Taniec na krawędzi. AZS LSW pozostaje w II lidze
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
14716
post-template-default,single,single-post,postid-14716,single-format-standard,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Taniec na krawędzi. AZS LSW pozostaje w II lidze

Taniec na krawędzi. AZS LSW pozostaje w II lidze

Rzutem na taśmę a raczej siatkę, zawodniczki AZS Lingwistycznej Szkoły Wyższej wywalczyły pozostanie w siatkarskiej II lidze. Sezon pełen wyzwań zakończyły na 8. pozycji z dorobkiem 22 punktów. Choć ich aspiracje na pewno były większe, to i tak można mówić o sukcesie.

Przez niemal całe rozgrywki podopieczne trener Agaty Szustowicz plasowały się na miejscu zagrożonym spadkiem do ligi regionalnej. Azetesiaczki przegrywały nie tylko z rywalkami, ale też z koronawirusem, który dopadł ich jeszcze w czasie przygotowań. Dopiero w trakcie rundy rewanżowej ponownie udało się zebrać im w pełnym składzie, a owoce pracy zebrały w najlepszym momencie.

– Gdy stworzyliśmy zespół, to powiedziałam prezesowi, że to najlepsza drużyna w historii naszego klubu. Uważałam, że możemy stanąć na podium. Niestety szybko przytrafił nam się przypadek koronawirusa i poszłyśmy na kwarantanne. Potem były kolejne przypadki i tak naprawdę trenować razem zaczęłyśmy dopiero w styczniu. W tym czasie musiałam próbować różnych rozwiązań, np. przekwalifikować libero na przyjęcie, albo raz zagrałam z dwoma rozgrywającymi. Nie było po prostu składu – mówi Agata Szustowicz, trener AZS LSW Warszawa.

Jeszcze w połowie stycznia po przegranej z liderkami tabeli AZS AWF Warszawa 0:3, drużyna AZS LSW znajdowała się na 10-tej pozycji z dorobkiem 11 punktów, i była pod kreską. W następnych kolejkach “lingwistki” już bieglej operowały piłką. Dowodem tego są cztery wygrane w pięciu ostatnich spotkaniach. Sprzyjał im też układ meczów, bo na koniec zostały do rozegrania mecze z zespołami nie będącymi w czubie tabeli.

Ale tak jak siatkarki AZS LSW, to tętna nie potrafią podnieść nawet skandynawskie kryminały. Dopiero w przedostatniej serii spotkań wydostały się one ze strefy spadkowej pokonując Spartę Warszawa 3:2. Choć prowadziły już 2:0, to musiało dojść do tie-breaku. Utrzymanie przypieczętowały wygraną u siebie z Chemikiem Olsztyn 3:0.

– Z meczu na mecz ciśnienie było coraz większe, bo jak się wygrywa to chce się jeszcze. Wcześniej jak się „dostawało” ileś spotkań, to można było mieć podcięte skrzydła. Coś w głębi mówiło wtedy, że mamy małe szanse. Ale ja jednak mam taki charakter, że nie lubię przegrywać. Wiedziałam w jakiej sytuacji wszyscy jesteśmy, ale znałam też nasz potencjał i wiedziałam, że tylko trzeba się spiąć. U nas nie było stałej szóstki, a dziewczyny które mniej grały to i tak wykonały super pracę na treningach. Dla całego zespołu mam ogromny szacunek za podjętą walkę – dodaje rozmówczyni.

W sezonie 2018/2019 siatkarki AZS LSW wywalczyły awans do siatkarskiej II ligi. Rok później już w wyższej fazie rozgrywek zajęły 7. miejsce. Tym razem był lokatę niżej, ale biorąc uwagę pod problemy i zawirowania, razem ze sztabem spisały się na medal.

Autor: Robert Zakrzewski

Foto: AZS LSW Warszawa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tags: