Biegając wokół PGE Narodowego promowali krwiodawstwo
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
15932
post-template-default,single,single-post,postid-15932,single-format-standard,bridge-core-3.1.6,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-theme-ver-30.4.1,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.5,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Biegając wokół PGE Narodowego promowali krwiodawstwo

Biegając wokół PGE Narodowego promowali krwiodawstwo

Mają pomaganie mają we krwi i gdy trzeba honorowo spieszą na pomoc. Blisko 250 osób wzięło udział w charytatywnej akcji „Wybiegaj Krew i Szpik na PGE Narodowym”. Była to już trzecia odsłona imprezy promującej krwiodawstwo.

Jest taki bieg bez pomiaru czasu i bez nagród, na który pakiety rozchodzą się jak świeże bułeczki. Nie inaczej było w tym roku. Trasę prowadzącą wokół stadionu PGE Narodowego można było pokonać maszerując, biegnąc, a nawet idąc o kulach. Do pokonania było od 1 do 5 km, a każde okrążenie liczyło kilometr.

Organizator zawodów liczy, że dzięki temu wydarzeniu uda namówić więcej ludzi do zostania krwiodawcami. Wylicza, że w ciągu roku w ramach imprezy udało się wybiegać 501 litrów krwi, a 91 osób zarejestrowało się w bazie dawców szpiku.

– To wszystko są niesamowite liczby i bardzo się z tego cieszę. Do tego frekwencja i pogoda dziś dopisały, ale najważniejsze było pobiec i coś komuś dać. Myślę, że jeżeli więcej niż połowa z tu obecnych zgłosi się do punktów krwiodawstwa, to będzie sukces. Takie imprezy to jest dobra droga, żeby dotrzeć do tych którym do tej pory może brakowało jakiegoś bodźca. Nie trzeba mieć masę pieniędzy, żeby pomagać. Wystarczy zarejestrować się jako dawca krwi i płytek, a to jest bezcenny lek – mówi Janusz Bukowski, biegacz i organizator akcji.

Podczas imprezy spotkać można było wielu stałych uczestników, którzy od lat wspierają ideę krwiodawstwa. Jak mówi nam jeden z nich uczucia, gdy wychodzi się z punktu RCKiK nie da się porównać z niczym.

– . Ja oddaję krew od 2011 roku i na koncie mam już ponad 20 litrów. Jak ktoś chce zrobić to po raz pierwszy to nie ma czego się bać. Trzeba tylko się przygotować i przeczytać ankietę. Nic tego nie przebije, gdy człowiek wychodzi i widzą torebkę krwi i wie, że to komuś pomoże – opowiada płk dr. inż Mariusz Chmielewski, były Zastępca Dziekana Wydziału Informatyki WAT.

W niedzielę nie brakowało też osób, które są jeszcze zbyt młode, żeby dołączyć do grona krwiodawców. Ale nie wykluczają, że w bliskiej przyszłości zasilą ich szeregi.

– Zabawa jest tu bardzo dobra, choć dawno nie biegałam. Pokonałam cztery kilometry, bo jak się nie biega regularnie to nogi są nie przyzwyczajone do takiego dystansu. Jeszcze nie oddaję krwi, ale w przyszłości zamierzam. Nie obawiam się jakoś czy to może boleć i bardziej liczy się dla mnie cel – powiedziała Gosia, która trenuję gimnastykę sportową na AWF i rozważa też studia na tej uczelni.

Na uczestników wydarzenia czekały pamiątkowe medale. Podczas zakończenia biegu wręczono też specjalne rowerki rehabilitacyjne dla Zosi i Miłosza.

Już w chwili sprzątania terenu po zawodach organizatorzy myśleli o kolejnym wyzwaniu, które ich czeka. 30 września na terenie Mazowsza odbędzie się próba pobicia rekordu Polski w oddawaniu krwi. Główny punkt znajdować będzie się na placu Defilad w Warszawie. Jak słyszę, do tego wyzwania przygotowano się przez 2 lata.

Autor: Robert Zakrzewski