Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-47,category-paged-47,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

Jeden serial wystarczył, żeby uruchomić lawinowe zainteresowanie szachami. Przybywa nowych graczy, a zestawy z pionami znikają ze sklepów stacjonarnych i internetowych. Jeśli jeszcze nie oglądaliście „Gambitu Królowej”, to okres świąteczno-noworoczny wydaje się dobrym momentem na nadrobienie zaległości. Później szach-mat i złapiecie bakcyla.

Choć do tej pory szachy nie rozbudzały masowej wyobraźni, to bez wątpienia serial na motywach powieści stał się fenomenem kultury masowej. W niecały miesiąc produkcję obejrzało ponad 62 mln widzów czyniąc ją najpopularniejszym serialem limitowanym w historii jednej z platform streamingowych. W tym samym czasie proporcjonalnie rosła liczba wyszukań internetowych, o tym jak nauczyć się grać w szachy i czym w ogóle jest tytułowy gambit królowej.

Serial został dobrze odebrany nie tylko przez osoby nie mające styczności z grą w szachy, ale również przez samych zawodników. Jak mówi Oliwia Kiołbasa tegoroczna brązowa (indywidualnie -red) i złota (drużynowo) medalistka Akademickich Mistrzostw Polski od strony szachowej jest on bardzo dobrze zrealizowany.

– Widać, że producenci podeszli do wszystkiego profesjonalnie. Zatrudniono znanych konsultantów m.in. legendarnego Garriego Kasparowa, a Marcin Dorociński współpracował z arcymistrzem Radosławem Wojtaszkiem. To co może się nie zgadza, to to, że na turniejach jest dużo więcej remisów, a w serialu one praktycznie się nie zdarzały. Większość rzeczy została bardzo dobrze odwzorowana. Teraz już nie przewraca się króla przy poddaniu partii, ale akcja toczy się w latach 60-tych – mówi mistrzyni międzynarodowa reprezentująca Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie.

Na ekranie zobaczyć można szachistów żyjących niczym gwiazdy rock’n’rolla. Bohaterka serialu trenuje przesuwając figury po suficie, a pomagają jej w tym środki uspokajające.

– Pewnie wszystko zależy od człowieka, ale przy takim rozrywkowym trybie życia trudno byłoby zagrać turniej, który trwa tydzień albo więcej. Ale to też nie jest tak, że cały czas siedzimy przy szachownicy. Przeważnie jest dzień wolny i jest to okazja do spotkania. Faktycznie w głowie bardzo często rozgrywamy partie, najczęściej po porażce albo remisie. Oczywiście nie jest to przesuwanie figur po suficie. Czasami jednak jak jedziemy na turnieje, to dla zabicia czasu gramy na ślepo, czyli mówimy sobie ruchy – opowiada Oliwia Kiołbasa.

W efekcie, po serialu zaczęła pojawiać się nowa liczba graczy na serwisach internetowych. Trzeba przyznać, że szachy jako jeden z niewielu sportów były przygotowane na takie rozwiązania jak rozgrywanie spotkań on-line z powodu odwołania imprez w świecie realnym. Wirtualnie rozegrane zostały m.in. Akademickie Mistrzostwa Świata w sportach umysłowych, które początkowo gościć miały w Bydgoszczy.

– Szachy były chyba jedną z nielicznych dyscyplin, które radziły sobie coraz lepiej w okresie pandemii. Zaczęły się turnieje on-line. Nawet Magnus Carlsen organizował swoje zawody, które były transmitowane w Eurosporcie. Pomimo, że nie możemy się spotykać to często zawody przenoszone są do internetu i jest w czym wybierać. Oczywiście to inna energia. Czasami psychologia ma znaczenie, ale raczej w szachach nie stosuje się jakiś sztuczek, żeby wyprowadzić kogoś z równowagi – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Zdaniem zawodniczki wcale nie jest trudno nauczyć się grać w szachy. Problemem jest dopiero to żeby grać na wysokim poziomie. Sama zaczynała przygodę z grą na 64 polach mając 6 lat. W 2010 roku zdobyła tytuł Mistrzyni Europy do lat 10.

– U mnie szachy to sprawa rodzinna. Najpierw dziadek nauczył grać mojego starszego brata. Lubiłam patrzeć jak brat przestawia jakieś drewniane figurki. Później chodził na turnieje, dobrze się bawił i wracał z pucharami. To mi się podobało dlatego męczyłam go żeby mnie nauczył. Podstawy szachów szybko można złapać, tylko problem jest to żeby być najlepszym. Trzeba rozwijać strategiczne aspekty gry i zmysł kombinacyjny. Na końcu jest praca z komputerem i przygotowanie wariantów kilkunastu pierwszych ruchów oraz puli końcówek – dodaje szachistka na co dzień reprezentująca barwy Miedzi Legnica.

Dokładnie 90 lat po tym jak polscy szachiści w Hamburgu zdobyli złoto na Olimpiadzie Szachowej znów nastała moda na królewską grę. Wszystko za sprawą pewnego serialu. A więc gracie czy oglądacie? A może jedno i drugie? Teraz wasz ruch.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Five Reklama

Wszystkim Koleżankom i Kolegom, oraz sympatykom sportu akademickiego składamy serdeczne życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia.

Niech ten magiczny czas sprawi, że zapomnimy o bieżących problemach. Mamy nadzieję, że zbliżający się rok 2021 pod wieloma względami będzie lepszy i znów spotkamy się w szerokim gronie.

Życzymy wam dużo zdrowia, co wydaje się być aktualne jak nigdy do tej pory. Dziękujemy też za waszą wytrwałość w tym rozgrywanym na raty sezonie i życzymy dalszego zapału do pracy. Wszystkiego najlepszego.

AZS Warszawa

 

Trudno powiedzieć ile osób kończy rok 2020 w dobrym humorze, ale z pewnością powody do zadowolenia mają siatkarki AZS AWF Warszawa. Zawodniczki z Bielan zdobyły tytuł Akademickich Mistrzyń Polski, a w II lidze nie mają sobie równych. Jednak droga do awansu wydaje się być jeszcze długa.

Zwycięstwa we wszystkich dwunastu spotkaniach i tylko jeden set stracony, oto imponujący bilans siatkarek AZS AWF Warszawa, które pewnie prowadzą w tabeli II ligi grupy drugiej. W ostatnim tegorocznym spotkaniu pokonały Ósemkę Siedlce 3:0 we własnej hali, będącej bez wątpienia ich atutem. Pytany o tajemnice sukcesu trener zespołu Piotr Najmowicz z uśmiechem odpowiada:

– Dobór odpowiednich osób, atmosfera i po prostu praca. To mój trzeci rok spędzony z tą drużyną i widać, że się rozwijamy. Nasze wyniki to nie jest żaden przypadek. Co roku dostarczamy zawodniczki innym drużynom do I ligi, ale pracujemy z młodzieżą w klubie Ateny Warszawa. Dzięki temu mamy zapewniony ciągły system szkolenia – słyszę.

W 2017 roku zawodniczki stołecznego AZS AWF wróciły po blisko 20 latach do I ligi, ale po zaledwie sezonie spadły. Z obecnego składu tamten pamiętają tylko dwie środkowe: Ewa Krzysztoń dziś będąca kapitan zespołu, oraz Weronika Słowik. O powrót na zaplecze krajowej elity walczy przebudowana drużyna.

– Naszym zadaniem jest wygrać to co się da, a później zobaczymy jakie mamy możliwości. Jeśli zajmiemy jedno z dwóch pierwszych miejsc w lidze, to zagramy dwa turnieje barażowe o pierwszą ligę. Dlatego jeszcze trochę będzie się działo, ale póki co idzie nam dobrze. Zobaczymy jak będzie na koniec – tonuje nieco nastroje trener.

Jego zawodniczki w tym roku zdobyły złoty medal Akademickich Mistrzostw Polski. Podczas turnieju finałowego rozgrywanego w Krakowie nie straciły nawet jednego seta. W walce o złoty medal pokonały AWF Poznań 3:0.

– Finały wspominam bardzo dobrze, bo przeszliśmy przez nie jak burza. Oczywiście była walka i zacięte mecze, ale to nasza dobra gra, a nie słabość rywalek dała nam złoty medal. Mamy czym się pochwalić. Na co dzień w drużynie ligowej studentki są u nas ważnym ogniwem, a nie uzupełnieniem składu i to się przełożyło na rezultat AMP-ów – mówi Piotr Najmowicz.

Siatkarki AZS AWF Warszawa mogą się pochwalić bogatą historią. W latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku sekcja zdobyła aż 11 tytułów mistrzyń kraju i prowadzi w klasyfikacji medalowej Mistrzostw Polski wyprzedzając AZS Warszawa. Obecna drużyna z Bielan chciałaby z pewnością nawiązać do swojej złotej ery. Pierwszym krokiem byłby powrót na zaplecze Tauron Ligi.

-Próbujemy piąć się wyżej, bo znamy historię naszej sekcji. Faktycznie w latach 50-tych ubiegłego wieku nie było mocnych na siatkarki i siatkarzy AWF Warszawa. Tu grali wszyscy najlepsi, bo mieli do tego warunki. Nie wiem dlaczego to się skończyło, ale przychodząc na studia na warszawski AWF nie wiedziałem nawet, że nie ma męskiej ligowej drużyny siatkarskiej, a dziewczyny grały w II lidze. Mam nadzieję, że wkrótce ta drużyna będzie grała znów oczko wyżej – kończy trener AZS AWF Warszawa.

W kobiecej I lidze nie ma obecnie żadnej drużyny z Warszawy. Natomiast rozgrywki niżej występują aż cztery kluby, w tym dwa azetesowe. Oprócz wspomnianego AZS AWF Warszawa, także AZS LSW Warszawa, który obecnie zajmuje 10 pozycję.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Selerski

 

 

Miłym sportowym akcentem młodzi pływacy zakończyli trudny rok 2020. W sobotę na dwóch pływalniach rozegrano drugie zawody eliminacyjne w ramach akcji Od Młodzika do Olimpijczyka. Choć uczniowie wkrótce zaczną przerwę świąteczną to poddali się jeszcze jednemu sprawdzianowi, swojej formy.

Przez kilka godzin na pływalniach OSiR Żoliborz i OSiR Targówek swoje umiejętności prezentowały przyszłe nadzieje olimpijskie. Rywalizacja rozgrywana była z przerwami w trzech-czterech blokach, mogących liczyć maksymalnie po 150 uczestników. W wodzie znaleźli się młodzi zawodnicy i zawodniczki z roczników 2007-2009 i 2010-2012.

Chęć udziału w imprezie wyraziło blisko 60 klubów nie tylko z Warszawy czy Mazowsza, ale z terenu całego kraju. Zmagania odbywały się na 25 metrowym basenie, w takich konkurencjach jak 50 i 100 metrów stylem grzbietowym, motylkowym, dowolnym czy klasycznym. Dla większości z uzdolnionych sportowców była to jedna z ostatnich szans na zaprezentowanie swoich umiejętności w sezonie rozgrywanym na raty z powodu pandemii.

– To był bardzo dziwny rok dla pływaków ze względów na to, że baseny były długo zamknięte. Wyniki nie są adekwatne do tych osiąganych w zeszłym sezonie. Na szczęście nie ubyło nam w klubie zawodników. Takie zawody jak OMDO są najlepszą zachętą do uprawiania sportu i dają 10 razy tyle, co jeden trening. Przyjeżdżamy tu drugi raz z rzędu i moim zdaniem jestem to najlepsza impreza w tym roczniku – mówił trener Bartosz Kutny z klubu Butterfly Łomża.

Choć święta za pasem to zawody stały na wysokim poziomie. Nie zabrakło rekordów życiowych i dobrych wyników. Po dwa złote medale wśród 13-latków zdobyli Amelia Kaczmarek oraz Oskar Ślesik zwyciężając na 100 m stylem dowolnym i motylkowym. Powody do zadowolenia miał też Tomasz Janus, który wśród 11-latków zwyciężył na 100 m stylem klasycznym i zmiennym.

– Jestem bardzo zadowolona, bo kraulem zrobiłam życiówkę. Nie było jednak łatwo przygotować formę, bo musiałam zaczynać praktycznie od początku, a po długiej przerwie było ciężko. W czasie tego zamknięcia trener przygotował nam różne zdania. Od września to dopiero moje trzecie zawody i choć mamy już ferie świąteczne to nie było problemów z motywacją. Na ostatnich zawodach chciałam dać z siebie wszystko i się udało – powiedziała Amelia Kaczmarek zawodniczka UKS Piątka Konstantynów Łódzki, która marzy o występie na igrzyskach olimpijskich.

– Czuje się świetnie, bo pobiłem dwie swoje życiówki. W kraulu poprawiłem się aż o osiem sekund, ale tu miałem stary czas. To był dziwny sezon, ale podczas kwarantanny udało mi się trenować na swoim basenie, który miałem zrobiony w takiej szklarni. Chciałbym w przyszłości wystartować na igrzyskach, a co do idoli to mam kilku: Kacpra Stokowskiego, Ksawerego Masiuka i Radosława Kawęckiego – dodał Oskar Ślesik z UKS G-8 Bielany Warszawa.

Najlepsi otrzymali puchary i medale, a na wszystkich uczestników czekał pamiątkowy gadżet – chusta ochronna. Ponieważ na trybunach nie mogli zasiąść kibice, więc dla dla nich przygotowano transmisję internetową.

Kolejny trzeci etap akcji Od Młodzika do Olimpijczyka odbędzie się dopiero 6 marca 2021 roku. Zawody składają się z pięciu imprez eliminacyjnych oraz wielkiego finału, który planowany jest na 19 czerwca.

Wydarzenie organizowanie jest przez AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Sportu i m.st Warszawy. Partnerami imprezy są aqua-sport.net i TYR Polska.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Marcin Klimczak

Uczestnicy akcji Od Młodzika do Olimpijczyka wracają na pływalnie, bo już w sobotę odbędą się drugie zawody eliminacyjne. Zainteresowanie udziałem było tak duże, że nie dla wszystkich niestety starczyło miejsc.

Ponownie młodzi pływacy będą mieli okazję rywalizowania na dwóch basenach: OSiR Żoliborz i OSiR Targówek w Warszawie. Zawody wśród chłopców i dziewcząt rozgrywane będą w blokach z podziałem na roczniki (2007-2009, 2010-2012). Zgodnie z rozporządzeniem obowiązującym od końca listopada w wydarzeniach sportowych może brać udział jednocześnie do 150 osób. Impreza odbędzie się bez udziału publiczności, ale dla kibiców przewidziana jest transmisja internetowa.

– W trzech rocznikach zapisy musieliśmy zamknąć już po kilku godzinach. Nie wszyscy pewnie zakwalifikowali się do tych zgłoszeń. Wszystko wskazuje, że jest duże zainteresowanie pływaniem, bo dawno nie było takiej sytuacji. To było spore wyzwanie, bo organizując pierwsze zawody eliminacyjne limit wynikający z rozporządzenia wynosił 250 osób jednocześnie. Wszystko staramy się zorganizować jak najbardziej sprawnie, bezpiecznie i zgodnie z wytycznymi – mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa.

Zawody odbędą się na basenie 25 metrowym. W programie znajdą się takie konkurencje jak 50 i 100 metrów stylem dowolnym, klasycznym, grzbietowym, motylkowym, oraz 200 metrów zmiennym. Uczestnicy mają prawo startu w maksymalnie dwóch konkurencjach.

Akcja od Młodzika do Olimpijczyka pokrywa się w czasie z Mistrzostwami Polski seniorów rozgrywanymi w Olsztynie. W piątek o swoje medale na 200 m stylem grzbietowym będzie walczył Radosław Kawęcki – ambasador OMDO.

– Trzymamy kciuki za Radka, bo jest w formie i mamy nadzieję, że odwiedzi nas podczas któryś zawodów. Ostatnio nie mógł, bo miał International Swimming League. Do tej pory często odwiedzał młodych uczestników, ale oczywiście wszystko zależy od jego kalendarza. Na pewno to miły akcent dla najmłodszych i coś co ich zachęca dodatkowo do działania – dodaje organizator imprezy.

Wydarzenie odbędzie się w sobotę 19 grudnia. Początek o godzinie 8:45.

Od Młodzika do Olimpijczyka to cykl zawodów rozgrywany od 2011 roku przyciągający dzieci i młodzież z całego kraju. Impreza składa się z pięciu zawodów eliminacyjnych oraz finału, który planowany jest na 19 czerwca 2021 roku.

Wydarzenie organizowane jest przez AZS Warszawa przy wsparciu Ministerstwa Sportu oraz m.st. Warszawy.

Autor: Robert Zakrzewski

 

Siedem drużyn rywalizowało w dorocznym piłkarskim turnieju Dolna Cup. Najlepsza okazała się drużyna MOS Osowska, nikt jednak nie odszedł z pustymi rękami.

To były kolejne zawody przeznaczone dla podpieczonych ośrodków socjoterapeutycznych i placówek wychowawczych, organizowane w ostatnim czasie. Pod koniec listopada rozegrano Puchar Lig Integracyjnych z udziałem czterech zespołów. Wtedy zwyciężyli gospodarze z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii Osowska, którzy z pewnością teraz też chcieli zająć pierwsze miejsce.

Świąteczny Turniej Dolna Cup przeprowadzony został w środę na obiektach Warszawianki pod tzw. „balonem”. Spotkania trwały dwa razy dziewięć minut, a drużyny składały się z czterech zawodników w polu oraz bramkarza. Najpierw odbyły się mecze grupowe, później mecze o miejsce i półfinały. Od lat nieocenioną pracę przy organizacji turnieju wykonuje Sebastian Olejniczak z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego Dolna.

Na uwagę zasługiwał występ jedynej żeńskiej drużyny – MOW Strażacka, która za swoją ambitną postawę otrzymała puchar fair-play. To kolejny sygnał, że kobieca piłka jest w dobrej kondycji i być może wkrótce uda się zorganizować turnieje wyłącznie dla pań.

Jak burza przez turniej przeszła Osowska, która tylko w meczu ze wspomnianą drużyną ze Strażackiej straciła bramki wygrywając 7:4. W pozostałych meczach zwyciężali pewnie i wysoko (5:0, 10:0). W finale spotkali się z drużyną SOW Dom przy Rynku, która w fazie grupowej wygrała mecze po 7:1 i 5:2, oraz zremisowała 2:2 z Łomiankami, a w półfinale pokonali gospodarzy MOW Dolną 3:1. Decydujący mecz zakończył się wygraną graczy z Osowskiej 9:0.

– Cieszymy się, że udało się rozegrać turniej i zebrać siedem drużyn. To był jeden z ostatnich sportowych akcentów w tym roku dla tej młodzieży, bo w piątek zaczynają przerwę świąteczną. Pewnie każdy chce odpocząć, dlatego tym bardziej brawa dla uczestników i opiekunów za mobilizację. Dla wszystkich przewidziany był poczęstunek. Każdy dostał jakieś upominki, bo w końcu to był świąteczny turniej – opowiada Leszek Roszczenko z AZS Warszawa.

Najlepszym zawodnikiem turnieju został wybrany Maciej Lipiński z SOW Dom przy Rynku, a królem strzelców Krystian Poreda z MOS Osowska. Natomiast za najlepszego bramkarza uznano Michała Romana z MOS Łomianki.

Organizatorem zawodów były AZS Warszawa i MOW Dolna w ramach programu Ligi Integracyjne. Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Sportu.

Świąteczny Turniej Dolna Cup – klasyfikacja

1. MOS Osowska

2. SOW Dom przy Rynku

3. MOS Łomianki

4. MOW Dolna

5. MOS Kąt

6. MOS Zielonka

7. MOW Strażacka

Akademicki Związek Sportowy podsumował rok pełen wyzwań. Nawet organizacja Gali Sportu Akademickiego była pewnym sprawdzianem, bo po raz pierwszy w historii została przeniesiona do świata wirtualnego. Jednak w 2020 roku oprócz wielu trudności były też sukcesy, a wśród wyróżnionych nie zabrakło stołecznych akcentów.

Nagroda imienia Eugeniusza Pietrasika byłego prezesa AZS w latach 1985-1991, inicjatora organizacji zimowej Uniwersjady w Zakopanem, oraz współautora ustawy o kulturze fizycznej powędrowała w ręce trojga młodych działaczy. Wśród nich był 23-letni Mikołaj Chudzik prezes AZS Szkoły Głównej Gospodarstwa Wielskiego, klubu posiadającego 23 sekcje w tym futsal kobiet grający w ekstralidze.

– Jest to dla ogromne wyróżnienie i motywacja do tego, żeby dalej działać i wdrażać pomysły które ułatwią studentom starty w zawodach. Moja przygoda z AZS zaczęła się od tego, że idąc na studia trafiłem do sekcji piłki nożnej. Na początku drugiego roku szukano wolontariuszy, którzy by pomogli przy Varsoviadzie. Ponieważ miałem wolny weekend stwierdziłem, że pomogę. I tak od zawodów do zawodów działam do dziś. W tym roku było sporo wyzwań, ale na SGGW udało nam wypracowywać różne sposoby motywacji, mamy też system stypendialny – powiedział Mikołaj Chudzik, student leśnictwa.

Mikołaj Chudzik w akcji

Statuetki zaprojektowane przez znanego rzeźbiarza Adama Fedorowicza trafią przy najbliższej okazji do najlepszych uczelni Akademickich Mistrzostw Polski sezonu 2019/2020. Klasyfikację generalną zwyciężyła Politechnika Gdańska, wyprzedzając Uniwersytet Warszawski. Trzecia była Politechnika Śląska.

Na pocieszenie niemal tradycyjnie UW wygrało klasyfikację w typie uniwersytetów. W klasyfikacji uczelni społeczno-przyrodniczych pierwsze miejsce zajęła wspomniana Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, wśród uczelni wychowania fizycznego górą był stołeczny AWF, a wśród szkół niepublicznych Akademia Leona Koźmińskiego. Trzecie miejsce zajęła Uczelnia Łazarskiego.

Podczas Gali Sportu Akademickiego wyróżniono nagrodą fair-play koleżanki i kolegów z AZS UMCS Lublin i AZS UMedu za charytatywne biegi wirtualne organizowane wiosną w czasie pierwszej fali pandemii. A za ligowy sukces uznano czwarty tytuł mistrzowski futsalistek AZS Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Podziękowano też sponsorom i partnerom: Grupie Lotos S.A i Ministerstwu Sportu.

Początkowo sportowcy i działacze związani z Akademickim Związkiem Sportowym mieli pojawić się na czerwonym, a może raczej zielonym dywanie w łódzkiej Zatoce Sportu, a cała gala uświetnić miała obchody 75-lecia tamtejszej Politechniki. Ostatecznie wydarzenie przeniesione zostało do internetu i transmitowano je ze studia w Warszawie. Wszyscy mają nadzieję, że za rok będzie można spotkać się znów razem.

Autor: Robert Zakrzewski

Klasyfikacja generalna Akademickich Mistrzostw Polski:

1. Politechnika Gdańska 2687,5 pkt

2. Uniwersytet Warszawski 2386,5 pkt

3. Politechnika Śląska w Gliwicach 2186,0 pkt

 

9. Politechnika Warszawska 1529,5 pkt

12. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie 1422,5 pkt

13. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie 1186,5 pkt

23. Szkoła Główna Handlowa w Warszawie 846,5 pkt

26. Akademia Leona Koźmińskiego 770,5 pkt

33. Wojskowa Akademia Techniczna Warszawa 538,0

35. Warszawski Uniwersytet Medyczny 438,5 pkt

62. Łazarski Warszawa 139,5 pkt

68. Akademia Sztuki Wojennej 94 pkt

84. SWPS Warszawa 60 pkt

85. Vistula Warszawa 61 pkt

88. WSM Warszawa 50,5 pkt

95. UKSW Warszawa 20 pkt

96. AEH Warszawa 20 pkt

116. APS Warszawa 5,0 pkt

Gdyby energię wyprodukowaną przez uczestników Warszawskiego Maratonu Fitness dało się zamienić na zasilanie, to zaopatrzyłaby w moc obiekty Akademii Wychowania Fizycznego. Wydarzenie trwało przez sześć godzin i prowadzone było przez doświadczonych instruktorów. Wszystko odbywało się z zachowaniem dystansu, co podczas maratonu zawsze ma znaczenie.

W niedzielę 13 grudnia pasjonaci zdrowego stylu życia stawili się na warszawskich Bielanach podczas kolejnej edycji Warszawskiego Maratonu Fitness. W trzech halach odbyło się łącznie 17 treningów. Szeroka oferta obejmowała m.in. tabate, step, jogę, ale też dance, piloxing czy też pilates. W zajęciach wziąć mógł każdy, a udział był bezpłatny.

Uczestnicy zgłoszeni na poszczególne godziny otrzymywali kolorowe opaski, które były swego rodzaju przepustką. W tym roku czas treningów został skrócony z godziny do 45 minut. Każdy musiał przyjść z własną matą do ćwiczeń. Dodatkowo trenować można było w domu, bo prowadzona była transmisja internetowa z głównej hali.

– Tegoroczna edycja na pewno jest inna pod wieloma względami takimi jak frekwencja i reżim sanitarny, ale jeśli chodzi o poziom to dalej jest fantastycznie. Nic nie zmieni atmosfery na sali fitness, tego uczestnictwa w zajęciach, kontaktu z osobą prowadzącą i tych endorfin – mówi Dorota Święćkowska, instruktorka fitness.

Nie zabrakło stałych bywalców i nowych osób. Choć większość decydowała się na blok składający się dwóch-trzech zajęć, to najwytrwalsi trenowali przez pełne sześć godzin. To już był nie lada wyczyn.

– Kierowałam się różnorodnością zajęć. Chciałam spróbować czegoś na czym nie byłam w latach poprzednich. Pierwsze dwie godziny spędziłam na jodze, więc czuje się dobrze zrelaksowana. Na treningu dance z Dorotą Święćkowską była świetna energia. Tego się nie da przenieść przez kamerkę internetową. Bardzo mi brakowało takich wydarzeń – mówiła Justyna Słodownik, która trenowała przez pełne 6 godzin.

Choć jest wielu znanych instruktorów fitness, to na palcach dało się policzyć trenujących panów.

– Atmosfera jest super, czuć bardzo dużo dobrej energii dookoła. Wszystko odbywa się w miłej atmosferze, choć instruktorzy dają nam wycisk. Jestem na Warszawskim Maratonie Fitness po raz któryś z kolei i uważam, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Co do ilości panów, to uważam że jest pewien stereotyp mówiący o tym że fitness jest tylko dla pań i że lepiej iść na siłownie powyciskać niż poćwiczyć interwałowo– opowiada Michał uczestnik wydarzenia.

Całe wydarzenie zakończył dwugodzinny maraton zumby prowadzony przez Annę Cegłowską i Oktawiana Zagórskiego. Taneczny trening przyciągnął grono zainteresowanych, którzy chcieli się zmęczyć w ten przyjemny sposób. Pewnie gdyby nie ograniczenia frekwencja byłaby jeszcze większa. W zamian uczestnicy otrzymali więcej miejsca na parkiecie.

– W tym roku jest mniej osób i są większe dystanse między ludźmi. Z drugiej strony teraz bardziej ludzie to doceniają, że mogą wyjść i poćwiczyć. Mimo, że jest mniej osób, to energia jest większa. Co do naszego treningu, to mamy bardzo zróżnicowane tempo intensywności. Jeśli jest bardziej intensywny utwór i dużo podskoków, to później robimy coś bardziej tanecznego. Dzięki temu spala się dużo kalorii. To trochę jak z jazdą samochodem. Jak jedziemy szybko i wolno na zmianę to spalanie będzie większe – opowiada z uśmiechem Anna Cegłowska, instruktorka zumby.

Zwycięzcą tego maratonu może czuć się każdy, kto niedzielne popołudnie spędził trenując na terenie Akademii Wychowania Fizycznego, lub też w domu przed telewizorem.

Warszawski Maraton Fitness to impreza cykliczna organizowana przez AZS Warszawa przy wsparciu Akademii Wychowania Fizycznego i Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Akcja prowadzona jest w ramach programu “Aktywny Warszawiak” promującego aktywny tryb życia przez szereg ogólnodostępnych zajęć.

Wydarzenie finansowane jest ze środków m.st Warszawy oraz Ministerstwa Sportu.

Autor: Robert Zakrzewski

Choć na termometrach blisko zera stopni, to powiało wiosną. We wtorkowy wieczór odbyły się akademickie derby Warszawy w piłce ręcznej kobiet. Spotkanie pomiędzy AZS Uniwersytetem Warszawskim i AZS Akademią Wychowania Fizycznego rozgrywane było już na poczet rundy rewanżowej I ligi.

Zgodnie z terminarzem do meczu powinno dojść dopiero w marcu, jednak wykorzystując chwilę przerwy drużyny zgodziły zagrać się o ligowe punkty już teraz. Biorąc pod uwagę sytuację pandemiczną nikt nie wie co będzie za kilka tygodni i czy nie dojdzie do zawieszenia rozgrywek, jak to już miało w tym roku.

Zawodniczki z Bielan były faworytkami rywalizacji i przystępowały do niej jako liderki I ligi gr. C z dorobkiem 21 punktów. Szczypiornistki AZS Uniwersytetu Warszawskiego znajdują się na drugim biegunie tabeli czekając na swoją pierwszą zdobycz. Z pewnością chciały sprawić niespodziankę w derbowym pojedynku i odpłacić się za porażkę poniesioną z AZS AWF w październiku w hali przy Marymonckiej (19:34).

Początek spotkania był bardzo wyrównany. Pierwsze trafienie w Centrum Sportu i Rekreacji UW zdobyły gościnie w drugiej minucie meczu dzięki Laurze Nawarze. Po chwili wyrównała Kamila Jabłońska-Strzępka. Dochodziła ósma minuta gry i utrzymał się remis 2:2. W ciągu kolejnych 120 sekund cztery kolejne trafienia zdobyły zawodniczki w zielonych strojach i na tablicy świetnej widniał już wynik 2:6.

Szczypiornistki AZS UW nie złożyły jednak broni i w 17 minucie Martyna Sawa zdobyła kontaktowe trafienie przy stanie 6:7. To był okres dobrej gry gospodyń, które zdobyły cztery trafienia w pięć minut. W bramce dobrze radziła sobie też Dominika Staniec.

Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy utrzymywał się wynik 9:10, ale tu ponownie do głosu doszły zawodniczki AZS AWF Warszawa, które pokazały że nieprzypadkowo są liderkami tabeli. Zawodniczki z Bielan rzuciły cztery bramki z których ostatnią dołożyła Aleksandra Janiec i ze spokojem schodziły na przerwę.

Druga część meczu przebiegała pod dyktando szczypiornistek AWF i nie dostarczyła tak wielu emocji. Na początku głównie po trzech trafieniach grającej z numerem 9 wspomnianej Kamili Jabłońskiej-Strzępki utrzymywał się rezultat 12:15, ale pięć kolejnych bramek zdobyła drużyna gości i tej przewagi nie udało się już odrobić. Ostatnie trafienie w meczu zdobyła Joanna Marzewska ustalając wynik spotkania na 28:20 dla AZS AWF. Akademiczki dopisały sobie kolejne 3 punkty.

– Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punty, ale nasza gra pozostawiała dużo do życzenia. Nie tylko w tym meczu mamy problemy w koncentracją, tak żeby dobrze wejść w pierwszą i drugą połowę. Jak to się mówi nasze głowy zostają w szatni. Jest to rzecz nad którą staramy się pracować – powiedział po meczu Paweł Kapuściński, trener AZS AWF Warszawa.

Chociaż zawodniczki AZS UW nie zagrały złego spotkania, to muszą szukać pierwszych punktów w innych meczach. Okazja już w najbliższy weekend, kiedy to do Warszawy przyjdzie drużyna SMS ZPRP Płock, która w tabeli również ma zerowy dorobek.

– AWF pokazał swoje doświadczenie i to, że nie jest przypadkowo na czele tabeli. Mają fajnie grające zawodniczki. My zagrałyśmy poprawny mecz, ale zabrakło czegoś więcej żeby dać od siebie, jakiejś większej skuteczności. Nasze bramkarki zagrały super. W pierwszej połowie gdyby nie Natalia to pewnie wynik mógłby być wyższy – mówiła po meczu Katarzyna Zglinicka-Skierska, trenerka AZS UW.

Najwięcej bramek w derbowym pojedynku zdobyła zawodniczka AZS Uniwersytetu Warszawskiego Kamila Jabłońska–Strzępka bo osiem. Najskuteczniejsza w drużynie AZS AWF Warszawa była rozgrywająca Yana Chabrova z siedmioma trafieniami.

Autor: Robert Zakrzewski

AZS Uniwersytet Warszawski – AZS AWF Warszawa 20:28 (9:14)

Cenne zwycięstwo odnieśli reprezentanci środowiska AZS Warszawa podczas 11. Ogólnopolskiego Finału Igrzysk Studentów Pierwszego Roku. Walka w klasyfikacji końcowej była bardzo wyrównana, a o wszystkim zdecydował zaledwie jeden punkt.

Igrzyska Studentów Pierwszego Roku odbyły się w weekend 5 i 6 grudnia na terenie Centralnego Ośrodka Sportu Akademickiego w Wilkasach, oraz w Giżycku. Choć olimpijski płomień nie zapłonął w tym roku w Tokio, to po raz pierwszy igrzyska studenckie zawitały nad jezioro Niegocin. Zawody rozgrywane były w reżimie sanitarnym i bez udziału kibiców. Dla większego bezpieczeństwa wszystko odbywało się w czterech halach.

– Każde środowisko mogło wystawić tylko dwoje zawodników w konkurencjach indywidualnych. W sportach drużynowych tylko futsal miał osiem drużyn. Wszyscy byliśmy podzieleni na pięć hoteli, nie było też wspólnych posiłków. Każdy otrzymywał jedzenie na wynos i spożywał je w swoim pokoju. Do tego był obowiązek noszenia maseczek. Nie można było też pójść zobaczyć jak grają koledzy i koleżanki, bo mecze rozgrywane były bez udziału publiczności – opowiada Magdalena Bryk, kierowniczka reprezentacji AZS Warszawa.

Zmagania odbyły się w kilku dyscyplinach – pływaniu, ergometrze, tenisie stołowym, futsalu, koszykówce i siatkówce. Przedstawiciele AZS Warszawa bardzo dobrze radzili sobie zwłaszcza na basenie, gdzie zwyciężyli w klasyfikacji drużynowej kobiet i mężczyzn. Triumfowali też w rywalizacji sztafet, a indywidualne sukcesy odnieśli Aliksandra Shuliakouskaya na 50 metrów stylem dowolnym i Łukasz Czerwiński na 50 m stylem grzbietowym. Dwukrotnie pierwszy był też Bartosz Mielniczuk.

Warszawianie dominowali również pod koszem. Wśród pań zawodniczki Akademii Wychowania Fizycznego wygrały wszystkie swoje trzy mecze z imponującym bilansem wynoszącym 165:30. Zawodnicy Akademii Leona Koźmińskiego zwyciężyli turniej panów, ale oni napotkali więcej trudności na swojej drodze. Widać to choćby po rezultacie meczu z reprezentantami AZS Katowice (38:32).

Cenne punkty zdobył Paweł Święcicki z AWF Warszawa, który wygrał rywalizację na ergometrze w wadze lekkiej wyprzedzając kolejnego zawodnika o 14 sekund. Dodatkowo Hanna Krasuska z Uniwersytetu Warszawskiego była druga wśród pań w kategorii open. Drugie miejsce w swoich zmaganiach zajęły siatkarki z Uniwersytetu Warszawskiego, a w rozgrywkach mężczyzn trzecia lokata przypadła siatkarzom z Politechniki Warszawskiej.

O sporym pechu mogą mówić futsaliści stołecznych Inżynierów, którzy po meczach grupowych mieli tyle samo punktów co dwie inne drużyny w tabeli. Niestety przez gorszy bilans bramkowy nie znaleźli się w półfinale, tylko w niedzielę grali o dalsze lokaty.

– Walka i emocje były do końca, ale to dobrze. Futsaliści z Warszawy szli na mecz o 5. miejsce z Gdańskiem wiedząc, że muszą wygrać. Niestety im nie wyszło (0:1). Gdyby wygrali mielibyśmy pewne zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, a tak musieliśmy poczekać na rezultat spotkania AZS Lublin i Poznania. Porażka tych pierwszych sprawiła, że pozostaliśmy na pierwszym miejscu – opisuje przebieg rywalizacji Magdalena Bryk.

Ostatecznie AZS Warszawa zdobył 80 punktów wyprzedzając AZS Katowice (79 pkt) i AZS Lublin (76,5 pkt). Tuż za podium znalazło się środowisko AZS Kraków (66 pkt).

Igrzyska Studentów Pierwszego Roku to impreza wyjątkowa, bo wystartować można w niej tylko raz w życiu będąc studentem pierwszego roku.

XI Ogólnopolski Finał Igrzysk Studentów Pierwszego Roku został dofinansowany ze środków Ministerstwa Sportu. Sponsorem głównym Akademickiego Związku Sportowego jest Grupa LOTOS.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: Michał Szypliński/NTN Snow & More

Pełne wyniki