04 sty Czepki z głów przed AZS UW
W 2020 roku waterpoliści AZS Uniwersytetu Warszawskiego skoczyli na głęboką wodę. Nie tylko wywalczyli awans do ekstraklasy, ale po bardzo udanej pierwszej rundzie byli już pewni utrzymania. Teraz mają szansę powalczyć o medale mistrzostw kraju.
– Niebo jest teraz limitem – mówi Jakub Bednarek trener drużyny, która w grupowych rozgrywkach radziła sobie jak ryba w wodzie. AZS Uniwersytet Warszawski zwyciężył wszystkie dwumecze w tym na wyjeździe z Alfą Gorzów Wielkopolski – brązowym medalistą ubiegłorocznych mistrzostw Polski. Na łamach portalu wyborcza.gorzow.pl prezes rywali przyznał, że „Dawno nie było w ekstraklasie tak mocnego beniaminka. To znakomita wiadomość dla naszej dyscypliny”.
Dzięki swojej fantastycznej postawie akademicy awansowali do grupy mistrzowskiej w której stoczą walkę o podium. W decydującej fazie spotkają się z obrońcami tytułu Polonią Bytom, Waterpolo Poznań i OCMER Łódź.
– Po awansie do ekstraklasy naszym planem minimum było znalezienie się w finałowej czwórce. Wiedzieliśmy, że mamy drużynę, która w wodzie będzie w stanie wygrać z każdym, bo na papierze różnie nas oceniano. Pokonaliśmy ubiegłorocznych medalistów więc teraz niebo jest limitem. Nie ma już takiej presji, bo nie znaleźliśmy się w grupie spadkowej. Z zawodników spadło duży ciężar, a teraz naszym celem jest medal – mówi Jakub Bednarek, trener AZS UW.
Pandemia pokrzyżowała wiele planów w zeszłym roku, ale w przypadku wodniaków AZS UW zamknięcie rozwiązało wiele problemów.
– Terminy meczów i kolejek kilka razy były zmieniane. Z drugiej strony pod względem treningu wiele rzeczy się poprawiło. To może nie będzie zbyt popularne stwierdzenie, ale ponieważ nie odbywały się różne zajęcia, to dostaliśmy dużo więcej czasu basenowego. Dzięki temu trenowaliśmy po parę godzin dziennie – mówi trener.
Sekcja piłki wodnej na Uniwersytecie Warszawskim założona została w 2013 roku. Obecnie trzon drużyny stanowią młodzi gracze. Zdaniem trenera średnia wieku zespołu, to zaledwie 21-22 lata. Mimo to nie brakuje graczy, którzy w podbramkowych sytuacjach decydują się wziąć na siebie odpowiedzialność.
– W pierwszym składzie jest trzech-czterech chłopaków, którzy wywalczyli ten awans. Latem doszło do nas pięciu zawodników, ale najczęściej były to powroty do kluby. Namawialiśmy naszych wychowanków, żeby ogrywali się gdzie indziej do momentu aż awansujemy. To było super, bo wrócili bardziej doświadczeni. Co do umiejętności to oczywiście każdy z zawodników musi być dobrym pływakiem i ważne są też charakterologiczne kwestie – wyjaśnia Jakub Bednarek.
Chociaż waterpolo należy do jednej z najstarszych drużynowych dyscyplin olimpijskich, to w Warszawie nie jest zbyt popularne. Co prawda jednym z najbardziej utytułowanych klubów w historii kraju jest Legia, która w latach 50 i 60-tych ubiegłego wieku zdobyła aż 11 tytułów mistrzowskich. Spoglądając jeszcze dalej w okres 20-lecia międzywojennego zobaczymy, że w krajowej czołówce był też AZS Warszawa. Teraz swoją historię piszą gracze AZS UW, którzy chcieliby przyczynić się do promocji tego sportu.
– Bardzo byśmy chcieli znaleźć miejsce dla siebie na sportowej mapie. W Warszawie w seniorskim męskim sporcie nie ma zbyt wielu drużyn grających w najwyższej klasie rozgrywkowej. To pewnie wszystko kwestia marketingu, dobra oprawa spotkań i kwestia czasu. Nie myślimy o tysiącach osób, ale licząc w setkach to jest realne. Od tego sezonu liga pokazuje mecze w internecie i komentują je osoby, które są byłymi sędziami, albo zawodnikami. Dobrze tego posłuchać, żeby zrozumieć zasady – dodaje nasz rozmówca.
Teraz przed azetesiakami przygotowania do decydującej rundy. Pierwszy mecz ligowy rozegrany zostanie dopiero pod koniec lutego. Jednak już w styczniu odbędą się mecze w ramach Pucharu Polski więc nie będzie dużo czasu na odpoczynek.
Autor: Robert Zakrzewski
Foto: AZS UW Waterpolo