Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-55,category-paged-55,bridge-core-3.3.2,tribe-no-js,qode-optimizer-1.0.4,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,hide_top_bar_on_mobile_header,qode-smooth-scroll-enabled,qode-theme-ver-30.8.3,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-8.1,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

W sobotę w hali przy ul. Szturmowej koszykarki AZS Uniwersytetu Warszawskiego pokonały w akademickich derbach Politechnikę Gdańską II – 87:44. Mimo tak wysokiego wyniku mecz momentami był wyrównany, a o wszystkim zdecydowała czwarta kwarta.

Spotkanie rozgrywane było w ramach 6. kolejki I ligi koszykówki kobiet. Przystępując do meczu zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego miały w dorobku jedno zwycięstwo i to odniesione na samym początku rozgrywek. Podopieczne Małgorzaty Zaroń, która od tego roku kieruje zespołem, jeszcze nie wygrały na własnym parkiecie i z pewnością chciały to zmienić.

Już w pierwszej akcji na prowadzenie Politechnikę Gdańską wyprowadziła Marta Stawicka celnym rzutem z wyskoku. Szybko wyrównała Bernadeta Gołębiewska, a po chwili podwyższyła rzutem za trzy punkty Aleksandra Szostakiewicz. Kolejną „trójkę” dla AZS Uniwersytetu Warszawskiego dołożyła Weronika Preihs i po trzech minutach spotkania gospodynie prowadziły 10 punktami (12:2). To skłoniło trenera drużyny przyjezdnej do wzięcia czasu.

Na pięć minut przed końcem pierwszej kwarty utrzymywała się wysoka przewaga AZS UW (18:8), ale coraz częściej zawodniczki w białych strojach zaczynały popełniać błędy. Rywalki zmuszały je do tego grając wysokim pressingiem. Ostatecznie pierwsza odsłona zakończyła się zwycięstwem Warszawianek 27:20. Druga kwarta była już bardziej wyrównana i skończyła się dwupunktowym zwycięstwem Politechniki Gdańskiej (15:13). Mimo wszystko bliżej ostatecznego sukcesu wciąż były koszykarki AZS UW wygrywając do przerwy 40:35.

Po powrocie na parkiet przez ponad dwie minuty żaden zespół nie mógł trafić do kosza. Passę przerwała Marta Stawicka zmniejszając stratę Politechniki Gdańskiej do trzech punktów (37:40). Zawodniczki AZS systematycznie powiększały jednak bezpieczną przewagę trafiając za dwa punkty i z rzutów wolnych. W pewnym momencie na tablicy świetlnej był już wynik 50:39, a trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 56:42.

Decydująca partia rozpoczęła się od dwóch punktów Moniki Ziobro i powiększenia przewagi do 16 oczek. Po chwili dwukrotnie trafiła też Aleksandra Kaja. Czwarta kwarta przypominała początek spotkania i dużą przewagę AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Wystarczy dodać, że na 5 minut przed końcem meczu widniał wynik 70:42. Po końcowej syrenie zawodniczki z Warszawy mogły cieszyć się ze zwycięstwa aż 43 punktami i pierwszą wygraną w tym sezonie we własnej hali.

– Jestem bardzo zadowolona z postawy dziewczyn. Mieliśmy trudny moment, bo mieliśmy dwie porażki dwoma punktami co nam podcięło skrzydła, pojawiły się też kontuzje. Zwycięstwo było nam potrzebne jak tlen. Nastawiliśmy się mocno na to, że to jest moment żeby się odbić. Ciesze się, bo to co robiliśmy w tym tygodniu na treningach dało efekt. Wszystko zagrało, bo byliśmy zespołem biegającym, w końcu trafialiśmy, bo mieliśmy skuteczność 50 procent – ocenia trenerka Małgorzata Zaroń.

Ze względów na obostrzenia spotkanie odbyło się bez udziału kibiców.

– Zdecydowanie lepiej się gra, gdy jest publiczność. U siebie zawsze ma to znaczenie i dodaje skrzydeł. W hali panuje cisza i dobrze, że czasem ławka rezerwowych coś krzyknie. Z drugiej strony cieszymy się, że możemy w ogóle grać i sport nie został jeszcze zamrożony – dodaje rozmówczyni.

Najwięcej puntów meczu zdobyła zawodniczka AZS UW Weronika Preihs, która na koncie miała 23 oczka. Dobrą skutecznością popisały się też Aleksandra Szostakiewicz i Aleksandra Kaja, które zdobyły po 12 punktów.

W kolejnym meczu koszykarki AZS Uniwersytetu Warszawskiego zagrają na wyjeździe z UKS Basket SMS Aleksandrów Łódźki. Spotkanie odbędzie się 21 listopada.

AZS Uniwersytet WarszawskiPolitechnika Gdańska II – 87:44 (27:20, 13:15,16:7,31:2)

Autor: Robert Zakrzewski

W czwartek 5 listopada w chorwackiej miejscowości Porec, Katarzyna Sobierajska zdobyła złoty medal Mistrzostw Europy w judo w wadze do 70 kg. Jednego dnia stoczyła pięć walk z czego cztery wygrała przez ippon.

Judoczka AZS Uniwersytetu Warszawskiego w drodze do finałowej walki pokonała rywalki z Ukrainy, Grecji, Francji i Izraela. Wszystkie pojedynki zakończyły się przed czasem, a najkrótszy z nich trwał niecałe 20 sekund. Najbardziej znaną przeciwniczką była reprezentantka „trójkolorowych” Morgene Ferol – mistrzyni Europy kadetek z 2017 roku.

W pojedynku o złoto 18-letnia Polka pokonała zawodniczkę z Portugalii Joane Crisostomo, która równie dobrze spisywała się w turnieju. Walka trwała 4 minuty i zakończyła się zwycięstwem Katarzyny Sobierajskiej przez waza-ari, czyli dwa niepełne rzuty na plecy.

– Myślę, że najtrudniejsza była pierwsza walka. Możliwe, że było to spowodowane tym, że pierwsza walka zawsze przynosi najwięcej stresu. Ale przyznam, że żadna walka nie była łatwa – oceniała na gorąco mistrzyni Europy juniorów.

To kolejny sukces w karierze Katarzyny Sobierajskiej, która rok temu w Warszawie wywalczyła brązowy medal Mistrzostw Europy kadetek, a nie tak dawno była trzecia podczas Mistrzostw Polski seniorów w Trzciance. Zawodniczka jest też na liście rezerwowej na zbliżające się Mistrzostwa Europy seniorów w judo, które odbędą w czeskiej Pradze (19-21 listopada).

– Kasia jest bardzo utalentowaną zawodniczką. Nie tylko szybko uczy się nowych technik, ale jak to mówię ma też talent do pracy. Ona jest dopiero pierwszy rok juniorką i ma przed sobą dwa lata startów w tej grupie wiekowej. Patrząc na jej wyniki można przypuszczać, że będzie przynosiła kolejne powody do zadowolenia. Ona wie czego chce. Zdała dobrze maturę, dostała się na dzienne studia, jest poukładana, ma wsparcie rodziny i pierwszego trenera, który skierował ją do nas. Trzeba chwilę poczekać, ale to jest zawodniczka która może być naszą nadzieją olimpijską w Paryżu w 2024 roku- powiedział Zdzisław Grochowski, trener sekcji judo AZS UW, który był na miejscu.

Katarzyna Sobierajska jest wychowanką klubu UKS Pohl Judo Przemęt, a od trzech i pół roku trenuje w sekcji AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Od tego roku karierę sportową łączy też studiami na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Autor: Robert Zakrzewski

foto: Europen Judo Union

Zwykle ergometr wioślarski kojarzy się z treningami i sposobem na utrzymanie formy, jest to jednak też świetna forma rywalizacji. Przekonają o tym uczestnicy Akademickich Mistrzostw Polski w swoistym “wiosłowaniu na sucho”. Zawody po raz kolejny odbędą się Warszawie i to już w najbliższy weekend.

Chęć udziału w imprezie wyraziło blisko 340 zawodniczek i zawodników reprezentujących 36 uczelni co oznacza, że obsada będzie znacznie mniejsza niż przed rokiem. Walka o medale toczona będzie w dwóch kategoriach wagowych: lekkiej i normalnej, niezależnie dla kobiet i mężczyzn, a wszystko rozegra się na terenie Centrum Sportu i Rekreacji Uniwersytetu Warszawskiego przy ul. Banacha 2a.

Zawody przeprowadzone będą z zachowaniem obowiązujących zasad bezpieczeństwa i bez udziału kibiców. W hali uczestnicy będą musieli poruszać się z zachowaniem dystansu oraz w maseczkach. Wyjątkiem jest czas rozgrzewki i oczywiście sam start. Dekoracja zwycięzców odbędzie się na zewnątrz.

– Staramy się przeprowadzić zawody z obowiązującymi obostrzeniami i umożliwić studentom rywalizację, tak żeby wyłonić tych najlepszych. Czujemy jednak niepewność, bo na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Jest to duże przedsięwzięcie mimo, że liczba uczestników jest prawie o połowa mniejsza. Musimy zadbać o wiele rzeczy, tak żeby wszyscy byli bezpieczni – mówi Rafał Jachimiak, dyrektor biura AZS Warszawa.

W Polsce ergometr wioślarski należy do jednych z najpopularniejszych konkurencji w środowisku akademickim. Skąd ten fenomen?

– Nie każdy ma dostęp do sprzętu czy akwenu, tak żeby trenować wioślarstwo. A na świecie to jest chyba najbardziej utożsamiana dyscyplina ze sportem akademickim. Ergometr jest tego namiastką i może być uprawiana przez osoby, które nie startowały na wodzie. Dwa lata temu Kamil Tchorzewski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie wyśrubował rekord AMP-ów w ergometrze (2:45.1), a on nigdy nie wiosłował, tylko związany był zawsze z ergometrem – wyjaśnia organizator imprezy.

Uczestnicy Akademickich Mistrzostw Polski rywalizować będą według deklarowanych czasów z podziałem na kilka serii. Jednocześnie ścigać będą się na 20 maszynach. Każdy do pokonania będzie miał 1000 metrów, czyli dystans o połowę krótszy niż podczas mistrzostw kraju seniorów. W zeszłym roku najlepszym „przepłynięcie” wspomnianego dystansu zajęło od 2 min. 44 sek. wśród mężczyzn do 3 min. i 21 sekund wśród kobiet. O wszystkim decyduje jeden wyścig.

Zdaniem Joanny Dorociak, która w 2018 roku zdobyła złoto Akademickich Mistrzostw Polski w wadze lekkiej, na tak krótkim odcinku nie ma miejsca na błędy.

– Na dystansie akademickim główne znaczenie ma siła i wytrenowanie fizyczne. Od początku trzeba ruszyć bardzo mocno, bo nie ma czasu na rozkładanie sił w torze. Nieco inaczej jest podczas Mistrzostw Polski seniorów, bo wtedy do pokonania jest 2000 m, a wysiłek trwa około 7 minut. To jest jeden wyścig i trzeba pójść na maksa. Ponieważ wysiłek jest krótki, trzeba wcześniej rozgrzać dobrze mięśnie. Nie ma też takiej zależności, że dobrzy wioślarze będą mieli najlepszy wynik na ergometrze. Ale jest dużo przypadków, że jak ktoś wygrywał na ergometrze, to później niezbyt radził sobie na torze regatowym. W wioślarstwie nie chodzi tylko o siłę, ale też o wyczucie wody – powiedziała wicemistrzyni Europy z 2018 w dwójce podwójnej.

Złotego medalu wśród pań chcą z pewnością bronić reprezentantki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Powtórzyć swój sukces zapewne będzie chciała też Maria Wolna z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, która przed rokiem była najlepsza w wadze normalnej. Na liście startowej brakuje przedstawicieli Akademii Leona Koźmińskiego, którzy w poprzednim sezonie wygrali klasyfikację drużynową mężczyzn.

Akademickie Mistrzostwa Polski rozegrane zostaną w dniach 7 i 8 listopada. W sobotę odbędzie się weryfikacja. Natomiast w niedzielę już po ważeniu zawodnicy wejdą na halę. Zmagania ruszają o godzinie 10 od rywalizacji w kategorii lekkiej kobiet i mężczyzn.

Organizatorem Akademickich Mistrzostw Polski w ergometrze wioślarskim jest AZS Warszawa. Głównym sponsorem imprezy jest GRUPA LOTOS. Impreza dofinansowana przez Ministerstwo Sportu. Partnerami wydarzenia są także: m.st. Warszawa oraz Aktywna Warszawa i Uniwersytet Warszawski. Patronat mediany: Radio Eska, Onet i Przegląd Sportowy.

Autor : Robert Zakrzewski

Jest szansa, że Igrzyska Studentów Pierwszego Roku nie podzielą losu igrzysk olimpijskich w Tokio. Choć na uczelniach zajęcia w większości odbywają się w trybie zdalnym, to żacy całkiem realnie rywalizować będą na terenie warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego podczas 57. Varsoviady. Impreza odbędzie 11 listopada, a przygotowania trwają.

To nie będzie największa Varsoviada w ostatnich latach, ale i sytuacja na świecie jest nietypowa. Jak do tej pory chęć udziału w zawodach wyraziło ponad 200 uczestników z siedmiu uczelni w tym: Uniwersytetu Warszawskiego, Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Wojskowej Akademii Technicznej, Akademii Leona Koźmińskiego (jedyna uczelnia niepubliczna w gronie zgłoszonych) czy gospodarza – Akademii Wychowania Fizycznego. Największym zainteresowaniem cieszą się futsal i koszykówka mężczyzn.

Studenci wystartują w siedmiu dyscyplinach: pływaniu, tenisie stołowym, piłce siatkowej, futsalu mężczyzn, biegach przełajowych, koszykówce mężczyzn czy ergometrze wioślarskim. Tym razem zabraknie trójboju rektorskiego będącego tradycyjnie kulminacją wydarzeń.

– Zawody będą typowe, ale z nietypową frekwencją, bo z dużo niższą niż w poprzednich latach. Wielu studentów ma zajęcia odbywające się tylko w trybie zdalnym i nie mieli okazji się poznać osobiście. W AZS czy Studium Wychowania Fizycznego działającego na uczelniach nie było możliwości, żeby wyłowić sportowe perełki z grona pierwszoroczniaków – mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa.

Organizatorzy starają się przeprowadzić imprezę w bezpiecznych warunkach i zgodnie z panującymi zasadami bezpieczeństwa. Biorą też pod uwagę dynamiczną sytuację pandemiczną i wszystkie możliwe scenariusze.

– Na każdy turniej musimy stworzyć oddzielne sektory, tak żeby zawodnicy się nie mieszali między sobą. Przykładowo koszykarze jeśli akurat będą mieli przerwę, to nie będą mogli pójść oglądać zmagań swoich kolegów i koleżanek rywalizujących podczas sportów indywidualnych i odwrotnie. Zdajemy sobie sprawę, że do 11 listopada wszystko się jeszcze może zdarzyć – dodaje.

Pod pewnym względem Varsoviada pozostaje wyjątkowa i wyróżnia się spośród innych wydarzeń sportowych. W Igrzyskach Studentów Pierwszego Roku nie startuje się co cztery lata, ale tylko raz rozpoczynając studia pierwszego stopnia. Zapisy do turniejów drużynowych są już zamknięte, natomiast jest jeszcze szansa, żeby wziąć udział w wydarzeniu w konkurencjach indywidualnych. Rejestracje przyjmowane będą poprzez formularze zgłoszeń dostępne na stronie varsoviada.azs.waw.pl, lub w dniu zawodów.

Swój ubiegłoroczny sukces dobrze pamięta Patryk Stypułowski z Wyższej Szkoły Kultury Fizycznej i Turystycznej w Pruszkowie, który zwyciężył w biegu przełajowym zarówno w klasyfikacji otwartej oraz studenckiej. Nad rywalem miał 12. sekund przewagi.

– To był ciężki bieg. Na początku zostałem z tyłu, bo przeciwnicy ostro ruszyli, a w ciasnych ścieżkach nie było łatwo ich wyprzedzać. Dopiero na ostatnim okrążeniu znalazłem się z przodu wypracowując przewagę. Ogólnie myślę, że jest to fajna inicjatywa dla „pierwszaków”, żeby sprawdzili się na szczeblu warszawskich uczelni i później mieli możliwość reprezentowania uczelni. Poznałem na tych zawodach parę osób z którymi do dziś utrzymuje kontakt – mówi Patryk Stypułowski, tegoroczny akademicki mistrz Polski w biegu przełajowym.

Varsoviada rozgrywana jest nieprzerwanie od 1964 roku, a pierwsze zawody odbyły się na stadionie Politechniki Warszawskiej. Co ciekawe w tym samym roku igrzyska olimpijskie odbywały się także w stolicy Japonii – Tokio.

Kilka lat temu idea zmagań studentów pierwszego roku trafiła też do innych miast i tak w stolicy Małopolski odbywa się Cracoviada, w Katowicach jest Silesiada, a w innej części kraju Lubelska Uniwersjada. Zwycięzcy poszczególnych zmagań spotykają się w Ogólnopolskim Finale Igrzysk Studentów Pierwszego Roku. W tym roku finał odbyć ma się na początku grudnia w Wilkasach.

Organizatorem imprezy jest AZS Warszawa przy współpracy z Akademią Wychowania Fizycznego. Projekt współfinansowane jest ze środków m.st. Warszawy i Ministerstwa Sportu.

Strona zawodów : http://www.varsoviada.azs.waw.pl/

Autor: Robert Zakrzewski

 

Tu nie chodzi o nagrody i medale, ale o to żeby zrobić coś dla siebie. Trwa program Aktywny Warszawiak zachęcający do treningów pod okiem trenerów i instruktorów. Akademicka strefa sportu jest otwarta dla wszystkich, a udział w zajęciach jest darmowy.

Treningi odbywają się na terenie pięciu dzielnic od Śródmieścia i Mokotów, przez Ursynów, Ochotę i Pragę Południe. Uczestnicy mają szeroki wybór aktywności m.in: bieganie, fitness, tai-chi, pilates, taniec czy karate. Nie trzeba jednak poprzestawać na jednej dyscyplinie, ale można poznać ich kilka.

Poszukiwacze adrenaliny mogą sprawdzić czym jest wrotkarstwo alpejskie czyli tzw. inline alpine. Zajęcia odbywają się na terenie parku Agrykola i zwykle gromadzą około ośmiu osób, które niemal dosłownie szlifują formę przed sezonem zimowym.

– Skupiamy sporo młodzieży związanej z narciarstwem, albo są też osoby które dostatecznie dobrze jeżdżą na rolkach i potrzebują poczuć nieco adrenaliny. Trenują z nami nie tylko studenci, ale też osoby młodsze. Mieszkając w Warszawie najlepsi spędzają na nartach po 50-60 dni w roku i to nadal mało w stosunku do potrzeb. Mimo kilku różnic takie zajęcia dużo dają tym którzy chcą uprawiać narciarstwo alpejskie – opowiada Ignacy Kamiński, prowadzący zajęcia.

Dla osób wolących spokojniejszą aktywność idealne wydają się być marsze nordic walking. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu: w poniedziałki na obiektach SGGW i w soboty rano na terenie Lasu Kabackiego. Nieco większym zainteresowaniem cieszą się weekendowe spotkania, które gromadzą około 10 osób.

– Frekwencja jest trochę niższa z powodu pandemii, ale i tak przychodzi sporo uczestników w różnym wieku. Jest też coraz większe zainteresowanie młodszych osób, oraz mężczyzn, którzy do tej pory oddawali pole paniom. Przy dobrej technice nordic walking odciąża stawy i uruchamia 90 procent mięśni. Nasze zajęcia w lesie, to bardziej marsz i nauka techniki, a wszystko trwa godzinę. Osoby chętne wystarczy, że przyjdą na trening nawet bez kijków, bo zapewniamy sprzęt – wyjaśnia Marta Radomska, instruktorka nordic walking.

Wyciosać lepszego siebie można podczas treningów karate. Zajęcia z dwóch odmian japońskiej sztuki walki odbywają się w liceach przy ul. Narbutta 31 (Doshinkan) i ul. Zwycięzców 7/9 (Shorin-ryu). Na dobry początek wystarczą chęci, spodnie dresowe i koszulka. Nie trzeba od razu inwestować w karategę.

– Karate tradycyjne czyli okinawiańskie (shorin-ryu), to system którego zadaniem było nie tylko umiejętna samoobrona, ale też rozwój człowieka i pokonywanie słabości. Karate można ćwiczyć bez względu na płeć, czy wiek. Każdy trening zaczyna się od rozgrzewki i zajęć w parach, których teraz z racji pandemii jest mniej. Chodzi tu o to, żeby nauczyć się pewnych odruchów, bo wszystkiego nie da się nauczyć w powietrzu. Niezmiennie najważniejszym ćwiczeniem jest kata, to taki układ choreograficzny gdzie są zawarte bloki, zejścia i ciosy – wyjaśnia Jerzy Chrzanowski, posiadacz 6. dana w karate shorin-ryu.

Jesienna edycja programu Aktywny Warszawiak potrwać ma do 20 grudnia. Teraz, gdy odwołanych zostało wiele imprez sportowych darmowe treningi pod okiem specjalistów mogą pomóc odzyskać utraconą motywację.

Program Aktywny Warszawiak jest współfinansowany ze środków m.st. Warszawy.

Autor: Robert Zakrzewski

Harmonogram:

1. Inline Alpine, (Śródmieście) do 10 osób, pn, śr: Park Agrykola – boiska do koszykówki czw: Park Agrykola -Schody, termin: 2020-10-01-2020-11-01, 1, 6, 7, 1. In12, 14, 15, 19, 21, 26, 28, 29 października, 2, 4, 5, 9, 11,12 listopada 20-21:30, prowadzący Ignacy Kamiński, zapisy u instruktora: ignacykam@gmail.com, kontakt Ignacy Kamiński 695757565

2. Pilates, (Ursynów), 15 osób, Sala SM Na skraju, ul. Nugat 4, termin: 2020-06-01 do 2020-06-28,  Poniedziałek 18.30 – 19.30, Anna Sobianek aniasobianek@gmail.com

3. Tai – chi  dla średnio zaawansowanych (Ursynów), Sala SM Na skraju, ul. Nugat 4 2020-10-01 – 2020-12-20, grupa 15 osób, wiek 60 +, Wtorek 18.00 – 19.00 prowadzący : Kinga Klaś/ Zbigniew Pupar, kontakt: Zbigniew Pupar yinlong@yinlong.pl)

4. Tai – chi dla początkujących (Ursynów), Sala SM Na skraju, ul. Nugat 4, 2020-10-05 do 2020-12-20, grupa 15 osób, Piątek 18:00 – 19:00, Kinga Klaś/ Zbigniew Pupar, wiek 60 + (Zbigniew Pupar yinlong@yinlong.pl)

5. Fitness (Ursynów) Obiekty sportowe SGGW, ul. Ciszewskiego 10 sala 35, 2020-10 do 02020-12-20, do 30 osób, Wtorek 20.30 – 21.30, Dominika Kielan dominika.kielan@azs.pl

6. Fitness (Ursynów) Obiekty sportowe SGGW, ul. Ciszewskiego 10 sala 35, 2020-10-05 do 2020-12-20, do 30 osób, Czwartki 20:00-21:30, Dominika Kielan dominika.kielan@azs.pl

7. Bieganie (Ochota), stadion boczny SKRA ( stadion Rugby), 2020-10-05 do 2020-12-20, do 30 osób, Środa 15:00 – 17:00, Witold Dżoń Witold Dżoń 608 363 997

8. Karate Shorin Ryu  (Praga Południe), L.O im B. Prusa ul. Zwyciezców 7/9, 2020-10-05 do 2020-12-23, do 30 osób, wiek 18+, Poniedziałek 19:00 – 20:30 Jerzy Chrzanowski tel: 502 299 867 karate@dojo.pl

9. Karate Shorin Ryu  (Praga Południe), L.O im B. Prusa ul. Zwyciezców 7/9, 2020-10-05 2020-12-23 do 30 osób, Środa 19:00 – 20:30, wiek 18+, Jerzy Chrzanowski tel: 502 299 867 karate@dojo.pl

10. Karate Doshikan (Mokotów), LO im. Chałubińskiego ul. Narbutta 31, 2020-10-12 do 2020-12-23, do 30 osób, Wtorek 18:30 -20:00 Jerzy Drozdowski/ Kryzsztof Witos 18+ www.azs.waw.pl Jerzy Drozdowski shihanjurek@doshinkan.pl

11. Karate Doshinkan (Mokotów), LO im. Chałubińskiego ul. Narbutta 31, 2020-10-26 do 2020-12-23, do 30 osób, Czwartek 18:30 – 20:30 Jerzy Drozdowski/ Kryzsztof Witos, wiek 18+ Jerzy Drozdowski shihanjurek@doshinkan.pl

12. Nordic Walking (Ursynów), Obiekty sportowe SGGW, ul. Nowoursynowska 161 DS. Limba 2020-10-01 2020-12-20, do 30 osób 18:00-19:00 Marta Radomska 793 111 008, radomska.marta@gmail.com

13. Nordic Walking (Ursynów), Kabaty skrzyżowanie ul. Zaruby/Kabacka, 2020-10-01 do 2020-12-20, do 30 osób, Sobota 9:00 – 10:00 Marta Radomska 793 111 008, radomska.marta@gmail.com

Słowo tradycja odmieniane było tu przez wszystkie przypadki. W Warszawie po raz 69. odbył się wyścig wioślarskich ósemek pomiędzy Uniwersytetem i Politechniką. Tak jak w ostatnich latach zwyciężyli stołeczni inżynierowie. Ale tym razem ważniejsze było to, że udało się podtrzymać ciągłość zmagań.

W piękny sobotni dzień, na Kanale Żerańskim rozegrano zawody regaty Warsaw River Race. Łącznie stawiło się 18 osad żeńskich, męskich i mieszanych, które startowały m.in. w wyścigach na czas. Frekwencja może cieszyć, zwłaszcza że tego dnia w życie weszły nowe obostrzenia w walce z pandemią.

Główną atrakcją imprezy było starcie pomiędzy ósemkami Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskiej. Zwycięska passa uczelni technicznej trwa niemal dekadę i w tym roku została podtrzymana. Triumfowała Politechnika pokonując 1000 m w czasie 3 minuty i 8 sekund. Przeciwnicy potrzebowali na przepłynięcie dystansu 25 sekund więcej (3:33).

– Cieszę się bardzo, że wygraliśmy. To mój drugi sezon, więc to jeszcze dla mnie nowość, nie mogę powiedzieć, że się przyzwyczaiłem. Warunki były idealne, trochę chyba płynęliśmy pod wiatr, ale nie było tego zbytnio czuć. W ogóle na kanale się super pływa. Jestem przyzwyczajony do pływania na Wiśle, a tu jak schodzę to nie ma takich prądów czy zawirowań. Mam nadzieję, że uda się podtrzymać ciągłość tych regat, bo w ostatnim czasie Uniwersytet Warszawski miał problem z zebraniem składu i liczę, że się odbudują – powiedział Maciej Koperski, szlakowy Politechniki Warszawskiej.

Niewiele brakowało, a pojedynek między uczelniami trzeba byłoby przełożyć, tak jak tegoroczne regaty The Boat Race, czyli renomowany wyścig pomiędzy Oxford i Cambridge. Zawody na Tamizie zostały odwołane jeszcze w marcu z powodu pandemii.

– Udało nam się zrobić to, czego nie udało się zrobić w Londynie. Odwołanie wyścigu między Oxford i Cambridge było wielką sensacją. Jeszcze wczoraj po komunikacie dotyczącym zakazu zgrupowań powyżej 5 osób zrobiliśmy naradę trenerską debatując czy to rozporządzenie obejmuje sport? Bo jeśli tak, to czy nie zrobić wyścigu na czwórkach? Byliśmy na to przygotowani, tak żeby podtrzymać rywalizację. Regatom pewnie było daleko do tych z najlepszych czasów, ale ważne że tradycja została zachowana – powiedział Robert Borys z osady Uniwersytetu Warszawskiego i jeden z organizatorów zawodów.

Bardziej zabawowy charakter miała rywalizacja smoczych łodzi na dystansie 2000 m. Dyscyplina wywodzi się z Chin, gdzie pływano od dawien dawna, a wszystko związane była z tamtejszymi obrzędami religijnymi. Tradycja przeobraziła się w sport znany na całym świecie. W Warszawie do walki stanęły cztery osady, a zwyciężyli „Obrotowce” z czasem 15 minut i 25 sekund.

– Większość z nas wywodzi się z kajakarstwa, albo pływało na kanadyjkach i ruch tu jest podobny. Tym razem na łódkach było po sześć osób, więc trzeba było się sprężać, żeby przepłynąć ten dystans. To cztery osoby mniej niż zazwyczaj pływa, więc bardzo dużo. Kanał jest wąski i nie ma tu możliwości, żeby ruszyć ze startu wspólnego. Dlatego ruszaliśmy co 30 sekund, żeby sobie nie przeszkadzać. Ale to widać kiedy jest się szybszym rywali. Choć wolę bezpośrednią rywalizację – wyjaśnia Anna Miernowska, która płynęła w osadzie „Pędzące Jeże”.

Na najlepszych czekały dyplomy, puchary i medale. Organizatorzy już myślą o przyszłym roku, bo wtedy odbędzie jubileuszowy 70. wyścig pomiędzy Uniwersytetem i Politechniką.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Impreza współfinansowane ze środków m.st. Warszawa i Ministerstwa Sportu.

Warsaw River Race 2020 : WYNIKI

Autor: Robert Zakrzewski

Co tam regaty między Oxford i Cambridge. Już po raz 69. w stolicy Polski odbędzie się prestiżowy wyścig wioślarskich ósemek pomiędzy Uniwersytetem i Politechniką. W ostatnich latach górą byli Inżynierowie, którzy zapewne będą chcieli podtrzymać dobrą passę.

W sobotę 24 października na Kanale Żerańskim rozegrana zostanie impreza pn. Warsaw River Race. Chęć udziału zgłosiło kilkanaście osad, które zmierzą się w wyścigu na czas, wyścigu czwórek, oraz smoczych łodzi. W wydarzeniu mogą wziąć nie tylko wyczynowi zawodnicy, ale i amatorzy. Przewidziane są starty osad męskich, żeńskich oraz mieszanych.

Głównym punktem zawodów będzie pojedynek między dwoma renomowanymi stołecznymi uczelniami. Osady będą miały do pokonania ok. 1000 m, a trasa prowadzić będzie między 1 a 2 km Kanału Żerańskiego dawniej nazywanym Królewskim. Chwilę wcześniej na wodzie znajdą się ósemki licealne.

– Tradycje wioślarstwa w Warszawie są olbrzymie. W AZS to była jedna z najważniejszych sekcji 20-lecia międzywojennego. Bardzo byśmy chcieli, żeby regaty to była jedna z wizytówek Warszawy. Teraz wioślarstwo bardzo się rozwija. Poza takimi sztandarowymi klubami jak WTW i AWF Warszawa, są też kluby które zajmują się wioślarstwem amatorskim – mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa.

Rok temu wygrała Politechnika Warszawska z czasem 2 minuty 53 sekundy i nie dając szans rywalom, którzy na pokonanie dystansu potrzebowali 23 sekundy więcej (3:15). W tej dekadzie Uniwersytet Warszawski jeszcze nie wygrał.

– W Politechnice Warszawskiej jest mocna ekipa. Wielu zawodników decyduje się studiować na tej uczelni i ciągle mają napływ nowych trenujących osób. Ale w sporcie nigdy nie można o niczym z góry przesądzać. Zobaczymy jak będzie w tym roku – powiedział Robert Borys z AZS Warszawa, koordynator zawodów.

Początek wydarzenia o godzinie 10. Pojedynek Politechniki Warszawskiej i Uniwersytetu Warszawskiego zaplanowany jest na 14:15. Biuro zawodów znajdować będzie się na terenie portu żerańskiego KS Spójnia Warszawa przy ul. Modlińskiej 16. Dla najlepszych przewidziano puchary, medale i dyplomy.

Zawody Warsaw River Race można uznać za zakończenie sezonu na wodzie w wymiarze akademickim. Sportowcy przenoszą się wkrótce pod dach, bo już 7 listopada w Warszawie wystartują Akademickie Mistrzostwa Polski w ergometrze wioślarskim.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Impreza współfinansowane ze środków m.st. Warszawa i Ministerstwa Sportu

Strona wydarzenia :https://wrr.azs.waw.pl/

Autor: Robert Zakrzewski

Po ogłoszeniu nowych zasad bezpieczeństwa w walce z pandemią, przełożono eliminacje zawodów „Od Młodzika do Olimpijczyka”. Poszukiwania pływackich talentów miały odbyć się w sobotę 17 października, czyli w dniu gdy wejdzie w życie nowe rozporządzenie wstrzymujące działalność basenów.

Właśnie ze względów bezpieczeństwa tegoroczna edycja „Od Młodzika do Olimpijczyka” miała odbywać się nie na jednym, a na dwóch stołecznych basenach. Młodzi pływacy rywalizować mieli w rzutach, podzieleni na kategorie wiekowe i bez udziału kibiców. Wszystko po to by zmniejszyć ilość osób przybywających w jednym momencie na pływalni.

Chęć udziału w pierwszych zawodach eliminacyjnych wyraziło ponad 600 młodych zawodników z całego kraju. Dla wielu miał być to pierwszy poważny sprawdzian w życiu i być może szansa na pierwsze zwycięstwo. Jednak na nieco ponad dobę przed startem okazało się, że impreza się nie może odbyć w związku z nowymi obostrzeniami i wzrostem zachorowań na koronawirusa.

Organizatorzy liczą, że pierwsze zawody uda się rozegrać jeszcze w listopadzie tego roku.

– Musimy się poddać decyzji władz. Liczymy, że epidemia zostanie opanowana i tym razem jednym z pierwszych miejsc, które zostaną otwarte będą pływalnie. Bardzo nam zależy, żeby zawody mogły się odbywać. Mamy sygnały, że jest nie tylko głód rywalizacji, ale także potrzeba umożliwienia dzieciom regularnych treningów. Wszystko w myśl zasady w zdrowym ciele zdrowy duch. Zachęcamy, żeby młodzi pływacy się nie poddawali, uprawiali inne aktywności fizyczne, aby w dobrej formie fizycznej znów wrócić na pływalnie. Sport uczy pokory, liczymy, że te przeciwności losu też wzmocnią młodych pływaków, a umiejętności radzenia sobie z niecodzienną sytuacją jedynie wzmocnią ich w drodze do osiągania sukcesów sportowych – mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa.

Pływacy w tym roku nie mieli zbyt wielu okazji do trenowania w swoim naturalnym środowisku. Podczas pierwszej fali pandemii baseny zamknięte zostały w marcu, a otwarte w czerwcu. Po ponad czterech miesiącach ich działalność znów jest wstrzymywana, co jest sporym ciosem dla trenujących.

– Dzieci zaczynały na nowo wchodzić w ten cały tryb treningowy, ale też czerpać z tego zabawę. Dopiero co wróciły do formy w jakiej były w marcu. Pływanie to specyficzna dyscyplina i musisz mieć kontakt z wodą. OMDO to była możliwość, żeby sprawdzić się z kimś i wrócić do takiego trybu sportowego. Wstrzymanie działalności basenów może oznaczać zniechęcenie dla wielu osób – mówi Eugeniusz Puzan, trener sekcji pływackiej AZS Uniwersytetu Warszawskiego.

Od Młodzika do Olimpijczyka to cykl ogólnopolskich zawodów organizowanych od 2011 roku. Zmagania odbywają się na pływalniach 25 i 50 metrowej. W bieżącym roku szkolnym planowanych jest 5 zawodów eliminacyjnych oraz Wielki Finał.

Wydarzenie organizowane jest przez AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Sportu oraz m.st. Warszawy i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.

Akademickie wielkie derby stolicy okazały się szczęśliwe dla piłkarek ręcznych AZS AWF Warszawa. W środę, na rozpoczęcie czwartej kolejki I ligi szczypiornistki z Bielan pokonały na własnym parkiecie AZS Uniwersytet Warszawski 34:19.

Spotkanie można było nazwać rewanżem za finały Akademickich Mistrzostw Polski. W Katowicach na początku października w meczu o brązowy medal Akademia Wychowania Fizycznego pokonała Uniwersytet Warszawski 23:17. Tym razem przewaga była większa.

Już w pierwszej minucie bramkę dającą prowadzenie AWF dała Patrycja Kozak, która okazała się być najskuteczniejszą zawodniczką meczu z dorobkiem 7 trafień. Szybko na 1:1 wyrównało UW za sprawą Julii Cichal, ale autorkami kolejnych goli były gospodynie. W 15 minucie spotkania było 9:1.

Niemoc AZS UW przerwała Martyna Sawa, później swoje bramki dorzuciła Nina Skierska. To jednak nie wystarczyło by dogonić rozpędzone rywalki. Pierwsza połowa zakończyła wynikiem 17:10.

– Od samego początku mieliśmy kontrolę nad spotkaniem. Bardzo dobrze broniła nasza bramkarka i wynik nawet przez moment nie był dla nas zagrożony – ocenił Paweł Kapuściński, trener AZS AWF Warszawa.

Drugą połowę otworzyła Olga Lewandowska podwyższając wynik meczu. W odpowiedzi Kamila Jabłońska-Strzępek zmniejszyła straty. Jednak zawodniczki Uniwersytetu Warszawskiego nie były w stanie zbliżyć się bardziej, a największym problemem była skuteczność. W pewnym momencie cztery ciosy wyprowadził AWF wychodząc na prowadzenie 26:13.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 34:19. Najwięcej bramek dla AZS Uniwersytetu Warszawskiego zdobyły Kamila Jabłońska-Strzępek i Nina Skierska– po sześć.

– Uważam, że wynik nie powinien być aż taki wysoki. Ale tak się skończyło, a nie inaczej. Ciężko się gra jak się nie zdobywa bramek ze stuprocentowych sytuacji. Później chyba zabrakło zimnej głowy, może też sił, bo mamy sporo kontuzjowanych dziewczyn. Oczywiście mniejszym składem też można grać, bo po to się trenuje. Ale w protokole było nas 13, w tym trzy bramkarki i trzy obrotowe – mówi Katarzyna Zglinicka-Skierska, trenerka AZS Uniwersytetu Warszawskiego.

Po rozegraniu dwóch spotkań AZS AWF Warszawa w tabeli I ligi gr. C zajmuje drugie miejsce za Varsovią Warszawa. Na 10 pozycji plasuje się AZS Uniwersytet Warszawski.

Autor: Robert Zakrzewski

foto: Marcin.biz

 

Trzeciego października dobiegła końca pierwsza edycja akcji „63 dni! Wyzwanie!” zorganizowanej dla uczczenia 76. rocznicy Powstania Warszawskiego. Projekt łączył w sobie rekreację i sport oraz cenną lekcję historii. Po udanym początku organizatorzy nie mogą doczekać się przyszłorocznej odsłony, a uczestnicy wraz z nimi.

Pomysł na stworzenie wydarzenia, które nie tylko upamiętni Powstanie Warszawskie, ale także pozwoli poznać jego przebieg i losy uczestników walk przez wszystkie 63 dni, istniał wśród organizatorów od pewnego czasu. Dzięki takiej idei uczestnicy mogli powiązać swoją aktywność fizyczną z poznawaniem kolejnych kart powstańczego kalendarza. Motywowało to również do większej regularności, bo w grę wchodziły dwa miesiące uczestnictwa, a nie jeden start.

Wyzwanie okazało się być udaną inicjatywą z jeszcze jednego powodu. W czasie pandemii i odwołanych wielu imprez masowych uczestnicy mogli odnaleźć swoje miejsce w nieoficjalnym rankingu i porównywać swoje dystanse z innymi osobami. Taka odrobina rywalizacji mogła dodatkowo motywować.

– W sportowym hołdzie Powstańcom Warszawy planowaliśmy okrążyć kulę ziemską i to się udało na wiele dni przed końcem wyzwania. Uprawialiśmy sport w kilku dyscyplinach, w których można było zmierzyć dystans, bez względu na czas i wspólnie pokonaliśmy prawie 60 tys. km – mówi Rafał Rzońca, jeden z organizatorów akcji.

Najwięcej kilometrów pokonali rowerzyści (29944,94 km), następni byli chodziarze (13436,67 km ) i biegacze (13247,34 km). Swoje kilometry dokładali wiosłujący, pływacy, osoby jeżdżące rolkach, spacerujące z wózkiem dziecięcym, czy jeżdżące na wózku inwalidzkim.

Odnotowano ponad 300 rejestracji ze 113 miejscowości. Największą reprezentację miała oczywiście Warszawa, ale równie dobrze prezentowały się Koło, Częstochowa i Gdańsk. Ciekawostką jest, że do uczestnictwa w wyzwaniu zgłosiły się także osoby spoza Polski m.in. z USA, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Hiszpanii, Holandii, Norwegii, Niemiec, Czech czy Macedonii.

– Były obawy, że wyzwanie może nie wypalić, ale liczba zgłoszeń w obecnej sytuacji pozytywnie nas zaskoczyła. Dla przykładu pisała do nas uczestniczka z USA, że udział w wyzwaniu jest dla niej osobiście bardzo ważny i poprosiła o wysłanie medalu do Nowego Jorku. Ten i wiele innych sygnałów od uczestników odczytujemy jako informację zwrotną, że ta inicjatywa, odwołująca się do swego rodzaju nowoczesnego patriotyzmu jest potrzebna. Co prawda wyniki na bieżąco dostarczało mniej niż 200 uczestników, ale mamy nadzieję poprawić ten element w kolejnych edycjach – mówią organizatorzy.

Dzięki uprzejmości Muzeum Powstania Warszawskiego można było śledzić przebieg Powstania dzień po dniu, a dzięki szefowi Komisji Historycznej AZS i członkowi Towarzystwa Miłośników Historii – Robertowi Gawkowskiemu poznać sylwetki bohaterów walk, którzy w tamtym okresie byli związani ze środowiskiem akademickim. Część uczestników wsparła też materialnie muzeum.

Organizatorzy podkreślają, że inicjatywa została zrealizowana bez jakiejkolwiek dotacji, nakładem własnej pracy i środków finansowych pomysłodawców, czyli warszawskiego AZS i Agencji „Top Art.”

– W trakcie realizacji inicjatywy nie ustrzegliśmy się trudności, a szczególnie trudna była początkowa sytuacja z serwerem i komplikacje przy logowaniu do strony. Traktujemy to jako naukę i wyciągamy wnioski na przyszłość, a chcielibyśmy tworzyć „63 dni wyzwanie” wspólnie z uczestnikami – deklarują organizatorzy wyzwania, którzy proszą o spostrzeżenia i sugestie.

Dla chętnych uczestników zorganizowano pamiątkowe koszulki i medale, natomiast wszyscy aktywni uczestnicy „63 Dni! Wyzwanie” otrzymali certyfikaty potwierdzające ich udział w inicjatywie.

Organizatorzy dziękują za zaangażowanie wszystkim, którzy przystąpili do wyzwania, a także patronom inicjatywy, czyli Muzeum Powstania Warszawskiego i warszawskiemu oddziałowi Towarzystwa Miłośników Historii.

Strona wydarzenia: https://63dni.pl

Autor: Robert Zakrzewski