do przerwy prowadząc 7:6. Losy meczu ważyły się do końca, a rezultat ustalił w ostatnich sekundach Mikita Czupryna. Graczami spotkania zostali wybrani Tomasz Durjasz w zespole uniwerku i bramkarz Jan Szabłowski w drużynie z Łodzi.

Przez długi czas równie zacięty był niedzielny pojedynek. Wynik dla AZS otworzył Aleksander Ozga kończąc szybki kontratak. Po chwili rezultat podwyższył walczący mocno w okolicach bramki rywali Aleksander Maciejewski. Gdy wydawało się, że gospodarze są na fali wznoszącej kontaktową bramkę zdobył Michał Diakonów. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się skromną przewagą 3:2 dla AZS.

Następne dwie partie kończyły się identycznym stanem po 3:3. Skutecznością popisywał się zwłaszcza zawodnik z numerem 12 na czepku czyli wspomniany Maciejewski, który w całym spotkaniu zdobył 4 bramki. Wszystko rozstrzygnęło się dopiero w czwartej części meczu.

Już na początku bramkę na 10:8 zdobył Bartosz Borkowski. Po chwili trafił Rafał Nerlewski, dla którego była to druga bramka w meczu. Coraz częściej dało się słyszeć apele wśród łodzian, żeby oszczędzali siły i czekali. Krótka ławka rezerwowych i dwa intensywne mecze w krótkim odstępie czasu musiały zrobić swoje.

Swoje zrobił też Przemysław Rudziński, który ostatniej minucie zdobył dwa trafienia ustalając rezultat na 14:9. Zawodnikami drugiego meczu zostali wybrani Bartosz Borkowski w drużynie AZS UW i Michał Diakonów wśród gości.

– Mecz był wyrównany, ale też nieco inny niż ten sobotni. Zmieniliśmy sporo jeśli chodzi o założenia taktyczne i to działało, ale traciliśmy bramki z niczego. Brakowało komunikacji i za późno zmienialiśmy się w obronie. Jestem zadowolony z wygranej i wykonanych zadań, ale nie z braku czujności i w obronie. To jednak napawa optymizmem, bo jest nad czym pracować i można zrobić jeszcze większy progres. Oczywiście fajnie jest odskoczyć, bo gra się wtedy lepiej, ale to też wymaga dojrzałości żeby cały czas trzymać ich na mniejszy lub większy dystans – powiedział po meczu Jakub Bednarek, trener AZS UW.

Do końca rozgrywek pozostały jeszcze tylko dwie kolejki. AZS Uniwersytet Warszawski zmierzy się na wyjeździe w dwumeczach z Box Logistics Waterpolo Poznań i WTS Polonią Bytom. Mistrza Polski poznamy pod koniec maja.

W tabeli Ekstraklasy piłki wodnej prowadzą zawodnicy uniwerku z dorobkiem 24 punktów, drugie miejsce zajmują obrońcy tytułu Polonia Bytom z 18 punktami na koncie, a trzecie jest Waterpolo Poznań ze stratą aż 20 punktów do AZS UW.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Paweł Małaczewski (Warszawa i Okolice)

Do finału jubileuszowej akcji „Od Młodzika do Olimpijczyka” pozostały jeszcze tylko ostatnie pociągnięcia ramion. Za nami czwarte i zarazem przedostatnie zawody eliminacyjne. Utalentowanych pływaków zagrzewali do walki zawodnicy AZS AWF Warszawa, w tym ambasador imprezy – Radosław Kawęcki.

Niemal przez całą sobotę na terenie Parku Wodnego Warszawianka trwał pływacki festiwal. Młodzi uczestnicy startowali w blokach podzieleni według roczników. Na dziewięciu torach toczyła się emocjonująca rywalizacja do ostatniej kropli wody. Były to pierwsze eliminacje akcji „Od Młodzika do Olimpijczyka” w tym sezonie rozgrywane na basenie olimpijskim. Takich warunków mogła pozazdrościć tylko 21-letnia Weronika Hallmann – srebrna medalistka ME juniorów na 50 m stylem klasycznym z 2017 roku.

– Ja przez długi czas nie miałam dostępu do 50 m basenu, bo w województwie pomorskim skąd pochodzę, dalej takiego nie ma. Najbliższe dostępne pływalnie olimpijskie były w Szczecinie, Olsztynie i od niedawna jest w Bydgoszczy. Teraz młodzi pływacy mają większy dostęp do pływalni olimpijskich i tym lepiej dla nich. To daje im już przetarcie przed startami w starszym wieku – mówiła utalentowana zawodniczka AZS AWF Warszawa.

Akcja „Od Młodzika do Olimpijczyka” zainaugurowana została w grudniu 2011 roku. Razem z imprezą rośnie kolejne pokolenie pływaków, a można było się o tym przekonać obserwując zmagania obecnych 10-latków. Wśród rówieśników jubileuszowej 10. edycji z bardzo dobrej strony zaprezentowała się Ewa Leciejewska zwyciężając na 50 m stylem dowolnym i klasycznym. Albert Borkowski był najlepszy na 50 m stylem dowolnym, a Miron Uszatkin triumfował na 50 m stylem klasycznym.

– Przed startem się stresowałem, ale jak wskoczyłem do wody to było już dobrze. Jestem zadowolony. Pływać zacząłem cztery lata temu, a namówił mnie tata. Mam nadzieję, że kiedyś pojadę na igrzyska – powiedział tuż po dekoracji Miron Uszatin z klubu UKS 8 Siedlce.

Początek rywalizacji śledził też olimpijczyk z Rio de Janeiro i mistrz świata na 200 m stylem grzbietowym Radosław Kawęcki, który wręczał medale oraz rozdawał autografy. Utytułowany zawodnik wspominał, że gdy zaczynał karierę to nie było takich akcji promujących pływanie. W innym razie pewnie stanąłby też na starcie.

– To bardzo dobrze, że są takie zawody, bo ja nie miałem możliwości brania udziału w takich imprezach. Za moich czasów w zawodach okręgowych było maksymalnie 40 osób. Tu natomiast mogą przyjechać osoby z całej Polski, żeby rywalizować i się sprawdzić z rówieśnikami. Super, że tyle osób interesuje się pływaniem, bo to samo zdrowie. Chociaż sam jestem parę dni przed mistrzostwami Polski, to chcę dodać uczestnikom energii. Mam nadzieję, że będą czuli moje wsparcie – mówił Radosław Kawęcki.

W zawodach wzięło udział kilkaset dzieci z ponad 70 klubów z całego kraju. Ostatni etap eliminacji planowany jest na 22 maja, a finał rozegrany zostanie na początku czerwca. Awansuje do niego najlepsza 16-tka w każdej konkurencji według punktów Światowej Federacji Pływackiej (FINA).

Organizatorem akcji jest AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu i m. st. Warszawa. Partnerami są Polski Związek Pływacki, Warszawsko-Mazowiecki Okręgowy Związek Pływacki, Wodny Park Warszawianka, Print Plus i TYR Polska.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak

Która z drużyn będzie bliżej awansu do Superligi? Na to pytanie odpowiedź padła w środowy wieczór na warszawskich Bielanach. W pojedynku drużyn przewodzących w rozgrywkach 1 ligi grupy C szczypiornistki stołecznego AZS AWF przegrały z Suzuki Koroną Handball Kielce 25:32.

Początek meczu należał do kielczanek, które w ciągu sześciu minut wyszły na prowadzenie 4:0. Duża była w tym zasługa skrzydłowej Magdaleny Kędzior, która zdobyła aż trzy trafienia. To był jednak dopiero początek emocji.

Dopiero w ósmej minucie zawodniczki AZS AWF przełamały niemoc i zdołały pokonać dobrze broniącą bramkarkę rywalek. Pierwsze trafienie dla gospodyń zdobył Sara Szczukocka i dała tym sygnał do ataku. Po trzech minutach na tablicy świetlnej był już remis 4:4, a dzięki kolejnemu celnemu rzutowi Joanny Wójcik gospodynie wyszły na prowadzenie.

Pierwsza połowa była wyrównana i zakończyła skromną przewagą przyjezdnych 10:9. Przez większość czasu żadna z drużyn nie mogła zbudować przewagi wynoszącej więcej niż jedna bramka. W zespole AZS AWF punktowała co pewien czas skrzydłowa Julia Bilik. Dało się jednak wyczuć brak mającej problem ze ścięgnem achillesa Patrycji Kozak – najskuteczniejszej zawodniczki w drużynie z Marymonckiej. Niemal całe spotkanie oglądała ona z ławki rezerwowych i pojawiła dopiero w drugiej części na dwa rzuty karne.

Po zmianie stron od trafienia zaczęły przyjezdne powiększając przewagę, ale szybko Magdalena Chrapusta i wspomniana już Bilik doprowadziły do remisu po 11. Rezultat na styku utrzymywał się do 40 minuty, kiedy to kielczanki zdobyły cztery kolejne bramki (14:18). Jeśli tylko azetesiaczki zdołały trafić, to szybko traciły o dwie więcej.

Na dziesięć minut przed końcem zawodniczki z Marymonckiej przegrywały już ośmioma bramkami i za wszelką cenę chciały zmniejszyć straty. W pierwszej rundzie w Kielcach wygrały 25:19 i gdyby rywalki straciły punkty w następnych ligowych meczach, liczyć będzie się bezpośredni bilans spotkań.

Podjęte ryzyko i gra wysoką obroną nie przyniosły jednak skutku. Wynik meczu na 25:32 ustaliła tuż pod koniec Julita Jabłońska. Wielka radość zapanowała w drużynie z Kielc, a zawodniczki AZS AWF opuszczały parkiet w nastrojach czarnych jak ich koszulki.

– Wyszłyśmy na ten mecz bardzo zmotywowane, bo był to dla nas może nie najważniejszy mecz, ale najtrudniejszy. Uważam, że byłyśmy dobrze przygotowane choć w ostatnim czasie ja i Paulina Dąbrowska wypadłyśmy ze składu i pewnie nas zabrakło. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, choć schodząc do szatni miałyśmy 15 błędów technicznych, gdzie normalnie tyle powinno być w całym meczu. Mimo tego wynik nie był jeszcze zły. Ale w drugiej połowie pojawiło się to samo czyli błędy i nieskuteczne podania – mówiła po meczu Patrycja Kozak.

W tabeli 1 ligi gr. C prowadzi drużyna Suzuki Korona Handball Kielce z dorobkiem 42 punktów, drugie miejsce zajmują zawodniczki AZS AWF Warszawa z 36 punktami na koncie, ale mają o jeden rozegrany mecz mniej. Do końca rozgrywek postały już tylko trzy kolejki. Zwycięzcy grup o awans walczyć będą w Turnieju Mistrzów.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

 

Coraz bliżej rozstrzygnięcia jubileuszowej 10. edycji akcji „Od Młodzika do Olimpijczyka” skierowanej do młodych pływaków. Podczas czwartych zawodów eliminacyjnych, które odbędą się już w sobotę, uczestnicy przeniosą się na basen o długości 50 metrów. Zwycięzcy całych zawodów wyłowieni, a raczej wyłonieni zostaną na początku czerwca.

Po dwóch latach przerwy impreza wraca na teren Parku Wodnego Warszawianka – miejsca wiele znaczącego dla całej akcji Od Młodzika do Olimpijczyka. To właśnie tam w maju 2012 roku odbył się pierwszy finał rywalizacji, a później wyłaniano następnych zwycięzców. Teraz ponownie setki uczestników z całego kraju sprawdzą się na tym popularnym basenie olimpijskim.

– Park Wodny Warszawianka to bez wątpienia miejsce szczególne i mam nadzieję, że wielu uczestników naszej akcji ma z nim dobre wspomnienia. Z powodu pandemii ostatni raz rozgrywaliśmy tam zawody w 2019 roku, bo w kolejnym sezonie nie było możliwości dokończenia rywalizacji. W tym sezonie zawody odbywały się już na kilku stołecznych pływalniach, tak żeby uczestnicy mieli szansę startowania w różnych miejscach. Szykujemy się jednak do zorganizowania specjalnych zawodów w Lublinie. Być może też zagościmy w innych miastach, bo zależy nam na tym żeby działać, a dla niektórych uczestników barierą jest odległość – powiedział Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa.

Celem akcji jest promocja pływania wśród najmłodszych, a także stworzenie talentom pierwszej wody okazji do wspólnej rywalizacji. Do finału coraz bliżej, ale o tym kto okaże się prawdziwym zwycięzcą pokaże przyszłość. Przykładem może być tu lublinianka Laura Bernat, która w grudniu 2014 roku wzięła udział w udział w OMDO. Na 50 m stylem dowolnym zajęła 7. miejsce, a 50 m stylem klasycznym była dopiero 11-ta. W marcu 2021 roku wypełniła minimum olimpijskie w Tokio i uznano ją za nadzieję polskiego pływania.

– Cieszymy się, że dzieci i młodzież mogą trenować, bo rok temu pływanie przez długi czas było zamknięte. Widzimy bardzo duży głód rywalizacji i startów. Obecnie zdecydowaną większość startujących u nas stanowią kluby z Mazowsza, ale cały czas zgłaszają się uczestnicy z całego kraju: Białegostoku, Łodzi, Elbląga, Bielska Podlaskiego, Olsztyna i wielu mniejszych miejscowości, gdzie tylko są pływalnie. To znaczy, że mają tam możliwość podnoszenia swoich umiejętności i chcą się sprawdzać – dodaje organizator zawodów.

Czwarte zawody eliminacyjne odbędą się w sobotę 24 kwietnia. Uroczyste otwarcie nastąpi o godzinie 9:00. Impreza rozgrywana będzie w dwóch turach, według podziału na roczniki (2010-2012) i (2007-2009). Z uwagi na panujący stan epidemii wydarzenie przeprowadzone będzie bez udziału udziału publiczności. Dla kibiców planowana jest transmisja internetowa.

Organizatorem akcji jest AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu i m.st Warszawa. Partnerami są Polski Związek Pływacki, Wodny Park Warszawianka, Print Plus i TYR Polska.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Bart Andrzejewski (archiwum)

To było szczęśliwe zakończenie spotkania, które w pewnym momencie zaczęło mieć dość niefortunny przebieg. Po wyrównanym boju szczypiorniści AZS Uniwersytetu Warszawskiego pokonali rezerwy Orlen Wisły Płock 26:25. Bramkę dającą wygraną zdobyli z rzutu wolnego już po końcowej syrenie.

Dawid Szpejna kontra „Nafciarze”, tak można opisać początek meczu rozgrywanego w sobotni wieczór w Centrum Sportu i Rekreacji UW. Już po dziesięciu minutach gry utrzymywał się wynik 5:2, a wszystkie trafienia dla gospodarzy zdobył szalejący na skrzydle, wspomniany już, zawodnik z numerem 22 na zielonej koszulce.

Zdobytą przewagę gracze AZS UW zdołali jeszcze nieco powiększyć, a rezultat na 15:11 przed przerwą ustalił płocczanin Kacper Wawszczak. Obie strony co prawda mogły mówić o pewnym niedosycie, bo zarówno zawodnicy AZS UW jak i Orlen Wisły II trafiali często w słupki oraz poprzeczki.

W drugiej części meczu na gola trzeba było poczekać niemal cztery minuty. Rzutową niemoc przełamał dopiero zawodnik przyjezdnych – Konrad Brzeziński, na co szybko odpowiedział bramką Miłosz Zawadzki. Gra robiła się coraz dynamiczniejsza, a trzy trafienia pod rząd zdobyte przez gości sprawiły, że w 40 minucie uniwerek prowadził tylko 17:16.

Ostatnie minuty zamieniły się w dreszczowiec. Trenerzy krążąc obok swoich ławek pokonywali kolejne kilometry i tracili głosy. W pewnym momencie zdawało się, że AZS UW odzyskuje kontrole nad przebiegiem rywalizacji. W 57 minucie Ernest Pilarski wykorzystał kontrę i dał prowadzenie azetesiakom 25:22.

Wydawać się mogło, że jest już po meczu. Jednak zawodnicy AZS otrzymali dwie kary czasowe, a „Nafciarze” wykorzystali grę w przewadze. Do bramki musiał też wrócić utykający Krzysztof Lipka i mimo problemów został jednym z bohaterów meczu. Wszystko po tym jak obronił akcję sam na sam z Filipem Witkowskim przy stanie 25:25.

Kiedy już wszyscy myśleli o serii rzutów karnych z ostatnią akcją ruszyła drużyna uniwerku. Piłka posłana została na prawą stronę do Miłosza Zawadzkiego, a ten został osaczony i sfaulowany równo z syreną końcową. Jak się okazało piłkę meczową i to dosłownie w swoich rękach trzymał już Wiktor Przybysz, który rzucił mocno nad murem. Później uradowany popędził sprintem przez całe boisko, a z gratulacjami ruszyli do niego wszyscy siedzący na ławce rezerwowych.

– Przyznam się, że w piątek na treningu zrobiłem to samo. Wtedy wyszło mi pierwszy raz w życiu, a teraz udało się powtórzyć. Ciesze się bardzo, bo gdybym tego nie trafił, to byśmy mieli rzuty karne. Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz, bo chłopaki z Płocka to ambitny zespół. Przez pewien czas mieliśmy grę pod kontrolą i przez własne błędy to straciliśmy – mówił po meczu Wiktor Przybysz.

Trener AZS Uniwersytetu Warszawskiego nie ukrywał zadowolenia, bo takiego finału nikt się nie spodziewał. Co do samego stylu gry swoich zawodników miał jednak zastrzeżenia.

– Uczulałem chłopaków, że zespół z Płocka jest młody, ambitny, grają szybko i na pewno będą chcieli się pokazać z dobrej strony. Oglądaliśmy jeszcze wideo w piątek, ale czy zrealizowaliśmy nasze założenia? Wydaje mi się że nie. Oczywiście ciesze się z trzech punktów, bo one przybliżają nas do celu jaki sobie postawiliśmy – ocenił trener Piotr Obrusiewicz.

Drużyna AZS UW zajmuje w tabeli grupy C 4 lokatę z dorobkiem 32 punktów i walczy o miejsce w pierwszej trójce. Miejsce w niej ma gwarantować pozostanie w nowej 1 lidze centralnej, utworzonej po połączeniu czterech obecnych grup.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

Pogrzeb śp. Jacka Henryka Nowakowskiego odbędzie się 20 kwietnia 2021 roku.
O godz. 11:00 w kościele pw. Matki Bożej Anielskiej przy ul. Modzelewskiego 98A odbędzie się msza święta pogrzebowa. Odprowadzenie Zmarłego do grobu rodzinnego rozpocznie się o godz. 13:00 od bramy na cmentarzu Bródnowskim.

Od Warszawy przez Madryt i Sydney, wystartują uczestnicy ósmej edycji charytatywnego biegu Wings For Life. Z powodu ograniczeń impreza ponownie odbędzie się w wersji wirtualnej, jednak dzięki specjalnej aplikacji emocji nie zabraknie. W tym roku do akcji dołącza AZS Warszawa, który przygotowuje dla biegaczy kilka lokalizacji.

Nietypowy bieg w którym meta goni uczestników cieszy się dużą popularnością. Kolejną szansę na sprawdzenie swoich możliwości uczestnicy otrzymają tradycyjnie w drugą niedzielę maja. Wszyscy na całym świecie wyruszą o tej samej godzinie i tylko od ich tempa zależy ile kilometrów pokonają. Pół godziny po nich w wirtualny pościg wyruszy samochód, który z czasem będzie przyspieszać i doganiać kolejne osoby. Swój wynik będzie można sprawdzić w globalnym rankingu.

Najważniejszy jest oczywiście udział, dobra zabawa i wsparcie badań nad przerwaniem rdzenia kręgowego. Hasłem przewodnim imprezy jest „biegniemy dla tych, co nie mogą”. Od 2014 roku uczestnicy ze 195 krajów pokonali niemal 7 mln 400 tys km i zebrali ponad 29 mln euro.

Dla osób, które chcą przyłączyć się do akcji AZS Warszawa przygotowało trzy trasy i już planuje kolejne, tak by każdy mógł pobiec w swojej dzielnicy.  Wystartować będzie można na Bielanach, a dokładniej na kampusie Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie czeka 2 km pętla. Nieco bardziej zróżnicowana runda przygotowana jest na Ursynowie i Starym Kampusie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Pobiec można też na Pradze Południe w parku Skaryszewskim – miejscu znanym i lubianym przez stołecznych biegaczy, a historycznie związanym z AZS Warszawa. Wszędzie czekać mają punkty żywieniowe i przebieralnie.

– Uwielbiamy łączyć pomaganie i aktywność fizyczną. Do tej pory z zazdrością oglądaliśmy zmagania w Poznaniu, gdzie odbywała się polska edycja Wings For Life.  Teraz po raz drugi rozgrywana będzie edycja wirtualna i uważam, że jest to pewien kompromis, bo wyznaczona będzie trasa po której można pobiec. Znów można poczuć nieco atmosfery, choć nie będzie wspólnego startu. Zachęcamy, żeby każdy ruszał z innego miejsca, można też przybiec na nasze trasy i tu kręcić kolejne okrążenia. Chcemy uniknąć dużego gromadzenia ludzi, stąd pomysł na docelowe 18 lokalizacji w Warszawie. Myślę, że każdy lubi być częścią dużego wydarzenia, a to właśnie jest taka globalna inicjatywa. Można będzie biec, spacerować i jechać na wózku, bo kilka tras będzie do tego dostosowanych – mówi Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa.

szybkiebieganie.pl

Udział w tegorocznej edycji zapowiada maratończyk i ultra maratończyk Dariusz Nożyński, który rok temu zajął trzecie miejsce na świecie pokonując 67,1 km. W 2018 roku wygrał on polską edycję rozgrywaną w Poznaniu (66 km), a w 2019 roku był najlepszy na upalnej Florydzie (57,1km). Często spotkać można go trenującego właśnie w okolicach SGGW.

– Wirtualna formuła biegu wbrew pozorom dostarcza mi dużo frajdy. W przypadku klasycznego biegu od startu biegłem w bardzo wąskiej grupie zawodników, a od pewnego momentu już samotnie. Ekstremalnie było w np. Sunrise na Florydzie gdzie od pierwszych metrów biegłem sam. Dodatkowo trasa w klasycznym biegu zwykle ciągnie się poza miastem i obfituje w długie proste odcinki. Na takiej trasie przyznam, że biega mi się trudno bo wolę bieganie na pętlach – mówi Dariusz Nożyński i dodaje.

Zdaniem biegacza wirtualna rywalizacja daje też przewagę przy doborze trasy i optymalizacji warunków m.in. poprzez odpowiednie rozmieszczenie punktów z wodą.

– Jeśli biegamy z innymi uczestnikami może być jeszcze ciekawiej. To umożliwia wzajemne dopingowanie się. Część zawodników może np. biegać w odwrotnym kierunku. Pewne jest to, że o problemach z motywacją nie ma tutaj mowy. Podobnie jak przed rokiem zbieramy ekipę biegaczy i ruszamy do wyścigu. Co do moich założeń, w kontekście kilometrażu, to zawsze startuję w Wings, aby pokonać jak najdłuższy dystans. Zapewne jak zwykle ruszę mocno bez niepotrzebnych kalkulacji. Należy jednak pamiętać, że najważniejszy jest sam udział w biegu i wsparcie idei Wings – dodaje absolwent Politechniki Warszawskiej i medalista Mistrzostw Szkół Wyższych w latach 2000-2005 w lekkiej atletyce.

W Warszawie bieg z aplikacją odbywać będzie też m.in. w parku Młocińskim i organizowany jest przez AZS UKSW. Trasa jest płaska i prowadzi urokliwymi alejkami. Miłośnicy biegania po bieżni wystartować mogą na zaprzyjaźnionym stadionie OSiR Targówek przy ulicy Łabiszyńskiej. Szykuje się tam prawdziwy zawrót głowy.

Bieg Wings For Life odbędzie się 9 maja. Start nastąpi o godzinie 13. Udział możliwy jest dzięki pobraniu aplikacji na telefon i uiszczeniu opłaty (68,49 zł), która w całości będzie przekazana na badania kliniczne. Zapraszamy również do dołączania do naszej wirtualnej drużyny: AZS WARSZAWA

Autor: Robert Zakrzewski

Lokalizacje:

URSYNÓW

BIELANY

PARK SKARYSZEWSKI

PARK MŁOCIŃSKI

Szybkie akcje, efektowne szarże i przyłożenia, tego wszystkiego nie mogło zabraknąć podczas czwartego turnieju Mistrzostw Polski kobiet w rugby 7. Zawody rozgrywane były w niedzielę na obiektach Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Atut własnego terenu wykorzystały zawodniczki z Bielan.

W coraz popularniejszej olimpijskiej odmianie rugby rywalizowało 10 zespołów, podzielonych na ekstra i 1 ligę. Zawodniczkom dopisywała słoneczna, choć nieco wietrzna pogoda. Emocji nie brakowało, a spotkania toczone były w ekspresowym tempie. Warto pamięć, że mecze w tzw. „siódemkach” trwają dwa razy po siedem minut, czyli znacznie krócej niż w tradycyjnym rugby piętnastoosobowym (2 x 40 min.). Gra jest toczona jednak przy dużo większej intensywności.

Walczące o awans do ekstraligi rugbystki AZS AWF rozpoczęły turniej od zwycięstwa nad Diablicami Ruda Śląska 14:10, a następnie pokonały Rugby Gietrzwałd 21:10. Zacięty pojedynek z rezerwami Legii przegrały dopiero po dogrywce 12:17. W ostatnim meczu o 7. lokatę azetesiaczki pokonały zawodniczki z Gietrzwałdu aż 43:0.

Dzięki korzystnemu układowi spotkań o 5. miejsce AZS AWF Warszawa zdołał awansować do ekstraligi na kolejny turniej w ramach Mistrzostw Polski. Zmagania odbędą się na początku maja w Krakowie.

– W turnieju biorą udział drugie drużyny Legii i Biało-Zielonych i one nie mogą awansować wyżej. Dla nich spotkanie o 5. miejsce było tylko meczem o zwycięstwo. Cieszę się, że awansowaliśmy z 1 ligi i w przyszłym turnieju będziemy mogli zmierzyć się z topowymi drużynami. Nie mogłem być na ostatnim turnieju z dziewczynami, ale obejrzałem tamte mecze i poprawiliśmy sporo. Jestem z nich bardzo zadowolony, bo zostawiły kawał serca na boisku. Szkoda tylko meczu z Legią II, gdzie przegraliśmy w dogrywce. Zabrakło chyba trochę tlenu i dokładności – ocenił Paweł Grabski, trener rugbystek AZS AWF.

W meczu o pierwsze miejsce nie było niespodzianki i w finale finalnie spotkały się dwie najlepsze drużyny tego sezonu. Naszpikowana reprezentantkami kraju drużyna Biało Zielonych Ladies Gdańsk wygrała z Legią Warszawa 31:0. Rugbystki z Pomorza przeszły przez turniej jak burza, tracąc we wszystkich spotkaniach tylko 7 punktów. Trzecia była drużyna Black Roses Posnania, która pokonała Juvenię Kraków 26:14.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Paweł Małaczewski (wio.waw.pl)