13 maj Wygrana UW i WAT. Zmienne szczęście SGH
Zmagania piłkarek i piłkarzy ręcznych nabierają rumieńców. W środowy wieczór w hali AWF przy ulicy Marymonckiej rozegrano trzy spotkania w ramach Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza.
W jedynym zaplanowanym na ten dzień żeńskim pojedynku doszło do rewanżowego starcia pomiędzy Uniwersytetem Warszawskim i Szkołą Główną Handlową. W grudniu na inauguracji zmagań górą były ekonomistki, które wygrały po rzutach karnych. Tym razem zawodniczki uniwerku liczyły na rewanż i dopięły swego.
W wykonaniu Uniwersytetu Warszawskiego nie był to jednak najlepszy mecz, ale zdobytą przewagę utrzymały do końca. Już po pierwszej połowie czwarta drużyna Akademickich Mistrzostw Polski z ubiegłego sezonu prowadziła 12:9, a cały mecz zakończył się rezultatem 21:18. W ataku dobrze radziła sobie Julia Cichal, która zdobyła 7 bramek. Natomiast wynik spotkania w 40 minucie ustaliła zawodniczka SGH – Joanna Wójcik.
Szczypiornistka ta na co dzień reprezentuje barwy czołowego klubu I ligi AZS AWF Warszawa i bardzo dobrze czuła się na własnym parkiecie. Grająca z numerem 6 na koszulce, rozgrywająca SGH zdobyła w sumie 10 bramek, czyli ponad połowę dorobku całej drużyny.
– Grałyśmy o zwycięstwo, bo to był dla nas mecz o wszystko na tych mistrzostwach. Rywalki postawiły nam trudne warunki, a Asia Wójcik raz jak rzuciła to krzyknęłam aż zachwytu, bo się zapomniałam, że nie gramy razem. Uważam, że nie zagrałyśmy jakoś wybitnie, a zwłaszcza naszym minusem jest to że puszczamy końcówki. Na szczęście zaliczka starczyła do utrzymania przewagi – powiedziała Martyna Sawa, kapitan UW.
Nieco lepiej poszło męskiej drużynie SGH, która po bardzo zaciętym meczu pokonała Politechnikę Warszawską 21:20. Zawodnicy w zielonych strojach wygrali choć do meczu przystąpili w ośmiu, a na domiar złego w 35 minucie jeden nich otrzymał czerwoną kartkę. Po 2 minutach kary na placu pojawić się mógł już tylko rezerwowy bramkarz.
Mecz był bardzo pasjonujący, bo jeszcze na dziesięć minut przed końcem SGH prowadziło pięcioma bramkami (17:12). Inżynierowie odrabiali straty, ale często nie potrafili wykorzystać gry w przewadze. Ostatnia minuta ciągnęła się jak w meczach koszykówki, kiedy to na zmianę jeden i drugi trener bierze czas dla swojej drużyny. Na kilka sekund przed końcem rezultat ustalił zawodnik Politechniki – Mateusz Mechowski. Jego drużynie nie starczyło już minut by wyrównać i doprowadzić do karnych.
– Receptą na ten mecz była taktyka, bo wszystko co sobie założyliśmy to zostało spełnione. Graliśmy długo, wolno i konsekwentnie, oraz kończąc akcje ze skrzydeł. Chłopaki wszystko przyjęli do siebie i to dało efekt. Uważam, że nawet po tej czerwonej kartce sytuacja była pod kontrolą, bo nasz bramkarz dalej realizował założenia. Wszedł na prawe rozegranie, czyli miał podawać do skrzydeł, a w obronie zapełniać lukę. Brawo dla chłopaków za mądrą grę – powiedział Łukasz Wolski, grający trener SGH.
W ostatnim spotkaniu Wojskowa Akademia Techniczna znalazła lekarstwo na Warszawski Uniwersytet Medyczny pokonując go aż 36:16. Już po pierwszych 20 minutach rywalizacji wojskowi prowadzili 15 bramkami (21:6). Najskuteczniejszy w zwycięskiej drużynie był Dawid Cieszewski z 11 trafieniami na koncie.
Organizatorem Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza jest AZS Warszawa. Projekt współfinansowany przez m.st Warszawa oraz Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Autor: Robert Zakrzewski