Bez kategorii
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,category,category-bez-kategorii,category-1,paged-35,category-paged-35,bridge-core-3.3.2,tribe-no-js,qode-optimizer-1.0.4,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,hide_top_bar_on_mobile_header,qode-smooth-scroll-enabled,qode-theme-ver-30.8.3,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-8.1,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Bez kategorii

Kiedy na chodnikach wszyscy zaczynają kręcić piruety, a ulice przypominają lodowisko, to jest sygnał, że czas założyć łyżwy. Klub Arum AZS zaprasza na zajęcia rekreacyjne, rekreacyjnej jazdy figurowej oraz w grupie zawodniczej. Pod okiem trenerek nikt nie zostanie na lodzie.

Popularność lodowisk otwieranych zimą w różnych częściach miasta pokazuje, że łyżwiarstwo cieszy się dużym powodzeniem. Sport ten ma wielu sympatyków, którzy podczas zbliżających się igrzyskach olimpijskich będą mogli oglądać reprezentantów Polski w konkurencji par tanecznych, oraz solistek. Zanim jednak przyjdzie nam do głowy efektowny axel, czy toe loop najpierw trzeba opanować podstawy.

– Na początek uczymy prawidłowej postawy i upadania – to jest bardzo ważne, bo upadek zawsze się zdarzy. Później uczymy się jak jeździć do przodu, trzymać równowagę, jak hamować czy przenosić nogę za nogę. To jest taki alfabet, który trzeba poznać. Są osoby, które łapią wszystko bardzo szybko, ale większość już po pierwszej lekcji będzie mogła pojechać samodzielnie – opowiada Agnieszka Dobrowolska, założycielka sekcji AZS łyżwiarstwa figurowego.

Klub specjalizuje się w zajęciach z jazdy figurowej na wrotkach i rolkach. Treningi w tej odmianie łyżwiarstwa odbywają się w pięciu lokalizacjach: od obiektu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przez Tarchomin po Ząbki. Dyscyplina powoli nabiera na popularności, a jedną z najważniejszych imprez w kalendarzu są World Games, czyli igrzyskach sportów nieolimpijskich. Dla azetesiaczek ważnymi zawodami będą mistrzostwa Polski, które mają odbyć się latem.

– Łyżwy i rolki są do siebie bardzo podobne. Chociaż wiele osób mówi, że łatwiej nauczyć się jeździć na łyżwach. Moim zdaniem to tylko kwestia psychologii, bo łatwiej upaść jest na lód niż na parkiet. W podstawach jazdy nie ma jednak większej różnicy. Ważny jest porządny sprzęt, taki żeby był bezpieczny dla kostek. Można go sobie wypożyczyć, ale jak osoby już łapią bakcyla to kupują swoje rolki czy wrotki – dodaje była łyżwiarka, a obecnie trenerka i propagatorka sportów wrotkarskich.

Zainteresowani? No to jazda! Więcej informacji: https://arumazs.pl/zapisz-sie-na-zajecia/

Autor: Robert Zakrzewski

Siatkarki JHN AZS Warszawa serwują kolejne zwycięstwo swoim kibicom. Popularne „Gwiazdeczki” wygrały piąte spotkanie z rzędu i coraz śmielej spoglądają w kierunku drugiego miejsca w tabeli II ligi. Podczas akademickich derbów okazały się lepsze od AZS Akademii Siatkówki Uniwersytet Gdański.

Pierwszy tegoroczny pojedynek przyniósł ze sobą odrobinę niepewności. Choć oba zespoły w świetnych humorach udawały się na świąteczną przerwę, to nie wiadomo było, jak wolne dni wpłynęły na ich formę. Warto dodać, że przed tym spotkaniem gospodynie odbyły jedynie trzy treningi.

Sam mecz miał duże znaczenie dla układu sił w tabeli. AZS AS Uniwersytet Gdański, chociaż jest beniaminkiem rozgrywek, to plasował się na wysokim czwartym miejscu. Tuż za nimi znajdowała się drużyna JHN AZS Warszawa tracąc do rywalek tylko dwa punkty. Stołeczne siatkarki w meczu pierwszej rundy rozgrywanym w Gdańsku przegrały 2:3 i teraz z pewnością liczyły na rewanż i wyprzedzenie ich w klasyfikacji.

Początek spotkania ułożył się po myśli gdańszczanek, które szybko wyszły na prowadzenie (4:0). Duża była w tym zasługa dobrze grających – Anny Grajewskiej i Poli Nowakowskiej. W odpowiedzi po mocnym ataku Eweliny Brzezińskiej i błędzie drużyny przyjezdnej zrobiło się 4:3. Była to najmniejsza różnica w pierwszym secie. AZS Uniwersytet Gdański prowadził pięcioma-sześcioma punktami, a set zakończył się wynikiem 25:15.

Po zmianie stron do głosu zaczęły dochodzić siatkarki JHN AZS Warszawa. Wymiana ciosów trwała do stanu 5:5, a szalę na swoją stronę przechyliły dzięki dwóm punktom zdobytym przez Agnieszkę Kowal. Już przy stanie 16:11 wydawało się, że partia jest już pod kontrolą stołecznych siatkarek. Ale zawodniczki w biało-zielonych strojach zaczęły tracić kolejne punkty. Sytuację przerwała w porę mocnym atakiem Ewelina Karsztun. Druga odsłona zakończyła się wynikiem 25:16.

– Nasza forma jest jeszcze świąteczna i zabrakło treningów. Nasze mecze w Gdańsku świadczą o tym, że potrafimy grać dobrze w siatkówkę. Po dobrym początku grałyśmy jeszcze o tie-break, tak żeby złapać rytm. Przydarzyła się jednak kontuzja jednej z podstawowych zawodniczek i w pewnym momencie nie myślałam nawet o meczu, tylko co z naszą dziewczyną. Gratulacje dla zawodniczek z Warszawy. My swój cel w tym sezonie już osiągnęłyśmy. Docelowo chcemy w przyszłości awansować do I ligi – mówiła po meczu Agata Kopczyk, trenerka AZS Akademii Siatkówki Uniwersytet Gdański.

Trzeci set również do pewnego momentu był bardzo wyrównany (9:9) i obfitował w wiele długich wymian, ale i niewymuszonych strat. W decydujący momencie siatkarki JHN AZS przejęły inicjatywę i wyszły na cztery punkty przewagi. Nie oddały już tego do końca, wygrywając 25:19.

Gospodynie zdołały odrobić straty i choć przegrywały w setach 0:1 to ostatecznie wygrały mecz 3:1. Jak się okazało decydującej partia również tylko na początku była wyrównana do wyniku 7:7. Później swoje punkty dołożyły Paulina Kuźnia, czy Katarzyna Tertelis. Natomiast całe spotkanie zamknęła atakiem w siatkę jedna z gdańszczanek.

– Pierwszy set to była wypadkowa przerwy świątecznej, bo do treningów wróciłyśmy dopiero we wtorek. Musiałyśmy wrócić do naszego rytmu meczowego. W pozostałych trzech setach mecz był pod kontrolą. W jednym momencie zepsułyśmy jeszcze dwie zagrywki i przyjęcie nam uciekło, ale podniosłyśmy się z tego i świetnie zagrała nam obrona do tego kończyłyśmy ataki i blokowałyśmy – mówiła po meczu Katarzyna Maj, kapitan JHN AZS Warszawa.

W tabeli II ligi siatkarki JHN AZS Warszawa zajmują aktualnie czwarte miejsce z dorobkiem 21 punktów. Od drugiej pozycji dającej prawo startu w turnieju półfinałowym o awans do I ligi dzielą je już tylko cztery punkty. Przypomnijmy, że zawodniczki w tym sezonie grają by upamiętnić zmarłego prezesa AZS LSW – Jacka Henryka Nowakowskiego. Miała być radość z samej gry, a może będzie radość z awansu.

JHN AZS Warszawa – AZS Akademia Siatkówki Uniwersytet Gdański 3:1 (15:25, 25:16, 25:19, 25:18)

Autor: Robert Zakrzewski

Jak na zamówienie zima wróciła, a wraz z nią drugi etap zawodów AZS Winter Cup czyli Akademickiego Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim. W Szczawnicy pojawili się murowani faworyci, a zbójnickiego zatańczyła kolejna w tym sezonie debiutantka – Maja Chyla.

Po inauguracyjnych zawodach rozegranych jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia tym razem narciarze i narciarki przenieśli się na Palenicę – jedną z głównych atrakcji Pienin. Nie chodziło jednak o piękne widoki czy legendy o harnasiu, ale walkę o kolejne punkty w klasyfikacji generalnej cyklu.

W zmaganiach wzięło udział ponad 100 studentów z ponad 20 uczelni z całego kraju. W tej grupie nie zabrakło licznego grona zawodników i zawodniczek, dla których jest to pierwszy sezon jazdy w AZS Winter Cup. Szczęśliwie warunki dopisały i można było jechać śmiało po przygotowanym białym dywanie. Gdyby impreza miała odbyć się dwa dni wcześniej, przygotowanie trasy byłoby sporym wyzwaniem.

– Czuć zimową atmosferę i naprawdę mieliśmy szczęście. W czwartek po południu przyszedł mróz, a w nocy było nawet minus 9 stopni. Śnieg zdążył się związać się i jest twardo. Chcielibyśmy podziękować i pochwalić osoby z PKL, które zdecydowały się wczoraj zamknąć stok, tak żeby nie został zniszczony przez treningi i pozostałe osoby. Dzięki temu trasa na zawody jest doskonale przygotowana – mówił Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa, organizator zawodów.

Palenica niestety nie jest górą stworzoną dla kibiców, bo zawodników i zawodniczki widać dopiero, gdy kończą swoje przejazdy. Było jednak czym się emocjonować. Dublet w swoim debiucie zgarnęła Maja Chyla. W slalomie gigancie o blisko 3,5 sekundy wyprzedziła drugą w klasyfikacji Katarzynę Wąsek – triumfatorkę ubiegłorocznego cyklu. Studentka UJ Kraków wygrała też w slalomie, pokonując Julię Włodarczyk o ponad 2,5 sekundy.

Tak mocny debiut Mai Chyly w cyklu AZS Winter Cup to nie jest jednak niespodzianka, bo zawodniczka jest mistrzynią Polski w gigancie z 2020 roku i mistrzynią Polski w slalomie równoległym z 2021 roku. Jeszcze w grudniu na Palenicy wygrała zawody FIS i była też w przewidywanym składzie na Zimową Uniwersjadę. Jednak, jak wiadomo, impreza ostatecznie została odwołana.

– Wciąż stawiam sobie wysokie cele, ale jakoś nigdy nie miałam okazji tu wystartować. Słyszałam jednak, że są to świetne zawody, a warunki dziś były jak na imprezie najwyższej rangi. Był to też dla mnie dobry trening, bo wkrótce są mistrzostwa Polski seniorów i odbywać będą one się na tej samej trasie. Nie wiem jeszcze czy wystartuję w innych imprezach cyklu w tym sezonie, ale na pewno jeszcze chętnie wrócę. Faktycznie już w zeszłym sezonie bardzo się nastawiałam na start w Uniwersjadzie, ale została przeniesiona na grudzień. Dwa tygodnie przed zawodami wszystko zostało odwołane i byłam tym bardzo zawiedziona – mówiła po udanym starcie studentka filologii włoskiej.

Wśród mężczyzn lista zwycięzców była taka sama jak po zawodach w Zakopanem. W slalomie gigancie najlepszy był Antoni Szczepanik z Politechniki Warszawskiej, który o dwie sekundy wyprzedził Wojciecha Dulczewskiego z AWF Kraków. Natomiast w slalomie swoją dobrą formę udowodnił Juliusz Mitan z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, który o blisko sekundę wyprzedził wspomnianego już zawodnika AWF.

Kolejna okazja na sprawdzenie swojej formy już 21 stycznia w Krynicy-Zdroju. Finał zawodów odbędzie się 25 lutego w Szczawnicy. To jednak nie koniec emocji, bo w marcu rozegrany zostanie slalom równoległy, zaległa 18-tka oraz team event.

Organizatorem cyklu AZS Winter Cup jest AZS Warszawa. Partnerami wydarzenia są Ministerstwo Sportu i Turystyki i m.st Warszawa. Partnerzy techniczni: Nordica, UYN oraz Toyota W&J Wiśniewski. Patronat medialny: Snow and More Magazyn NTN, skifoto.pl, Przegląd Sportowy, Onet. Sponsorem głównym Akademickiego Związku Sportowego jest Grupa Lotos.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński/skifoto.pl

AZS Winter Cup: Szczawnica

Slalom gigant kobiet
1. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:53.92
2. Katarzyna Wąsek (CC Warszawa) 1:57. 37
3. Julia Włodarczyk (AWF Katowice) 1:58. 67

Slalom gigant mężczyzn

1. Antoni Szczepanik (PW Warszawa) 1:49.46
2. Wojciech Dulczewski (AWF Kraków) 1:51.00
3. Stanisław Hejmo (UJ Kraków) 1:51.71

Slalom kobiet

1. Maja Chyla (UJ Kraków) 1:14.40
2. Julia Włodarczyk (AWF Katowice) 1:17.04
3. Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa) 1:17.69

Slalom mężczyzn

1. Juliusz Mitan (AGH Kraków) 1:09.47
2. Wojciech Dulczewski (AWF Kraków) 1:10.46
3. Piotr Krawczyk (AGH Kraków) 1:10.60

 

Kto w okresie świąteczno-noworocznym korzystał ze skipassu, a kto za stołem popuszczał tylko pasa? Tego wszystkiego dowiemy się podczas drugiego etapu zawodów AZS Winter Cup czyli Akademickiego Pucharu Polski. Tym razem narciarze zawitają w Pieniny, a dokładniej do Szczawnicy.

Choć za oknem aura prawdziwie jesienna, to uczestnicy zawodów AZS Winter Cup już zacierają ręce na myśl przed kolejnymi zawodami. Na listach startowych widnieje blisko 100 narciarzy i narciarek z kilkunastu uczelni. O kolejną wygraną oraz punkty w slalomie gigancie i slalomie powalczą m.in. zwycięzcy inauguracyjnych zawodów rozgrywanych w Zakopanem: Juliusz Mitan (AGH Kraków), Antoni Szczepanik (Politechnika Warszawska), Helena Kubasiewicz (Akademia Leona Koźmińskiego) i Julia Włodarczyk (AWF Katowice). Do rywalizacji wraca też Katarzyna Wąsek (Collegium Civitas), która zdominowała miniony sezon i teraz pewnie też będzie chciała stanąć na podium.

Zawody odbędą się na popularnej wśród turystów oraz narciarzy Palenicy i trasie oznaczonej kolorem czerwonym. Liczy ona około 1000 metrów długości przy różnicy wysokości wynoszącej 250 metrów. Jak poskromić stok dobrze wie  choćby wspomniany Juliusz Mitan, który w ubiegłym sezonie wygrał tam finałowe zawody w slalomie mężczyzn. Jego najszybszy przejazd wynosił wtedy 45,24 sekundy. Dodajmy, że w tym roku finał akademickiego cyklu również odbędzie się w tym samym miejscu.

– Dla licznej grupy debiutantów, która wystartowała na Harendzie, impreza będzie dobrą szansą, żeby przetestować trasę przed finałem. Oczywiście trzeba jeszcze zdobyć odpowiednią liczbę punktów i znaleźć się w gronie najlepszych. Warunki może nie są typowo zimowe, ale współpracują z nami osoby, które dbają o odpowiednie przygotowanie trasy. Spoglądamy też w prognozy pogody i liczymy na ochłodzenie tuż przed imprezą – mówi Piotr Żebrowski z AZS Warszawa, organizator zawodów.

W Szczawnicy swoją nagrodę odebrać będą mogli najlepsi debiutanci z zawodów inauguracyjnych sezon – Julia Włodarczyk i Szymon Szczerbik (AGH Kraków). Otrzymają oni kombinezony startowe z logo AZS Winter Cup. Dzięki temu każdy będzie dokładnie mógł śledzić ich poczynania na stoku w obecnym sezonie.

Drugie zawody eliminacyjne AZS Winter Cup odbędą się w piątek 7 stycznia. Początek slalomu giganta o godzinie 9, a slalomu o 12. Wszystko poprzedzi oglądanie trasy. W czwartek wieczorem odbędzie się weryfikacja.

Organizatorem cyklu AZS Winter Cup jest AZS Warszawa. Partnerem wydarzenia jest Ministerstwo Sportu i Turystyki i m.st Warszawy. Partnerzy techniczni: Nordica, UYN, oraz Toyota W&J Wiśniewski. Patronat medialny: Snow and More Magazyn NTN, skifoto.pl, Przegląd Sportowy, Onet. Sponsorem głównym Akademickiego Związku Sportowego jest Grupa Lotos.

Strona zawodów: https://wintercup.pl/

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

Fanom sportu sektor kojarzyć może się z wygodnym miejscem na trybunach, z którego obserwują wydarzenia. Jednak trzeci sektor, to przestań pomiędzy państwem a rynkiem, w którym działają dziesiątki tysięcy organizacji angażujących się w rozwój lokalnej społeczności. Często uzupełniają one działania samorządu, a czasem też za swoją pracę otrzymują wyróżnienia – tak jak w przypadku AZS Warszawa.

Jak Prezes odbiera nagrodę „Grand S3ktor” przyznaną AZS Warszawa?

Prof. Marek Konopczyński: To była taka esencja zbiorowego wysiłku kilku tysięcy studentów zrzeszonych w stołecznym AZS. Nie tylko zarządu i pracowników, ale wszystkich tych, którzy brali udział w naszych wydarzeniach oraz pomagali je organizować. Nasza ponad stuletnia historia i praca została zauważana. Nie wiemy czy przed wojną AZS Warszawa dostawał jakieś nagrody za swoją pracę, bo takich zapisków w kronikach nie ma. Ale dobry klimat, który urósł wokół AZS, to praca wielu pokoleń. Ja miałem to szczęście, że byłem osobą, która odbierała nagrodę.

W samej tylko Warszawie działa ponad 14 tysięcy organizacji pozarządowych. Jaka jest według Prezesa rola trzeciego sektora?

Trzeci sektor jest dopełnieniem demokratyzacji życia publicznego. Trudno wyobrazić sobie istnienie sobie demokratycznego państwa bez tego obszaru. Trzeci sektor w wielu przypadkach zastępuje instytucje państwowe czy samorządowe. Nie jest ich uzupełnieniem – tak jakby niektórzy chcieli to widzieć – ale momentami siłą wiodącą. Działania dotyczą różnych działań profilaktycznych, zdrowotnych, czy pomocowych. Trzeci sektor powstał z potrzeby serc, bo widziano luki w pewnych obszarach działań instytucji państwowych czy samorządowych. Natomiast AZS jako organizacja pozarządowa doskonale wypełnia luki jeśli chodzi o aktywność sportową, ale też wychowawczą.

W jaki sposób AZS może kształtować społeczeństwo obywatelskie?

– AZS to taka kuźnia kadr obywatelskich, bo uczy samozorganizowania i realizacji określonych celów jak np. konkretnego wydarzenia. To jest doniosła rola, bo w ten sposób wychowujemy kolejne pokolenie aktywnych młodych ludzi. To również przepiękna idea poświęcania siebie dla innych. AZS ma też funkcję integracyjną, bo łączy środowiska akademickie, ale nie tylko. Przykładem tego są nasze wspaniałe imprezy jak „Od młodzika do olimpijczyka” czy „Test Coopera dla Wszystkich”. Prowadzimy też działania skierowane do seniorów oraz Ligi Integracyjne. Takich rozgrywek dla młodzieży z ośrodków wychowawczych chyba nikt inny w Polsce nie organizuje. Grają tam razem ze swoimi wychowawcami, oraz uczniami z liceów, a to jest prawdziwa integracja społeczna. Wszystko to pomaga budować kontakty z drugim człowiekiem.

W ubiegłym roku w rozmowie z „Rzeczpospolitą” poruszył Prezes temat skutków natury społecznej jakie przyniosła pandemia. Niektórzy już chyba uznali, że lepiej jest pracować i uczyć się zdalnie?

– To jest temat na książkę, bo pandemia nas podwójnie zamknęła. Raz zamknęła nas w domach i na relacje z innymi, a po drugie zamknęła nas samych w sobie. Jest to więc zarówno szerszy problem społeczny jak i indywidualny- psychiczny. Zaczynamy odczuwać lęki egzystencjalne, których wcześniej nie mieliśmy. Każdy zaczął mieć poczucie zagrożenia zdrowia i życia. Efekty pandemii są trudne do oszacowania, bo jak kiedyś to wszystko się zakończy, wcześniej lub później, to może znowu rozkwitniemy, a może nie będziemy odczuwali już głodu kontaktów międzyludzkich?.

Udział w imprezach sportowych wydawał się może pewną odskocznią?

Człowiek jest istotą społeczną i realizuje się z innymi i wśród innych. Zamknięcie się w pokoju, może mieć nieobliczalne skutki, zwłaszcza dla procesu uspołeczniania młodego pokolenia. Tu jest wielka rola takich organizacji jak AZS, żeby dać szansę na bycie wśród rówieśników. Wszystkie środowiska AZS-u w Polsce mogą być realizatorem takich programów „readaptacji” poprzez aktywność i cel. Tym celem wcale nie musi być sukces czy wygrana, ale bycie razem. W tej chwili rolą AZS  jest przywrócenie do życia społecznego nie tylko studentów i osób ze starszego pokolenia, ale i licealistów Zwłaszcza, że jeszcze jako prezes ZG AZS podpisałem umowę z MEN, na mocy której możemy działać w szkołach średnich.

Powiedzieliśmy już o celach społecznych, a jakie będą najbliższe cele sportowe AZS Warszawa?

– Chciałbym żeby AZS Warszawa przystąpił do organizacji Letniej Uniwersjady. Pomysł jest odważny, ale powinniśmy rozpocząć rozmowy wewnątrz środowiska, z włodarzami miasta i władzami państwowymi. Warszawa zasługę na to by gościć największą imprezę sportową po igrzyskach olimpijskich ponieważ wychowała wielu wspaniałych sportowców a w tym wielu wybitnych azetesiaków. Taki pomysł mógłby zmobilizować nie tylko do budowy infrastruktury, ale także integracji zasobów społecznych, które później służyłyby przez lata mieszkańcom Warszawy.

Rozmawiał : Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Selerski

Obfitych spotkań przy świątecznym stole, wielu niezapominanych chwil i wytrwałości w rozwijaniu swoich pasji. Dużo zdrowia i radości. Tego wszystkiego i o wiele więcej, życzymy naszym koleżankom i kolegom z okazji Świąt Bożego Narodzenia. 

Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Nowy Rok, za nami też ostatnie akcenty podsumowujące cykl rozgrywek Lig Integracyjnych w 2021 roku. W czwartek 16 grudnia na Obiektach Centrum Futbolu Warszawianka rozegrano Świąteczny Turniej Piłki Nożnej – Dolna CUP.

W turnieju rywalizowało 10 zespołów reprezentujących Młodzieżowe Ośrodki Wychowawcze i Socjoterapii, które na początek podzielone zostały na dwie grupy. Wzorem ubiegłych lat było dużo grania i mnóstwo prezentów dla wszystkich uczestników. W rywalizacji sportowej najlepiej zaprezentowała się drużyna MOW Gostchorz, która z kompletem zwycięstw stanęła na najwyższym stopniu podium i zasłużenie z rąk Pana Sebastiana Olejniczaka – organizatora ze strony MOW Dolna – odebrała Świąteczny Mistrzowski Puchar.

Projekt Ligi Integracyjne jest współfinansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Wyniki:
Finał: MOW Gostchorz – MOW Wojnów 2:0
Mecz o III miejsce: MOS Łomianki – MOS Osowska 1:1 (2:1 k)
Mecz o V miejsce: MOW Patriotów – MOS Zielonka 3:3 (2:1 k)
Mecz o VII miejsce: MOW Dolna – MOS Radość 1:1 (2:1 k)

Klasyfikacja:

1 MOW Gostchorz
2 MOW Wojnów
3 MOS Łomianki
4 MOS Osowska
5 MOW Patriotów
6 MOS Zielonka
7 MOW Dolna
8 MOS Radość
9 SOW Dom przy Rynku
10 SP Bonifacego

 

 

 

W klimacie jak ze świątecznego teledysku rywalizowali fani ostrej jazdy. Pod śniegiem zasypane Zakopanem zainaugurowało już 20 sezon cyklu AZS Winter Cup czyli Akademickiego Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim. Na pierwszy plan wysunęła się debiutantka Julia Włodarczyk z AWF Katowice.

W poniedziałek do zimowej stolicy Polski ściągnęło blisko 90 zawodniczek i zawodników z 25 uczelni, żeby jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia rozpocząć ściganie w ramach AZS Winter Cup. Przez lata zawody urosły do rangi jednego z najpopularniejszych cyklów w kraju przeznaczonych dla alpejczyków.

Na stoku Harenda warunki były prawdziwie zimowe, bo mróz lekko szczypał, a z nieba prószył śnieg. Biała panorama mogła zachwycać, ale podczas szybkiej jazdy nie było czasu na podziwianie widoków. Wszystkich zmarzniętych zagrzewał za to wysoki poziom rywalizacji.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni z frekwencji, która dopisała mimo trudnego terminu. Zakopane przywitało nas piękną pogodą trochę nawiązującą do charakteru świątecznego. Pod tym miękkim śniegiem było też trochę twardego i zawodnicy mogli rywalizować. Duża w tym też zasługa Mariusza Staszel i jego ekipy, który pomógł nam przygotować trasę – mówił Rafał Jachimiak, wiceprezes AZS Warszawa i organizator zawodów.

Pod nieobecność dominatorki ubiegłej edycji – Katarzyny Wąsek swoją szansę wykorzystały inne narciarki. W slalomie najlepsza okazała się debiutantka Julia Włodarczyk, która po dwóch przejazdach wyprzedziła Helenę Kubasiewicz (ALK Warszawa). Zawodniczka AWF Katowice zamieniła się kolejnością na podium w slalomie gigancie z warszawianką, ulegając jej o blisko 2 sekundy.

– Wszyscy się ze mnie śmiali, że jestem „świeżak”, bo to moje pierwsze AZS Winter Cup. Dlatego też jechałam z wysokim numerem. Bardzo się cieszę z wyniku, bo warunki nie były łatwe. Cały czas padał śnieg i miejscami robiły się dziury. Jestem jednak zadowolona i na pewno będę przyjeżdżać na kolejne zawody. Ze swojej kariery zawodniczej już zrezygnowałam, a to jest doskonała kontynuacja przygody ze sportem – powiedziała Julia Włodarczyk, medalistka mistrzostw Polski juniorów i seniorów w narciarstwie alpejskim.

Wśród mężczyzn w slalomie wygrał Juliusz Mitan z AGH Kraków, który o zaledwie 0.12 sek. wyprzedził Antoniego Szczepanika z Politechniki Warszawskiej. Zawodnik stołecznych „inżynierów” nie dał już nikomu szans w gigancie i zdobył pierwsze miejsce wyprzedzając Piotra Krawczyka z AGH Kraków.

Podczas pierwszych zawodów przygotowano nagrody dla najlepszych debiutantów. Pod uwagę brany był łączny wynik w dwuboju. Wygrana Julii Włodarczyk nie może być tu żadną niespodzianką. Natomiast wśród mężczyzn najlepszym nowicjuszem był Szymon Szczerbik z AGH Kraków, choć on na swoje punkty musi jeszcze poczekać. Triumfatorzy w tym zestawianiu otrzymają gumy narciarskie AZS Winter Cup. Dzięki temu przez cały sezon będzie można dokładniej śledzić ich poczynania na stoku.

Kolejny etap AZS Winter Cup odbędzie się już 7 stycznia w Szczawnicy. To właśnie tam w ostatni weekend lutego rozegrany zostanie też finał rywalizacji. Na zwycięzców finałowego dwuboju czeka samochód osoby do użytkowania przez trzy miesiące. Sponsorem nagrody jest firma Toyota W&J Wiśniewski.

Organizatorem cyklu AZS Winter Cup jest AZS Warszawa. Partnerem wydarzenia jest Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.st Warszawa, Nordica, UYN, Toyota W&J Wiśniewski, Snow and More Magazyn NTN, skifoto.pl, Przegląd Sportowy, Onet. Sponsorem główny Akademickiego Związku Sportowego jest Grupa Lotos.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Michał Szypliński

Wyniki AZS Winter Cup: 1 eliminacje

Slalom kobiet

1 Julia Włodarczyk (AWF Katowice) 1:06,70
2 Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa) 1:07,11
3 Zofia Zdort (SUM Katowice) 1:07,58

Slalom gigant kobiet

1 Helena Kubasiewicz (ALK Warszawa) 1:07,19
2 Julia Włodarczyk (AWF Katowice) 1:08,90
3 Maria Łuczak (UMe Łódź) 1:09:55

Slalom mężczyzn

1 Juliusz Mitan (AGH Kraków) 1:09:25
2 Antoni Szczepanik (PW Warszawa) 1:09,37
3 Stanisław Hejmo (UJ Kraków) 1:10,45

Slalom mężczyzn

1 Antoni Szczepanik (PW Warszawa) 1:03,14
2 Piotr Krawczyk (AGH Kraków) 1:04,92
3 Stanisław Hejmo (UJ Kraków) 1:05,11

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Choć na dworze sceneria biała, to było takie miejsce gdzie atmosfera kipiała. Nikt nie żałował palących się kalorii i litrów potu. Wszystko to podczas Warszawskiego Maratonu Fitness, który już od 10 lat lat przyciąga miłośników sportowej aktywności.

Po trzech latach Warszawski Maraton Fitness wrócił na teren Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Przez ponad sześć godzin uczestnicy mogli trenować w czterech halach podzielonych tematycznie. Podczas, gdy w jednych pomieszczeniach rozbrzmiewała rytmiczna muzyka latino, to w innej części budynku panowała niemal błoga cisza na ćwiczeniach ze zdrowego kręgosłupa czy jogi twarzy.

– W Polsce o jodze twarzy zaczyna być głośno od 5 lat. Oprócz wizualnego aspektu ma ona aspekt terapeutyczny. Wspieramy walkę z bruksizmem czy napięciowymi, zmęczeniowymi bólami i migrenami. Joga twarzy jest dla każdego i uczy dobrych nawyków. Jako trenerka zawsze widziałam na twarzy grymas bólu, co jest niepotrzebne. Naturalne stało się, że zajęłam się tymi 80 mięśniami jakie mamy od obojczyków w górę – opowiadała trenerka Justyna Podobińska.

W niedzielnym wydarzeniu wzięło udział ponad 200 osób z których zdecydowana większość nie ograniczała się do jednych zajęć, ale ćwiczyła przez kilka godzin różne style. W końcu jest to maraton i nazwa wydarzenia zobowiązywała do długiego wysiłku. W sumie odbyło się 20 treningów i nie sposób było być wszędzie.

– Jestem już po trzech zajęciach, bo pierwszy był step, później tabata, a teraz dance. To jeszcze nie koniec. Jak już się wybierać na maraton to konkretnie. To mój trzeci rok kiedy biorę udział w tej imprezie i bardzo mi się podoba atmosfera. Warto tu przyjść, żeby się poruszać zwłaszcza w tych czasach i póki można to trzeba korzystać – powiedział Michał Sumałow, jeden z uczestników wydarzenia.

– Jest super. Za sobą mam już tabatę i step3/4, a teraz wybieram się na pilates. To będzie chwila żeby względnie odpocząć, bo znając prowadzącą to na pewno nas przyciśnie. Przed sobą będę miała jeszcze rolowanie i chyba tego mi najbardziej brakowało w zeszłej edycji. Biorę udział w tej imprezie już trzeci lub czwarty raz. Takie wspólne ćwiczenia dają dużo energii, choć ostatnio sama przestawiłam się na trenowanie przy komputerze – dodała Justyna Jachimiak, uczestniczka imprezy.

Na wszystkie zajęcia obowiązywał limit zgłoszeń, tak by impreza odbywała się z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. O rekordzie frekwencji nie mogło być więc mowy. Część potencjalnych uczestników z pewnością zatrzymał w domach coraz popularniejszy trening on-line.

– Bardzo się cieszę, że ta machina cały czas działa i wracamy na WUM. Impreza prężnie działa choć warunki nie są łatwe i wszystko odbywa się w nieco okrojonym wydaniu. Są narzucone limity i pewnie część osób też się może bała brać udział. Dodatkowo podczas pandemii zaczęliśmy dużo ćwiczyć samemu z wirtualnymi trenerami i wielu osobom to odpowiada. Nie muszą przez to tracić czasu na dojazd i przebieranie się, a mogą zrobić dłuższy trening. Wydaje mi się, że tak może już zostać, ale w aktywności fizycznej ważna jest socjalizacja. Inni ludzie nas motywują do wysiłku – mówiła Anna Sobianek, pomysłodawczyni Warszawskiego Maratonu Fitness, która tym razem poprowadziła zajęcia z pilatesu.

Niemal tradycyjnie już zwieńczeniem maratonu był 1,5 godzinna zumba prowadzona przez Anię Cegłowską i Oktawiana Zagórskiego. W trakcie imprezy odbywającej się na obiekcie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego nie mogło zabraknąć też wykładów i badań funkcjonalnej sprawności fizycznej.

Organizatorem wydarzenia był AZS Warszawa i AZS WUM. Partnerem imprezy było Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.st. Warszawa, Warszawski Uniwersytet Medyczny, Aktywny Warszawiak.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Jerzy Chrzanowski

W efektownym stylu rok zakończyli uczestnicy zawodów „Od młodzika do olimpijczyka”. Na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego nie zabrakło rekordów życiowych i najlepszych wyników w tym sezonie. Teraz czas na chwilę oddechu i przygotowania do kolejnych startów.

Popularna akcja skierowana do młodych pływaków z roczników (2008-2013) wkroczyła na półmetek. W sobotę 11 grudnia rozegrano trzecie i ostatnie w tym roku zawody eliminacyjne. Z uwagi na wprowadzone obostrzenia wydarzenie podzielone było na trzy bloki, a nie jak zazwyczaj na dwa. Wszystko po to by zmniejszyć liczbę osób przebywających jednocześnie na pływalni. W efekcie już dawno podczas imprezy nie było tak pusto, chociaż trenerzy i koledzy robili wszystko żeby nie było cicho.

Przez niemal 10 godzin w zawodach wystartowało blisko 700 uczestników z ponad 50 klubów. Mimo przedświątecznego okresu w imprezie wzięli udział pływacy z całego kraju, przez Dąbrowę Górniczą, Hajnówkę, Elbląg, Lublin i Warszawę. Nie brakowało stałych bywalców, ale też debiutantów.

– To jest pierwszy start moich zawodników w życiu i przyjechaliśmy tu zbierać doświadczenie. Dzieci są może lekko zakręcone na początku, ale podejście sędziów jest rewelacyjne i wszystko odbywa się na spokojnie. Te zawody mają już swój prestiż i nasz klub bierze w nich udział od lat. Cały ten rok był zdecydowanie lepszy dla pływaków od poprzedniego. Dzieci miały okazję wyjść z domów, żeby się poruszać – mówiła trenerka Agnieszka Gapińska z UKS 48 Warszawa.

Wśród zwycięzców z dobrej strony pokazała się po raz kolejny Ewa Leciejewska z Fali Nieporęt triumfując na 50 m stylem motylkowym i na 100 m stylem dowolnym. Natomiast wśród chłopców dubletem popisał się Albert Borowski wygrywając w tych samych konkurencjach.

– Bardzo się cieszę z wygranej. Pływać zacząłem w 1 klasie. Najbardziej w pływaniu lubię uczucie jak jest się w wodzie i to, że można poznać wielu kolegów. Na setkę najtrudniejsze chyba są nawroty – powiedział 11-letni Albert Borkowski z klubu Delfin Tarnobrzeg, który wygrał na 100 m stylem dowolnym z czasem 1:07.71 i na 50 m stylem motylkowym z rezultatem 34.86.

Czasem od miejsca na podium ważniejszy był udział, a poprawa rekordu życiowego cieszyła bardziej niż medal i piątkowy dyplom.

– Długo tu nie startowałam, ale cieszę się znów mogłam popłynąć. Poszło mi bardzo dobrze. Nie wygrałam, ale pobiłam swój rekord. Moje początki z pływaniem były trudne, bo na początku nawet bałam się wejść do wody, ale jakoś się udało. Teraz poprawianie rekordów daje mi wiele satysfakcji – mówiła Maria Pietrzyk z klubu KP Raw-Swim, która na 100 m stylem dowolnym uzyskała 1:20.27.

Na uczestników akcji czekały zimowe czapki, które sądząc po reakcji przypadły do gustu. Kolejne zawody w ramach zawodów „Od młodzika do olimpijczyka” odbędą się dopiero 19 marca.

Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa. Partnerem jest Ministerstwo Sportu i Turystyki, m.st. Warszawa, Urząd Miasta Lublin, Warszawski Uniwersytet Medyczny, TYR Polska, Print Plus, oraz Grupa PZU i Dobra Drużyna PZU.

Autor: Robert Zakrzewski
Foto: Marcin Klimczak