Robert Zakrzewski
nsw-5g3e3zpjeuz9o1ij0b6mi1dj4lfmg2b1hisyh3g2lqzqe-k3efbz4s9bh4z205w-rbkfx3qeuapqrfuljj28fg6d6sa5p1lhmdw5fylqx4j30b4hs57-tykgqhz9koa5
-1
archive,paged,author,author-robert-zakrzewski,author-17,paged-58,author-paged-58,bridge-core-3.1.8,tribe-no-js,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,hide_top_bar_on_mobile_header,qode-theme-ver-30.5,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-7.8,vc_non_responsive,elementor-default,elementor-kit-22119

Author: Robert Zakrzewski

Na stadionie lekkoatletycznym woda ma zwykle swoje miejsce w rowie z którego korzystają przeszkodowcy. Ale opady deszczu podczas Akademickich Mistrzostw Warszawy sprawiły, że to bieżnia zamieniła się w zbiór wielkich kałuż. W takich warunkach trudno było prognozować opady dobrych wyników.

W miniony weekend na stadionie przy ulicy Marymonckiej rozegrano Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza w lekkiej atletyce. Jedynie młociarze rywalizowali gdzie indziej, bo na obiekcie Skry. Wśród nich na starcie pojawił się 70-letni Andrzej Piączkowski – wielokrotny medalistka mistrzostw świata weteranów.

W zmaganiach wzięło 30 studentów i studentek z czterech stołecznych uczelni: Uniwersytetu Warszawskiego, Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Handlowej i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Ogólna frekwencja była jednak znacznie większa, bo w ramach imprezy odbywały się także Otwarte Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza do lat 18 i 20. W poszukiwaniu ostatnich startów pojawili się też zawodnicy reprezentujący AZS UMCS i AZS AWFiS Gdańsk.

O ile sobotnie konkurencje udało się rozegrać przy sprzyjającej pogodzie, tak padający przez całą noc deszcz miał istotny wpływ na przebieg rywalizacji drugiego dnia zawodów. Nie dość, że ciągle lało, to jeszcze silny wiatr sprawiał że odczuwalna temperatura była znacznie niższa. Trudno było w takich warunkach o poprawianie rekordów życiowych.

foto: RZ

Przekonał się o tym zwycięzca biegu na 3000 metrów 18-letni Szymon Skalski z SKLA Sopot, który uzyskał czas 8:53.54, czyli o 13. sekund gorszy od najlepszego wyniku w karierze. Tuż za nim uplasował się Bartosz Kucharski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (8:54.86).

– Warunki były bardzo trudne. Miałem mieć bieg poprowadzony na „życiówkę”, ale w tym deszczu było trudno to zrobić. Pobiegłem wolniej niż dwa tygodnie temu podczas mistrzostw Polski do lat 20 w Radomiu. Dałem jednak z siebie wszystko. Teraz czas się zregenerować, bo to był mój ostatni start w tym sezonie – mówił po biegu uczestnik Mistrzostw Europy w biegach przełajowych z 2019 roku.

W jednej z najpopularniejszych konkurencji biegowych w naszym kraju czyli 800 metrów, zawodnicy chcieli pobiec na poziomie pierwszej klasy sportowej (1:51.80). W najsilniejszych seriach zabrakło im do tego niemal dwóch sekund.

– Biegło się całkiem dobrze, tylko na bieżni były straszne kałuże i woda leciała w oczy. Prowadził nam Bartek Kitliński, ale pogoda nie pozwoliła uzyskać czasu na pierwszą klasę. Dwie sekundy to jednak dużo. Chyba pierwsze koło pobiegliśmy za wolno – powiedział Szymon Cydejko z UMCS Lublin, który zwyciężył pierwszą serię z czasem 1:53.82.

foto: RZ

Byli jednak i tacy, którzy mogli być zadowoleni ze swoich startów. W biegu na 400 metrów 18-letni Tomasz Zawadzki z AZS AWF Warszaw pobił rekord życiowy czasem 49.59. Również jego klubowa koleżanka 15-letnia Małgorzata Strzeżysz ustanowiła najlepszy wynik w karierze na tym dystansie rezultatem 56.54. Obie te konkurencje były rozgrywane w sobotę.

Również pierwszego dnia w biegu na 1500 m zwyciężył Marcin Patecki z AZS Politechniki Warszawskiej uzyskując wynik 4:01.53, co także jest jego rekordem życiowym. Doktor na Wydziale Fizyki wyprzedził swojego klubowego kolegę Filipa Babika (4:03.55), dla którego był to już ostatni start w barwach Inżynierów.

W rozgrywanych na koniec zawodów sztafetach 4 x 100 m zwyciężyła ekipa AKL Ursynów z czasem 45.77, nieznacznie wyprzedzając AZS Uniwersytet Warszawski występujący w składzie Krzysztof Fryc, Krzysztof Łagodziński, Jakub Szkopański i Karol Turkiewicz (45.92). Jako trzeci uplasowali się sprinterzy z AZS SGH Warszawa (Dominik Bielecki, Mikołaj Garstecki, Aleksander Dąbrowski, Jakub Kozak) z wynikiem 47.14.

Drużynowa klasyfikacja męska:

1. Politechnika Warszawska

2. Uniwersytet Warszawski

3. Szkoła Główna Handlowa

Drużynowa klasyfikacja kobiet:

1. Szkoła Główna Handlowa

2. Politechnika Warszawska

3. Uniwersytet Warszawski

Przeważnie biegacze wiedzą jaki dystans przyjdzie im pokonać. Jednak podczas Testu Coopera dla Wszystkich tylko od formy uczestników zależy ile metrów pokonają. Udział w akcji jest darmowy, a zyskać mogą szkoły dla których wybiegać można sprzęt sportowy.

W tym roku Test Coopera dla Wszystkich odbędzie się w jedenastu miastach na terenie kraju od Białegostoku przez Kraków czy Wrocław. W Warszawie przygotowane będą dwie lokalizacje. Jeden z testów znajdować będzie się na stadionie OSiR Targówek i wystartuje już 3 października. Tydzień później pobiec będzie można na stadionie Akademii Wychowania Fizycznego.

Cała akcja skierowana jest nie tylko do zaawansowanych biegaczy, ale przede wszystkim rodzin i osób początkujących. Bez względu na stopień zaawansowania wszyscy będą mieli okazję poczuć atmosferę prawdziwego lekkoatletycznego mityngu korzystając z 400 metrowej bieżni.

Zasady Testu Coopera są proste. Jest to próba wytrzymałościowa polegająca na 12 minutowym nieprzerwanym biegu. Opracowana została pod koniec lat 60-tych ubiegłego wieku przez amerykańskiego lekarza dr. Kennetha H. Coopera na potrzeby armii USA.

Tyle teorii, ale jak wykonać test, żeby być zadowolonym z wyniku?

– Najważniejsze jest to, żeby w pierwszej połowie nie przesadzić, czyli przez pierwsze sześć minut starać się biec swoim tempem i z czasem przyspieszać. Oczywiście jeśli czujemy się dobrze. Jak zostanie ostatnia minuta to można dać siebie wszystko. Przed startem warto dobrze się rozgrzać. Im intensywniejszy wysiłek tym dłuższa rozgrzewka, bo łatwiej o naciągnięcia – podpowiada maratończyk Jakub Nowak, wielokrotny medalista Akademickich Mistrzostw Polskich.

Uzyskany rezultat na bieżni podstawia się do przygotowanej już tabeli. Przykładowo jeśli mężczyzna w wieku 20-29 lat pokona w ciągu 12 minut między 2400 do 2800 metrów, to otrzymuje wynik dobry. Jego rówieśniczka na taką samą ocenę musi pokonać między 2200 a 2700 m. Dłuższy odcinek daje już rezultat bardzo dobry.

W Warszawie uczestnicy będą mieli nie tylko okazję, żeby sprawdzić stan swojej formy, ale też wywalczyć sprzęt sportowy dla placówek oświatowych. Im więcej osób pobiegnie na rzecz danej szkoły czy uczelni tym lepiej, bo punktowany jest każdy start. Nagroda wzrosła do 2000 zł, a jej fundatorem jest firma Veolia Energia.

-Nie możemy się doczekać tych imprez, bo wiele wydarzeń musieliśmy odwoływać. Cieszymy się, że możemy przeprowadzić Test Coopera dla Wszystkich. Formuła jest taka, że nie gromadzi się na starcie wiele osób, a biegi rozgrywane są falami. Prosimy też, żeby wszyscy zapisywali się przez internet i obserwowali, które serie są jeszcze wolne – powiedział Rafał Jachimiak z AZS Warszawa, organizator imprezy.

Test Coopera dla Wszystkich, to coroczna akcja organizowana przez AZS Warszawa. Inicjatywa wystartowała w październiku 2010 roku na stadionie stołecznej Skry, a z czasem nabrała zasięgu ogólnopolskiego, przyczyniając się do promocji 12. minutowej próby wytrzymałościowej.

Zgłoszenia trwają na stronie https://testcoopera.pl/

Test Coopera Dla Wszystkich:

Gdańsk: 24/25.09, Stadion Lekkoatletyczny i Rugby, al. Grunwaldzka 244 (godzina 10-20)

Ostrołęka: 26.09, MZOST i IT Ostrołęka – ul. Witosa 1 (godzina 9-14)

Mielec: 30.09, MOSiR – ul. Sobieskiego 1, (godzina 10-17)

Ostrów Wielkopolski: 1.10, Boisko Gimnazjum nr 1 – ul. Wrocławska 51 ( godzina 9-15)

Warszawa: 3.10, OSiR Targówek – ul. Łabiszyńska 20 (godzina 9-14)

Warszawa: 10.10, AWF Warszawa – ul. Marymoncka 34 (godzina 9-15)

Kraków: 10.10, AWF Kraków – al. Jana Pawła II 78, (godzina 9-13)

Leszno: 10.10, MOSiR – ul. 17 Stycznia 68 (godzina 8-15)

Białystok: 17.10, BOSiR Białystok – ul. 11 listopada 28 (godzina. 9-14)

Lublin: 17.10, MOSiR – al. Józefa Piłsudskiego 22 (godzina 10-16)

Wrocław: 17.10, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu – ul. Chełmońskiego 43 (godzina 8-15)

Opole: 25.10, Stadion Miejski – ul. Sosnkowskiego 12 ( godzina 10-15)

Bez presji i na większym luzie – tak podsumować można półfinał A Akademickich Mistrzostw Polski w koszykówce kobiet, które odbyły się w Warszawie. Wszystkie uczelnie z tej strefy grają dalej i mają szansę na medale w ogólnopolskim finale.

Przez dwa dni w Centrum Sportu i Rekreacji Uniwersytetu Warszawskiego rywalizowało sześć drużyn. Początkowo obsada miała być nieco większa, ale ze startu wycofała się Akademia Pedagogiki Specjalnej i Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Lesznie. Dlatego uczelnie, które uczestniczyły w turnieju, miały z góry zapewniony awans.

Ponieważ każdy zrealizował swój plan minimum już wychodząc na parkiet, pozostawało tylko wyłonić kolejność. Faworytem był Uniwersytet Warszawski mający drużynę na poziomie I ligi i niemal etatowy medalista. Uczelnia ta pokazała siłę ognia w meczu grupowym przeciwko Uniwersytetowi im. Adama Mickiewicza z Poznania, wygranym aż 80:36.

Ostatecznie w finale spotkały się wspomniany Uniwersytet Warszawski i Politechnika Gdańska, która po wyrównanym półfinale tylko trzema puntami pokonała Uniwersytet Gdański (37:34). Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem stołecznej drużyny 50:36.

– Poziom turnieju był wysoki, ale mógł być wyższy, bo nie zagrało kilku dziewczyn, które grają w Ekstraklasie w Politechnice Gdańskiej czy na Uniwersytecie Gdańskim. Bardzo walczyła też SGGW. Każdy miał z tyłu głowy, że wychodzi dalej i to chyba pomagało, bo można było podejść do gry na pewnym luzie. Oczywiście my zawsze chcemy zrobić swoje i gramy po to, żeby wygrać – powiedziała Weronika Preih, kapitan drużyny Uniwersytetu Warszawskiego.

W grze o trzecią lokatę zmierzyły się Uniwersytet Gdański i Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. Bez większych kłopotów wygrała drużyna z Pomorza 67 : 46, kontrolując przebieg spotkania.

Powody do zadowolenia miała Akademia Wychowania Fizycznego, która po dłuższej przerwie znów zagra w finale AMP w koszykówce kobiet. Zawodniczki z Marymonckiej przegrały co prawda wszystkie trzy spotkania, ale sukces był blisko w walce o piątą lokatę z UAM Poznań (42:45).

– Graliśmy z założeniem, że trzeba będzie wygrać jeden mecz żeby awansować i zająć piąte miejsce. Mamy teraz takie czasy, a nie inne, bo zawsze zgłoszonych było więcej drużyn. Do tego część drużyn nie przyjechała, bo zaraz startuje liga. U nas też brakowało kilku dziewczyn, bo grały w sparingach w swoich klubach. Ale dzięki temu zawodniczki, które były mogły się ograć i poznać zagrywki. Na finałach wszystko powinno lepiej wyglądać – oceniał Oskar Blaszkiewicz trener koszykarek AWF Warszawa.

Akademickie Mistrzostwa Polski w koszykówce kobiet odbędą się w Łodzi w dniach 15-18 października.

Głównym sponsorem Akademickich Mistrzostw Polski jest GRUPA LOTOS. Impreza dofinansowana jest przez Ministerstwo Sportu.

Klasyfikacja końcowa AMP w koszykówce kobiet – strefa A:

1. Uniwersytet Warszawski

2. Politechnika Gdańska

3. Uniwersytet Gdański

4. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie

5. Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu

6. Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie

W Warszawie poznaliśmy pięcioro finalistów akcji „z SKS-u do AZS-u”. Być może gdzieś wśród uczestników był przyszły uczestnik igrzysk. Jeśli nie tych olimpijskich, to przynajmniej Igrzysk Studentów Pierwszego Roku.

Przez trzy dni parkiet Centrum Sportu i Rekreacji Uniwersytetu Warszawskiego tętnił życiem, a nawet i odbiciem. W trzech konkurencjach wystartowało łącznie trzynaście szkół. Tylko zwycięzcy mogli liczyć na awans do ogólnopolskiego finału, ale dla uczniów ważna była też ponowna możliwość sprawdzenia się z rówieśnikami.

W futsalu mężczyzn najlepszy okazał się Zespół Szkół nr 36 im. Marcina Kasprzaka, który w trzech meczach zdobył komplet puntów. Drużyna z warszawskiej Woli zanotowała imponujący bilans bramkowy wynoszący 15-3.

Kolejny dzień zaserwował dawkę siatkarskich emocji i wyrównanych spotkań. Ostatecznie wśród dziewcząt najlepsze okazało się Technikum Architektoniczno-Budowlane im. Stanisława Noakowskiego, które dobrze stawiało bloki, jeszcze lepiej przyjmując. W finale pokonując Liceum Ogólnokształcące im. Zbigniewa Herberta 2:0 (15:6,15:9).

Natomiast wśród chłopców zwyciężyło Liceum Ogólnokształcące im. Ks. Józefa Poniatowskiego, które niczym szarża przeszło przez fazę grupową, wygrywając wszystkie mecze 2:0. Uczniowie tej szkoły jeszcze nie raz mieli dać o sobie znać podczas tego turnieju.


W czwartek można było trochę nawrzucać, bo tego dnia wyłoniono najlepsze ekipy w koszykówce. Wśród chłopców znów górą byli reprezentanci Poniatówki zwyciężając wszystkie swoje spotkania i zajmując pierwsze miejsce w grupie. W ostatnim meczu pokonali wspomniany już Zespół Szkół nr 36 – 25:8.

– Wróciliśmy na SKS i mieliśmy 1,5 godziny, żeby przygotować się do tego turnieju. Najtrudniejszy był pierwszy mecz, bo nie graliśmy długo razem. Pojawiły się też osoby z pierwszych klas, ale bardzo nam pomogły. Graliśmy bardzo zespołowo, mieliśmy też dużo asyst i zbiórek, dobrze radziliśmy sobie technicznie. To chyba zadecydowało – powiedział Jakub Bugaj, kapitan zwycięskiej szkoły.

O miano najlepszej drużyny żeńskiej zacięcie walczyło Liceum Ogólnokształcące im. Johanna Wolfganga Goethego z Liceum im. Ks. Józefa Poniatowskiego. Po emocjonującej końcówce wygrały uczennice z Mokotowa 11:10. Rywalki w ostatniej sekundzie miały jeszcze dwa rzuty osobiste, ale trafiły tylko jeden ustalając wynik meczu.

– Miałyśmy długą przerwę, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację uważam, że się spisałyśmy dobrze. Oczywiście wciąż jest wiele rzeczy, które musimy poprawić i będziemy to robić na kolejnych treningach. Cieszę się jednak, że zagrałyśmy zespołowo. Długi czas tęskniłyśmy za sobą i za wspólną grą. To nam chyba pomogło wygrać – mówiła zadowolona Angelika Mioduchowska z L.O im. J.W. Goethego.


Impreza odbyła się w ramach Europejskiego Tygodnia Sportu. Jeszcze w listopadzie na terenie Akademii Wychowania Fizycznego dokończenie stołecznych eliminacji „z SKS-u do AZS-u” w sportach indywidualnych: tenisie stołowym i ergometrze wioślarskim.

Ogólnopolski finał odbędzie w dniach od 4 do 6 grudnia w Warszawie. Spotkają się w nim zwycięzcy regionalnych eliminacji rozgrywanych w pięciu miastach m.in: Katowicach, Lublinie, Opolu czy Toruniu.

Akcja „z SKS-u do AZS-u” przeznaczona jest dla uczniów szkół średnich. Stanowi szansę do rywalizacji z rówieśnikami, ale też okazję do zapoznania się ze sportem akademickim i ofertą wyższych uczelni.

Zawody współfinansowane są ze środków m.st. Warszawy oraz Ministerstwa Sportu.

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

Wyniki

Szczyty możliwości i wysoki poziom zaangażowania zaprezentowali uczestnicy Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza we wspinaczce sportowej. Dla części zawodników był to ostatni sprawdzian przed Akademickimi Mistrzostwami Polskimi w tej dyscyplinie.

Do walki o medale zgłosiło się blisko 30 zawodników z kilku stołecznych uczelni. Zawody trwały przez dwa dni i gościły na dwóch obiektach. Zwycięzcy wyłonieni zostali po rozegraniu wspinaczki na czas, bulderingu, oraz zawodów na trudność. Zdaniem organizatorów mistrzostwa można uznać za udane.

– Udało nam się ściągnąć kilku czołowych wspinaczy, co nie było wcale takie łatwe. Wrzesień i październik, to w Europie najlepsze miesiące do wspinania. Większość zawodników wyjeżdża wtedy w skałki. Poziom był też wysoki. Drogi nakręcili nam najlepsi specjaliści w Warszawie, czym zmusili uczestników do dania z siebie wszystkiego – mówi Marta Czajkowska, organizatorka zawodów.

Foto: Marcin Selerski

Pierwszego dnia w hali przy ul. Banacha rozegrano sprinterskie pojedynki na ścianie o wysokości 8 metrów. Najlepsi potrzebowali na jej pokonanie ok. 4 sekund. Większych umiejętności technicznych wymagał bouldering. Na dojście do tzw. „topu”, czyli najwyższego punktu zawodnicy mieli cztery minuty, na każdy z trzech problemów. Decydująca była liczba prób.

Zawody odbywały się podczas Międzynarodowego Dnia Sportu Akademickiego przypadającego na 20 września. Obchodzony jest on na całym świecie od 2016 roku.

Foto: Marcin Selerski

Rozstrzygnięcia zapadły w poniedziałek, gdy uczestnicy przenieśli się do Areny Wspinaczkowej Makak – największej hali wspinaczkowej w Polsce. To tam rozegrano zawody na trudność tzw. prowadzenie. Na uczestników czekała ściana licząca ponad 15 metrów.

Zwyciężyli faworyci czyli Jerzy Laskowski i Katarzyna Kwiatkowska reprezentujący Uniwersytet Warszawski. Oboje popisali się duża uniwersalnością i zdominowali wszystkie konkurencje. Byli niemal bezbłędni.

– Jerzyk wygrał zarówno w czasówce, która wymaga świetnej koordynacji. Z zapasem był też najlepszy w boulderach, ale to nie dziwi bo jest po wakacjach i wspinał się w naturalnych skałach. W finale prowadzenia spadł dwa chwyty przed końcem, czyli prawie skończył drogę. U dziewcząt była taka sama sytuacja. Kasia wygrała czasówkę, co nie było zaskoczeniem. Trenowała ją jako juniorka, i widać że pewne rzeczy zostają. Później w pierwszej próbie pokonywała bouldery. Ukończyła też drogę finałową na trudność, choć widać było, że pod koniec jest zmęczona – opisuje organizatorka, która jest też trenerką sekcji wspinaczkowej Uniwersytetu Warszawskiego.

Foto: Marcin Selerski

To nie koniec emocji związanych ze wspinaczką sportową. W dniach od 24 do 27 września w Katowicach i Sosnowcu rozegrane zostaną Akademickie Mistrzostwa Polski w tej konkurencji.

Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza współfinansowane są ze środków m.st. Warszawa i Ministerstwa Sportu. Nagrody dla najlepszych ufundowała firma AXA.

ZAWODY NA CZAS:

1. Katarzyna Kwiatkowska (UW)

2. Agnieszka Kowalczyk (PW)

3. Zofia Wiśnios (SGGW)

 

1. Jerzy Laskowski (UW)

2. Mikołaj Wolanin (PW)

3. Aleksander Mieciek (UW)

BOULDERING:

1. Katarzyna Kwiatkowska (UW)

2. Ewa Sasinowska (UW)

3. Zosia Wiśnios (SGGW)

 

1. Jerzy Laskowski (UW)

2. Michał Kulpinski (UW)

3. Piotr Białas (UW)

ZAWODY NA TRUDNOŚĆ:

1. Katarzyna Kwiatkowska (UW)

2. Julia Milencka (UW)

3. Ewa Sasinowska (UW)

 

1. Jerzy Laskowski (UW)

2. Piotr Białas (UW)

3. Mikołaj Wolanin (PW)

 

 

 

 

 

Rozpoczęły się warszawskie eliminacje turnieju „Z SKS-u do AZS-u”. Na dobry początek uczniowie szkół średnich zmierzyli się w futsalu, czyli dyscyplinie bardzo popularnej w środowisku akademickim.

Zmagania młodych futsalistów zdominował Zespół Szkół nr 36 im. Marcina Kasprzaka, który w trzech meczach zdobył komplet puntów. Drużyna zanotowała również imponujący bilans bramkowy wynoszący 15-3. Strzelecki popis dając zwłaszcza w meczu przeciwko Zespołowi Szkół nr 11. Pozostałe szkoły zgromadziły zgodnie po 3 punty.  Na koniec graczom z warszawskiej Woli pozostawało się cieszyć z awansu do ogólnopolskiego finału akcji.

W środę i czwartek w Centrum Sportu i Rekreacji przy ul. Banacha 2a nastąpi dokończenie zawodów. Do gry wejdą drużyny walczące w kolejnych konkurencjach: siatkówce i koszykówce. Łącznie do zmagań zgłoszonych zostało 13 stołecznych szkół. W listopadzie odbędzie się jeszcze rywalizacja indywidualna w tenisie stołowym i ergometrze wioślarskim.

Ogólnopolski finał „Z SKS-u do AZS-u” rozegrany zostanie się w dniach 4-6 grudnia w Warszawie. Finaliści wyłaniani są spośród zwycięzców regionalnych eliminacji odbywających się w jeszcze czterech miastach: Katowicach, Lublinie, Opolu i Toruniu.

Celem akcji jest nie tylko wyłonienia najlepszych drużyn, ale też promocja sportu akademickiego i wskazywanie uczniom szkół średnich dalszej drogi rozwoju.

Klasyfikacja:

1. Zespół Szkół nr 36 im. Marcina Kasprzaka

2. IX Liceum Ogólnokształcące im. Klementyny Hoffmanowej

3. Zespół Szkół Poligraficznych im. Marszałka Józefa Piłsudskiego

4. Zespół Szkół nr 11 im. Władysława Grabskiego

Spotkać ich można na każdym etapie organizacji imprez masowych od biura zawodów po wręczanie medali. Tym razem to wolontariusze postanowili zrobić coś dla kolegów i koleżanek, którzy zwykle służą pomocą. Tak powstał Bieg Wolontariusza.

W sobotę na stadionie OSiR Targówek, przy pięknej słonecznej pogodzie wystartowało blisko 150 osób. Uczestnicy ruszali falami co kilkanaście minut, a do pokonania mieli 2000 m. Impreza utrzymana była w luźnej atmosferze. Dystans składający się z pięciu okrążeń można było przebiec, ale też przemaszerować. Nie było prowadzonego oficjalnego pomiaru czasu, liczył się sam udział.

Pierwotnie Bieg Wolontariusza miał się odbyć pod koniec marca, jednak z powodu pandemii musiał zostać przełożony, jak wszystkie tego typu wydarzenia. Młodzi organizatorzy przyznali po wszystkim, że ten czas choć trudny, to wyszedł im na dobre. Zdążyli się lepiej przygotować do wydarzenia.

– Pomysł biegu wyszedł od trójki, a w zasadzie czwórki doświadczonych wolontariuszy, którzy spotykali się podczas różnych wydarzeń. Mieliśmy swoje różne obserwacje, a to że dystanse są za długie, że jest jakaś presja czasu, a biegi są za drogie. Dlatego powstał pomysł zorganizować biegu bezpłatnego dla wolontariusz, osób aktywnie w społecznie. W zasadzie dla każdego, kto będzie chciał przyjść i uczestniczyć. Jednak nawet 800 godzin wolontariatu nie odzwierciedla wielu rzeczy – mówiła Martyna Szczygieł, organizatorka imprezy.

Dla jednych bieg był okazją do zdobycia kolejnego medalu do kolekcji. Dla innych stał się szansą do przeprowadzenia treningu w warunkach startowych. Tak było w przypadku Pawła Kamińskiego, który tego dnia miał wykonać serie 7 x 1000 m. Najpierw zrealizował część planu, a ostatnie dwa okrążenia pokonał już w ramach Biegu Wolontariusza.

– Biegałem typowy trening pod 10 km, a na koniec udzieliła się adrenalina. Ona powstaje przy każdej formie zawodów. Sam udzielam się jako wolontariusz, zwłaszcza podczas biegów górskich. Teraz w dobie covidu, bez osób chcących być wolontariuszami wiele z tych imprez by się nie odbyło. Ja mam duży szacunek dla wolontariuszy, bo duże imprezy często dzieją się przez cały dzień, a można otrzymać za to tylko gadżety. Czuje, że oni są niedocenieni a bez nich nie było wielu imprez – mówił zmęczony biegacz.

Niewykluczone, że impreza będzie miała charakter cykliczny. A kolejny bieg na stadionie przy ul. Łabiszyńskiej już 3 października podczas Testu Coopera dla Wszystkich.

Organizatorem Biegu Wolontariusza byli m.in.: Zwolnieni z Teorii, Inicjatywa Perspektywa, OSiR Targówek, Rada Dzielnicy Targówek i Akademicki Związek Sportowy Warszawa.

Autor: Robert ZakrzewskiMedia AZS Warszawa

 

 

 

Przygoda ze sportem nie musi kończyć się wraz z otrzymaniem egzaminu dojrzałości. Przekonuje o tym szósta edycja zawodów „z SKS-u do AZS-u” promująca akademickie rozgrywki i uczelnie, wśród uczniów szkół średnich.

Ta impreza nie tylko wyłania zwycięzców, ale także wskazuje dalszą drogę rozwoju sportowego. Może przypadkiem odkryje przyszłą gwiazdę Akademickich Mistrzostw Polski, a nawet uczestnika Uniwersjady, lub członka jednej z wielu uczelnianych sekcji.

Szkolne Kluby Sportowe rywalizować będą w dwóch etapach. Najpierw spotkają się w regionalnych eliminacjach, które rozgrywać się będą w pięciu miastach: Katowicach, Lublinie, Opolu, Toruniu i Warszawie. Najlepsi awansują do finału, który odbędzie się w stolicy w dniach 4-6 grudnia.

– Staramy się pokazywać uczniom co to jest AZS. Prezentujemy im infrastrukturę uczelnianą, tak żeby wiedzieli że wraz z końcem lekcji WF-u w szkole, nie muszą kończyć swojej aktywności. Na uczelniach sport jest równie istotny. Chcemy pokazać im na jakim poziomie organizujemy zawody i że AZS to nie jest tylko sport wyczynowy, tylko taki dla wszystkich. Ale z tego co wiem, to przychodzą na finały też trenerzy z uczelni i szukają talentów – mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa.

Rywalizacja odbywać będzie się w trzech dyscyplinach zespołowych (koszykówce, piłce siatkowej, futsalu mężczyzn) i dwóch indywidualnych (tenisie stołowym, ergometrze). Niektóre z nich dopiero zdobywają swoją popularność na poziomie szkół średnich.

– Jeśli chodzi o sporty drużynowe, to najmniej znany jest futsal. W Polsce ten sport narodził się w środowisku akademickim i rozlewa się powoli. Liczymy, że coraz więcej osób będzie znało zasady, bo różni się on od tzw. „halówki”. Co do ergometru, to często uczniowie pierwszy raz tu wsiadają na maszynę. To nie jest sport, który pojawia się codziennie na lekcji WF-u – wyjaśnia organizator zawodów.

Plan zajęć warszawskich eliminacji „z SKS-u do AZS-u” wygląda następująco: w dniach 22-24 wrześniach w hali przy ul. Banacha 2a rywalizować będą wymienione już sporty zespołowe. Natomiast 10 i 11 listopada na obiektach AWF o awans walczyć będą indywidualnie uczniowie na ergometrze i tenisiści stołowi.

Ogólnopolskie finały akcji odbędą się w Warszawie w terminie 4-6.12.2020.

Kto zaprezentuje szczyt formy, a kogo jak w biegu maratońskim pokona ściana? O tym przekonamy się podczas Akademickich Mistrzostw Warszawy i Mazowsza we wspinaczce sportowej. Przez dwa dni o medale walczyć będzie blisko 30 sportowców.

Zwykle wspinaczka kojarzy się mozolnym zdobywaniem monumentalnych skał i górskich wierzchołków. Jednak odmiana sportowa ma z tym niewiele wspólnego, a w formule łączonej przypomina trójbój. Zawodnicy rywalizują w trzech konkurencjach: boulderingu, zawodów na czas i na trudność (prowadzeniu), a każda z nich wymaga innych umiejętności.

– Wspinaczka na czas przypomina bieg na 100 metrów. Zasady są proste, kto pierwszy na górze, ten wygrywa. Zawodnicy A i B ścigają się po niemal identycznej trasie. Są może lekkie niuanse i jeden chwyt jest oddalony od drugiego o 5 cm. To jest bardzo widowiskowa konkurencja – wyjaśnia Marta Czajkowska, organizatorka imprezy.

Pod nieco bardziej tajemniczą nazwą kryje się buldering (głazownictwo). Tu również liczy się czas, bo na pokonanie przygotowanej ściany jest pięć minut. Zawodnicy startują bez asekuracji, a na dole ubezpieczają ich grube materace tzw. crash pady, oraz osoby towarzyszące. Wszystko zamyka wspinanie na trudność, czyli prowadzenie z liną.

– W bulderingu zawodnik musi przejść od najniższego chwytu do najwyższego tzw. topu. Ma na to określony czas i może odbyć tyle prób ile zechce. Wygrywa ten, kto potrzebuje na to mniej szans. Natomiast wspinanie z liną na trudność, to jak bieganie długich dystansów w lekkiej atletyce. Ruchy są łatwiejsze, ale wymagają więcej wytrzymałości. Nikt nie może podpowiadać co trzeba robić w danym miejscu, nawet trener. Zawodnicy muszą myśleć i być świadomymi własnego ciała – opowiada trenerka sekcji wspinaczki sportowej na Uniwersytecie Warszawskim.

O ostatecznym wyniku decyduje iloczyn miejsc z poszczególnych konkurencji. Nie wystarczy być więc dobrym tylko w jednej konkurencji.

Najlepiej jest być wszechstronnym. Oczywiście osoby, które dobrze wspinają się na „bulderach” na pewno gorzej czują się na czasówce. Z drugiej strony mamy mistrzów świata we wspinaniu na czas, jednak na zawodach we wspinaniu z liną, czy bulderze już nie istnieją – dodaje Marta Czajkowska.

W 2020 roku wspinaczka sportowa miała dołączyć do programu letnich igrzysk olimpijskich, ale z powodu pandemii na swój debiut musi jeszcze poczekać sezon. Jednak nie trzeba zwlekać i jechać do Tokio, żeby podpatrzeć tę dyscyplinę z bliska. Wystarczy odwiedzić Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza.

Impreza rozgrywana będzie w dniach 20 i 21 września. W niedzielę wspinacze zmagać będą się na ściance w hali przy ul. Banacha (bouldering). Początek o godzinie 16. Rozstrzygnięcia zapadną dzień później w Arenie Wspinaczkowej Makak, przy ul. Palisadowej 20/22. Start zawodów o godzinie 11.

Akademickie Mistrzostwa Warszawy współfinansowane są ze środków m.st. Warszawa i Ministerstwa Sportu. Organizatorem wydarzenia jest AZS Warszawa.

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

 

 

Wyrażenie „cuda na kiju” nabrało nowego znaczenia dzięki uczestnikom pierwszych Akademickich Mistrzostw Polski w unihokeju. W inauguracyjnym turnieju nie zabrakło emocji, które potęgowane były przez rzuty karne. To od nich zależały medalowe losy. Ostatecznie najlepsza okazała się drużyna Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa.

W hali przy ul. Banacha, przez trzy dni rywalizowało 124 zawodników z 14 uczelni. Poziom zmagań był wysoki. Dla kilku zawodników była to dobra okazja do sprawdzenia formy, tuż przed startem Ekstraligi.

Na pierwszego gola, nie tylko tego turnieju, ale i w historii Akademickich Mistrzostw Polski, nie trzeba było długo czekać. W annałach zapisał się Jakub Brichaczek, który po prawie dwóch minutach otworzył wynik spotkania pomiędzy Uniwersytetem Gdańskim a Politechniką Rzeszowską (0:6).

– Bardzo mi miło, że to ja strzeliłem pierwszego gola. Kolega przejął piłkę i podał do mnie. Ja znalazłem się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Zdecydowałem się strzelić pod poprzeczkę. Cały mecz się dla nas fajnie ułożył i sprawił, że dobrze weszliśmy w turniej – powiedział rozgrywający Politechniki Rzeszowskiej.

Decydujące rozstrzygnięcia zapadły podczas środowych finałów. O najcenniejszy medal zagrać miała Uczelnia Państwowa im. Jana Grodka z Sanoka, która w półfinale pokonała właśnie Politechnikę Rzeszowską (7:4). Jej rywalem była Akademia Górniczo-Hutnicza z Krakowa, która rozgromiła swoją ostatnią przeszkodę – Akademii Wychowania Fizycznego z Warszawy (13:5).

To było spotkanie godne rywalizacji o pierwszy złoty medal w historii AMP-ów w unihokeju. Nie brakowało ładnych goli i szybkich akcji z obu stron. Po pierwszej połowie minimalnie prowadziła drużyna z Sanoka 3:2, ale po drugiej części gry na tablicy wyników był już remis 6:6. O wszystkim miały zdecydować karne. Dzięki rewelacyjnej postawie bramkarki Klaudii Jachymiak zwyciężyła ekipa ze stolicy Małopolski 7:6.

– Czuję się fantastycznie. To był bardzo ciężki i bardzo wyrównany mecz, a do tego karne. Przez całe spotkanie czuć było huśtawkę emocji, od złości do radości. Koniec jest jednak wspaniały. Podczas karnych bardzo pomaga adrenalina. Oczywiście część rywali już się zna, ale zawsze czymś starają  zaskoczyć. Ja też staram się prowadzić różne gierki i tak się próbujemy wzajemnie przekabacić – mówiła szczęśliwa Klaudia Jachymiak, która została wybrana najlepszą bramkarką turnieju.

W meczu o trzecie miejsce spotkała się Politechnika Rzeszowska i Akademia Wychowania Fizycznego, które przegrały swoje półfinały. Choć drużyna ze stolica Podkarpacia prowadziła po pierwszej połowie już 4:1, to rywale odrobili straty i regulaminowy czas gry skończył się remisem 4:4.

O wszystkim także musiały rozstrzygnąć karne. Po strzeleckim pojedynku lepsi okazali się Inżynierowie i to oni cieszyli się z miejsca na podium. Warszawianom pozostał tylko lekki niedosyt.

– Półfinał przegraliśmy z AGH, które moim zdaniem było faworytem tych mistrzostw. Ale już trzecie miejsce było w naszym zasięgu. Może zabrakło sił? Jest taka zasada, że musi być cały czas jedna dziewczyna na boisku, a my mieliśmy tylko jedną i grała bez zmiany. Dagmara Zadrożna wykonała wielką pracę. Mieliśmy też kilku zawodników którzy już nie grają, a bramkarz dopiero przedwczoraj zobaczył co to jest unihokej – ocenił na gorąco Rafał Deska, kapitan AWF.

Unihokej jest jedną z trzech dyscyplin, która w tym roku dołączyła do programu Akademickich Mistrzostw Polski. Zmagania rozegrane były w formule Swiss, w której gra się toczy na mniejszym boisku i w zespołach liczących po trzech graczy w polu.

Głównym sponsorem Akademickich Mistrzostw Polski jest GRUPA LOTOS. Impreza dofinansowana jest przez Ministerstwo Sportu. Sponsorami nagród są firmy Polar, Tempish i MK Bowling.

Autor: Robert Zakrzewski – Media AZS Warszawa

Klasyfikacja generalna:

1. Akademio Górnicza-Hutnicza w Krakowie

2. Uczelnia Państwowa im. Jana Grodka w Sanoku

3. Politechnika Rzeszowska

4. Akademia Wychowania Fizycznego Warszawa

5. Uniwersytet Warszawski

6. Politechnika Gdańska

7. Uniwersytet Gdański

8. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

9. Uniwersytet Wrocławski

10. Politechnika Warszawa

11. Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu

12. Uniwersytet Medyczny w Łodzi

13. Uniwersytet Szczeciński

14. Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Nagrody indywidualne:

MVP kobiet: Katarzyna Pabis (UW Warszawa)

MVP mężczyzn: Rafał Żabówka (AGH Kraków)

Najlepsza bramkarka: Klaudia Jachymiak (AGH Kraków)

Najlepsza obrończyni: Dagmara Zadrożna (AWF Warszawa)

Najlepsza atakująca: Weronika Grądzka (PG Gdańsk)

Najlepszy bramkarz: Dawid Serwiński (PRz Rzeszów)

Najlepszy obrońca: Sebastian Sternicki (AWF Warszawa)

Najlepszy atakujący: Jakub Sujkowski (UP Sanok)